Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2020, 20:29   #57
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Łukasz skończył rozmowę. Starał się odpowiedzieć dokładnie co zaszło, ale o nauczycielach mógł powiedzieć jedno: są nieprzytomni, i przed wypadkiem też chyba byli nieprzytomni, albo spali. Sam nie mógł w to uwierzyć, żeby każdy w tym autobusie poszedł nagle w kimono. Coś było nie tak, ale nie wiedział co. Nie interesując się resztą, odszedł jeszcze kawałek od wtopionego autobusu, patrząc na rozryty ślad, z widocznym miejscem, gdzie autokar gwałtowniej skręcił. Jakby się przewrócił... Wolał o tym nie myśleć.

Zorientował się, że mimowolnie rozciera sobie dłonie, ale nic im nie było. Ten sen... Nie, to nie był normalny sen, nic tu kurwa nie było normalne. Patrzył jak kolejni z klasy wychodzą, albo są wyprowadzani z autokaru. Widział, jak wynoszą Martę [Wiśniak].

Marta! Kompletnie o niej zapomniał! Tratując kartofle błyskawicznie znalazł się przy niej. Przy drzwiach zatrzymał się, coś mu mignęło na ziemi. Różaniec, jej różaniec Ukląkł, jakiś kamyczek wbijał mu się w kolano, ale nie dbał o to. Marta wyglądała źle, cała się trzęsła, ale to był inny rodzaj trzęsienia się, niż ten od strachu. To też nie było normalne.
Chwycił ją za rękę. Dziewczyna była niemożliwie wręcz spocona. Wsadził koronkę w jej trzęsącą się dłoń...Flashback.

Spojrzał na Martę, stała z wściekłością na twarzy, ręce zaciśnięte w pięści. W jej porcelanowych oczach odbijała się poniszczona i zgwałcona życiem twarz Łukasza. Cała Marta była z porcelany, zastygła w pozie nienawiści, ubrania zlewały się ze skórą, wszystko w tej samej białej masy. Przed nim stałą porcelanowa figurka, lalka, jakże piękna i delikatna. I nic więcej.


Wizja minęła, Łukasz nie za bardzo wiedział co to było, ale nieważne. Już chciał się do niej odezwać, kiedy do leżącej dopchała się jędza. Czyli Agata.
-Odczep się od niej! Zostaw ją! Tobie chodzi tylko o siebie, ją masz w dupie! Co, brakuje ci Simsa do znęcania się?! Spadaj! - wybuchnął.

Nauczyciele jakoś się ogarnęli, co umknęło Łukaszowi, nabuzowanego od tego wybuchu. Należało się suce. Powiedziałby coś jeszcze, ale Królik doszła do głosu. A Agata skupiła się na nich. Słysząc, jak mocno pierdolą, wstał, otrzepał kolana i patrzył na nich z miną „no chyba kpisz”. Pomijając idiotyzm z helem do baloników (Sylwester żył w swoim świecie, i to konkretnie) jak na dyskotece w podstawówce, to nic mu się nie zgadzało. Łukasz nie był wybitnym geniuszem fizyczno-matematycznym, ale coś tam wiedział.

Podniósł rękę, jak w klasie, żeby zwrócić na siebie uwagę nauczycieli:
-Przepraszam bardzo - zaczął jeszcze na spokojnie. - Ale to się nie trzyma kupy. Nie uwierzę, że w tym samym momencie puściły wszystkie zawory, i do tego teraz. Tam jest za mało gazu żeby wypełnić autokar. Czy się komuś zmienił głos? - obejrzał się na resztę współklasowiczów - nie, nie zmienił się. Po drugie - przepchał się miedzy nauczycielami, wszedł do autokaru i przyjrzał się panelowi nawiewu u kierowcy. - Klimatyzacja nadal działa, jest ustawiony obieg otwarty, więc skoro w autobusie ciągle było powietrze z zewnątrz, to jakim cudem ten hel miał się w nim zebrać?! - wybuchnął. - Stał w drzwiach autobusu. - Sami wiecie, że nie wiecie co stało, i nie panujecie nad tym!

Wrócił do reszty, spojrzał na wuefistkę.
-Z całym szacunkiem, ale ja w Macu nie byłem, więc ta teoria też jest gów... - zawahał się - guzik warta. Nie wierzę pani. Nie, ja też nie wiem co tu się do jasnej ciasnej wydarzyło. A właśnie! Rozumiem że zadzwoniliście już po pomoc? Nie? To jak niby ma być wszystko w porządku?!

Dyszał, od nakrzyczenia na Agatę był podminowany, a teraz znalazł ujście.
-W takim razie informuję, że ja już to zrobiłem. Pogotowie jest w drodze. Policja z resztą też. I myślę, że nasz wyjazd właśnie się skończył.


Czekał. Koniec roku już był, oceny były wystawione gówno mu mogli zrobić. Przemilczał tylko, że to on zatrzymał autobus, ale w tej chwili to nie było ważne. Łukasz nie był ranny, nie musiał jechać do szpitala. Najchętniej by wrócił do Warszawy, coraz mniej mu się to wszystko podobało. Najważniejsza była Marta, Łukasz postara się pojechać do szpitala razem z nią, potem zobaczy. W Rowach szpitalu z pewnością nie było. Zabiorą ją do Słupska. W Słupsku pójdzie na dworzec i pojedzie do Gdańska, potem do Warszawy. O ile starczy mu kasy.

Tak jak reszta zobaczył, jak Adrian zrywa się do biegu i kogoś goni.
-Ej, a ten dokąd?
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-12-2020 o 20:50. Powód: Dodana muzyka
JohnyTRS jest offline