Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2020, 22:20   #351
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Zwracali mniejszą uwagę na krajobraz. Mijane resztki fauny i flory nie wzbudzały ich zainteresowania, zresztą stanowiłyby niepotrzebne marnotrawstwo czasu. Dopiero pojawienie się mgły, która niczym wyziew z płuc zony, otuliła ich mgiełką dymu, nieco zaniepokoiło doktora. Bezwonny opar osiadał na ciele i ubraniu, dając jedynie eteryczne wrażenie wilgoci. Nie przeszkadzał w marszu, ale zakłócał przejrzysty ogląd sytuacji. Dobrze maskował niewidzialne, chociaż bardzo realne zagrożenie.

Zwłaszcza kształty majaczące w oparach, alarmowały zmysły. Najczęściej okazywały się jakimś przedmiotem porzuconym przed apokalipsą. Cały czas zachowywali czujność, aby nie dać sie zaskoczyć. Wreszcie kolejny kształt okazał się wcieleniem ich koszmaru. Z mgły wyłoniły się kolejne stwory, przywołując niedawne wspomnienie zaciętej walki. Znowu zaczęli rozglądać się za jakimś schronieniem, w którym stawiliby odpór napastliwym hell-houndom. Marian dał dowód odwagi, chociaż jego poświęcenie na niewiele by się zapewne zdało, poza heroicznym końcem żywota. Wtedy jednak do akcji wkroczyła opatrzność, pod postacią jakiegoś stalkera. Tak przynajmniej wyglądał na pierwszy rzut zmęczonego oka. Mervin nie miał czasu wnikliwie przyglądać się tajemniczemu wybawcy. Ponaglany z obydwu kierunków skulił głowę i popędził w stronę mężczyzny. Schronił się w pobliskim budynku, świszcząc dzikim oddechem. Po niedługim czasie do pomieszczenia wpadł Marian, osuwając się na ścianę.

Biolog szukał w torbie resztek szamańskich proszków, otrzymanych od stalkerów, kiedy odłączyli się od grupy. Sporą ich część zużyli w metrze, ale pamiętał że coś zostało na czarną godzinę. Właśnie taką, jaką teraz przeżywali.

- Thanks, Hombre! - podziękował nieznajomemu, jednocześnie pokazując, kawałki świec. - Nadadzą się do czegoś? - zapytał pospiesznie.

W duchu pomyślał, że dobrze spotkać kogoś ze stalkerskiej braci. Możliwe, że na głos, by się do tego nigdy nie przyznał. Ocenił to jako dobre proroctwo czując podskórnie, że ich szansa ocalenia znacząco wzrosła...
 
Deszatie jest offline