Umorli nie zraził się w ogóle atakiem potwora. Po prawdzie rad był, że w przeciwieństwie do Zandalusa (a może to BYŁ Zandalus? Jakieś jego "prawdziwe wnętrze" czy coś w ten deseń?) skupił swe ataki na nim, a nie na jego przyjaciołach. Z tą radosną myślą Umorli znów zamachnął się swoim młotem bojowym, mając nadzieję, że tym razem trafi. |