- Okej, chłopaki – rzekła Sigrun, spotkawszy ponownie Davida i Koichiego. - Czaicie, jest taki deal: na górze udało mi się zainstalować kamerkę, jest to jedna z pierwszych, które chcę odpicować w tej zjebanej graciarni, gdzie jest tylko syf, śmierć, chuj na chuju stanął, jest chuj z pojebaniem. No, i ogólnie źle jest. Naprawienie tej kamery to tylko początek.
Sigrun przybliżyła się do monitora, gdzie tym razem jedna z kamer zaczęła pokazywać obraz z miejsca, w którym była niedawno.
- Mamy średniego kalibru kłopot: na górze jest para szkodników i w sumie nie mam pojęcia, o co z tym kaman. Może to oznaczać, że zostaliśmy wykryci i wkrótce będziemy musieli stąd wypierdalać, ale może w sumie to nie oznaczać nic. Na górze są jakieś dziwne gatunki szczurów, które węszą. Nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Wytłuc nie możemy, bo Strefa wyczai, że jesteśmy tutaj. Więc jeśli nie atakują, to może nawet się z nimi pobratamy, jeden taki słodziutki był, pasowałby do armatury tego bunkra.
Sigrun sięgnęła po papierosa i puszkę piwa. Teraz, kiedy zniknęła cywilizacja i durne zasady nie picia podczas pracy, mogła sobie odbić za wszystkie czasy.
- W każdym razie, mój plan pozostaje ten sam. Wzmocnić bunkier, naprawić pozostałe kamerki, sprawdzić pozostałe pomieszczenia i rozkminić, gdzie jest serwerownia, którą możemy wziąć pod hacki. Obecność obcych jest niepokojąca, ale – kurwa! - co tutaj nie jest niepokojące? Dostanie się do głównej struktury sieci uniwerka raczej ma sens, bo będzie tam info, co tutaj się stało i być może także przekaże informacje, gdzie znajduje się reszta stworów. To raczej zwiększa nasze szanse przeżycia? No. Chyba zwiększa.
Sigrun wypuściła parę pióropuszy dymu z ust.
- Acha, no i fakt, muszę zapytać. Znaleźliście w tamój dziurze coś zajebistego? Na przykład jakieś ciekawe wydania pornosów sprzed półwiecza? Dobra lektura kształci umysł, poczytałabym sobie coś.