Wątek: Lost Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2020, 17:48   #114
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Dzień 15. Godz. 13.15. Laboratorium Seth
Vicente, Seth


- Że co?

Vicente zdawało się w pierwszej chwili, że musiał się przesłyszeć. Ale nie… w metalowej kuwecie leżały cztery z dziesięciu ziaren, które przekazał medykowi.

- Chcesz powiedzieć - wycedził powoli przez zaciśnięte zęby, - że zniszczyłeś ponad połowę z ziaren, które ci dałem? Kurwa!

Krzyk wściekłości zginął w brzęku tacy uderzającej o ścianę, rozpłynął się zagłuszony pękającymi flakonami i retortami, które krwawiły teraz kolorową zawartością odczynników na nieskazitelną do tej pory antyalergiczną i niepalną wykładzinę.


- Vicente - głos laboranta dopływał do niego z daleka poprzez szum krwi tętniącej w żyłach, - powinieneś się uspokoić, powinieneś…

Hiszpan skoczył na niego jak wściekłe zwierzę, powalając na podłogę w kolorową, powiększającą się kałużę krwawiących laboratoryjnych naczyń. Lewą ręką ścisnął za kołnierz fartucha, drugą zwinął w pięść, gotową do zadania ciosu.

- Powinienem kurwa co? - spytał retorycznie opryskując mu twarz kropelkami śliny, łowiąc kątem oka ogon doktora, którego uzbrojony w igłę koniec zawisł nad szyją napastnika. - Dałem ci je, żebyś potwierdził, a nie… Moje!

Pięść powędrowała w stronę głowy leżącego. Seth zamknął odruchowo oczy, lecz nie doczekał się uderzenia. Ręka Sancheza wylądowała w kałuży, ochlapując twarz pokładowego lekarza.

- Chcę z powrotem wszystkie ziarna. - Wskazujący palec informatyka podkreślał wagę jego słów. - I nie obchodzi mnie skąd je weźmiesz.

Wstał. Otrzepał spodnie. Przeczesał włosy palcami, rozmazując po nich krew - swoją i flakonów.

- Zmieniłeś się - wysyczał jeszcze nim wrzucił pozostałe w kuwecie ziarna do kieszeni i wyszedł. Wściekły.

Zaraz za drzwiami natknął się na Anubisa, który zupełnie nie wyczuwając niewłaściwej chwili, z wyprężonym do góry ogonem, otarł się o nogę Sancheza. Ten ucapił go za kark i niczego nie przeczuwającą, mruczącą z wnętrza puszystości kulkę podniósł na wysokość twarzy.

- Chcesz coś kurwa dodać? - spytał, po raz drugi już dzisiaj, retorycznie.

We wnętrzu kota coś grzechotało jak zepsuta, odpustowa terkotka. Haker wyjął wolną rękę z kieszeni i szybkim ruchem odchylił włochaty pyszczek wrzucając kulkę prosto do gardła. Zwierzę zaprotestowało odrzucając łepek.

- Smacznego - burknął odstawiając Anubisa na podłogę.

Niewdzięcznik nie odpowiedział. Dał drapaka, szurając pazurami po syntetycznej podłodze, gdy tylko uwolnił się z uścisku. Mgła wściekłości, zasnuwająca oczy i otępiająca sprawne myślenie, powoli się rozsnuwała. Skierował się do ogrodu, mając nadzieję jeszcze zastać w nim Agnes.
Ogród był jednak pusty. Zmienił się bardzo od czasu gdy wyszli z krio. Z dzikiej dżungli przeobraził się w coś, co przy odrobinie dobrej woli można było nazwać wybujałym ogrodem naturalistycznym. Pomiędzy zasadzonymi roślinami widać było czarną, zdrową glebę. Dziewczyny z ogrodnikiem zrobiły dobrą robotę.
Mężczyzna stał przez chwilę delektując się ciszą, zapachem roślin i świeżej ziemi. Chłonąc oczami zieleń i spokój tego miejsca. Tutaj zdawało się, że jest w innym świecie. Można było zapomnieć, że tam, po drugiej stronie ściany z plastali jest lodowa pustka i groźna SI chcąca skasować ludzkie istnienia oraz banda kretynów otwierająca spust z szamba, które za chwilę chluśnie im gównem prosto na głowy…
Wziął głęboki oddech.
Z szafki z narzędziami wyjął trzy donice. Wypełnił je ziemią. Palcem wskazującym zrobił w każdej z nich dołek, po czym po włożeniu w każdy “ziarenka kawy” przysypał i podlał. Oznaczył je kolejno: “Vic1”, “Vic2”, “Vic3”. Dwie pierwsze odstawił na półkę z nowymi sadzonkami, którymi zajmował się ogrodnik. Trójkę wziął w rękę i powędrował w kierunku swojej kabiny.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline