Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2020, 14:35   #133
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Koniec końców Norma wiedziona ciekawością czy z innych względów zgodziła się pójść z gośćmi węglarzy. Chociaż bez żadnego entuzjazmu i z tym brakiem zaufania jakie zwykle się żywiło do obcych. Węglarze oczywiście nie byli tym zachwyceni. Ale też trudno było powiedzieć, że wojowniczka z północy rozstała się z nimi wrogo. Mówiła jakby się tłumaczyła a oni też nie mieli min jakby mieli się widzieć po raz ostatni. I całkiem spokojnie ubrała na siebie swoje buty, kaftan, kolczugę i resztę. Więc to jednak trwało a cały czas coś ze sobą rozmawiali po kislevsku. Dymitr z kolegami wydawał się mimo wszystko zaskoczony jej decyzją i chyba próbował przekonać ją do zmiany zdania. Uzbrojona wojowniczka z północy wyglądała groźnie gdy tak szła zaśnieżonymi ulicami, w ruchach już nie było widać skutków łomotu jaki spuścił jej Kornas i w tych futrach i kolczugach trąciła lekką egzotyką ale aż tak się nie wyróżniała na tle przechodniów. Przynajmniej póki nikt by się nie zaczął przyglądać dokładniej. Szła pewnym, równym krokiem by spotkać się z kimś ze swojej załogi co obiecała jej nieznajoma. Ale bez żadnego tłumacza nie bardzo było jak z nią rozmawiać.

- Łatwiej nauczyć się kisielewskiego czy norskiego? - cyrulik ni stąd ni zowąd rzucił do Versany, nie odrywając oczu od dziewczyny.

- Łatwiej wydymać bandę zuchwałych i okopconych głupców. - zaśmiała się lekko - Jak to się mówi. Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć. - skwitowała z ironicznym uśmieszkiem - Lećmy do portu. Kurt z Karlikiem przygotowali tam dziuple dla naszej osobliwej damy. - sprecyzowała kierunek ich miejskiej wędrówki - Idź przodem proszę. Rób za nasze oczy i w razie przechadzających się tych psich synów w mundurach daj znać. - zdecydowała się poprosić nie wprawionego w tym fachu kolegę o wcielenie się w rolę zwiadowcy - Jak zaś dotrzemy na miejsce pójdź prosze po Kurta. Potrzebny nam tłumacz. - dodała sięgając ponownie po płaszcz kapturem, a następnie wręczając go Normie.

Godzina była jeszcze młoda zatem prośba Versany nie kolidowała z planami cyrulika. Ruszył więc przodem rozglądając się za nadgorliwymi strażnikami.

Trochę to trwało nim przeszli przez padający i leżący śnieg z miasta do portu, tam odwiedzili Kurta i w końcu wszyscy spotkali się we wcześniej przygotowanym mieszkaniu dla wilczycy z północy. Jak Sebastian wrócił z Kuternogą można było wreszcie swobodnie porozmawiać z nią bez świadków.

- Obiecałaś jej kogoś z jej załogi? Bo się chce z nim widzieć. - Kurt jak sobie wstępnie porozmawiał z ich gościem to przetłumaczył tą rozmowę w tak największym skrócie.

- Spytaj ją proszę co jej węglarze powiedzieli, bo coś mi intuicja podpowiada, że nie byli z nią całkowicie szczerzy. - lekko poddenerwowana zaistniałą sytuacja zwróciła się do Kurta - Nadmień oczywiście, że wyznajemy tych samych bogów co ona i że po tej stronie morza są oni uznawani za największe zło a wiara w nich karana jest śmiercią. Podobnego zdania są z reszta również ci, którzy ją gościli wcześniej. - dodała ten dość istotny fakt - Zaś co do jej załogi. - wróciła do tak ważnego dla norsmanki tematu - Powiedz, proszę iż siedzą zamknięci w trudno dostępnym i mocno strzeżonym miejscu oraz że jest tam również nasza koleżanka, którą mamy zamiar wydostać wraz z jej współplemieńcami. - mówiła zdecydowanym i opanowanym tonem - Dodaj naturalnie, że jest tu bezpieczna i że za dwa dni mamy zbór na którym będziemy uzgadniać szczegóły związane z odbiciem naszych przyjaciół. Wcześniej zaś możliwe iż będzie chciał z nią porozmawiać Starszy. - starała się w jak najbardziej rzetelny i zwięzły sposób przekazać wszystkie istotne informacje - Jeżeli zaś chodzi o tych od których przybywamy. - wróciła jeszcze na chwilę do tematu półkislevitów robiąc nieco srogą minę - To może i byli dla niej mili i uprzejmi. Mimo to widzieli w niej tylko i wyłącznie źródło zysku.

Tym razem rozmawiali ze sobą dłużej. I stary bosman i morska wilczyca dyskutowali o czymś żywiołowo tłumacząc coś sobie nawzajem, pytając się o coś i pewnie w sporej mierze także o pozostałej dwójce bo co jakiś czas któreś z nich patrzyło czy wskazywało na Versanę albo Sebastiana. Wreszcie chyba skończyli bo kuternoga westchnął, położył dłonie na swoich biodrach i zastanawiał się pewnie jak to wszystko teraz przetłumaczyć tej dwójce.

- No więc obiecałaś jej spotkanie z kimś z jej załogi a tu nikogo takiego nie ma. Teraz mówisz, że są zamknięci w lochu jakbyś nie mogła tego wcześniej powiedzieć. Ma o to pretensje. I nie wiem czy wierzy w to czy nie. - czarnowłosy brodacz przekazał w skrócie to co mu przekazała Norsmanka z dwoma toporami za pasem.

- Tego, że też wyznajemy Mroczną Czwórkę no to chyba tylko dlatego przyszła. Mówi, że nie jest głupia i wie jak tu jest na południu z tymi wyznaniami. A Dymitr i ci jego koledzy dbali o nią od ostatniej walki i nie zrobili jej nic złego. Dlatego uważa ich za przyjaciół. Obiecała też, że w następnej walce będzie znów walczyć dla nich i ma zamiar dotrzymać jego słowa. Tak ogólnie to daje nam szansę by tu miała zostać jak nie to wraca do tamtych. Nie ma zamiaru siedzieć tu całymi dniami sama tam to chociaż towarzystwo, karty i wino miała. - bosman rozłożył ramiona na znak, że to już wszystko i o tym z Normą właśnie rozmawiali. Teraz czekał co powie pozostała dwójka, zresztą Norma też.

- Jaką szansę? - zapytała lekko zmieszana - Jeżeli zaś chodzi o Dymitria. - zmarszczyła brwi w nieco gniewnym grymasie - To po pierwsze miał jej przekazać iż wiem gdzie są pozostali Norsmani. Nie wspominałam ani słowem o tym, że będą oni tutaj. - rozmowa za pośrednictwem tłumacza okazała się cięższa niż to pierwotnie wesoła wdówka sobie zakładała - Po drugie zaś tacy z niego jak i pozostałych przyjaciele, że zamierzali mi ją odsprzedać. - dało się wyczuć dozę kpiny - Dla nich liczy się zysk i złoto. - parchnęła - Opiekowali się nią bo zarabiała dla nich. My zaś oferujemy bezinteresowną pomoc. W imię wspólnej wiary, wartości i idei. - starała się by jej głos nabrał opiekuńczej a może i mentorskiej barwy - Nie mam jednak zamiaru nakazywać jej czegokolwiek. Jest wolną kobietą. Niech jednak wie i to nie groźba a po prostu przyjacielska rada, że po mieście kręci się Oleg wraz ze swoją ekipą, którzy wręcz polują na takich jak my. W takiej sytuacji chatka węglarzy nie jest zbyt bezpiecznym i dyskretnym schronieniem. My dysponujemy zapleczem, siatką informacyjną, doświadczeniem, funduszami i celem który nam przyświeca. - wtrąciła wiedząc jak wielką cenę dla ludzi z północy ma ta wartość - Jeżeli jednak ma zamiar odwdzięczyć się tym, którzy jej pomogli. - postanowiła poinformować Norme o pomyśle, który wpadł jej do głowy przy okazji ostatnich odwiedzin na arenie - Niech następnym razem stanie do walki ramię w ramię z moim ochroniarzem. Kornasem. Tym, z którym tak zawzięcie walczyła ostatnio. Gdy wygrają Dymitr i jego znajomki zgarną niezła dole za zakłady. Z resztą nie tylko oni. - kąciki jej ust uniosły się lekko do góry - W każdym razie. Tym sposobem będzie i wilk syty i owca cała. - noże to nie był szczyt jej umiejętności dyplomatycznych. Starała się jednak trafnie dobierać argumenty tak by trafić do nieco rozczarowanej jak i rozłoszczonej berserkerki.

