Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2020, 18:52   #129
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
2519.I.21; Bezahltag (5/8); kryjówka Sebastiana


Sterben odłożył próbki i odwrócił się w kierunku swojego gościa.
- Chcesz wiedzieć co to jest czy chcesz wiedzieć czy będę umiał to replikować? Któraś z substancji interesuje cię bardziej niż inne?

- Jedno wynika z drugiego. - nie miała pojęcia czym mogą być ani do czego mogą służyć ów substancje więc ciężko było jej ustosunkować się do dwóch ostatnich pytań Sebastiana - Wpierw chciałabym się dowiedzieć co to za specyfiki. - spojrzała łagodnie wpierw na menzurki i sakiewki później zaś na swojego kolegę ze zboru.

- Ten o mlecznej barwie to narkotyk na bazie maku. Działa uspokajająco. Ma duże stężenie. Nierozcieńczony może być niebezpieczny. - Następnie wskazywał kolejne grupy fiolek. - Te to zwykłe, ale drogie perfumy. To czerwony korzeń. Działa głównie na kobiety. Redukuje negatywne efekty samopoczucia przez co wzmaga pożądanie. To wyciąg z rumianku. Działa kojąco na stłuczenia, a stosowany wewnętrznie pomaga aby zniwelować poranne efekty nocnej hulanki. To wyciąg z muchomora. Szkodliwy, ale ma efekty halucynogenne. - Zatrzymał się wskazując na ostatnią fiolkę o ciemnej barwie. Po chwili zastanowienia sięgnął po nią i podsunął pod twarz Versany na wyciągniętej ręce.

- Powąchaj - sam wstrzymał oddech, odkorkował fiolkę i wykonał ruch dłonią aby skierować aromat w kierunku jej nosa. Eksperyment, był ryzykowny, ale miał potwierdzić jego hipotezę, że efekt nie będzie działał na kobiety.

Ver pochyliła się pociągawszy lekko nosem. Specyfik z buteleczki miał przyjemny, kojący zapach. Ciężko jej jednak było stwierdzić co on jej przypomina.

Aromat faktycznie był bardzo pociągający. Aż pobudzał włoski na karku. Ale tyle. Nie wydawał się Versanie bardziej czy mniej skuteczny od innych perfum. Chociaż nadal nie mogła zidentyfikować tego egzotycznego zapachu.

- No i? - spytała - Ładnie pachnie. To jego moc? - uśmiechnęła się nieco zdziwiona.

- Hmm - mruknął cyrulik, a a na jego twarzy zagościła satysfakcja. - To bardzo silny afrodyzjak. Działa jednak tylko na mężczyzn. - Zakorkował fiolkę i ostrożnie odłożył na miejsce. Nie mam jednak pojęcia z czego jest wytworzony. Mógłbym mu się bliżej przyjrzeć, ale w pobliżu nie może być żadnych kobiet - uśmiechnął się znacząco.

- Odpowiadając więc teraz na twoje wcześniejsze pytania. - nawiązała do zagwozdki Sterbena z początku rozmowy - To ten czerwony korzeń i muchomor brzmią tak jakby warto było mieć ich zapas. No i … - zadumała krótki - … to to … - wskazała palcem wskazującym prawej dłoni na ciemną fiolkę, która przed chwilą podsunął jej cyrulik - … również i nie, że mój urok osobisty mi nie starcza. - uśmiechnęła się mierzwiąc delikatnie włosy w zakłopotaniu - Niektórym po prostu potrzebna jest pomoc w dostrzeżeniu moich atutów. - zaśmiała się - Coś z tego byłoby ci potrzebne? - zapytała wiedząc iż Sebastian nie bez powodu dochodził zainteresowania Versany poszczególnymi flaszkami.

Wszystko poza perfumami mógłbym spróbować replikować, ale nie ma gwarancji, że próbek wystarczy mi aby zrobić pełne odwzorowanie. Mógłbym wykonać swoje ich wersje o podobnym działaniu, ale wtedy mogłyby mieć inny aromat. Afrodyzjak byłby jednak najtrudniejszy, bo nie wiem nawet od czego zacząć i musiałbym zidentyfikować składniki.

- Rozumiem. - przytaknęła starając się zrobić mądrą minę mimo, że nie znała się prawie w ogóle na chemii i im podobnych - To zostawić ci po trochu wszystkiego? Masz w co odsypać bądź odlać sobie?

- Ma być idealna kopia czy podobne działanie? Bo do pierwszego to bym potrzebował połowę każdej próbki, a do drugiego w ogóle mi ich nie trzeba. Skład już poznałem, a znam się na truciznach tyle, że umiem zrobić swoje wersje o mocy jakiej ci trzeba. Afrodyzjak jedynie potrzebuję cały i nie ma gwarancji, że go nie zużyję całego zanim rozgryzę skład. Twoja decyzja czy ryzykujesz czy zachowasz ją na czarną godzinę.

