11-12-2020, 20:58
|
#480 |
| "Jebana ściemniara... - pomyślał Hans z zadowoleniem, gdy Katerina opisywała Herrendorfskiej tłuszczy co się rzekomo naprawdę wydarzyła minionej nocy. Bez wątpienia zaimponowała w tym momencie osiłkowi. Kij w dupie, który nosiła przez cały czas tej wyprawy, mocno korelował w głowie Hansa z praworządnością i ścisłym przestrzeganiem reguł. Nie podejrzewał, że czarodziejka bez mrugnięcia okiem, bez zawahania w głosie, wykorzystując pełnię swojego niepodważalnego autorytetu po prostu nakłamie wieśniakom i da całej grupie alibi, niczym fachowy szarlatan czy inny rzezimieszek żerujący na naiwności innych. *** - Wstawaj, smarku – powiedział stojący nad posłaniem panny Hochberg Hans Hans – Wielmożna pańcia chce, żebyś do niej przyszła. Natychmiast. Wolałbym nie musieć cię do niej zanosić, rana znowu mi zaczyna krwawić.
Oprych był już na nogach od jakiegoś czasu. Zdążył o tyle o ile odpocząć, a wieśniacy zajęli się jego ranami, na tyle ile potrafili. Wciąż potrzebował jednak fachowej pomocy - wyglądało na to, że Leto był tak wkurwiającą postacią, że postanowił Hansa podręczyć nawet i po swojej śmierci. - Pani Lautermann życzy sobie, abyś przeszukał całe domostwo Valdemaara, a ja mam oszacować te twoje znaleziska i uznać, co powinno zostać spalone, a wtedy to spalisz – poinformowała łysego osiłka celując jednocześnie palcem w zabiedzoną chatę wioskowego kapłana – Lepiej się pośpieszmy, żeby całej nocy na to nie zmitrężyć. Wyruszamy do domu jutro po śniadaniu. - Po pierwsze nie jestem jakimś leszczem, któremu możesz dyrygować, przynajmniej dopóki mi nie zaczniesz za to płacić, i to monetami, a nie dupą, hue hue. Po drugie, Pani Katerina wysłała nas oboje, więc oboje będziemy zapierdalać i palić te papiury, nie myśl sobie, że będziesz stała i gapiła się na swoje paznokcie. Mam tylko nadzieję, że klecha miał w środku kominek, wolałbym nie palić świętych ksiąg na oczach wieśniorów.
__________________ The cycle of life and death continues.
We will live, they will die. |
| |