Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2020, 21:19   #60
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
W kuchni została ofuknięta przez półorczycę, ale dostała i kawę i owsiane ciasteczka. Gdy wróciła z powrotem… Frolicy już nie było. Nie dokończyła szorowania podłogi, więc reszta zadania spadała na barki El. Morgan ustawiła na stoliku kawę i ciasteczka i zabrała się za kończenie mycia podłogi.
Clara przyglądała się temu popijając kawę i przewracając kartki jakiejś księgi. Od czasu do czasu El czuła obcas jej trzewika delikatnie i lubieżnie pocierający jej pupę.
- Czy to przyjemna lektura pani? - El czując jak trzewik napiera na jej pupę, zakołysała pośladkami.
- Taka sobie… stare receptury.- mruknęła Clara śmielej masując pośladki El trzewikiem i napierając obcasem na obszar między pośladkami pokojówki.
Morgan zamruczała lubieżnie. Wrzuciła szmatę do kubła i oparła się obiema dłońmi na podłodze poddając się tej pieszczocie.
- Może… masz więc Pani ochotę na coś innego?
- Nie jestem za bardzo zainteresowana… kobietami.- wymruczała Clara, choć jej czyny temu zaprzeczały. Jej trzewik sugestywnie masował obszar między pośladkami El.- I choć uważam cię za bardzo ładną i bardzo… kuszącą osóbkę, to nie mogłabym się w tobie zakochać. Rzecz jednak w tym, że jestem bardzo znudzona i bardzo zdesperowana. Mam nadzieję że to nie problem? Nie chciałabym cię urazić dając fałszywą nadzieję na… płomienny romans.
El obejrzała się na siedzącą kobietę.
- Pani… nie wierzę w coś takiego jak płomienny romans między pokojówką a magiem… ale może być nam bardzo przyjemnie, prawda? - Uśmiechnęła się ciepło.
- Mam wrażenie że może…- obcas mocniej począł pocierać wrażliwy obszar między pośladkami czarodziejki, lekko naciskał tam gdy Clara popijając kawę przyglądała się pokojówce. - Czy mi się wydaje tylko, czy też lubisz ostrzejsze traktowanie i zabawy?
- Tak… to bardzo… podniecające. - El uśmiechnęła się ponad ramieniem.
- Ja… czytałam wiele razy o czymś takim, ale nie miałam okazji… spróbować. Podwiń spódnicę, przeszkadza. - zająknęła się Clara pobudzona faktem, iż jej fantazje mogą się urzeczywistnić.
- Yhym… - Morgan podwinęła spódnicę nadal klęcząc na podłodze. Odsłoniła koronkowe majtki i pasujące pończochy.- To były… te przyjemne lektury?
- Bardzo rozpalające…- przyznała Clara pocierając obcasem obszar majteczek El lekko go wciskając. A bardziej naciskając rytmicznie, bo obcas był za szeroki.
- To co czynisz… też jest bardzo rozpalające. - Morgan czuła jak w jej kobiecości zbiera się wilgoć a z podbrzusza promieniuje gorąc.
- Mnie też rozpala…- mruknęła cicho Clara mocniej naciskając obcasem.- Majtki zdejm.
Elizabeth zsunęła bieliznę z pupy odsłaniając zaczerwienione już pośladki i wilgotną kobiecość. A Clara zaczęła naciskać obcasem na odsłonięty obszar pupy. Jej ciężki oddech świadczył o narastających pragnieniach.
- Mam… pani ja… obcas jest chyba za duży. - Elizabeth drżała intensywnie z coraz większym trudem utrzymując się na czworaka.
- Wiem… nie wcisnę go. Nie martw się…- wymruczała rozpalonym głosem Clara nie zaprzestając zabawy. - Jesteś cała moja, prawda? Całkowicie posłuszna?
- Tak. - Elizabeth zamruczała lubieżnie. Czuła jak jej ciało zaczyna domagać się wypełnienia.
- Możesz… rozebrać się do bielizny?- zapytała cicho Clara nie przestając poruszać trzewikiem ocierającym się lubieżny obszar pupy pokojówki.
- Tak. - Morgan przytaknęła ponownie i wstała z klęczek by zacząć zdejmować z siebie ubranie. - Ale sugerowałabym zamknięcie drzwi.
Clara zachichotała nerwowo, a potem przytaknęła. I ruszyła w kierunku drzwi, by je zamknąć na klucz. A potem oparta o nie przyglądała jak El się rozdziewa. Morgan zdjęła sukienkę stanowiącą jej strój roboczy, odsłaniając znajdującą się pod nią koszulę, pończochy oraz nagą kobiecość. Potem zdjęła też koszulę i stanęła przed asystentką jedynie w pończochach i gorsecie unoszącym jej piersi. Uśmiechnęła się zalotnie do Clary.
- Na co teraz masz ochotę Pani?
- Jesteś bardzo ładniutka…- wymruczała Clara chichocząc nerwowo i nie bardzo wiedząc co zrobić z dłońmi.- Czytałam o takich… sytuacjach, ale nie sądziłam że znajdę się w jednej z nich. Może pójdziemy do mnie do pokoju?
- Cała przyjemność po mojej stronie. - El zaśmiała się, a jej biust zakołysał się przy tym, wychylając się nieco mocniej z gorsetu. - To zbiorę swoje rzeczy gdyby ktoś jednak przyszedł.
- Oczywiście…- mruknęła cicho Clara się czerwieniąc.
Morgan zebrała swoje rzeczy i trzymając je w dłoniach podeszła do drugiej kobiety, przysuwając się blisko.
- Czy mogę cię pocałować? - Uśmiechnęła się lubieżnie do swojej nowej kochanki.
- Tak… oczywiście… powinnyśmy… czekaj… wezmę stołek. - dodała zawstydzona czarodziejka, bo Clara sięgała głową do biustu El.
- Nie ma takiej potrzeby. - Morgan klęknęła przed nią, odłożyła swoje stroje, pochwyciła twarz drugiej kobiety i pocałowała ją gorąco.
- Och…- wymruczała zaskoczona kobieta rozkoszując się pocałunkiem i znów nie wiedząc co zrobić z rękami. Ostatecznie zaczęła muskać palcami wystające z gorsetu piersi.
- Eeemm… nie spodziewałam się że to będzie takie przyjemne… czuję się taka gorąca tam poniżej.- mruknęła wstydliwie.
- Czyli jednak mam szanse na płomienny romans? - El mrugnęła do asystentki. - To może… przeniesiemy się do tej sypialni?
- No nie wiem jak będzie z tym romansem… czy jestem… czy aż tak ci się podobam?- po tych słowach pokazała palcem drzwi.- Tam mieszkam, pokój ciasny ale własny.
- Jeśli mogę coś doradzić… - Morgan podniosła się, zbierając swoje rzeczy i chwyciła dłoń asystentki. - Nie przejmuj się tym teraz… mamy chwile dla siebie to skorzystajmy.
Pociągnęła kobietę w kierunku jej pokoiku, zatrzymała się jednak przed drzwiami, nie chcąc ich otwierać samodzielnie.
- Ja też myślę, że tak najlepiej będzie.- odparła asystentka otwierając drzwi do małego i nieco zagraconego pokoiku oświetlanego przez małą lampę naftową. Było tam kilka pudeł wypełnionych książkami i notatkami, wąskie i małe łóżko. Nieduże biurko również zagracone i szafa na ubrania.
- Rozgość się. - rzekła Clara zdejmując melonik z głowy i wieszając na wieszaku.- Przepraszam za bałagan. Nie planowałam mieć dziś gości… choć… ty jesteś… bardziej moją żywą zabawką.
Zachichotała nerwowo mówiąc ostatnie słowa.
- Tak. - El odłożyła z boku swoje ubrania i usiadła na łóżku. - Co mam zrobić Pani?
- Możesz… się podotykać… tam… gdy będę się rozbierała… no chyba że mój widok nie będzie podniecający.- mruknęła nieśmiało Clara wskazując palcem podbrzusze pokojówki.
- Czemu miałby nie być? - El przesunęła palcami po swych piersiach, brzuchu ukrytym w gorsecie i zaczęła wodzić palcami po swej kobiecości obserwując asystentkę.
- Sama się przekonasz…- westchnęła czarodziejka wieszając marynarkę pod kapeluszem, rozpięła też zewnętrzny skórzany gorset kryjący z tyłu 4 kieszonki na fiolki z eliksirami, obecnie tylko dwie były pełne. Potem zsunęła się suknia odsłaniając odrobinę zgrabnych nóg… resztę ukrywały szare pantalony. Co ciekawe nosiła siateczkowe pończochy też, doczepiane do nich tasiemkami.
- Nie noszę takie ładnej bielizny jak ty.- przyznała kręcąc pupą, niewidoczną pod tymi pantalonami.
- Nie liczy się bielizna tylko to co kryje. - El zamruczała i zanurzyła palce w swej kobiecości nie odrywając wzroku od czarodziejki.
- Oby…- zamruczała zawstydzona Clara rozpinając koszulę i odsłaniając zgrabną parę piersi. Może nie tak dużych jak panny Morgan, ale prężyły się dumnie w podnieceniu. Potem zabrała się za rozwiązywanie tasiemek przy pantalonach, by odsłonić małą pupę oraz wilgotną pożądaniem kobiecość. Mimo że nie była gnomką, wydawała się taka malutka, gdy szła prawie naga ku El.
- Jesteś piękna… nie masz się czego wstydzić. - El zabrała palce by pokazać Clarze jak sama jest mokra.
- To dobrze… bo teraz moja zabawka… zajmie się mną.- zachichotała Clara wspinając się na uda kochanki i klękając przed nią. Ujęła własne piersi w dłonie ocierając się rozpaloną kobiecością o piersi czarodziejki.
- Ciężko znaleźć małego czarodzieja. Nie wiem czy wzrost… łączy się z magią?- zamruczała.
- Wątpię. Są czarujące niziołki. - Morgan sięgnęła palcami do kobiecości asystentki, drugą dłonią dociskając jej ciało do swoich piersi. - Jakie cieplutkie.
- Jestem za wysoka na gnomy i niziołki, za niska dla ludzi… o elfach nie wspominając…- szepnęła rozpalonym głosem czarodziejka.- Niewymiarowa… nikt nie traktuje mnie poważnie… no i ciężko mi znaleźć… kogokolwiek.
Poruszała lekko biodrami pieszcząc własne piersi poprzez ściskanie je dłońmi i dodając cicho. - Potraktuję cię ostro, jak się dobrze sprawisz… obiecujące.
- Pozwól więc Pani. - El opadła na łóżko i pociągnęła za sobą Clarę usadzając ją na swej twarzy. Nim drobną kobieta zdążyła zaprotestować, przywarła wargami do jej kobiecości i sięgnęła językiem w głąb.
- Och… tego nie czytałam…- jęknęła rozpalonym głosem Clara poruszając biodrami i pojękując cicho. Jej ciało mocno reagowało na dotyk Elizabeth.
Morgan zamruczał a jedynie w odpowiedzi nie przerywając tej zabawy. Z przyjemnością smakowała intensywnie ciało kochanki, pieszcząc jej wrażliwe miejsca, szukając ich i obserwując reakcje Clary.
- Och… ooo tak… jesteś… naprawdę… niesamowita…- zamruczała rozpalonym głosem Clara wijąc się na twarzy panny Morgan coraz mocniej. Niewątpliwie wkrótce dojdzie do szczytu. A El nie mogła się doczekać aż go zobaczy. Czuła niepokojącą satysfakcję widząc reakcję drobnej kobiety i prowadząc ją dalej na szczyt.
- Aaaaa...chch..- ni to pisnęła ni to krzyknęła Clara szczytując bardzo… mokro. Wilgoć pokryła usta i twarz czarodziejki.
- Przepraszam…- mruknęła wstydliwie asystentka, gdy po kilku minutach zaczęła łapać oddech.
Morgan zebrała z twarzy dłonią wilgoć kochanki i teraz oblizywała palce na jej oczach.
- Nie przepraszaj… sama się o to prosiłam, prawda? - Mrugnęła do górującej nad nią kobiety. - To co teraz Pani?
- Teraz przywiążę cię do łóżka i w nagrodę pobawię się tobą. - zamruczała lubieżnie Clara.- Obawiam się, że teraz będziesz moją igraszką.
- Nie mogę się doczekać. - El zaśmiała się cicho. - Jestem twoja.
- Połóż się na łóżku i wyciągnij ręce w górę. - odparła Clara schodząc z panny Morgan.
El posłusznie wyciągnęła się na łóżku. Clara zabrała się za krępowanie rąk Elizabeth tasiemką do ramy łóżka chichocząc nerwowo.
- Nie wierzę że to robimy. Fantazjowałam o tym i pewnie fajniej, gdybyś była ładnym elfem, ale… - pocałowała czule usta El. - ... i tak nie narzekam.
- To było trochę narzekanie. - Morgan zaśmiała się, czuła jednak przyjemne podniecenie po wcześniejszej zabawie i przez to krępowanie. - A próbowałaś jakiegoś poderwać? Jesteś naprawdę śliczna.
- Nie aż tak jak ty… no i… nie mam czasu na flirty. Rzadko kiedy wychodzę stąd. Ba…- westchnęła ciężko dziewczyna klękając okrakiem nad panną Morgan i biorąc się za rozwiązywanie sznurowania jej gorsetu.- … już mnie czeka nadrabianie zaległości.
- Po tej naszej zabawie? - El odetchnęła gdy Clara uwolniła jej piersi. - Czy... twój mag nie może wziąć jeszcze studentów do pomocy?
- To skomplikowane… w skrócie… nie.- mruknęła Clara chwytając zachłannie piersi panny Morgan ściskając je mocno, ugniatając i ocierając je o siebie. Bawiła się krągłościami El testując wytrzymałość ciała swojej żywej zabawki, a ocierając się podbrzuszem o brzuch czarodziejki, zostawiała ślady swojego podniecenia.
Morgan zamruczała rozkosznie. Jak na niedoświadczoną osóbkę, Clarze niesamowicie dobrze wychodziło podgrzewanie atmosfery.
- No teraz coś ciekawszego.- kobietka zsunęła się z łóżka i zaczeła przeszukiwać szuflady w szafce przy łóżku, przy okazji wypinając pośladki. - Czas na Rafaela.

- Rafaela? - El spojrzała na nią zaskoczona, wodząc wzrokiem po zgrabnych posladkach.
- No… Rafaela.- zaśmiała się zawstydzona czarodziejka wyjmując z szuflady duże rzeźbione berło.- Nadałam im imiona. Wieczory bywają nudne na uczelni, a teraz szerzej nogi proszę.
- Och… - Elizabeth rozchyliła szeroko uda i poczuła jak spomiędzy nich wypłynęła wilgoć, wprawiając jej ciało w drżenie.
- Teraz… gdzie by go umieścić.- wymruczała Clara z lubieżnym uśmieszkiem. Po czym zaczęła wciskać duży rzeźbiony przedmiot w intymny zakątek pokojówki, przy okazji wodząc językiem po jej wrażliwym punkciku.
Morgan jęknęła głośno, a jej ciało wygięło się w łuk. Zabawka naprawdę była duża i teraz przyjemnie rozpychała się w jej wnętrzu.
- Trochę tam zabawi…- zachichotała Clara cmokając uda dziewczyny i mocnymi ruchami napierając zabawką na rozgrzane wnętrze swojej niewolnicy… bo tym przecież Elizabeth teraz była.
- Och.. jest.. jest taki wielki Pani. - Morgan zaczęła wić się na łóżku czując te mocne szturmy na swą kobiecość. Mimo jednak, że sprawiały jej nieco bólu czuła jak zbliża się na szczyt.
- No i tkwi mocno…- mruknęła Clara puszczając przedmiot i siadając przed Elizabeth. Po czym rozchyliwszy swoje uda nasuwać się poczęła podbrzuszem ku niej, aż wystająca część Rafaela zaczęła wciskać się w jej własną kobiecość.
- Ooo tak… o wiele mocniej na mnie.. działa,niż gdy sobie… sama. - sapnęła rozpalonym głosem.
- Jesteś tak ciepła… - El jęknęła głośno gdy kobiecość kochanki dotknęła jej rozpalonego ciała.
-Ty też…- jęknęła rozpalonym głosem Clara poruszając biodrami i wodząc wzrokiem po krągłościach piersi czarodziejki. Jej ruchy bioder przekładały się na leniwe szturmy berła… który z racji swojego rozmiaru i tak intesywnie pieścił intymny zakątek pannyMorgan. Po kilku takich posunięciach doprowadziło to pannę Morgan do szczytu, który obwieściła cichym okrzykiem. A potem jej ciało musiało ulegle poddawać się kolejnym mocnym ruchom zabawki, bo Clara pojękując potrzebowała jeszcze chwili by dojść. W końcu i jej ciało się wygięło w łuk, gdy z krzykiem dotarła na szczyt i odsunęła się uwalniając od zabawki i zostawiając tak pokojówkę.
- Kusi mnie by tak ciebie zostawić, zająć się swoim zadaniem a potem wrócić. - zaśmiała się psotnie czarodziejka.
- Kusisz Pani… acz obawiam się że powinnam wrócić do moich obowiązków. - Morgan zaśmiała się cicho.
- Raczej grożę… bo mam cię tu związaną.- zaśmiała się Clara wdrapując się na ciało El i całując jej szyję. Wodziła po niej językiem ocierając się przy tym swoim biustem o jej.- Mogłabym tak zrobić, ale… niestety… to akurat fantazja, która musi pozostać na kartkach książek.
- Nie musi. - El uśmiechnęła się. - Teraz jednak powinnam wrócić do pracy jak i ty. - Nie wiem jaki stosunek do mojego wolnego czasu bedzie miała czarodziejka, która mnie wybrała, ale gdybyśmy obie miały czas…
- Jeszcze z tobą nie skończyłam… chcę byś… użyła Rafaela na mnie. - zamruczała Clara rozwiązując więzy Elizabeth. - A gdybyś znalazła czas to… umówmy się dzień wcześniej. Mam pewne czary, które można przy okazji… sprawdzić na tobie.
Morgan uniosła się i rozmasowała nadgarstki. Spojrzała na wciąż tkwiącą w niej zabawkę.
- Jak chcesz bym go użyła?
- Klęcząc przede mną… i rączkami…- zamruczała Clara siadając i rozchylając nogi w pełni ujawniając swoja mokrą kobiecość… w jej przypadku bardzo mokrą.
Elizabeth wydobyła z siebie rzeźbione berło i zajęła pomału wskazaną pozycję. Gdy już umiejscowiła się między nogami czarodziejki przyłożyła mokre i ciepłe berło do jej kobiecości.
- Mocno czy delikatnie?
- Mocno… - szepnęła cicho Clara chwytając kochankę za włosy i trzymając za nie.
Morgan wepchnęła Rafaela mocno w kobiecość czarodziejki i od razu zaczęła nim poruszać pewnymi ruchami.
- Oooch… tak.- rozpalona pożądaniem kochanka El chwyciła ją mocno i boleśnie za włosy obiema dłońmi, jej ciało się wiło, jej kobiecość lubieżnie mlaskała, a biodra poruszały się gwałtownie. Łatwo było sobie wyobrazić jej samotne noce, gdy leżała na łóżku i korzystała z Rafaela za pomocą własnej dłoni. Morgan atakowała ciało Clary wytrwale, spoglądając na dziewczynę. Gdyby tylko Clarice miała nieco więcej śmiałości. Nie musiała być sama.. tak jak i Clara nie musiała.
