Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2020, 23:20   #309
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
I znów był w tym przeklętym lesie... Co prawda lepsze to niż tkwienie w szczerym polu, zwłaszcza w pobliżu frontu, zwłaszcza po stronie przeciwnika, a jednak szlag go trafiał, jak o tym pomyślał. Zgłosił się na tę dziwną misję poszukiwawczą, chociaż zdawał sobie doskonale sprawę, że jeśli na natknie się na Niemkę w miarę szybko, to szanse na jej odnalezienie staną naprawdę nikłe. Nie żeby od początku były wysokie...

Szosę udało mu się pokonać bez problemu. Potem postarał się odnaleźć drogę, którą się poruszali we trójkę i przemierzył ją z powrotem do punktu, w którym po raz ostatni byli wszyscy razem. Nic... Teraz żałował, że nigdy nie podzielał entuzjazmu ojca do polowań. Być może potrafiłby znaleźć jakiś trop wśród tych zarośli. A tak musiał błądzić po omacku.

A jakby tego było mało, musiał stale uważać na szkopów. Nagle las zrobił się ich pełen. A może zawsze był, tylko w nocy nie byli tego świadomi? Woods musiał przyznać, że mieli cholerne szczęście, gdy nie wleźli na żadne z ich stanowisk. Zegarek wskazywał dziesiątą, gdy agent postanowił trochę odsapnąć w jakichś krzakach. Wyjął ostatnią kanapkę i spałaszował całą ze smakiem, nawet jeśli nie przypominała tych robionych w tej knajpce na Jermyn Street. To oznaczało koniec prowiantu, pomyślał przełykając ostatni kęs. Sytuacja nie tyle niespodziewana, co zdecydowanie niepożądana. Ale to nic. Będzie musiał po prostu kraść. Misja jest najważniejsza.

Potem odezwały się armaty. Potworny huk wstrząsnął powietrzem, płosząc wszystkie pobliskie ptaki i innych przedstawicieli fauny. Pewnie flora też by zwiała, gdyby tylko mogła. W każdym razie drzewa trzęsły się w posadach. Woods widział stanowiska jakiejś półbaterii. Walili ze skraju lasu. Agentowi mimowolnie do głowy przyszła Noemie i niedobrze mu się zrobiło na myśl, że może znajdować się teraz pośrodku piekła, jakie serwują te działa. Chociaż może nie zdążyła dojść do linii?

Przez resztę dnia Woods ostrożnie łaził po lesie w tę i z powrotem, próbując uniknąć wykrycia oraz znaleźć jakikolwiek ślad Birgit. O ile pierwszy cel osiągnął w sposób perfekcyjny, o tyle w osiągnięciu drugiego nie zrobił najmniejszego postępu. W zasadzie nie oszukiwał się, że jego szanse są duże. Kiedyś jednak usłyszał w jakimś pubie, jak ktoś mówił, że szanse jedna na milion sprawdzają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć. Spodobała mu się ta maksyma, nawet jeśli nie miała wiele wspólnego z rzeczywistością.

Ponieważ łażenie po lesie nie przynosiło efektów, Woods musiał rozważyć możliwość, że Niemka się nie zgubiła, tylko została złapana, lub nawet dobrowolnie oddała się w ręce swoich rodaków. Nie było rady, musiał spróbować znaleźć jakiś punkt dowodzenia i podsłuchać, czy nie znaleźli ostatnio kogoś w lesie. Sprawdził jeszcze swój rewolwer, zdając sobie sprawę dla kogo zarezerwowana jest szósta kula, po czym wraz z zapadającym zmierzchem, zabrał się do roboty.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline