Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2020, 09:01   #404
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Klasztor w Lucatore, przedpołudnie 2 lipca 2595

Pogrążony w myślach najemnik wspinał się spokojnie po wijącej się ku klasztorowi krętej drodze, rozważając dalej sens, lub bezsens burzy jaką wywołało przedstawienie Scirocco. Barthez zachodził w głowę, czy biczownik, był tylko podstawionym narzędziem, mającym na celu spowodowanie chaosu, na czym na ten przykład mogliby skorzystać włodarze Bergamo, czy działał z własnej popychanej religinją ekstazą inicjatywy. Helweta nie widział w swym życiu zbyt wielu biczowników, ale słyszał, iż ludzie ci cieszyli się w Purgarii rosnącą popularnością. Trudno było jednak uwierzyć, żeby ruch ten miał jakąś strukturę i cele, albo dali się łatwo manipulować.

Przerwał rozważania, gdy już dotarli do bram klasztoru, a stojący w orszaku powitalnym Lucio stanowczo poprosił o zdanie broni. Helweta nie miał przed tym oporów. Zamek wydawał się miejscem bezpiecznym, a jeśli takim nie był, to w przeżyciu nie pomógłby mu żaden arsenał. Wystarczyło spojrzeć na anababtystów, gotowych na wszystko. A Barthez wiedział, że takich szowinistów jest w trzewiach klasztoru dużo więcej. Nie uszliby stąd żywi, gdyby tylko Żelazna Emisariuszka tak zdecydowała. Barthez spokojnie odpiął pas z pistoletem, i nadziakiem. Oddał strzelbę i nóż.
Jak wygląda nasz orszak, tzn kto poszedł zarystokratami do klasztoru oprócz Helwety.

 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem