W tym czasie Arabel wkroczyła przez drugie drzwi, we wnętrzu na podwyższeniach były poustawiane długie stoły za którymi zasiadali a w niektórych przypadkach leżeli i chrapali ulfeńczycy. Kilku siłowało się na ręce inni byli zajęci konsumpcją, obmacywaniem służek lub obijaniem gęby nieszczęśnikowi który rozlał ich piwo.-
-
Chwila kim wy kurwa jesteście?! rzucił jeden przyglądając się paladyn przytępionym wzrokiem, zgiełk szybko ucichł ale chyba nie do wszystkich jeszcze dotarło co się dzieje.-
Kenji niewiele myśląc wypowiedział parę magicznych słów i gestów. Po czym dotknął Belli, rzucając na nią Rozmazanie. MIał w zanadrzu jeszcze parę sztuczek, ale zważywszy na to ile ludzi było w pomieszczeniu i jak byli ustawieni, wspomożenie paladynki wydało się mu obecnie najrozsądniejsze. Chroniąc się za jej plecami, będzie mógł czynić dalsze szkody.-
Klepnięcie w plecy sylwetka Arabel nagle straciła na ostrości, trudno było powiedzieć gdzie dokładnie jest, a co było tylko powidokiem. W drugich drzwiach stanęła Hotarubi w poczwórnej osobie, za nią Amaya zaczęła czarować i wkrótce pojawiło się sześć dodatkowych iluzorycznych kopii. Zdumieni wojacy spoglądali to na jedno to na drugie drzwi by pojąc ten pokaz magii iluzji.
-
Podajcie się lub gińcie! - ryknęła Arabel.
-
Co tam się do cholery dzieje ? - usłyszeli krzyk zza parawanu ustawionego przy jednej ze ścian.
-
Babsztyle jakieś przyszły i chcą się bić szefie ! - odkrzyknął jeden z podpiętych wojaków wstając i uderzając pięścią w stół -[i] Już my im pokażemy jak walczą ulfeńczycy! Nawet nie mają przewagi liczebnej, do broni ! Chwila gdzie podziałem mój topór…[i] - wojownik zaczął się rozglądać za swoim orężem który zaginął podczas świętowania.
W czasie zamieszania Ameko rzuciła urok na jednego ze śpiących wojów licząc że podziała i po wszystkim przynajmniej jeden z nich będzie skory do rozmowy zamiast bezmyślnej bitki. Wojacy byli pewni swego i bez zwlekania rzucili się na poszukiwanie swego oręża, ten najbliżej Arabel nic nie robił sobie z jej groźby i chwycił za topór tylko by posmakować jej ostrza, cios był potężny ale nie śmiertelny choć zraniony już zaczynał słaniać się na nogach.
Kenji westchnął. Podejrzewał, że dojdzie do przemocy, szykował się na to, ale mimo wszystko żal było mu ludzi, których jego drużyna - nie miał najmniejszej wątpliwości - za chwilę zmasakruje. Niemniej jednak, musiał działać. Wymówił parę słów i zamachnął się swoim wachlarzem, rzucając skrzący pył na najbliższych wojaków.-
Hotarubi, by wykorzystać zamieszanie powstałe wraz z pojawieniem się jej Cienistych Kopii wyrzuciła shurikeny. Widząc 8 ostrzy lecące do nich z różnych stron powinni rzucić się do ucieczki,przynajmniej część wojaków powinna rzucić się do ucieczki.
Pył omiótł trzech wojaków jeden zaraz złapał się za twarz wyraźnie oślepiony, drugi wyglądał tylko na zaskoczonego trzeci zaś nie przejmując się tym obrócił się na drugi bok chrapiąc.
Atak kunoich zaskoczył woja, który próbował zasłonić się przed iluzorycznymi pociskami nie zatrzymał prawdziwych. Jeden zaglebil się w okolicach jego szyi, drugi niestety nie przebił pancerza. Amaya poprawiła jeszcze bełtem z kuszy lecz nie wystarczyło to by uśmiercić Ulfeńczyka choć nie wyglądał on już najlepiej.
W tym samym czasie Arabel wykończyła swego przeciwnika solidnym ciosem.
Parawan z głośnym hukiem upadł na ziemię powalony kopniakiem do sali wszedł blondwłosy mężczyzna z włócznią w dłoni omiótł pomieszczenie wzrokiem.