Ciało Clary się naprężyło, gdy doszła z głośnym krzykiem i opadła na łóżko… mocząc przy okazji całą dłoń i twarz El, bo przyciągnęła jej oblicze ku swojemu łonu. Morgan ucałowała raz jeszcze jej kobiecość nim wyjęła Rafaela z wnętrza kochanki. Odłożyła go z boku i sięgnęła po chusteczkę do kieszeni swego stroju roboczego by wytrzeć twarz. Spoglądała przy tym z zaciekawieniem na leżącą na łóżku czarodziejkę.
- To było… bardzo przyjemne…- sapnęła Clara nie próbując się nawet podnieść z łóżka. - Z pewnością skorzystałabym z kolejnej takiej… okazji, gdyby się nadarzyła.
- Cały czas tak masz? W sensie, że jesteś tutaj? Ja jestem trochę dziewczyna na posyłki, ale jakby co mogę zostawić list. - El uśmiechnęła się i przystąpiła do ubierania się. Wiedziała, że jeśli tego nie zrobi może tu zabawić za długo, a powinna się przebrać i udać do Duncan.
- Mam dużo roboty, dużo projektów… i jestem wykorzystywana ponad miarę.- westchnęła Clara.- Ale tak płacę za dostęp do pewnych materiałów, do których inaczej dorwać bym się nie mogła.
- Trochę rozumiem. Ja też jestem pokojówką bo.. chciałabym robić coś innego, ale brak mi pieniędzy. - Morgan zasznurowała gorset i wsunęła majtki na swoją pupę. Po czym zabrała się za zakładanie ubrania. - Umiem szyć bieliznę… ten gorset to moja robota.
- Śliczny…- przyznała Clara przyglądając się ubierającej pokojówce. Jej trzewik przesunął się po pupie czarodziejki, gdy ta się ubierała.
- Clara! Gdzie jesteś?! - rozległ się wrzask. Był to męski głos, stanowczy i pełne mocy.
- O bogowie… wrócił… schowaj się gdzieś.- Clara od razu się ożywiła i zaczęła pospiesznie naciągać pantalony.

El przytaknęła, chwyciła swoje rzeczy i wcisnęła się do szafy by tam skończyć ubieranie się.
- Jestem jestem! Przebieram się, bo się oblałam tuszem.- odparła głośno Clara już zapinając koszulę, po czym pospiesznie naciągnęła spódnicę.
- Można wejść?- zapytał, a gdy Clara zgodziła się… mężczyzna wszedł. Był znacznie starszy od Clary, nosił się na czarno i używał laseczki do podpierania się, bo wyraźnie kulał.
Siwe włosy i blizna na twarzy dopełniały obrazu http://=https://i.pinimg.com/origina... przejściach.
Morgan znieruchomiała, ściskając w dłoni sukienkę, której nie zdążyła założyć. Czy ten człowiek znał jej wujka? Kim był?
- Przyniosłem materiały do przejrzenia i przepisania. Tłumaczenie jest potrzebne na jutro.- rzekł mężczyzna spoglądając na czarodziejkę. - Leżą na stole.
- Tak Chaubert już się za to biorę.- stwierdziła Clara, a El… przypuszczała, że ów Chaubert znał jej wujka. Widziała chyba go na obrazie… oczywiście młodszego. I bez blizny.
Morgan ścisnęła mocniej swoje ubranie nasłuchując. Pewnie ten mężczyzna zdradziłby jej też kim jest tamta kobieta na obrazie.. ta sama, której zdjęcie znalazła w księdze wujka.
- No to do roboty… długa noc przed nami.- odparł Chaubert obracając się powoli i kuśtykając z trudem wyszedł z pokoju Clary.
Morgan powróciła do przerwanego ubierania się i odezwała się cicho.
- To co teraz?
- Wygląda na to, że jesteś moja dziś…- zażartowała czarodziejka i dodała cicho. - Poczekaj aż opuści gabinet i pójdzie do swojego pokoju. Wtedy możesz się wymknąć.
- Wyjdę oknem. - Morgan wyszła z szafy poprawiając włosy. - Zawsze możemy udać, że się do ciebie wspinałam.
Podeszła do okna i otworzyłą je by wyjrzeć na zewnątrz. Nie było tu wysoko, choć upadek byłby bolesny… prosto w krzaki kolczastych róż. Dało się też wspinać po zdobieniach, niemniej El musiała brać pod uwagi, że jej strój pokojówki niespecjalnie się do wspinaczki nadawał… i z pewnością zapewniłby ciekawe widoki przechodzącym pod budynkiem uczniom i nauczycielom.
Rozejrzała się szukając, czy ktoś chodzi na dole. Na razie nikogo nie widziała, a Clara spytała cicho.
- Jesteś pewna, że to chcesz zrobić?
- Niezbyt mogę czekać. - El uśmiechnęła się do gospodyni. - Bo myślisz, że kiedy on pójdzie do gabinetu?
- Nie wiem… za pół godziny… może krócej?- zapytała Clara bezczelnie wykorzystując okazję i ściskając mocno pośladki pokojówki przez materiał stroju. Rozejrzała się po pokoju.
- Gdzieś tu miałam zwój piórkospadania… poszukam go.
- Nie przejmuj się, nie jest wysoko. Idź do niego zanim się wkurzy. - El uśmiechnęła się ponad ramieniem do czarodziejki.
- Jesteś pewna? - Clara nie sięgała oczami ramienia El więc nie mogła spojrzeć przez nie. Niemniej palce chciwie zacisnęły się na pupie pokojówki.
- Odczekam kwadrans i spróbuję. - Morgan nie ruszała się, by czarodziejka mogła się nacieszyć jej pupą.
- Dobrze…- mocny klaps zakończył to masowanie i Clara wyszła z pokoju.
Morgan rozejrzała się po pokoju, ciekawa swojej gospodyni. Musiała prowadzić naprawdę samotne życie. Tylko naprawdę nie rozumiała czemu. Na uczelni wielu było przystojniaków. Wątpiła by nie było ani jednego, któremu podobałyby się drobne dziewczyny
Rozejrzała się w poszukiwaniu lektur o których wspominała Clara, była też ciekawa ile zabawek ma czarodziejka. Cały czas nasłuchiwała co się dzieje za drzwiami.
Pospieszne przeszukanie szafek Clary ujawniło całą kolekcję “kolegów Rafaela”, czarny pejcz, i kolekcję czarnych satynowych rękawiczek różnej długości i kroju. Musiała je lubić. Znalazła też pod łóżkiem pudełko z książkami i… ojej. Jeśli Clara chciałaby zrealizować opisane w nich historie to panna Morgan powinna się przyzwyczaić do więzów, obcasów i pejczy. Clara miała dość specyficzny gust jeśli chodzi o zabawy łóżkowe.
Przeglądając je Elizabeth nasłuchiwała dość nudnego dialogu pomiędzy asystentką i czarodziejem dotyczących rozdziałów paragrafów i fragmentów… oraz ich tłumaczeń. Musiało to być ważne, ale niewiele mówiło czarodziejce.
El rozejrzała się w poszukiwaniu zegara ciekawa ile już to trwa. Starannie podkładała rzeczy na swoje miejsce. Patrząc na ścienny zegar panna Morgan zorientowała się, że ma jeszcze. Na szczęście dla niej spotkanie z Isadore miało odbyć się wieczorem, miała nieco czasu na przygotowania. Czarodziej zaś skończył strofowanie swojej asystentki i następnie udał się do swojego gabinetu. Teraz… miała szansę.
El uchyliła drzwi niepewnie i przez szparę zetknęła na pokój.
Clara była już sama, przyciśnięta do biurka ciężarem obowiązków. I zajęta tłumaczeniem.
Morgan wyszła po cichu i przemknęła się do drzwi, by jak najszybciej opuścić pokoje profesora. Nie było to trudne, choć wymagało lawirowania pomiędzy pudłami i stosami papierów. Sprzątanie tego bałaganu przez Frolicę i El niewiele pomogło, tym bardziej że panna Morgan wolała… inne “prace” wykonywać. Niemniej w końcu się udało i dotarła do drzwi. Pomachała Clarze i opuściła pokój ruszając w kierunku swojego pokoju. Musiała się jeszcze przebrać i to najlepiej po kąpieli.
Clara machnęłą tylko ręką i El wyszła na zewnątrz, wolna i bezpieczna. Nie została przyłapana, ale… tamta siedziba maga kryła odpowiedzi na dręczące ją pytania. Teraz pozostało jej tylko odnaleźć sposób by dowiedzieć się więcej. Nie mogła jednak myśleć o tym w tej chwili. Chwyciła swoją spódnicę i ruszyła szybkim krokiem w kierunku pokoju, który dzieliła z Frolicą.


Rogata właśnie przebierała się po posiłku, więc Elizabeth natknęła się na nią w bieliźnie.
- Coś ci się sprzątanie przedłużyło.- rzekła żartobliwie.
- Tak… troszeczkę. Przyniosłam tą kawę. - El zabrała się za wybieranie stroju na popołudnie i rzeczy pod prysznic.
- A wypiłaś ją ? Albo ona? - zachichotała zadziornie rogata ubierając się.
- Ona wypiła… ja musiałam skończyć myć podłogę. - El obróciła się w stronę Frolicy z uśmiechem. - Ale polubiłabyś ją, to jedna z tych co lubią używać bata.
- Nie wygląda na taką… i dlatego pewnie nie zaiskrzyło by między nami. Musi nie tylko lubić bacik, musi sprawić głosem i spojrzeniem że ja przed nią padnę na kolana. - wyjaśniła rogata ubierając się. - Musi mieć charyzmę.
- Mi było bardzo miło. - El zaśmiała się. - Idę pod prysznic.
- Ja idę coś załatwić na mieście… złapię cię… później. - odparła Frolica zabierając się za ubieranie.
- To zobaczymy się pewnie wieczorkiem. - El przyjrzała się diablicy. - Idziesz dobrego swojego nowego "szefa"?
- Też. I na zakupy… jeśli chcesz ze mną się wybrać, to kupimy razem buty.- zaśmiała się rogata.
- A chętnie. Dasz mi kilka minut? - El uśmiechnęła się ciepło.
