Na pytanie Loftusa Galeb zmarszczył brwi poruszając swoimi bandażami.
- Nasi kuzyni pomogą nam, ale raczej ze względu na to cośmy razem przeżyli. Jakieś oficjalne azyle to już kwestia polityczna, a cały ten konflikt śmierdzi polityką. - tak czy inaczej runiarz poprawił swój plecak spojrzał po towarzyszach - Tak czy tak... Wernicky wbija się do kompanii Brocka z siłą ludzi, Przełęcz już nie jest dla nas bezpieczna, a szczególnie dla dziewczyny. Teraz panuje zamieszanie, skorzystajmy w tego by odejść w góry i móc ją uratować bez dalszego rozlewu krwi. Dawi też już nie mają czego tu szukać - umgi dopełnili swoich umów i nie będą się dalej szwendać po górach, a i dowiedzieliśmy się o co tutaj chodzi.
Cokolwiek się zadzieje Mag będzie bezpieczniejsza w górach niż tu. Do czego potrzebna Wernicky'emu - czy do zdobycia jeszcze większych zasobów czy też do szantażowania swojego zleceniodawcy... nie było to ważne. Pewnie mądre głowy w Karaku miałby jakiś pomysł na polityczne gierki, ale szczerze Galeb teraz jak najbardziej czuł że właściwe było się nie mieszanie, a na krytykanctwo pomachanie człekom przed nosem listem ich własnej Elektorki. |