Wyobrazenie Sterbena o wierzeniach mieszkanców Norski nieco odbiegało od tego co właśnie powiedziała Versana. Sam również początkowo planował podejść Normę wspólnym wyznaniem, ale porzucił ten plan. Norska wyznaje wszystkie swoje bóstwa w ich wojennej formie i ciężko mu było znaleźć punkty styku między jego Nurglem, a ich Kurkiem. Siedział jednak cicho i miał nadzieję, że się myli i dziewczyny znajda wspólny język na cywilizowanej płaszczyźnie Versany.

Znów dłuższą chwilę Kurt rozmawiał o czymś z Normą. Mówił najpierw głównie on jak tłumaczył słowa koleżanki wojowniczce z dwoma toporami. Ta na część z tego kiwała głową, na część kręciła, coś się dopytywała albo wrzucała swoją odpowiedź. Mimo wszystko dało się wyczuć, że nie jest zadowolona, nie tego oczekiwała i raczej jest rozczarowana. W końcu powiedziała coś na koniec i wyszła z izby na ulicę mówiąc coś na koniec.

- Mówi, że wraca do Dymitra. - Kurt wskazał na zamykające się za wojowniczką drzwi. Potem przeczesał palcami swoje nieco przyprószone siwizną włosy i zaczął streszczać o czym z nią rozmawiał.

- Z tą walką to chyba się zgodziła na ten duet. Ale jest wkurzona za te ploty o jej załodze. Spodziewała się, że masz kogoś od niej. Nie wiem czy teraz w ogóle wierzy, że kogokolwiek znasz czy widziałaś z jej załogi. Nie uśmiecha jej się siedzieć samej całymi dniami w pustej izbie. Dlatego wraca tam gdzie ma towarzystwo. Aha z tą sprzedażą to jesteś taka sama skoro chciałaś ją kupić poza tym Dymitri jej powiedział, że to ty wyskoczyłaś z tym pomysłem a on się nie zgodził. - stary bosman przekazał najważniejsze rzeczy jakie wynikły z właśnie zakończonej rozmowy. Od siebie dodał, że jego zdaniem ciężko im będzie zdyskredytować węglarzy w oczach Normy skoro dbali o nią codziennie odkąd Strupas ją przyprowadził do nich. I widocznie Norsmanka miło wspominała tą opiekę bo na wiarę nie była skora wierzyć w różne oczerniające ich oskarżenia jakie wysnuwała pod ich adresem Versana. Zwłaszcza jak plotki o tym, że spotkałą kogoś z załogi długiej łodzi nie sprawdziły się.

- Może dajmy jej i sobie czas. Niech ochłonie. Wy też. Może trzeba jej tu zorganizować jakąś rozrywkę? Albo Starszego zapytać czy można ją na krypę zabrać. Siedzieć samemu w pustej izbie to rzeczywiście nic ciekawego. - bosman pozwolił sobie na wyrażenie swojej opinii na temat możliwości jakie im zostały w zaistniałej sytuacji.

- Może i masz rację. - zgodziła się z żalem - Chociaż nie tak to sobie wyobrażała. Po kiego Strupas ją do nich prowadził. - podrapała się po głowie. Ciężko było stwierdzić czy szuka winnego tej sytuacji czy po prostu daje upust swoim emocjom gdyż głos niósł w sobie prócz żalu również złość.

- Pozostaje więc czekać na rozwój sytuacji. - stwierdziła przyznając po części rację Kurtowi - Sebastian a może ty masz jakiś pomysł? - zwróciła się do milczącego od dłuższej chwili kolegi - Przyznam, że na początku tych węglarzyków chciałam potruć ale w zaistniałej sytuacji i sympatii jaką darzy ich Norma mogłoby to przynieść odwrotny efekt. - w końcu zrobiła przerwę dając szansę cyrulikowi na wypowiedzenie się.

- Wydaje mi się, że w jej oczach zyska tylko ten kto uwolni jej załogę. Pewnie nawet chętnie wzięłaby w takiej akcji udział, ale jej metody pomogłyby tylko we frontalnym ataku i to z okrzykiem bojowym. Na twoim miejscu poprzestałbym na razie tylko na czerpaniu zysków z jej walki na arenie. Do niczego innego chyba się nie nadaje.

- Skąd wiesz do czego się nadaje i jakie ma metody? Znasz ją? - Kurt uniósł brew zerkając na młodszego z mężczyzn. - To, że ktoś rzuca się na wroga z pianą na pysku nie oznacza, że to koniec jego możliwości. Albo jej. Jakoś przez miasto z wami przeszłą i nie rzuciła się na nikogo prawda? - uśmiechnął się nieco ironicznie pewnie zakładając, że tak było skoro żadne z pozostałej trójki nie wspominało mu o takim wydarzeniu. - A z załogą to chyba jej na nich zależy. Ale to najpierw trzeba by kogoś takiego znaleźć. A na zborze no trzeba by powiedzieć Starszemu czemu nie mamy gościa w przygotowanej dla niej dziupli. - bosman zapytał jak to jest z tą załogą z długiej łodzi i czy mają z nią jakiś kontakt bo wydawało się, że Normę to bardzo interesuje.

- Nie. Nie znam jej ani jej metod - Sterben pokręcił głową. - Ale nie znam też jej języka i nie umiem się z nią dogadać. Versana zna kilka słów więc dla kogoś kto nie umie po kislevsku ona nie nadaje się do niczego. Tak samo w drugą stronę. Ona mnie nie zna i nie umie się ze mną dogadać więc ja dla niej też się do niczego nie nadaję. A jak Starszy zapyta to odpowiemy zgodnie z prawdą. Że nie dała się przekonać co sam będziesz mógł poświadczyć. No chyba, że spróbujesz ostatni raz. Powiedz jej o Starszym i jego możliwościach. Powiedz żeby poczekała do zboru. Węglarze nie pomogą jej uwolnić ludzi, a on to jej jedyna szansa.

- Ale wiecie w ogóle o jakichś uwięzionych jej ludziach? Ktoś z jej załogi jest w kazamatach? - Kurt zapytał patrząc najpierw na Sebastiana skoro ten odezwał się pierwszy a potem na koleżankę o czarnych włosach. - Ja się nią dotąd nie zajmowałem. Miałem jej przygotować dziuplę w porcie no to jak widzicie jest. Nie wiem jakie plany ma wobec niej Starszy ale skoro się nią zainteresował to pewnie ma. A do zboru jeszcze trochę czasu jest to może uda się wam coś wymyślić jak ją do nas przekonać. To może przyjdzie. W końcu wiecie gdzie jej szukać. - bosman zaznaczył, że pod względem Normy Starszy mu przydzielił inne zadanie. To w jakim właśnie byli. A sam jako strażnik ich krypy nie bardzo mógł i chciał się od niej oddalać. *

---

Mecha 34

Versana: przekonywanie Dimitra do sprzedaży Normy; OGŁ 65+10+10+10-20-20-10-10-20-20=-5 vs SW 35: rzut: Kostnica 35 > ma.por = nic z tego

Versana: pamiętanie kislevskich słówek; INT 50+10=65; rzut: Kostnica 34 > śr.suk = 3 proste zdania

Sebastian: przekonywanie Dimitra do pozostawienia Sebastiana; OGŁ 50-30=30; rzut: Kostnica 17 > ma.suk = no dobra, niech będzie
 
Pieczar jest offline