- Dam dam łaskawie…- odparła rogata przebierając się w cywilną fioletową sukienkę i upinając czarne włosy w wysoki kok.

Poprawiła wiązania dodając.- Ale potem… no wiesz… nie chcę u mojego znajomego budować nadziei na jakieś trójkąciki. Jeszcze nie zasłużył.
El przytaknęła i pobiegła pod prysznic chcąc go szybko wziąć i przebrać się w normalny strój. Założyła to co zwykle u rodziców jednak z nieco krótszą spódnicą i była gotowa na wypad na miasto.

Ruszyły razem przez uniwersytet, Frolica była w wesołym humorze machając ogonem na prawo i lewo. Doszły do dorożek, a gdy wsiadły rogata wydawała woźnicy dyspozycje… co prawda miał jechać w dół do Downtown, acz lepszej i bezpieczniejszej jego części.
- A ten znajomy to ze sklepu z butami? - Elizabeth uśmiechnęła się w dorożce do diablicy, na chwilę odrywając wzrok od mijanej okolicy.
- Eeech nie… on jest z Uptown. Tam po prostu kupuję buty i… różne wyroby skórzane się tam kupowało.- odparła wymijająco rogata.
- A to spoko.. myślałam, że dlatego obawiasz się trójkącika. - Morgan zaśmiałą się. - Wpadnę z tobą do sklepu z butami i pewnie pojadę na spotkanie. A jakie wyroby skórzane?
- Karwasze, gorsety, podwiązki, torby, paski, portmonetki, kalety… kajdanki i obróżki.- ostatnie słowa wybąkała rogata wyjątkowo cicho.
- Och.. zawsze byłam ciekawa skąd bierzecie takie gadżety. - El wyjrzała ponownie przez okno, czekając aż dojadą na miejsce.
- Są ludzie i nieludzie którzy je wyrabiają. Czasem na zamówienie, czasem otwarcie.- przyznała Frolica bardziej skupiona samej pannie Morgan.
- Tak myślałam, bo jednak dziewczyny z Pączka, skądś to wszystko brały. - Czarodziejka odwróciłą wzrok od ulicy by popatrzeć na diablicę. - Ciocia mojej sąsiadki... pracująca w Śrubce, miała nawet takie jakby wibrujące berło. Podobno gnomia robota.
- Nooo… berła to nie wiem gdzie zdobywać. I za drogie to dla nas…- odparła diabliczka wędrując spojrzeniem po wypiętej pupie zerkającej przez okno czarodziejki.- … takie przedmioty kosztują fortunę. Natomiast skórzana galanteria to co innego.
- Ta asystentka, miała masę takich zwykłych.. rzeźbionych. - Morgan zakręciła pupą czując na sobie spojrzenie Frolicy.
- Takie pewnie samemu można zrobić, jeśli ma się talent.- El czuła nie tylko wzrok przyjaciółki na swojej pupie, ale i jej ogon wślizgujący się pod krótką sukienkę i wodzącą po pośladkach.
- Nie.. zdziwiłabym się jakby jakiś rzeźbiarz też tak sobie dorabiał. - Morgan zamruczała czując pieszczotę na swych pośladkach.
- Możliwe… za wiele talentu do tego nie potrzeba.- ogon bezczelnie muskał pośladki El sięgając nawet pod bieliznę. Niestety ich podróż zakończyła się i wysiadły w dość pospolitej ulicy, ze śladami brudu na bruku i trójką pijaczków siedzących przy rozpadających sie drzwiach do taniej mordowni. Ich celem był jednak nieduży sklep bez witryny, ale z napisem “Kaletnik” na szyldzie. W środku przebywał mężczyzna przycinający płat wołowej skóry… https://images-wixmp-ed30a86b8c4ca88...rzanym stroju będący reklamą jego wyrobów. A te wisiały wszędzie, także obroże i uzdy oraz smycze, skórzane bicze i pejcze. Mężczyzna wydawał się wyrabiać wszystko co się dało ze skóry.
Elizabeth zaczęła się przechadzać po sklepie rozglądając z zaciekawieniem. Może było tutaj coś co pomogłoby jej przy wspinaczce? Przydałyby się rękawiczki z dobrej skóry. Pewnie powinna też kiedyś zainwestować w coś do ochrony, ale to po wypłacie od Johnsona.
Rogata ruszyła ku łyskowi i zaczęli rozmawiać. Musiała tu być stałą klientką bo najwyraźniej się znali. Zaś spojrzenie Elizabeth spoczęło na rękawiczkach z gadziej skóry o chropowatych łuskach po wewnętrznej stronie. Były też różne skórzane rzemienie… których zastosowanie zależało od pomysłowości właściciela.
Elizabeth raczej nie była z tych, którzy kogoś wiążą. Ale warto było zapamiętać, że coś takiego tutaj jest. Wzięła rękawiczki i przymierzyła je. po czym dotknęła ściany ciekawa jak się trzymają.
Przy przesuwaniu dłoni po ścianie, chropowate łuski stawiały opór będąc nachylone w dół. Niewątpliwie ktoś brał pod uwagę takie ich zastosowanie.
Morgan zdjęła je z rąk i podeszła ze swoim znaleziskiem do sprzedawcy.
- Ile by kosztowały? - Spytała zerkając na to co kupuje diablica.
- Dwadzieścia pięć dolarów i pięćdziesiąt centów. - odparł łysy sprzedawca zerkając to na El to na zgrabną stopę Frolicy testującą buty.

Szykowne i z dużym obcasem. Niewątpliwie na specjalne okazje.
- Piękna robota. - El skinęła na buty i zapłaciła za rękawiczki, aż nieco żałując że kupuje coś praktycznego.
-Dzięki…- odparł mężczyzna, a rogata wybrała kolejne buty do przymierzania. Tym razem obszyte futerkiem.

Rogata najwyraźniej zdołała zaoszczędzić sporą sumkę.
- Cudeńka, ale chyba wolę te pierwsze. - El schowała rękawiczki do przymocowanej do pasa torby i spoglądała na przymiarki Frolicy.
- Ja chyba też… te są… trochę za ekstrawaganckie dla mnie.- oceniła diabliczka przechadzając się z podciągniętą suknią w nowych butach.
- Jakbyś miała do nich coś z futerkiem byłoby fajnie. - El patrzyła na kochankę z podziwem. Nie była pewna czy poradziłaby sobie na takim obcasie.
- Przydałoby się prawda?- zastanowiła się rogata. - A może wziąć coś dłuższego?
- Takiego już do uda? Wyglądałabyś rewelacyjnie. - Morgan przytaknęła na ten pomysł i przysiadła na jakimś zydelku.
Sprzedawca znikł na moment na zapleczu by powrócić z czarnymi kozakami ozdobionymi kokardkami. Nieco droższymi od dwójki poprzednich.
- Och.. te są piękne! - El aż poczuła ukłucie zazdrości. Niestety wiedziała, że jej finanse ostatnio płyną na inne rozrywki. Na przykład bieganie po śmierdzących tunelach.
- Też tak myślę…- odparła radośnie Frolica przymierzając je i przechadzając się po sklepie.
- Chyba je wezmę.
- Cudownie wyglądasz. - Morgan wodziła wzrokiem za diablicą, ciesząc się, że siedzi nisko i może jej zajrzeć nieco pod spódnicę.
- Noo… i są odpowiednie.- mruknęła stawiając jedną stopę w kozaku na udzie siedzącej czarodziejki. - Taaak… mogą się bardzo przydać później.
O dziwo… sprzedawca nie był zaskoczony takich zachowaniem. Z drugiej strony, sądząc po wyrobach, przywykł do ekscentrycznej klienteli.
- Mam jeden gorset, który by rewelacyjnie do nich pasował. - Elizabeth przesunęła dłonią po materiale butów.
- Och… kiedyś będziemy musiały sprawdzić tą kombinację.- wymruczała lubieżnie i “złowieszczo” Frolica.
Elizabeth zaśmiała się.
- Ale może nie chodź w nich całą resztę dnia, bo jeszcze połamiesz obcasy na kocich łbach.
- Fakt… ale nie zamierzam w nich chodzić. Od tego są dorożki, a poza tym kupiłam je na następne spotkanie. - odparła ze śmiechem diabliczka.
Morgan westchnęła.
- Już mu zazdroszczę. A mnie czeka sterczenie w miejscu. - Elizabeth wstałą z zydelka i zaczekała aż Frolica zapłaci.
- Współczuję… ale przynajmniej ci zapłaci. - zachichotała rogata.
- Raczej tak. - Morgan uśmiechnęła się.
- No to musimy się już pożegnać.- odparła z uśmiechem Frolica i podeszła zapłacić za buty. Kosztowały ją sporo, ale też sporo były warte. El wyszła razem z Diablicą przed sklep.
- To na mnie czas, kupić nam coś na wieczór? - Uśmiechnęła się do swojej towarzyszki. - Naprawdę aż zazdroszczę ci tych butów. Są niesamowite.
- Tylko jeśli sama będziesz głodna, ja będę już po kolacji.- odparła z uśmiechem rogata.
- Ich i nie będziesz miała ochoty na deser? - El zaśmiała się. Cieszyła się, że Frolica kogoś sobie znalazła.
- No… dobra… deser brzmi smacznie. Zaskocz mnie.- odparła rogata po namyśle, pakując swoje stare trzewiki do torby i ruszając do drzwi.
- To teraz naprawdę mam nadzieję, że mnie nie wykończą.- El pomachała diablicy. - Do zobaczenia.
- Paaa. - cmoknęła ją diabliczka… co prawda “symbolicznie”, bo przesyłając całusa na odległość, ale intencje się liczyły. I El ruszyła w swoją stronę, a Frolica w swoją.
Czarodziejka podeszła do postoju bryczek i wybrała jedną. Gdy zasiadła w środku podała adres Duncan z poleceniem by podjechać od tyłu.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 08-01-2021 o 11:17.
Aiko jest offline