Życie to ciągła sztuka wyboru. Nie można zjeść ciastka i mieć ciastka. Afrodyzjak był jednak dla Versany zbyt cennym i zbyt potrzebnym specyfikiem aby ryzykować niemożność jego zdobycia. Przyszedł jej jednak do głowy inny pomysł. Mogła w końcu użyć tego cudeńka przeciwko jego pierwszemu właścicielowi a później jak to miała w zwyczaju. Zahipnotyzować i wydobyć informacje związane z pochodzeniem i składam preparatu.

- Hmmm… - zadumała nad ta zagwostką - Póki co wystarczy mi tego na jakiś czas. Pozwól jednak, że gdy zacznie mi ich brakować to wrócę do ciebie. - uśmiechnęła się grzecznie - Jeżeli zaś chodzi o ten afrodyzjak. To wezmę go ze sobą. Przy jego pomocy postaram się dowiedzieć czym on w ogóle jest. - zrobiła delikatna choć dość mocno wymowna przerwę uśmiechając się szyderczo - Od pierwszego właściciela. - ruszyła lekko głową wskazując na menzurkę - Na pewno nic z tego ci się nie przyda? - ponowiła propozycję chcąc jakoś zrewanżować się jakoś koledze ze zboru. Wszak dała mu już wagę ale był on w końcu pewnego rodzaju medykiem więc preparaty mogłyby być mu przydatne.

- Wyciągnij od niego główne składniki to na pewno pomoże w skopiowaniu tej substancji. Co do pozostałych twoich skarbów to na dzisiaj by mi się przydał ekstrakt z maku i wyciąg z muchomora. Miałbym nawet na kim tego dzisiaj użyć.

- No to śmiało. Odsyp i odlej sobie ile ci potrzeba. - serdecznym tonem odparła do młodszego od siebie znajomka - Wybacz moją wścibskość ale kogo zamierzasz poddać halucynacją? Ktoś zaszedł ci za skóre?

- Oficer jednego z zimujących tutaj statków. Może być w posiadaniu czegoś czym zainteresowany jest Starszy - Sterben nie owijał w bawełnę i oddzielił dla siebie po połowie porcji substancji o jakich wspomniał.

- Zafundujesz mu więc darmową jazdę. - zaśmiała się głośno - Powinien ci jeszcze podziękować. - wtórowała - Pozwól, że zadam ci jeszcze jedno pytanie. Dużo … - chrząknęła wymownie - … dziewcząt leczysz? Chyba wiesz o jakie dziewczęta mi chodzi. - uśmiechnęła się pytając równie bezpośrednio co Sebastian odpowiadając jej wcześniej - Nie jest tajemnicą, którą część społeczności leczysz więc tak pomyślałam … - spojrzała na cyrulika - … no wiesz.

- Coraz więcej. Myślę, że są zadowolone z moich usług i sobie mnie polecają. O coś konkretnego pytasz?

- Hmmmm … - zamysliła się chwilę marszcząc nieco czoło. Finalnie stwierdziła jednak, że tym pomysłem na spokojnie może się podzielić z kolegą.

- A gdyby tak otworzyć burdel albo zaproponować towarzystwo sympatycznych dziewcząt na tej arenie o której ci opowiadałam? - zapytała robiąc nagle duże oczy jakby sobie o czymś przypomniała - rozważałeś moją propozycję związaną ze świadczeniem swoich usług w trakcie tego wydarzenia?

- Problem w tym, że pracują już dla Dietera Richtera, który ma powiązania z Czarnym. Zmiana zatrudnienia nie byłaby dla nich, ani prosta, ani bezpieczna.

- Z Czarnym powiadasz. - jakoś nie zdziwiło jej to zbyt mocno. Teraz jednak była już pewna z kim powinna rozmawiać w pierwszej kolejności. W jej ślicznej główce rysował się konkretny plan działania.

- Dietera Richter? - zapytała nie mając pojęcia kim ów mężczyzna jest - Tego jegomościa nie znam. Opowiesz mi coś o nim? Wiesz gdzie przesiaduje? - zapytała patrząc się chytrze na kolegę ze zboru.

- To żaden jegomość. Zwykły wykidajło z ubogiej dzielnicy. A swoją drogą to nie wiem czy byłabyś zainteresowana jego dziewczynami. Wydaje mi się, że celujesz w klientelę nieco wyższej klasy i do nich potrzebowałbyś odpowiedniej klasy dziewcząt. No chyba, że mnie zaskoczysz.

- Celuje w zysk ale masz dużo racji Sebastianie. - słowa kolegi niejako pochlebiały jej - Od czegoś jednak trzeba by zacząć a konkurencja jak to konkurencja. Dobrze by jej NIE BYŁO bądź by szło im fatalnie. - uśmiechnęła się szyderczo akcentując tych kilka słów - Chyba wiesz co mam na myśli. - w jej oczach płonęła iskra - Nie chciałbyś pozbyć się tego chłystka i podjąć współpracę z kimś bardziej kompetentnym? Z kimś zdecydowanie bardziej urokliwym? - mówiła to dość żartobliwie i jednoznacznym tonem podśmiechując się cicho.

Sterben aż przystanął i wbił wzrok gdzieś w dal. Było ewidentne, że w jego głowie myśli galopują jak szalone. Trwało to może kilka sekund.
- Rozumiem. Jedyna opcja to przejęcie nad nimi opieki, bo każda inna forma ingerencji źle się skończy dla nich samych.lub ich opinii w oczach ich klientów. Chociaż jeśli chcesz założyć własny przybytek w bardziej prosperującej dzielnicy to potrzebujesz nowych dziewczyn lub podjąć ryzyko przeszkolenia tych które znam. W obu przypadkach jednak nie musisz się obawiać, bo ma mowy o żadnej konkurencji. Będa działały na całkowicie innych obszarach. Jeśli jednak interesują cię moje usługi to możesz na mnie liczyć.

- Racja to inne płaszczyzny. - przyznała po części rację koledze - Aż do momentu kiedy zechce podbierać mu dziewczyny. Z resztą … - uśmiechnęła się złowieszczo - … sam pewnie wiesz jak to jest. Nic tak nie boli jak cudzy sukces. Ja zaś wolę być krok do przodu a tak się składa, że nie tylko Dieter zna Czarnego. - doprawiła wypowiedź dwuznacznym spojrzeniem - Zaś dla księcia podziemia liczy się raczej zysk niż personalia. - zaśmiała się w głos - Ale rozumiem, rozumiem. Wyższe sfery dla mnie. Kto w takim razie zajmie się tymi niższymi kiedy braknie dotychczasowego alfonsa? - pytanie było raczej retoryczne więc nie oczekiwała na odpowiedź - Pomyśl nad tym Sebastianie. To kolejny lukratywny interes, który ci proponuję. - lisie spojrzenie towarzyszyło jej chytrym słowom - Ochroną się chyba nie ma co martwić. Wśród znajomych mamy w bród ludzi chętnych na obicie komuś ryja. - wtórowała szyderczym śmiechem w głos. Nagle jednak urwała. A właśnie. Zastanowiłeś się nad moją propozycją przyjęcia fuchy ringowego medyka? - wlepiała w kolegę te swoje dociekliwe i bystre oczęta.

- Zważ, że nie jestem medykiem tylko cyrulikiem. Nie mam doświadczenia przy poważnych obrażeniach do jakich może dojść w czasie walk. Zasponsoruj mi księgę na temat chirurgii to umowa stoi - zaproponował. A co do przejęcia opieki nad dziewczętami to gdybyś zapewniła lokal z odpowiednią stałą ochroną byłoby to niegłupie. Mógłbym się tego podjąć. Trzeba byłoby jednak stawić opór Richterowi i Czarnemu.

- Z księgą możemy pomyśleć. - rzuciła iż nie neguje w pierwszej chwili tego pomysłu - Zawsze mogę za ciebie wyłożyć a ty później z ewentualnego zysku mógłbyś mi oddać. - uśmiechnęła się - Jeżeli zaś chodzi o bałagan i dziewczyny oraz związanych z tym interesem dżentelmenów. Hmmm ... - zadumała chwilę - To Richterowi zawsze może przydarzyć się nieszcześliwy wypadek, bądź może popaść w jakąś ciężką chorobę. - dość wymownie spojrzała na kolegę wskazując co ma na myśli i kogo widzi jako tego, który miałby ku temu zakażeniu się przyczynić - Co do Czarnego… To rozmowę z nim biorę na siebie. - podsumowała niejako tematy zarówno domu uciech jak i świadczenia usług na arenie.

- No to chyba wszystko mamy już przegadane. - zaczęła zbierać menzurki i sakiewki - Pora się więc zbierać. Gotów do drogi? - rzuciła pytajace spojrzenie w kierunku wyznawcy Nurgle.
- Prowadź - odpowiedział zakładając kurtę i przewieszając torbę przez ramię.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 12-12-2020 o 18:55.
Raga jest offline