Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2020, 02:48   #310
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 81 - 1940.V.29; śr; noc; okolice Abbeville

Czas: 1940.V.29; śr; noc; godz. 00:30
Miejsce: Francja; okolice Abbeville; wioska na pd. od Sommy; wioska
Warunki: przedpole wioski, noc, cisza, zimno, zachmurzenie, łag.wiatr


Noemie (por. Annabelle Fournier)



Belgijska agentka Spectry zostawiła za sobą stodołę która dała jej schronienie przez cały dzień. Zostawiła też niemieckich żołnierzy jacy w tej wiosce mieli swoje stanowiska. I ruszyła w tą zimną noc przed siebie. Gdy ruszała jeszcze słychać było strzelaninę. W czasie pokoju to mogłaby być jakaś ostra strzelanina jakiejś bandy. Teraz w porównaniu do właśnie kończącej się bitwy wydawała się wręcz marginalna. Strzelał się ktoś tam przed nią chociaż zbyt daleko by dało się poznać co jest co i kto z kim.

Szła przez te pola jakich się naoglądała za dnia. Teraz przy nocnym świetle gwiazd szła przez te zboże jakie sięgało jej do połowy ud. Czasem natykała się się na lej po jakimś wybuchu. Jawił się jako wielka wyrwa w tym zbożu. Co jakiś czas musiała przystawać i nasłuchiwać. Chociaż panowała cisza to była to frontowa cisza. Czasem gdzieś wystrzeliła broń, czasem raca zalała światłem okolicę. Ale wszystko raczej gdzieś dalej. Nie bezpośrednio w jej sąsiedztwie.

Koło północy przekroczyła jakąś asfaltową drogę. Wyglądała na jakąś ważniejszą, do tej pory większość jakie mijała to były polne drogi lub wyraźnie pośledniejsze. Z tego co pamiętała z mapy to jakby poszła w jej lewą stronę doszłaby pewnie do Sommy i Abbeville. W przeciwną to tam dalej na zachód i południe kraju. Ale tak lokalnie to nie miała pojęcia kto panuje nad tą okolicy. Nie spotkała żadnego patrolu ani stanowiska odkąd ruszyła się ze stodoły. Kompletnie bezludna okolica. Albo tak wszyscy przycichli, że ich nie słyszała. A oni jej skoro nikt do niej nie strzelał ani nie wołał.

Szła tak po kawałku dalej mijając jakiś zagajnik i biorąc za cel zabudowania wioski jaką widziała w ciągu dnia. Znalazła się już dość blisko niej. Widziała już zarysy pojedynczych zabudowań. Ktoś tam musiał jednak być. W pewnym momencie dojrzała zarys ludzkiej sylwetki jaka przeszła gdzieś między budynkami. Jak zaczęła obserwować usłyszała więcej. Czasem jakieś stukot metalu o coś twardego. Jakby czyjaś menażka uderzyła o coś albo ktoś stanął na kawałek blachy. Co jakiś czas. Ktoś tam musiał być w tej wiosce. No ale nie wiedziała kto. Czy Niemcy czy alianci to pewnie nie spodziewali się kobiety w cywilu w środku nocy tuż po walkach. Ze szkolenia wiedziała, że w wojsku używa się haseł i odzewów do rozpoznawania swoich. Inne na każdy dzień czy nawet porę dnia. Strażnik rzucał hasło na dany dzień i jak nie słyszał odpowiedniego odzewu miał pełne prawo uznać obcego za wroga. Ale nie znała haseł i odzewów ani jednej ani drugiej strony. Wśród budynków dostrzegła coś z wieżyczką. Pewnie jakiś czołg. Ale czy sprawny czy nie i czyj to czołg to w tych ciemnościach nie widziała.




Czas: 1940.V.29; śr; noc; godz. 00:30
Miejsce: Francja; okolice Abbeville; wioska na pd. od Sommy; wioska
Warunki: wioska, noc, cisza, zimno, zachmurzenie, łag.wiatr


Birgit (kpr. Mae Gordon)



Zimna była ta noc. I to na głodnego. Ale plan by opuścić lej po bombie i obejść tą najbliższą wioskę udał się. Chociaż jak zaczęła ten manewr obejścia zorientowała się, że po swojej lewej chyba kawałek pola dalej ma jakąś drogę. Bo dostrzegała dość równą linię drzew jakie zwyle oznaczały drogę. Gdy tak pośrodku nocy mijała po swojej prawej tą najbliższą wioskę tak samo jak część niemieckich żołnierzy w dzień. O jednego się w tych ciemnościach potknęła. Był martwy. Kompletnie go nie widziała w tych ciemnościach a nawet z bliska wyglądał jak jakaś plama czy podłużny głaz. Na więcej żołnierzy zani żywych, ani martwych, ani alianckich ani niemieckich nie trafiła. Za to ta droga po lewej albo powoli zaczynała się do niej zbliżać albo ona zbliżała się do niej. W końcu mając za punkt przewodni kolejną wioskę musiała ją przekroczyć.

To była całkiem niezła asfaltówka. Pewnie jakaś główniejsza. Pamiętała, że na mapie lotników była jakaś główna droga co wiodła przez Abbeville z północy na mniej więcej południe. Może to właśnie ta? Jak tak to idąc wzdłuż niej w lewo trochę musiałaby zawrócić ale w końcu powinna wrócić do miasta. A w prawo to tam właśnie dalej, mniej więcej na południe kraju. Ale za cel obrała sobie tą wioskę gdzie pod koniec dnia toczyły się walki.

Zbliżyła się do niej tak cicho jak tylko mogła. Mimo, że głód, pragnienie i zimno jej dokuczały to na razie szczęście zdawało jej się sprzyjać. Chociaż tam i tu słyszała jakieś strzały, czasem poszła seria albo ktoś wystrzelił wolno opadającą racę to chyba raczej nie ze względu na nią. Nikt do niej nie strzelał ani nie krzyczał. A teraz była w pobliżu zabudowań. I dalej nic nie widziała ani nic nie słyszała. Czarne budynki domów, stodół i szop wydawały się głuche i nieme. W głębi wioski coś się musiało jeszcze palić bo biła jakaś łuna. W tej łunie dostrzegła kształt zniszczonego czołgu.





Coś tam musiało się nieźle palić bo ostry zapach zgliszcz i spalenizny uderzał w nozdrza ostrzegawczym zapachem. Ale większość już wygasła, poza tą jedną łuną w głębi nie dostrzegała żadnych ognisk światła. Ani żadnych żołnierzy. Czy niemieckich czy alianckich. To mogło być miejsce skąd wychodzili ci Niemcy jacy mijali i przechodzili przez tą wioskę co teraz już miała za swoimi plecami. Ale nie wiedziała czy tak było i jeśli nawet to czy jacyś nie zostali. Z drugiej strony gdzieś tutaj pod koniec dnia ledwo ze 3, 4 godziny temu jeździły jakieś czołgi a jeden z nich nawet widziała i stąd. Nie widziała na nim czarnego krzyża jakim Niemcy oznaczali swoje pojazdy i samoloty. Chociaż wyglądał na zniszczony. Reszty nie widziała ani nie słyszała.



Czas: 1940.V.29; śr; noc; godz. 00:30
Miejsce: Francja; okolice Abbeville; las na pd. od Sommy; las
Warunki: las, noc, cisza, zimno, zachmurzenie, łag.wiatr


George (srg. Andree de Funes)



Był głodny, spragniony, zmarznięty i ranny. I był sam. Otoczony przez wroga. Igrał z własnym losem. Może nie tylko z własnym. W końcu jak go Niemcy znajdą, czy żywego czy martwego to mogą zacząć zadawać niewygodne pytania. Jemu albo sobie. Może postawią straże by utrudnić przemykanie się sabotażystom? Nie miał pojęcia co się stało z jego koleżankami. Mijała właśnie doba odkąd odkrył zniknięcie jednej i sam rozstał się z drugą by jej poszukać. Wczorajszej nocy nie znalazł najmniejszego śladu po niemieckiej agentce. Dzisiejszej nocy próbował znowu chociaż jeśli próbowałaby realizować plan jaki on sam proponował to każdy z ich trójki powinien próbować wydostać się z kotła samodzielnie. Jak na razie on sam ignorował ten swój własny pomysł dalej myszkując po terenie opanowanym przez wroga.

