Dźwięk, zapach... Przydałby się jeszcze obraz do kompletu. Skoro jednak go nie było, trzeba było go stworzyć samemu. Hellborn wyciągnął niewielki, metalowy sześcianik i rzucił go na środek sali. Kostka, wykonana przez mistrza drobnych mechanizmów, goblina Drwinka, była w istocie drobnym, acz mocno skomplikowanym mechanizmem. Malutkie kółka zębate zaczęły się kręcić, kilka zapadek kliknęło metalicznie, po czym w ściankach pokazały się niewielkie otwory. Przez nie z cichym sykiem urządzenie wydmuchiwało dym. Niezbyt gęsty i całkiem nieszkodliwy, za to przydatny do wykrywania magicznych promieni zabezpieczających skarbce. I niewidzialnych magów. W tej chwili, zwłaszcza niewidzialnych magów.
Dragan trzymał dłonie na rękojeści sztyletów pokrytych trucizną, umieszczonych w pochwach nad pośladkami. Obserwował ruch pasemek dymu, gotowy do ataku czy rzutu zatrutymi ostrzami.