-
Pokażcie tym południowym mięczakom z czego są zrobieni ulfeńczycy ! - z tym okrzykiem na ustach ruszył w stronę Hotarubi i zdołał trafić tą prawdziwą w bok.
Na rozkaz swego wodza reszta wojów ruszyła do ataku. Jeden z pijanych przeskoczył przez stół i nawet zdołał zablokować jej ostrze i trafić jedną z cienistych kopii niszcząc ją. Wojak który wypadł zaraz za Asvigiem z jego sypialni też ruszył na kunoichi, lecz nie miał zbyt wiele szczęścia. Ameiko ruszyła na pomoc Hotarubi lecz niestety nie zdziała dużo poza odwróceniem uwagi wojownika.-
Zadowolenie kunoichi z jej iluzji do czasu zniszczenia pierwszej. Potem sprawy potoczyły się szybko i coraz bardziej na niekorzyść.
Sama kunoichi nagle poczuła się bardzo zmęczona i słaniając się na nogach osunęła się na ziemię zanim zasnęła usłyszała krakanie.
-
Nieee! - zawołała Bella
-
Może zostawimy sobie kilka mój drogi ? - powiedziała kobieta z krukiem na ramieniu i sadystycznym uśmiechem zadowolona z tego że unieszkodliwiła jedną z napastniczek. Reszta wojaków też dołączyła do natarcia jeden z wyraźną żądzą mordu doskoczył do śpiącej i wyprowadził cios prosto na głowę śniącej tylko by po chwili zdziwić się że cienistta opia natychmiast zniknęła.-
Dwójka rzuciła się na paladyn lecz bezskutecznie wyprowadzali ciosy przeci bardziej doświadczonej wojowniczce, kolejna para wojowników doskoczyła do wiedźmy i przyjmując pozycję obronną zaczęli chronić żonę swego wodza.
Kenji myślał szybko. Wiedźma nie wyglądała na jakąś bardzo potężną - aż dwójka mężczyzn ją chroniła i jedyne, co zdołała póki co zrobić to uśpić Hotarubi - za to Asvig wydawał się być naprawdę bardzo potężny. NIewiele myśląc, rzucił drugi Skrzący Pył, tym razem na niego, licząc, iż oślepiony, nie wyrządzi ninja większej krzywdy.-
Chmura drobnego pyłu omiotła ich nieprzyjaciół ucinając też sadystyczny uśmiech wiedźmy zwiastując że czar odniósł pożądany skutek, kilku wojaków i wiedźma już nie poruszali się z taką pewnością.
-
Kto ?! Zabijcie czaromiota wy zapici kretyni ! - wysyczała Helva przecierając oczy.
-
Oslaniaj mnie wchodzę. - krzyknęła Amaya omijając siostrę wpadła do środka doskakując do śpiącej Hotarubi i próbując ją obudzić, wystawiła się tym atak ze strony ulfenczyków ale bezskuteczny jedynie Asvigowi udało sie trafić jedną z iluzji, wściekly spróbował dobić zbudzoną kunoichi lecz i to pchnięcie włócznią nie trafiło prawdziwego celu.
-
Jeśli coś jej zrobicie, wymorduję wasze rodziny do ósmego stopnia pokrewieństwa, choćbym miała zaprzysiąc duszę Charonowi! ryknęła i natarła na wrogów.
Udało jej się powalić jednego z napastników ecz drugi wojownik zdołał zablokować cios tarczą. W tym czasie reszta kontynuowała natarcie na Hotarubi lecz z marnym skutkiem zwłaszcza, że czar Kenjiego dość skutecznie namieszał w szeregach wroga. Kilku wojaków machało niezdarnie toporami. Kolejna para przyjęła postawę obronną. Zaś sama wiedźma mogła tylko rzucać wściekle przekleństwami. W zamieszaniu Ameiko udało się trafić w bok już poranionego rębacza lecz cios ten nie starczał by posłać go na ziemię. Wcześniej śpiący woje zaczęli się budzić i chwytać za broń lecz wciąż nie byli pewni tego co się wokół nich działo, jeden wcześniej trafiony czarem Kenjiego wrzeszczał tylko w panice.
-
Oślepłem ! Co za gówno daliście mi do picia !-
Kenji był wściekły. Uśpienie było bardzo niewinnym czarem, ale w środku walki potrafiło zabić - i właśnie z taką intencją wiedźma rzuciła je na Hotarubi. Niewiele myśląc, wycelował palec w przeciwniczkę, jego magiczny wachlarz w drugiej dłoni. Gdyby ta tylko spróbowała znów zamieszać w walce, to rzuciłby w nią magicznymi pociskami. Zobaczymy jak będzie czarować, zwijając się z bólu.-
Hotarubi obudziła się ze snu. Wciąż leżąc na ziemi spróbowała stworzyć nowe iluzje.
-
Podajcie się lub gińcie! - zakrzyknęła paladyni nacierając.
Przywołanie kolejnych iluzji oszczędziło kunoichi trochę bólu. Gdy wstawała Asvig wyprowadził pchnięcie w kolejny miraż. We wściekłości zaatakował też Amaye lecz i tutaj trafił tylko zwodniczy obraz. Jego kompan miał takie samo szczęście - wpierw trafił iluzje po czym oberwał kosturem Amayi w twarz. W panice próbował się wycofać odsłaniając się na kolejny cios, który posłał go pod stół. Arabel powaliła kolejnego napastnika, a zbudzeni woje zaczęli się zastanawiać czy na pewno chcą rzucać się w wir walki Ich wód zaczął obrzucać ich obelgami lecz tylko dwójka włączyła się do walki reszta pozostała na miejscach. Oślepieni wciąż wymachiwali bezradnie swą bronią bądź pozostawali na miejscu w nerwowej defensywie. Jeden, który odzyskał wzrok rzucił się w wir walki lecz jego zamach rozbił tylko kolejną iluzję Amayi. Czrownica zaczęła kląć gdy otrzymała salwą magicznych pocisków jednak nie mogła nic zdziałać by się obronić ani rzucać zaklęciami na oślep. Jeden z oślepionych miał też wątpliwą przyjemność zaznajomić się z ostrzem rapiera dzierżonego przez Ameiko, rana była dość głęboka i jeden dobry cios wystarczał by do posłania go na ziemię.
Arabel zamarła. Ameiko, to była prawdziwie cudownie doskonale niesamowicie wspaniała wojowniczka! Nie bele paladyni.
-
Dobra, koniec z tym! - Kenji krzyknął głośno -
Może Was jest więcej, ale my jesteśmy silniejsi i kontrolujemy sytuację. Jeśli rzucicie wszystkie swoje bronie na ziemię, to nie stanie Wam się żadna krzywda! Nie chcemy Was zabić, tylko wyjaśnić sobie parę rzeczy! - jednocześnie był gotów rzucić kolejnym magicznym pociskiem w wiedźmę, gdyby ta zaczęła coś czarować. Nie wiedział, czy zostanie wysłuchany, a wolał być przezorny.-
-
Cieszcie się, że nie zna ogniokuli
Hotarubi licząc, że klony jeszcze moment wytrzymają sięgnęła po swoje miecze. Ruszyła by wspomóc flankowanie z Amamiyą na Asviga. W imię starego powiedzenia swojej ,matki - “Pokonaj dowódcę, albowiem bez głowy ciało obumrze”.
Amaya zrozumiała zamiar kunoichi i zaczęła splatać zaklęcie gdy skończyła dwóch wojaków za plecami Asviga padła na ziemię w głębokim śnie, chwilę potem znalazła się tuż za watażką, to wystarczyło by rozproszyć jego uwagę. Hotarubi wykorzystała moment wyprowadzając szybkie precyzyjne cięcie niczym mistrzowie szermierki opiewani w powieściach w jej rodzimych stronach. Asvig wrzasnął brocząc obficie krwią z boku i dysząc ciężko niczym zranione konające zwierzę z okrzykiem zaatakował kobietę stojącą za nim, grot włóczni trafił w twarz iluzji która rozpłynęła się w powietrzu jednak sama Amaya wciąż nie posmakowała jego broni.
W tym samym czasie Arabel kontynuowała swoje natarcie jednak tym razem obydwu wojom udało uniknąć się jej ostrza, oboje natarli jeden topór sięgnął celu raniąc ją, drugi śmignął w powietrzu zawadzające tylko o powidok, a nie prawdziwą wojowniczkę. Jednemu z oślepionych wojów poszczęściło się na tyle żeby trafić cienistą kopię Hotarubi lecz nie miał powodu do radości po chwilę potem w jego boku znalazł się rapier Ameiko. Stęknął tylko gdy uchodziło z niego życie zaś bardka zajęła jego miejsce zabezpieczając prawą flankę kunoichi.
Żona Asviga wciąż nie odzyskując wzroku rzuciła się do ucieczki prawie potykając się o własne nogi oraz krzycząc z bólu gdy ponownie dosięgły ją pociski Kenjiego. Sytuacja nie wyglądała już tak dobrze dla ulfeńczyków jeden w pobliżu Arabel odzyskał wzrok, rozejrzał się po sali po czym bezceremonialnie dał nura pod stół.
Kenji zaklął, głośno i szpetnie -
Dosyć tego! Wasza wiedźma jest prawie martwa, jak i wasz wódz! Następny magiczny pocisk i idziecie do Pharasmy! Uznajcie waszą porażkę, a nikt nie zginie! - krzyknął, jednocześnie gotując się, by rzucić magicznym pociskiem w Asviga.-
“Kenji twardy taki” pomyślała paladyni.
Hotarubi uznała, że nie będzie się przejmować propozycją Kenjiego dla przeciwników. Za duże ryzyko, że się nie zgodzą. A i mogą nie mieć potem szans z Asvigiem. Trzeba iść za ciosem póki fortuna sprzyja, a Amaya jest na nogach. W po za tym jeśli wierzyć radom matki”- reszta tej hołoty się podda jak tylko padnie dowódca. Ponowiła kolejne ciosy mieczami.-
-
Walczyć skurwysyny ! Sam zarżnę każdego kto spróbuje uciec lub poddać ! - ryknął watażka rozjuszony odniesionymi ranami i tym że kilku wojaków nie dołączyło do walki. W odpowiedzi na swą waleczność, a raczej ślepy upór ponownie posmakował ostrza Hotarubi. Tym razem cios powalił go na ziemię. Drugie ostrze kunoichi dosięgło woja wymachującego na oślep ostrzem. Zraniła go dotkliwie. Legł na ziemi zdzielony w skroń kosturem Amayi. W tym samym czasie Arabell potężnym zamachem ścięła jednego napastnika. Drugi uniknął ostrza o włos. Widząc jak sytuacja nie układa się, to rzucił się do ucieczki. Na jego nieszczęście drzwi były zabarykadowane, więc odbił się tylko od nich lądując na ziemi.
-
Wasz przywódca nie żyje! To wasza ostatnia szansa na kapitulację ! - zawołała Ameiko chcąc zwrócić uwagę tych wojów którzy byli jeszcze pochłonięci walką lub po prostu nie mogli zobaczyć co się stało, odpowiedział jej wściekły krzyk z wnętrza sypialni oraz głuche uderzenia broni rzucanej na ziemię. Zgiełk walki ucichł gdy pozostali przy życiu wojacy zdecydowali, że wolą jednak życie niż zginąć w walce z nieznanym im przeciwnikiem i to nawet nie podczas jakiejś wyprawy wojennej.-
-
Przykro nam, że musiało do tego dojść. - powiedział Kenji wchodząc do pomieszczenia -
Niemniej jednak to Wy nas zaatakowaliście pierwsi, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy o Was niczego. To, co tu się wydarzyło, to prosta konsekwencja. I czy nie krzyczałem dwa razy, byście się poddali? - spytał retorycznie -
Bello, pójdź ze mną do komnaty wiedźmy, chcę ją zauroczyć i wydobyć od niej parę odpowiedzi. Trochę się boję, że może coś kombinować, więc wiesz…
-
Niech się który ruszy, to wtedy… - Hotarubi złapała za kark dowódcę, by pozostali woje mieli jak najbardziej zobrazowane “To wtedy…”
-
Nie przykrujmi Kenji Kto tu wpadł uzbrojony po uszy...… W każdym razie jesteśmy ci dobrzy. Co do wiedźmy, to jak jej nie zauroczysz, to ją lekko stuknę w główkę.
Kilku wojaków rzuciło mordercze spojrzenie Hotarubi gdy ta “prezentowała” skutki dalszej walki, lecz nie ruszali się z miejsca.-
Stała dalej z trzymając dowódcę, by kupić czasu towarzyszom.
-
Czy ma Waszmość coś do powiedzenia? - spytała licząc, że będzie nieprzytomny.
Ostatnio edytowane przez Kaworu : 14-12-2020 o 20:44.