A Niemców było tu pełno. Wydawało się, że co chwila trafia jak nie na obozowisko, to samochód, zaprzęg konny czy inne wojsko. Na razie udawało mu się zauważyć ich prędzej niż oni jego. Głównie dlatego, że pewnie albo spali, odpoczywali lub rozmawiali ze sobą półgłosem. Błądzenie po tym nocnym lesie przypominało chodzenie po polu minowym. Niby powierzchniowo to tych min na polu było niewiele ale jednak im dalej się szło tym była większa szansa, że na jakąś się wdepnie. Tak samo George kusił los w końcu któryś ze strażników będzie szybszy od niego i narobi mu kłopotu. Na razie jednak jeszcze było ciemno. A po Birgit nie było ani śladu. W tych rozmowach jakie udało mu się podsłuchać też jakoś żaden z wojaków nie mówił o schwytanej kobiecie. Wydawało mu się, że wrócił mniej więcej tak jak wczoraj szli we trójkę jeszcze. Wrócił aż do torów. Widział już ze skraju lasu zarys domów za jakimi była droga i kanał przez jaki przepłynęli drugą łodzią.

Te torowisko Niemcy potraktowali jako obóz czy punkt zbiórki. Słyszał gwizdki i jakieś nieco przytłumione okrzyki wojskowych. Wyglądało jak jakaś reorganizacja i zbieranie oddziałów do kupy, kompletowanie zaginionych, sprawdzane stanów po tym jak w dzień dostali łupnia. Paliło się nawet kilka ognisk w pobliżu torów. I najgorszy był zapach gotującego się jedzenia bo powodował automatyczne burczenie w pustym brzuchu Anglika. Ale chociaż las i ciemność zapewniały dość dobrą kryjówkę to torowisko było otwartym terenem. Póki zajmowali go Niemcy trudno było liczyć o powrocie bardziej w stronę rzeki. Może gdzieś dalej w górę lub w dół jej biegu byłoby tych Niemców mniej to by się dało ich obejść.

Zegarek pokazywał, że zbliża się 1-sza w nocy. Tej zimnej, letniej nocy już wcale tak wiele nie zostało. Za jakieś 3, może 4 godziny znów zacznie się szarówka. Po Birgit nie było śladu. A centra dowodzenia jeśli gdzieś były to wewnątrz obozów. Niedaleko za sobą usłyszał warkot motocykla. Zbliżał się i jechał pewnie tą wąską drogą wśród lasu jaką niedawno George przekraczał gdy wracał do torowiska. Motocyklista raczej nie miał szans dojrzeć go w głębi lasu. Gdzieś tam pomiędzy czarne kształty drzew i krzaków dostrzegł nawet światło jednośladu. Wojskowe bo z poziomą przesłoną na reflektorze. Jechał równo i miarowo aż się niespodziewanie zatrzymał. Ze 30 może 50 kroków od miejsca gdzie chował się brytyjski agent. Pojazd zwolnił i zatrzymał się. Silnik przeszedł na bieg jałowy a światło dotąd sunące drogą zatrzymało się.


---


Mecha 81

przypadkowe znalezienie agenta przez Niemców


przypadkowe znalezienie Noemie (9+): Kostnica 5 > nic

przypadkowe znalezienie Birgit (9+):Kostnica 1 > nic

przypadkowe znalezienie George (9+): Kostnica 5 > nic
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline