Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-12-2020, 00:19   #111
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Vicente pokazał Ryanowi dane, jakie znalazł na nośnikach znajdujących się w skrzyni w ogrodzie. Ochroniarz chętnie zajrzał w pliki. Aż gwizdnął ze zdziwienia widząc kwity na prezydenta jednego z zamieszkałych księżyców. Następnie wyrywkowo przejrzał listy punktów kontaktowych. Co to było? Dziuple, miejsca spotkań, safehousy albo kanały przerzutowe? Ryan nie miał tyle doświadczenia w półświatku ani w wywiadzie, żeby wywnioskować coś więcej. Ale jak te kwity były legitne, to znaczyłoby, ze osoba, która nimi dysponowała miała solidne poparcie jakiejś organizacji pozyskującej informacje. Żaden prywatny detektyw sam by tego nie zebrał. Może grupa detektywów. Ale po co?

Brak znajomości zdobywania i przetwarzania informacji zablokował dedukowanie Ryana co do proweniencji skrzyni, ale jeżeli chodzi o broń, miał sporo wiedzy i doświadczenia. Obejrzał pistolet, powąchał lufę, sprawdził czy nadal jest widoczny numer seryjny broni, o ile na niej był. Rozładował, rozebrał na części. Sprawdził iglicę, zamek, spust. Wyjął naboje z magazynków, uważnie przyjrzał się łuskom, czy nie są zaśniedziałe, czy mają jakieś oznaczenia producenta. Przetestowal jak chodzą sprężyny donośników w magazynkach. Do kogo należała ta broń? Jakiej jakości była? Jak często z niej strzelano? Czy w pasie na magazynki było ukryte coś jeszcze? Ostrze, karta pamięci, chip?

Po oględzinach pozostałych skarbów ze skrzyni, ochroniarz zaczął przygotowywać się do kolejnej wyprawy na stację. Chciał jeszcze raz udać się z Jericho pod tunel, wejść do centrum dowodzenia i porządnie je przeszukać. Musiał zabrać broń krótką i długą, nóż bojowy, kilka metrów linki, zapasową małą butlę z tlenem, której zawór pasował do zaworu skafandra. Czołgając się tunelem można przywiązać jakiś sprzęt do stóp i ciągnąć za sobą. Dzięki temu oszczędzało się miejsce. Po namyśle Ryan zdecydował się także na założenie kamizelki balistycznej pod skafander. Malo wygodne, ale bardzo poprawiało bezpieczeństwo. Poszedł też do Alice po moduł łączności. Potrzebował czegoś kompaktowego, wzmacniającego sygnał, aby można było porozumiewać się z centrum. Przynajmniej z Jerycho. W końcu to on będzie stał na straży z karabinem ochroniarza, kiedy ten będzie przeszukiwał pomieszczenie.
Mając podstawowy sprzęt ochroniarz poszukał też kajdan, względnie krótkiej stalowej liny. Nie zapomniał też o palniku i nośniku pamięci, który można było połączyć ze slotem w Glowie droida.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 12-12-2020, 19:10   #112
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Kajuta Alice.

Alice pierwszy raz w życiu otarła się o śmierć. Lub może śmierć otarła się o nią.

Na razie ten fakt słabo przebijał się do jej świadomości, widać pitolenie Zygmusia o mechanizmach obronnych nie było do końca pitoleniem..

Nie miała wcześniej takich doświadczeń, co innego odczucie, że się umiera po wyjściu z kriokomory, co innego odłamki rozrywające kombinezon. Co innego ćwiczenia w zmianie kombinezonu w stanie nieważkości (które, nota bene, zaliczyła śpiewająco) a co innego prawdziwe zmienianie (którego końcówkę nie za bardzo pamiętała, co by wskazywało, że jakoś na koniec odpadła). Co z kolei by oznaczało, że Zevva ocaliła jej tyłek dwa razy, bo jakoś w dropshopie się znalazła.

- Dzięki – mruknęła , przyjmując czekoladki od Chris. Ze słodyczy preferowała piwo, ale Chris nie musiała tego wiedzieć. A czekoladki się przydadzą.

Nie znosiła ambulatorium, wróciła więc do swojej kajuty, nafaszerowana wszystkim, co tam Seth mieli. Z rozczuleniem znalazła tam materiał na niewielką plantacje, przygotowaną przez Agnes. Naturalna medycyna zawsze będzie miała przewagę nad chemicznym świństwem… Zasiała parę ziaren.
- Rośnijcie zdrowo, maleństwa – przeczytała gdzieś, że do roślinek trzeba mówić. – Mamusia zaraz was napoi, puścimy ogrzewano, wiatraczki… - przemawiała czule do swoich (przyszłych) roślinek. – Rośnijcie sobie zdrowo. Teraz mamusia pójdzie się spotkać z ciociami Zeevą i Agnes, a potem do was wróci.

Przyjrzała się pudełku czekoladek, wyglądało bardzo elegancko. Ostrym nożem przecięła opakowanie na pół, po czym każda połówkę ozdobiła nową wstążką. Jedna będzie dla Agnes, druga dla Zeevy. W podziękowaniu.
Ustawiła się przed lustrem., żeby przećwiczyć przemowę.
- Bardzo dziękuję, za uratowanie życia, dwukrotne, jak mniemam. I przepraszam, że początkowo sądziłam, ze to tobie odwaliło i rozpierdzieliłaś chłodziwo.
Objęła wyimaginowaną Zeevę i ucałowała ją , dwukrotnie. Nieźle.
- Bardzo dziękuje za pomoc przy mojej plantacji. To dla mnie bardzo ważne – tym razem wyściskała Agnes.
- Zachowujcie się grzecznie, mamusia niedługo wróci– pożegnała nasiona i zadowolona przeprowadzoną symulacją zabrała obydwie połówki czekoladek i poszła szukać dziewczyn.

Jutro trzeba będzie wrócić na Archimedesa i na nowa spróbować odpalić reaktor. No i przekonać Tonego, że miejsce kapitana jest na statku macierzystym.
Po ostatnich wydarzeniach jej granitowa pewność w tej materii jeszcze wzrosła.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 12-12-2020, 23:33   #113
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 22 - Dzień 15 13:00

Czas: Dzień 15; 13:00
Miejsce: “Aurora”; sektor mieszkalny; warsztat robotów
Skład: Vicente


Znów miał pełne ręce roboty. Od samego rana. Chociaż część planów to były zajęcia jakie mógł załatwić prawie od ręki i na poczekaniu. Jak wgrać w system bezpieczeństwa dodatkową komendę by meldował o zakłóceniach kamer albo pójść do magazynu, wziąć kamerę i zamontować ją u siebie w kajucie czy przed śluzą 15-ą. Podobnie z automatycznymi sprzątaczkami. Chociaż tutaj efekt był trochę kłopotliwy. Od rana dostał już trzy meldunki o niezidentyfikowanych przedmiotach jakie automaty znalazły na podłodze. Ale żadna z tych przeszkód nie okazała się godna uwagi. Trudno było jednak wgrać w program coś tak nieprzewidywalnego jak jakaś zagadka ułożona ze śmieci jakie powinien ten robot sprzątać. Coś co dla człowieka było pojęte na poziomie instynktownej intuicji trudno było ubrać w kod binarnych kryteriów by robot reagował podobnie jak człowiek.

Kimkolwiek był ten intruz dla systemów statków był niczym duch. Nie otwierał drzwi, nie uruchamiał alarmów, wind, nie wykrywały go czujniki ciepła ani żadne inne. Właściwie to poza zakłóceniami kamer nie było żadnych śladów jego obecności. A te na całą konstrukcję statku upstrzoną różnymi czujnikami i kameramizdarzały się tak rzadko, że mieściło się w średniej awaryjności sprzętu dlatego system nie robił larum. Nawet jakby ktoś tam faktycznie był z jakimś zakłócaczem to skąd się wziął i dokąd poszedł? Mógł właściwie wykluczyć udział jakiegoś dowcipnisia z załogi. Bo nawet jakby ktoś próbował zrobić taki żarcik musiałby się pojawić gdzieś w okolicy tych zakłóceń przed czy po. A nikogo takiego nie było. Wczoraj w ogrodzie co prawda był on i Agnes ale wyszli z ogrodu na korytarz jak już układanka była gotowa a wcześniej żadne z ich trójki nie opuszczało ogrodu by to zmajstrować. Podobnie jak to wcześniejsze zdarzenie o jakim wspomniała Agnes. Tam też była ona i na nagraniu i czujnikach ale jak już znalazła gotową układankę. I nikogo innego z załogi przy tych ułożonych słomkach i korkach nie było. Chociaż na każdym gdzieś przed czy po system zanotował Anubisa.

Z częściami zapasowymi do Zeevy to z tego co mówił Dragos to były. Całkiem spory zestaw, podobnie jak Chris miała swoje zapasowe podzespoły. Ale jak się wczoraj przekonał osobiscie sprzęt jakim dysponowała Zeeva był bardzo nowoczesny. Aż dziwne, że zwykła marine mogła sobie na taki pozwolić. Jedynie najnowsze wersje miały większe możliwości ale kosztowały fortunę i zwykle różne elity rezerwowały ją dla swoich elit sił specjalnych. Sprzęg Zeevy osiągnął swój limit. Można było wymienić jedno ramię czy oko na drugie czy coś podobnie ale raczej więcej niż ma obecnie nie dało się tam zamontować. Na to ani ona, ani jej brat, ani nawet Vicente nic nie mogli poradzić.

Więcej czasu spędził na ponownym oglądaniu nośnika danych jaki z centrum dowodzenia stacją przywiózł wczoraj Ryan. Znów widział ten film nagrany cyberoczami majora Johnsona. Teraz mógł go jednak obejrzeć sam i na spokojnie. Wyglądało na to, że film został nagrany w tym samym miejscu w jakim Ryan nagrał swoje nagranie. Czyli w centrum dowodzenia “Archimedesa”. Tylko różniły się jak dzień i noc. Na jednym było życie, światło, ruch, chaos, krzyki na drugim pustka, ciemność, bezruch, szron i cisza. Ale to musiało być to samo miejsce. I wiele więcej z tego małego dysku nie wyciągął. Był zbyt uszkodzony, czas i mróz zrobiły swoje. Z drugiej strony to był tylko podręczni nośnik danych, z tymi najważniejszymi i ostatnimi, coś jak elektroniczny nieśmiertelnik na takie właśnie okazje. W tym względzie sprawdził się całkiem nieźle. Wiadomo było jak zginął major Johnson. Ale możliwe, że gdzieś w trzewiach cyborga były inne dane. Tylko trzeba by je wydobyć. Ale było wątpliwe by ktoś bez kwalifikacji to był w stanie przeprowadzić. Zwłaszcza w skafandrze, przy latarce i w stanie nieważkości. Jemu mogło się to udać. Może Jericho albo Alice by dali radę. Z czego oboje byli już na stacji a Jericho miał towarzyszyć Ryanowi.

Wczoraj wyjaśniła się sprawa z kamerą z korytarza między 4 a 6 ładownią. Jak Tony z Alice poszli to sprawdzić po kolacji to nic na podłodze nie znaleźli. Żadnych rebusów i grafów. Tylko uszkodzona kamera. Jak Alice ją wymieniła na nową to śnieżenie ustało. A dziś jak ją sprawdził Vicente też nie było żadnych zakłóceń, sam monotonny obraz pustego korytarza.

Najwięcej przeprawy miał z robocią głową jaką Zeeva oberżnęła droidowi. Co za cacko! To był konstrukt zaprojektowany do walki. Typowy, mechaniczny szturman. Pod tym względem nie zaskakiwał. Sensory, komputery balistyczne, dalmierze, czujniki ruchu, elektroniczny nos czyli detektor związków chemicznych unoszących się w powietrzu, termo i noktowizja no szturmowy standard. Ale o generację nowszy niż to z czym do tej pory haker miał do czynienia. Istny robot z przyszłości. Na szczęście dla Zeevy był mocno uszkodzony. Mróz i czas też odcisnęły na nim swoje piętno i nie był w pełni sił. Niestety dla robotyka ze względów bezpieczeństwa elektroniczne mózgi robotów często montowano w najbezpieczniejszym miejscu - w korpusie. Więc nie mógł się dorwać do jego zasobów w pamięci. Na podstawie lokalnej pamięci odtworzył jednak, że droid przybył z 12-ki. Widocznie jak segment uzyskał energię to i przy okazji podładował też tego droida a ten ruszył przed siebie i w końcu dotarł do generatora gdzie Zeeva zakończyła jego podróż. Co więcej w tym pomieszczeniu z robotami na nagraniu widać było więcej szturmowych droidów.



Czas: Dzień 15; 13:00
Miejsce: “Aurora”; sektor mieszkalny; ogród
Skład: Agnes


Ogród po kolejnym dniu pracy zaczynał wyglądać jak ogród właśnie. Warunki zrobiły się całkiem przyjemne odkąd z Alice naprawiły instalację dostawczą. Teraz już udało się Agnes oczyścić większość terenu ze śmieci i opadłych liści. Wydatnie jej w tym pomagał automatyczny ogrodnik. To już leżało w standardowym programie ogrodniczym i jego możliwościach więc miała z niego wydatną pomoc. I tak w porę obiadu to jak skończyli to ogród świecił czernią świeżo rozwiezionej ziemi. Właściwie to zamiast trawy czy krzaków można było posadzić jakieś warzywa czy owoce. Nawet więcej zielska jakie chciała wychodować Alice. Przynajmniej teoretycznie. To porządkowanie ogrodu zbliżało się do końca więc można było zacząć planować co się chce mieć w tym ogrodzie. Na razie wyglądał jak wczesną wiosną czy późną jesienią przez te ogołocone z liści drzewa i krzaki. No ale w perspektywie tygodni to mogło znów się zazielenić i można było zacząć nowe życie. A Alice to nawet musiała być zadowolona z tej mini hodowli jaką Agnes dla niej zmajstrowała w kajucie bo wieczorem wpadła do niej z czekoladkami i podziękowaniem.

- Agnes? - rozmyślania przerwał jej głos Dragosa jaki po śniadaniu zgłosił się na ochotnika na dyżurnego na mostku. Zastąpił w tym Tony’ego jaki pełnił te obowiązki wczoraj. - Możesz przyjść na mostek? Komputer coś mówi, skany coś wykryły czy co. Nie jestem pewien, nie moja działka. Chyba nic groźnego bo nie drze się alarmem. - sądząc po głosie to ich spec od egzoszkieletów i loadmaster chyba nie bardzo wiedział z czym ma do czynienia.



Czas: Dzień 15; 13:00
Miejsce: “Aurora”; sektor mieszkalny; ogród
Skład: Seth + Vicente i Agnes


- No hej. - w słuchawkach zabrzmiał głos pokładowego medyka. Po śniadaniu poszedł do ambulatorium trochę smutny, że kapitan zarekwirował mu cały koks jaki zabrał do zbadania ze skrzyni.

- Wziąłem pod lupę to co mi wczoraj dałeś Vicente. - zaczął od przedstawienia powodu dla jakiego dzwoni. - To to samo co wcześniej znalazłem w ogrodzie. Ma taką samą budowę zewnątrzną i wewnętrzną. I dalej nie mam pojęcia co to jest. Ale jest niezniszczalne. - lekarz zaczął relacjonować to co badał od rana. Te kulki były bardzo sprężyste. Można było je zgnieść jak plastelinę a i tak wracały do poprzedniego kształtu. By zbadać ich możliwości i wytrzymałość Seth poddawał je skrajnie wysokim i niskim temperaturom, działaniom próżni, dekompresji, próbom twardości, elastyczności, topił w kwasach i zasadach no i w końcu wyszło mu, że cokolwiek to było było bardzo odporne na to wszystko. Udawało się to coś w końcu zniszczyć w odpowiednim zestawie ekstremalnych warunków no więc tak dosłownie to nie było niezniszczalne. Ale te kulki mogły wytrzymać bardzo wiele. Jak niesporczaki. Albo więcej.

- W środku coś jest. Ale nie mam takiego sprzętu by to zbadać. Chyba jakaś kulka, jakby rdzeń, ziarnko czy jądro. Nie wiem. Nie mam warunków aby sprawdzić co jest w środku. Potrzebuję czegoś lepszego. Sprawdziłem dane w komputerze ale komputer też jest głupi. Nie ma w pamięci nic o takich parametrach. To tak mówię jakby kogoś to interesowało. - podzielił się z kolegą i koleżanką wynikami swoich dzisiejszych badań.



Czas: Dzień 15; 13:00
Miejsce: “Archimedes”; Segment 08; ambulatorium
Skład: Tony, Alice i Zeeva


Alice nie udało się przekonać Tony’ego by został na mostku. A nie była władna rozkazywać własnemu kapitanowi. To raczej działało w drugą stronę. Tym razem więc lecieli na stację w takim samym składzie jak wczoraj tylko jeszcze z kapitanem. Lot przebiegał bez zakłóceń i Chris posadziła Black Hawka przy centrum gdzie wysiedli Ryan i Jericho. Potem przeparkowała maszynę krążąc parę minut nad nierozpoznaną 8-ką. Zgodnie z poleceniem kapitana najpierw mieli zbadać ten sektor a potem najwyżej wrócą do generatora. No to po tym jak blond pilot znalazła jakiś sprawny właz i zaparkowała to zaczęli sprawdzać.

Wyglądało, że to chyba były jakieś laboratoria. Można było poznać po napisach na ścianach kierujących do tego czy innego laba jakie wyłaniały się w świetle latarek. Ale ten segment mocno oberwał. Musiał zaliczyć bezpośrednie trafienia artylerią okrętową pomyślaną do niszczenia dużych, kosmicznych obiektów jak stacje i statki. No i spełniła swoje zadanie bo efekty trafień były straszne. Rozprute ściany, powykręcane grodzie, rozerwane pokłady, często i gęsto pozbawione atmosfery i z widokiem na głębie kosmosu. A tam gdzie ostała się atmosfera było tak zimno, że co się dało to zamarzło i wszystko pokrywał szron jaki mienił się w świetle latarek. Więc barwy i napisy wydawały się nieco rozmyte gdy ten szron przybierał barwę ścian, sadzy, napisów i złomu jaki pokrywał. Czasem łatwiej było zeskoczyć czy przejść jakąś dziurą niż mocować się z zakleszczonymi drzwiami. No ale z tego co zostało dało się wywnioskować, że kiedyś to chyba były jakieś laboratorium. Przynajmniej póki stacja się obracała to wciąż działała ta pseudograwitacja.

Przechodzili, przeskakiwali, przedzierali się przez kolejne fragmenty tego sektora. Tony chciał znaleźć jakieś komputery z jakich można by się dowiedzieć co tu się stało albo chociaż co tu kiedyś było. Na razie nie znaleźli czegoś co by dawało nadzieję na uruchomienie. Ale znaleźli jakieś strzałki prowadzące do jakiegoś centrum zarządzania. Jakby było w miarę całe to może tam by były jakieś całe komputery. Chociaż bez energii nie będą działać a bez hasła nie powinny wpuścić poza planszę logowania, tak samo jak Alice przerabiała wczoraj przy reaktorze. No ale może jak się da wyjąć jakieś nośniki danych to na frachtowcu da się coś z nich wyciągnąć.

Latarki oświetliły już napis na końcu korytarza, że tam już jest to centrum zarządzania. Ale podłogę częściowo szlag trafił więc się wyłamywała aż do wysokości piersi. Nie było trudno się wspiąć ale gdy się wspięli to z góry zobaczyli leżące na podłodze ciała. Cztery, nieruchome i pokryte szronem ciała z metalu rozrzucone na przestrzeni kilkunastu następnych kroków. Wyglądały jak ludzkie ciała. W hermetycznych kombinezonach, podobnych jakie wczoraj widzieli u tych ochroniarzy na nagraniu jakie zdobył Ryan a Vicente odkodował. Podobnie jak ci ochroniarze mieli broń i całą resztę ekwipunku bojowego. No ale leżeli nieruchomo na tym korytarzu pokryci szronem tak samo jak wszystko tutaj.



Czas: Dzień 15; 13:00
Miejsce: “Archimedes”; Segment 00; HQ
Skład: Ryan i Jericho


- Trochę kosmicznego surwiwalu i gotowe. - Jericho z zadowoleniem wskazał na butlę podpiętą pod spż. Trochę to było kombinacji. Dla Ryana po tylu czołganiach się w jedną i drugą stronę tymi rurami to już był prawie standard. Z tą “przyczepką” zaczepioną o kostkę skafandra jakoś się udało. Chociaż czuł się jakby przez całą drogę ktoś ciągnął go za tą kostkę do tyłu. I cholerstwem była istna męczarnia na każdym zakręcie. Dobrze, że tym razem za nim czołgał się Jericho to mu pomagał przepchać to co on ciągnął. Jakoś się udało znów wyleźć w tych prysznicach.

Potem jak się we dwóch rozglądali to odkryli dwie rzeczy. Temperatura była ekstremalnie niska. Czy to przez ten otwór w rurach coś się rozszczelniło czy chodziło o coś innego no faktem, że teraz temperatura wynosiła w okolicach -200*C. Druga rzecz była niejako powiązana z pierwszą bo jak nie mieli takiej presji czasu jak wczoraj miał Ryan to mieli okazję poszperać i rozejrzeć się po tym grobowcu dowodzenia. I znaleźli zestawy ratunkowe czyli skafandry wraz z butlami i spż. Tyle, że po tak długim czasie nic z tego nie działało a w tej temperaturze powietrze w butlach zmieniło się w ciecz. A cieczą nikt nie dał rady oddychać. No ale jak podpięli te butle pod własne plecakowe spż to trochę to trwało ale w końcu znów dało się nią oddychać. A potem mogli zrobić tą sztuczkę z kolejną butlą. Więc na razie przynajmniej uduszenie z braku tlenu im nie groziło.

- Ale bez energii to wiele tutaj nie zdziałamy. - droniarz wrócił do tego o czym właśnie wspominał. Bez energii nic tutaj nie będzie działać. Komputery, światła, ogrzewanie, drzwi, windy, systemy bezpieczeństwa. Alice zdawała się być skłonna zaryzykować i uruchomić generator a Vicente nadal był temu zdecydowanie przeciwny. Reszta załogi jakoś nie wypowiadała się w tej sprawie. Może i Alice zrealizowałaby już teraz swój plan no ale Tony postanowił, że zaczną sprawdzać 8-kę a potem generator to jak we dwóch wysiedli z dropshipa to Chris zabrała pozostałą trójkę właśnie do tej 8-ki.

- Tak a wracając do naszego kolegi. - Jericho wrócił do tego martwego cyborga jaki na pierwszy rzut oka wyglądał jak oskórowany SP. Brunet w skafandrze prózniowym pochylił się nad oszronionym ciałem majora. - Ja to się bardziej znam na dronach niż na androidach i cyborgach. Vicente jest lepszy w te klocki. - zaznaczył jakby chciał podkreślić, że to nie do końca chodzi o jego specjalizację. Ale wydawało się, że miał jakiś pomysł. Ten Ryana, by zgrać coś jeszcze uznał, że nie ma szans powodzenia póki cyborg czy jego komputery są wyłączone. Dobrze, że trafił się ten przenośny dysk co wczoraj ochroniarz zabrał ze sobą ale raczej więcej z tego nie wyciągnął.

- Nie znam tego modelu. Ale wydaje mi się, że powinien mieć jakieś CPU w środku. Jest strasznie zadrutowany. Nie wiem czy widziałem kogoś aż tak zadrutowanego. Mógłbym go rozpruć palnikiem. Ale mogę wtedy coś uszkodzić. Sam nie wiem… - od jakiegoś czasu martwy major wciąż przymrożony do swojego stanowiska przykuwał uwagę inżyniera, zwłaszcza odkąd przekonał się, że wciąż jest szansa na zdobycie więcej danych. No ale było pewne ryzyko, że nawet jeśli coś jeszcze przetrwało ten mróz i upływ czasu i całą resztę to palnik może to uszkodzić.

Ryan zaś miał okazję wczoraj obejrzeć tą znalezioną w skrzyni spluwę. To była solidna spluwa z Modern Weapon Co. Konsorcjum zbrojeniowe najbardziej specjalizujące się w broni ręcznej. Zwłaszcza spersonalizowanej pod różne potrzeby i przepisy prawne na poszczególnych światach. Na dobrą sprawę można było sobie u nich zamówić broń pod własne potrzeby. Numer seryjny był wciąż widoczny więc nikt nie fatygował się z jego zatarciem. To była solidna konstrukcja w stylu dawnych magnum. Potężny nabój zadawał jak na broń krótką potężne obrażenia, zwłaszcza przeciw nieopancerzonym celom. Z takim kombinezonem próżniowym poradziłby sobie raczej bez problemu. Co mniej typowe w magazynku były załadowane naboje przeciwpancerne na przemian z nabojami EMP. Jakby ktoś szykował się strzelać do opancerzonych cyborgów i robotów. Tudzież ciężkiej piechoty szturmowej. Bo na cywilne cele to skuteczniejsze było zwykłe ammo albo bardziej miękkie. A w tych zapasowych magach były właśnie dwa na takie “cywilne” cele i dwa mieszane tak jak ten załadowany do broni. Z tego co mówili ci z ogrodu to pistolet leżał na wierzchu skrzyni więc można było po niego sięgnąć zaraz po jej otwarciu. Sam model broni miał już z wiek, może i więcej. Co samo z siebie nie znaczyło zbyt wiele bo ktoś nawet dzisiaj mógł sobie zamówić klasyka z XX wieku albo i wcześniejszego. Pewnie numer seryjny broni powiedziałby więcej ale nie mieli w zasobach komputera ani rejestrów Modern Weapon ani policji. A ten egzemplarz ze skrzyni był całkiem nieźle zachowany, wciąż nadawał się do natychmiastowego użycia. Ochroniarz skojarzył, że w pokładowej zbrojowni mieli pudło nabojów tego kalibru. Nawet jak żadna broń na składzie takiej ciężkiej, pistoletowej amunicji nie używała.

Przy okazji rozmyślań o broni dzisiaj dojrzał, że właściwie martwy cybernetyczny major też ma kaburę z bronią. A w niej pistolet. Specjalny model o powiększonym pałąku do strzelania w rękawicach skafandra, zrobiony z kompozytów i przystosowany do strzelania w próżni. Czarna, groźna broń osobista w sam raz dla jakiegoś szturmowca jako broń rezerwowa czy właśnie oficera jako oznaka jego stopnia. Mimo tego ekstremalnego mrozu z pewnym oporem ale magazynek dał się wyjąć i znacznik wciąż pokazywał, że wewnątrz jest nagromadzona energia gotowa do gwałtownego uwolnienia w chwili strzału. Tylko taka oszroniona i pogrążona w kosmicznym letargu.

Tym razem mieli łączność z dropshipem a więc i drugą ekipą. Ten wzmacniacz co Ryan zabrał ze sobą powinien przynajmniej nadawać ich sygnał nawet gdyby zabrakło pośrednictwa Black Hawka. Więc póki ktoś nie wejdzie do ekranowanego pomieszczenia to raczej nie powinni mieć kłopotu z wzajemną łącznością. A druga ekipa jak na razie nie meldowała nic o żadnych kłopotach czy napotkanych morderczych droidach.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 15-12-2020, 17:48   #114
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Dzień 15. Godz. 13.15. Laboratorium Seth
Vicente, Seth


- Że co?

Vicente zdawało się w pierwszej chwili, że musiał się przesłyszeć. Ale nie… w metalowej kuwecie leżały cztery z dziesięciu ziaren, które przekazał medykowi.

- Chcesz powiedzieć - wycedził powoli przez zaciśnięte zęby, - że zniszczyłeś ponad połowę z ziaren, które ci dałem? Kurwa!

Krzyk wściekłości zginął w brzęku tacy uderzającej o ścianę, rozpłynął się zagłuszony pękającymi flakonami i retortami, które krwawiły teraz kolorową zawartością odczynników na nieskazitelną do tej pory antyalergiczną i niepalną wykładzinę.


- Vicente - głos laboranta dopływał do niego z daleka poprzez szum krwi tętniącej w żyłach, - powinieneś się uspokoić, powinieneś…

Hiszpan skoczył na niego jak wściekłe zwierzę, powalając na podłogę w kolorową, powiększającą się kałużę krwawiących laboratoryjnych naczyń. Lewą ręką ścisnął za kołnierz fartucha, drugą zwinął w pięść, gotową do zadania ciosu.

- Powinienem kurwa co? - spytał retorycznie opryskując mu twarz kropelkami śliny, łowiąc kątem oka ogon doktora, którego uzbrojony w igłę koniec zawisł nad szyją napastnika. - Dałem ci je, żebyś potwierdził, a nie… Moje!

Pięść powędrowała w stronę głowy leżącego. Seth zamknął odruchowo oczy, lecz nie doczekał się uderzenia. Ręka Sancheza wylądowała w kałuży, ochlapując twarz pokładowego lekarza.

- Chcę z powrotem wszystkie ziarna. - Wskazujący palec informatyka podkreślał wagę jego słów. - I nie obchodzi mnie skąd je weźmiesz.

Wstał. Otrzepał spodnie. Przeczesał włosy palcami, rozmazując po nich krew - swoją i flakonów.

- Zmieniłeś się - wysyczał jeszcze nim wrzucił pozostałe w kuwecie ziarna do kieszeni i wyszedł. Wściekły.

Zaraz za drzwiami natknął się na Anubisa, który zupełnie nie wyczuwając niewłaściwej chwili, z wyprężonym do góry ogonem, otarł się o nogę Sancheza. Ten ucapił go za kark i niczego nie przeczuwającą, mruczącą z wnętrza puszystości kulkę podniósł na wysokość twarzy.

- Chcesz coś kurwa dodać? - spytał, po raz drugi już dzisiaj, retorycznie.

We wnętrzu kota coś grzechotało jak zepsuta, odpustowa terkotka. Haker wyjął wolną rękę z kieszeni i szybkim ruchem odchylił włochaty pyszczek wrzucając kulkę prosto do gardła. Zwierzę zaprotestowało odrzucając łepek.

- Smacznego - burknął odstawiając Anubisa na podłogę.

Niewdzięcznik nie odpowiedział. Dał drapaka, szurając pazurami po syntetycznej podłodze, gdy tylko uwolnił się z uścisku. Mgła wściekłości, zasnuwająca oczy i otępiająca sprawne myślenie, powoli się rozsnuwała. Skierował się do ogrodu, mając nadzieję jeszcze zastać w nim Agnes.
Ogród był jednak pusty. Zmienił się bardzo od czasu gdy wyszli z krio. Z dzikiej dżungli przeobraził się w coś, co przy odrobinie dobrej woli można było nazwać wybujałym ogrodem naturalistycznym. Pomiędzy zasadzonymi roślinami widać było czarną, zdrową glebę. Dziewczyny z ogrodnikiem zrobiły dobrą robotę.
Mężczyzna stał przez chwilę delektując się ciszą, zapachem roślin i świeżej ziemi. Chłonąc oczami zieleń i spokój tego miejsca. Tutaj zdawało się, że jest w innym świecie. Można było zapomnieć, że tam, po drugiej stronie ściany z plastali jest lodowa pustka i groźna SI chcąca skasować ludzkie istnienia oraz banda kretynów otwierająca spust z szamba, które za chwilę chluśnie im gównem prosto na głowy…
Wziął głęboki oddech.
Z szafki z narzędziami wyjął trzy donice. Wypełnił je ziemią. Palcem wskazującym zrobił w każdej z nich dołek, po czym po włożeniu w każdy “ziarenka kawy” przysypał i podlał. Oznaczył je kolejno: “Vic1”, “Vic2”, “Vic3”. Dwie pierwsze odstawił na półkę z nowymi sadzonkami, którymi zajmował się ogrodnik. Trójkę wziął w rękę i powędrował w kierunku swojej kabiny.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline  
Stary 19-12-2020, 13:55   #115
BG
 
BG's Avatar
 
Reputacja: 1 BG ma wspaniałą reputacjęBG ma wspaniałą reputacjęBG ma wspaniałą reputacjęBG ma wspaniałą reputacjęBG ma wspaniałą reputacjęBG ma wspaniałą reputacjęBG ma wspaniałą reputacjęBG ma wspaniałą reputacjęBG ma wspaniałą reputacjęBG ma wspaniałą reputacjęBG ma wspaniałą reputację
Dzień 15; 13:20; “Aurora”; Mostek
Agnes i Dragos


- O. Jesteś. To rzuć okiem na to. - Dragos odwrócił swoją głowę na wchodzącą i uśmiechnął się widząc kto przyszedł. Wskazał na stanowisko nawigatora gdzie wyświetlały się jakieś dane. Gdy Agnes zajęła swoje miejsce mogła się temu przyjrzeć dokładniej. Jedna z sond wysłana ponad ekliptykę systemu by mogła spojrzeć na okolicę Antaresa 9 “z góry” wykryła swoimi skanami coś z co jej komputer pokładowy miał problem by to zinterpetować. Ale komputer pokładowy frachtowca i spec od załadunku również.

Radary pokazywały jakiś obiekt. Ale słabo, obraz był tak słaby jak na pograniczu z zakłóceniami aparatury. Jeśli to nie był jakiś błąd w interpetacji danych przez komputery ani awaria radaru sondy to mógł to być albo dość mały obiekt albo dość przenikliwy dla fal radiowych przez co niewiele z nich się odbijało dając takie słabo echo. Obiekt krążył na orbicie Antaresa 9 ale jakby po przeciwnej stronie niż księżyc 99 przez co olbrzymia tarcza gazowego giganta blokowała dotąd możliwość wykrycia tego czegoś. A nawet jak sonda wzniosła się ponad ekliptykę to właściwie trudno było na pierwszy rzut oka powiedzieć co to mogło być. Nie emitowało ciepła, albedo było bardzo słabe więc inne czujniki też nie bardzo były pomocne.

- Coś znaleźliśmy? - Agnes pochyliła się nad monitorem, analizując dane. - Hmmm, dziwne, co to może być..

- Nie wiem. Dlatego dałem ci znać. Komputer nie wie co to może być. - Rumun rozłożył ramiona w geście bezradności w tej sprawie.

- Dobrze zrobiłeś. Nawet mi samej jest ciężko stwierdzić, co to może być. Miejmy nadzieję, że nic złego. Wyślę sondy, żeby zbadały bliżej. - zaczęła wstukiwać komendy. - Może wtedy się czegoś sensownego dowiemy…
Po skończeniu zerknęła jeszcze raz na ekran.
- Pożyjemy, zobaczymy. - wstała powoli. - Działo się coś jeszcze? Co robisz ciekawego?

- Na razie dzisiaj spokój. Jeszcze nikt do nich nie strzelał ani Zeeva nic nie zaszlachtowałą. - rzucił z uśmiechem w kierunku ekranu na jakim była wyświetlona twarz blond pilota w chełmie. Dropship zapewniał komunikację pomiędzy eksploratorami zdewastowanej stacji a krążącej po dalszej orbicie frachtowcem.

- Chyba darowali sobie reaktor bo cały czas jest łączność a nie jak wczoraj z dziewczynami. - chociaż nie było widać gdzie kto jest na stacji to logika takiego przypuszczenia wydawała się brzmieć sensownie.

- Chcesz z nimi pogadać? - zaproponował Dragos patrząc pytająco na nawigator. Połączenie było w czasie rzeczywistym więc można było się połączyć i z dropshipem i tymi co buszowali teraz po stacji.

- A tutaj to bryga sklejam. Takie hobby. - powiedział tonem wyjaśnienia pokazując na mały model żaglowca jaki kawałeczek po kawałeczku składał w jedną całość. Na razie miał już kadłub i jakieś pokłady wewnątrz. Teraz chyba montował coś na dolnym pokładzie więc na razie ten żaglowiec wyglądał na mocno nie dokończony.

- Nie będę im przeszkadzać. Muszą się skupić, żeby bezpiecznie wrócić. - uśmiechnęła się. - Nie mam nic do roboty, więc poprzeglądam sobie znowu sondy. Może w końcu coś się znajdzie, co można rozpoznać.
Rozpłaszczyła się na fotelu.
- Obudź mnie, gdybym przysnęła. - mruknęła jeszcze, zanim zaczęła odtwarzać kolejne obrazy.
Nawigatorka zaczynała powoli przyzwyczajać się o nowej sytuacja. Niektórzy ludzie twierdzą, że można przystosować się do każdych warunków. Pewne było, że aktualnie są jako załoga w miarę bezpieczni. Mają jedzenie, tlen, są w stanie przeżyć dłuższy czas. Przyszłość była mało obiecująca, ale żyje się przecież zawsze w teraźniejszości. Agnes uśmiechnęła się, zerkając z ukosa na ekrany z załogą.
 
BG jest offline  
Stary 19-12-2020, 23:53   #116
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Dzień 15; 13:00; “Archimedes”; Centrum
Ryan i Jericho

Ryan sprawdził, czy zarówno reflektor jak i kamera naramienna działają poprawnie i zabrał się do przeszukiwania pomieszczenia. Jericho robił to samo, tylko zaczął z drugiej strony centrum. Interesowało ich wszystko – osobisty sprzęt elektroniczny, drobiazgi personalne, sprzęt jaki był w szafach czy na półkach. Przy okazji kamery nagrywały interesujące fakty – logotypy i nazwy producentów monitorów, detale sprzętu umieszczonego w szafach, panele przy wejściach/wyjściach z pomieszczenia. Ryan obejrzał dokładnie sufit, aby przeanalizować, czy nie ma tam jakichś innych tuneli technicznych. Na koniec poszły śmietniki. Ochroniarz wyjmował zamarznięte przedmioty z pojemników i oglądał. Czasem na takiej podstawie dało się sporo wywnioskować.
Ryan sprawdził odczyty środowiskowe na HUDzie taktycznym w hełmie. Temperatura spadła z -138 do -200 stopni. Ciekawe czym był spowodowana taka zmiana? Gdzieś wylało się chłodziwo? Jeżeli tak to gdzie i dlaczego? Odnotował w pamięci, że musi sprawdzić odczyty temperatury jeszcze kilka razy w tunelu i na korytarzach stacji.

Po drobiazgowym przeszukaniu pomieszczenia, przyszedł czas, aby wziąć się za pozostałości cyborga.
- Może gdyby zasilić go jakąś energią, to dałoby się zgrać więcej danych - Ryan odezwał się do Jericho, patrząc na pozostałości cyborga. - Najpierw jednak sprawdzę, czy nie ma zamontowanych jakichś ukrytych broni. A następnie trzeba mu będzie uszkodzić palnikiem serwomechanizmy w rękach i nogach. Jak się jakaś bojowa AI odpali i nie rozpozna nas jako członków załogi, to może zacząć się rzucać. Tylko jak by najbezpieczniej go podłączyć do zasilania skafandra? - zastanawiał się głośno ochroniarz. Vicente mógłby tu pomóc, z pewnością znalazłby najlepsze rozwiązanie problemu - zarówno skuteczne jak i bezpieczne. Tylko czy będzie się chciał w to mieszać? Ryan przypomniał sobie co informatyk mówił. “Nie lecieć na Archimedesa. A już na pewno nie włączać żadnego zasilania”. Z jednej strony miał rację, bo tak było bezpieczniej. Z drugiej… jakie wyjście mieli?

- Chris, połącz mnie z Aurorę. Potrzebuję fachowej porady Vicente - ochroniarz wywołał androida przez komunikator.
- Oczywiście. - Chris potwierdziła odbiór prośby Ryana i posłała ją na mostek jednostki macierzystej. Tam ją odebrał Dragos i już kanałem wewnętrznym przekazał zgłoszenie Sanchezowi.
- Ehmmm? - odezwał się po chwili, bez wątpienia informatyk.
- Vicente, mam tutaj naszego znajomego cyborga, któremu ostatnio wykręciłem jeden nośnik pamięci. Teraz chcę go nieco zasilić, aby spróbować przegrać coś jeszcze. Jak najbezpieczniej to zrobić? Ile energii trzeba, żeby zrobić transfer danych a uniknąć zasilenia na przykład układu ruchu? Co prawda pozostałości cyborga mają nadpalone serwomechanizmy, więc już nie zatańczy czy nas nie zaatakuje, ale wolę kontrolować na co idzie energia. Jakieś sugestie? - zapytał Ryan streamując obraz cyborgizacji.
- Dobra wiadomość jest taka - padła odpowiedź, bez zastanowienia, - że do zczytania zawartości pamięci wystarczy kilka voltów przy podpięciu się pod port serwisowy. To nie uruchomi żadnych mechanizmów. Zła - usłyszał westchnienie, - że trzeba dostać się do tego portu. Dacie radę go przetransportować na Aurorę? Można sam korpus, bez kończyn - dodał po namyśle.
- Pomyślimy i zobaczymy jak się uda przepchnąć tego blaszaka przez tunel. Dzięki, bez odbioru.

Ryan odpalił palnik. Poszło szybko – ramiona, nogi i głowa zostały na plastalowej podłodze, a korpus swobodnie unosił się w pomieszczeniu. – No to mamy naszego przyjaciela gotowego do transportu. Idziemy?
Jericho wyraził obawy co do bezpieczeństwa, więc ochroniarz zaproponował mu przygarnięcie pistoletu po nieboszczyku.

Niby wszystko było gotowe, jednak trzeba było ustalić szyk przemieszczania się w korytarzu technicznym. I co robić w przypadku zablokowania się metalowego korpusu gdzieś w ciasnych, lodowatych trzewiach stacji. Tu nie było żadnej dobrej opcji. Nawet akceptowalnej. Po dyskusji załoganci Aurory zgodzili się, że najpierw czołgać się będzie Jericho w ciągłej komunikacji z Ryanem, potem ochroniarz, który będzie ciągnął za sobą na linkach pozostałości cyborga. Gdyby się zaklinował i tak trzeba będzie iść do końca korytarza, żeby zawrócić i przepalić palnikiem co się da, jednak nikt nie zostanie odcięty.
Po zmianie butli tlenowych Jericho podskoczył do włazu w toalecie. Następnie Ryan odbił się od podłogi, chwycił krawędź tunelu i wleciał do środka po pas. Potem szarpnął trzymaną w ręku końcówkę liny. Korpus odbił mu się o nogi, więc złapał go kolanami i tak wczołgał się do środka. Zapowiadało się trochę ćwiczeń w niesprzyjających, ciasnych warunkach.

- Chris, tu Ryan. Wracamy do LZ. ETA 25 minut – nadał do pilot dropshipa, informując o konieczności podjęcia ich o danym czasie. – Mamy jeden pakunek do zabrania. Spokojnie zmieści się na pokładzie, przypniemy go pasami, żeby się nie majtał. Tylko trzeba będzie mu zaserwować procedurę dekontaminacyjną. Tak na wszelki wypadek.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 20-12-2020 o 12:49.
Azrael1022 jest offline  
Stary 20-12-2020, 12:17   #117
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Dzień 15; 13:00; “Archimedes”; Segment 08 Tony, Alice i Zeeva

Wędrówka do najłatwiejszych nie należała, bowiem sektor ósmy cieszył się wyjątkowym zainteresowaniem tych, co usiłowali ten fragment "Archimedesa" zamienić w stos odłamków.
- Zdecydowanie ktoś się postarał, by niewiele tu zostało do znalezienia - powiedział Tony, gdy przedzierali się przez zrujnowany fragment korytarza. - Chyba warto by znaleźć jakieś inne wyjście na zewnątrz - dodał.

Alice pociła się strasznie w swoim kombinezonie.
Miała wrażenie, że bielizna pod materiałem skafandra przylepia się jej do ciała, aby po kolejnym kroku w zawalonym odłamkami korytarzu odlepiać z mokrym plaśnięciem, które tylko ona słyszała. A może wszyscy je słyszeli?
Niechętnie wracała na Archimedesa, jej doświadczenie w starciach z bojowymi droidami nie było wielkie. Żeby nie powiedzieć – zerowe. Generalnie rzadko opuszczała swoją maszynownię, gdzie największym zagrożeniem bywało zwykle zatarcie tłoka, albo przepalenia jakiegoś kabla.. w każdym razie nie przywykła do takiego życia. Rozglądała się trwożnie, szukając kolejnych zagrożeń.

Z drugiej strony – opcja spędzenia całego życia na statku, bez możliwości i szans na nic, też nie napawała jej optymistycznie. Szczerze mówiąc – myśl, że ma wegetować kolejne pół wieku uprawiając ogród powodowała, że nabierała nagłej ochoty na wyskoczenie w próżnię. Bez skafandra.
W redakcji na pytanie Tonego uruchomiła na wewnętrznej szybie kasku nagranie z drogi, którą przeszli. Kamera podążała za jej wzrokiem, a że rozglądała się bardzo dokładnie, więc mogła zarejestrować więcej
- Jeśli cofniemy się do poprzedniego pomieszczenia, to powinniśmy dać radę wyjść na zewnątrz przez wyrwę w poszyciu.

- Najpierw dotrzemy do centrali ósemki - odparł Tony. - Powinniśmy się dowiedzieć, czym się zajmowali na Archimedesie. I dlaczego stacja stała się taka groźna nie tylko dla załogi, ale i dla tego całego koncernu. W końcu nie dlatego chcieli zniszczyć stację, że się im znudziła. Ludzie zaczęli się w coś zmieniać. Musimy wiedzieć w co i dlaczego.
- Tajes - mruknęła Alice.

* * *

Leżące na ziemi ciała wyglądały na prawdziwie martwe. I zamrożone, co w tych warunkach nie było niczym dziwnym. Dziwne za to było, że nie zamienili się w proszek.
Czyżby ósemka nie została ostrzelana z emiterów?

- Zeeva, przeszukaj ciała - polecił Tony. - Sprawdź przede wszystkim, czy nie mają jakichś kamer czy nośników danych.
Alice przesunęła niewidzącym wzrokiem po ciałach, koncentrując się na ocalałych szczątkach instalacji.
- Poszukam jakiegoś sprawnego portu. - powiedziała. - Może da się coś odzyskać z danych.

Marine zeszła po skosie podłogi jaki powstał po trafieniu jakąś głowicą bojową w pobliżu. Podeszła kilka kroków jakie dzieliły ją od najbliższego ciała odprowadzana wzrokiem dwójki załogantów. Ci oświetlali jej plecy swoimi latarkami. Wszystko oszronione w tym miejscu wydawało się błyszczeć odbijając to światło. Zeeva zaś przyklękła przy pierwszym ciele jakie leżało na plecach. Z bliska poznała, że miał ekwipunek jak jakiś szturmowiec. Ten skafander to był sztywny i to chyba nie tylko od mrozu. Możliwe, że to był jakiś bojowy pancerz. Do tego kabura z bronią krótką, nóż, zapasowe magazynki, granaty, wszystko wyglądało całkiem znajomo dla każdego marine. Chociaż typu granatów nie rozpoznawała. Przy boku hełmu znalazła małą kamerę ale nie miała pojęcia w jakim jest stanie.

Ciało leżało na brzuchu więc dopiero jak je przewróciła na bok mogła je obejrzeć od frontu. Pozostała dwójka widziała jak ich koleżanka mocuje się chwilę z martwym, bezwładnym ciężarem by oderwać je od przymrożonej podłogi. A potem jak nienaturalnie się ono odkręca by upaść na bok. Na plecy nie chciało bo butla zamontowana na plecach temu przeszkadzała.

Z bliska Zeeva musiała chwilę skrobać szron z hełmu skafandra. Wtedy mogła zaświecić do środka. Ujrzała czaszkę. Metaliczną czaszkę pokrytą resztkami czegoś co pewnie było twarzą. Widocznie to był jakiś cyborg albo SP.

- Szlag by... Pewnie załatwiły ich te emitery - powiedział Tony. - Promieniowanie niszczące tkanki? Zabieramy broń i kamery, a potem rozejrzymy się po centrali.

- Ok. - mruknęła Alice, niezbyt chętnie podeszła do ciał i zaczęła odmontowywać kamery z kasków.

Początkowo szło jej niezbyt sprawnie, miała wrażenie, że palce ślizgają się jej, i po podwójnie: wewnątrz rękawic, oraz na sprzęcie. Starała sobie nie wyobrażać martwych, cybernetycznych oczu obserwujących jej ruchy zza oszronionej szybki. „To tylko kawałki metalu” przekonywała samą siebie „Takie same jak ten, który rozwaliła Zevva” podpowiedział jej usłużny głos z tyłu głowy.
- Wypierdalaj – warknęła.
Kolejna kamerka zniknęła w schowku jej kombinezonu.
- Warto sprawdzić czy mają karty pamięci… - teraz ona starła szron z szybki. Musiała zajrzeć do środka, zanim ściągnie hełm. Upewnić się, że ten w środku nie jest żywy. Nie był, choć uśmiechał się do niej upiornie.
Przełknęła ślinę i zaczęła odkręcać mocowanie hełmu. Bez problemu powinna dostać się do karty.
Tony sprawdził, ile czasu zostało im, zanim będą musieli opuścić stację, po czym zabrał się za pomaganie Zeevie i Alice.
- Może warto by było ich zabrać na Aurorę - powiedział. - Vicente miałby zajęcie. Ale to następnym razem. Teraz zabierzemy się za centralę.

Zabrali wymontowane karty pamięci i kamerki i zaczęli przedzierać się do centrum stacji.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 22-12-2020, 20:05   #118
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 23 - Dzień 16 08:15

Czas: Dzień 16; 08:15
Miejsce: “Aurora”; sektor mieszkalny; mesa
Skład: wszyscy oprócz Vicente


- Śniło wam się coś? - Chris zaczęła spotkanie przy śniadaniu w swoim stylu. Gdy była ciekawa ludzkich marzeń sennych które tak ją fascynowały. Coś czego ona nigdy nie miała i nie będzie mieć miała. Jak każdy SP. Poza tym była miła i uśmiechnięta gdy jak zwykle pełniła przy posiłku rolę kucharki i kelnerki.

- Jeśli macie jakieś życzenie co do posiłków to możecie mówić. Przy obiadach i kolacjach to nie wiem czy dam radę wam to przygotować ale przy śniadaniach mam zwykle więcej czasu. - dorzuciła swoją propozycję tak dla rozluźnienia atmosfery. Ostatnio codziennie była pilotem dropshipa w lotach na zdewastowaną stację to porę obiadową spędzała poza frachtowcem. A po powrocie w pierwszej kolejności zajmowała się dropshipem by był zdolny do dalszego lotu. Zwłaszcza jak wczoraj walnęli w coś przy odlocie ze stacji. Na szczęście nie było to nic na tyle poważnego by dało się odczuć podczas lotu.

- Duży. Mamy hermetyczne torby ale za małe na niego. - Chris popatrzyła na korpus doczesnych szczątków majora Johnsona jakie przywlekli Ryan i Jericho. Na dropshipie nie było aparatury do dekontaminacji. Można było ją zamontować no ale jak przy pierwszych lotach Tony zdecydował, że to nie jest potrzebne to jakoś tak zostało. Zamiast tego można było zafoliować w hermetyczną torbę jakiś przedmiot ale korpus wielkości dorosłego człowieka był na to za duży. Dekontaminację można było przeprowadzić dopiero na frachtowcu. Chyba, żeby zaufać “Archimedesowi” i skorzystać z działających śluz znów działającej 12-ki. Ten jeden segment stacji rzeczywiście świecił zapraszająco światłami w przeciwieństwie do reszty pogrążonych w mroku i zdewastowanych segmentów.

Przy różnicy temperatury pomiędzy jakieś -200*C w centrum dowodzenia a jakieś +20*C w ładowni dropshipa nie było dziwne, że major zaczął tajeć w ciągu godziny lotu. A bez grawitacji to co odtajało unosiło się lewitując najpierw nad metalowym ciałem a potem stopniowo rozeszło się po całej ładowni tworząc kroplowatą zawiesinę. Dopiero jak weszli w zasięg pseudograwitacji frachtowca to te wszystkie krople spadły na to nad czym się akurat znajdowały. Na podłogę, ciało majora, siedzenia, bagaże i skafandry astronautów.

- Dziękujemy za skorzystanie z naszych linii lotniczych i zapraszamy ponownie! A na razie załoga życzy państwu miłego pobytu na przepustce! - Chris na koniec lotu pozwoliła sobie na żartobliwy akcent udając podobne komunikaty w rejsowych liniach turystycznych. A potem jak pasażerowie opuścili pokład ona została przy latadełku by przygotować je do kolejnego lotu.

Wrócili zbyt późno na standardowy obiad ale w sam raz by z zapasem być przed kolacją. Chociaż tym razem Chris dłużej zajęły sprawy w hangarze więc na kolacji musieli się obyć bez niej.

Na Zeevę tak jak wczoraj czekał jej brat. Ale tym razem nie po to by udzielić jej pierwszej pomocy. Niemniej był niemniej wzburzony. Tym razem z powodu Vicente.

- Ty wiesz co on zrobił?! No zobacz! No sama zobacz! Groził mi! Rozwalił mi ambulatorium! Sama zobacz! - gdy wczoraj szli we dwójkę korytarzem zbulwersowany zachowaniem kolegi lekarz wyświetlił na holo całe zajście nagrane pewnie przez kamery bezpieczeństwa w ambulatorium. A na nagraniu widać było szalejącego robotyka który z wściekłości rozwala jakieś laboratoryjne szkła a na koniec przymierzał się aby przyłożyć Seth. Ale ostatecznie tego nie zrobił. I w końcu wyszedł. Ale było to jawnie agresywne zachowanie względem jej brata. Więc ten liczył, że jego siostra podejmie jakieś kroki w tej sprawie. W końcu była marine i w ogóle. No i jego siostrą. A on co tu nie mówić teraz obawiał się kolejnego spotkania z Vicente.

- Odwaliło mu, kompletnie mu odwaliło. Przez jakieś pieprzone coś co sam mi przyniósł i jęczał aby zbadać! A potem takie coś! - Seth był wzburzony na całego. Widocznie takie numeru bo informatyku się nie spodziewał kompletnie co tym bardziej odbierał emocjonalnie. Do kapitana nie widział sensu iść bo nie wierzył, że ten coś zrobi. A poza tym miał przecież swoją siostrę prawda?

Gdy Vicente był wczoraj zajęty swoimi projektami reszta miała okazję obejrzeć nagrania sporządzone przez Ryana i Jericho. Wyglądało to trochę jak filmik z eksploracji Atlantydy czy innych bunkrów Hitlera. Nieme, ciemne i zamrożone echo dawnej świetności. To musiało być centrum dowodzenia pierwsza klasa. Teraz jednak stało bezludne, ciemne i zamrożone. Z uciekającą atmosferą jak się okazało. Gdy Ryan się tym zainteresował okazało się, że to nie tyle coś chłodzi powietrze tylko stopniowo ono gdzieś ucieka. Co powodowało spadek temperatury jak przy ochłodzeniu. Niektóre marki na komputerach, szafkach czy ubraniach to nawet były przyjemnie znajome. Inne całkiem obce. Ale świadczyło, że tamci ludzie musieli mieć wiele wspólnego z tymi co teraz oglądają te nagrania.

- Myślę, że niewiele więcej z tego wyciągniemy jeśli się tego nie uruchomi. Bez tego to będzie wyglądać o tak. - Jericho podzielił się swoją opinią wskazując na te obrazy jakie nagrali z ochroniarzem. Odbijali się płynąc w przestrzeni albo cumowali elektromagnesami do jakiejś powierzchni. Ale większości astronautów byłoby pewnie przykro patrzeć na taki wrak.

- A, żeby to uruchomić trzeba uruchomić generator. I jak tam jest tyle tych kompów to Vicente by się tam przydał. Przecież chyba nie będziemy latać w tę i we w tę z każdym kompem by mu przywieźć i go sobie mógł obejrzeć nie? - wskazał wymownym gestem na ujęcie w jakim ładnie było zaprezentowana z góry cały zestaw konsol sterowniczych. Teraz ciche i nieruchome, błyszczące szronem odbijającym światło latarek ale widzieli wczoraj na nagraniu majora jak to sprawnie wyglądało w czasach świetności. No ale bez energii nie było co na to liczyć. A rozmontowanie tego i transport tymi cholernymi rurami był cholernie upierdliwy.

- A ja miałam czas przyjrzeć się okolicy jak na was czekałam. - Chris zgłosiła się ze swoim pomysłem. Zmieniła obraz na wyświetlaczu i ukazał się widok z zewnątrz “Archimedesa” zrobiony może z jakiejś sondy albo skanów latadełka.

- Wydaje mi się, że to hangar. Rozwalony ale może coś tam zostało? Może warto to sprawdzić? Fajnie by było mieć jakiś dodatkowy latacz. Jeśli byłby sprawny mógłby latać na automacie. - pilot w dość naturalny sposób wydawała się interesować czymś do pilotowania. Zrobiła zbliżenie obrazu i na zdewastowanym poszyciu, przez jakąś wyrwę widać było jakiś fragment sporego pomieszczenia. Może jakiś hangar albo magazyn. A wewnątrz coś co mogło być ogonem jakiegoś latacza.

- To w 6-ce. Myślę, że mogłabym tam podlecieć “Black Hawkiem”. Ale jest za duży by tam wlecieć. Więc trzeba by się pofatygować osobiście. Jakby tam był jakiś latacz to ja się zgłaszam na ochotnika by go obejrzeć i sprawdzić. - blondynka podniosła rączkę i nią zamachała na znak, że pisze się tym razem jako eksplorer jeśli by jej fachowa wiedza pilota mogła się przydać.

- Dobra to jak już o oglądaniu mowa to zobaczcie co wczoraj skany wykryły. - Dragos przejął kontrolę nad pilotem do ekranu i chwilę przy nim gmerał. - Potem Agnes wysłała tam sondę i ta w nocy doleciała i przesłała takie coś. - Rumun znalazł odpowiednie ujęcie i na ekranie ukazało się… coś… jakaś bryła…

- Co to jest? Wygląda jak ziemniak. Czarny ziemniak. - Chris odezwała się pierwsza ale nie ukrywała, że nie bardzo wie na co patrzy. Na sam kształt to nawet to obłe coś było podobne do ziemniaka. Tylko bardzo ciemne, prawie czarne. Dlatego zlewało się z czernią kosmosu.

- Nie wiem co to. Komputer zidentyfikował to jako asteroidę. Około 100 metrów po tej dłuższej osi, ze 30 metrów w obwodzie. - Dragos przeczytał to właściwie mógł przeczytać sobie każdy na dole ekranu. Dla komputerów identyfikacja wydawała się poprawna. Masa, wielkość, kształt, wszystko wskazywało, że to asteroida. Ciemny kolor sugerował węglowe pochodzenie ale jak tak to był zaskakująco lekki. Musiałby mieć budowę pumeksu i mieć sporo pustych przestrzeni w środku. Powierzchnia była gładka bez widocznych w radarze kraterów uderzeniowych chociaż właśnie miała mniejsze i większe wypukłości jak ziemniak właśnie. Dlatego mógł dawać tak słabe echo radarowe a ciemna barwa myliła wykrywanie optyczne. Termicznie też niewiele się wyróżniał od otaczającego go przestrzeni.

Zastanawiająca była orbita. Prawie dokładnie naprzeciw księżyca Antares 9 przez co gazowy gigant non stop oddzielał ten obiekt od księżyca i stacji jaka dookoła niego orbitowała. Był prawie na dokładnie tej samej orbicie co się właściwie nie zdarzało. Jedną orbitę zajmował zwykle jeden obiekt który prędzej czy później wchłaniał w siebie wszystkie mniejsze w okolicy lub zmuszał by orbitowały wokół niego. Ta asteroida była o wiele mniejsza i mniej masywna w porównaniu do masy księżyca ale nawet wówczas nie powinna zbyt długo pozostać w tym miejscu nim większy obiekt zaburzy jej ruch. Zbyt długo oczywiście w kosmicznej a nie ludzkiej skali.



Czas: Dzień 16; 08:15
Miejsce: “Aurora”; sektor mieszkalny; mesa
Skład: wszyscy oprócz Vicente


Ani na kolacji ani przy śniadaniu nie było informatyka który ostatnio regularnie omijał te wspólne posiłki w mesie i rzadko się na nich pojawiał. Sanchez zaś miał pełne ręce roboty. Więcej niż mógł obrobić własnymi rękami. Wczoraj zanim wróciła wyprawa ze stacji zabrał ze zbrojowni amunicję EMP a w magazynie miał części co obiecał wymienić Zeevie. No a potem pogrążył się w obliczeniach na temat swoich projektów.

Wielki generator EMP jaki objąłby działaniem cały statek czy jego większość w praktyce okazał się niepraktyczny. Budowa czegoś takiego mogła potrwać i z miesiąc, zużycie energii byłoby ogromne, promień działania objąłby większość statku więc ich własne komputery i elektronikę również co by mogło przynieść większe szkody niż pożytku. No i materiały, nie był pewny czy mają tego tyle by zbudować coś tak ogromnego. Więc projekt okazał się mieć zdecydowanie więcej wad niż zalet.

Lokalny generator sięgający tak na przestrzeni jakiejś śluzy, korytarza czy niewielkiego pomieszczenia to już była inna sprawa. Prawdopodobnie udałoby mu się zmajstrować coś takiego jakby miał cały dzień świętego spokoju. Wadą było to, że Alice przydałaby mu się do oszacowania czy mają wszystko co potrzeba bo zwykle ona zarządzała takimi zasobami. I do samego majstrowania ona i Jericho chyba mieli najlepsze kompetencje. No i dalej zużycie energii. Właściwie nie było problemem póki można było skorzystać z sieci energetycznej napędzanej reaktorem. Inaczej trzeba było użyć przenośnych generatorów.

Zorientował się też, że niewiele wie o przeciwniku. Miał tylko łeb droida. Przydałaby się reszta. Bez tego trudno było oszacować możliwości a więc i odporność na impuls takich droidów. Z jednej strony ten co załatwiła go Zeeva nie wydawał się w zbyt dobrym stanie. Z drugiej wyglądał na bardzo nowoczesny model bojowy więc projektantom wypadało uwzględnić, że ktoś przeciw niemu będzie używał EMP.

Zanim wróciła załoga dropshipa zdążył jeszcze obliczyć możliwości produkcji takiego uzbrojenia. Pod względem efektywności do produkcji najbardziej obiecujące wydawały się granaty i miny. To było coś co powinno dać się wyprodukować w warsztacie i powinno realnie wpływać na roboty. Broń energetyczna odpadała bo jak coś strzelało laserem czy plazmą to nie strzelało niczym więcej. A klasyczna broń miała zbyt małe naboje aby dało się w nich zminiatyruzować generator EMP do tego stopnia by robiło to jakąś krzywdę czemuś wielkości droida. Przynajmniej tak wykazywały jego obliczenia.

A jak przyleciała reszta załogi to znów dowalili mu roboty. Zaczynając od nośników pamięci jakie Alice zabrała z głów martwych załogantów znalezionych na korytarzu, przez te dyski zabrane z centrum informacyjnego nieopodal aż po ciało zadrutowanego majora jakie z takim trudem Ryan wyszarpał z rur centrum dowodzenia stacją. Do tego obaj z Jericho zrobili dokumentację filmową jak to centrum wygląda więc teraz mogła mieć na to wgląd cała załoga.

Major był tak zamrożony, że dopiero dziś rano wydawał się podatny na ingerencję w swoje trzewia. Wczoraj robotyk zdążył go zważyć, zmierzyć, zeskanować i w ogóle obejrzeć z zewnątrz. Dawno nie widział tak kompletnego cyborga. Chyba tylko mózg i przyległości zostały z oryginalnego ciała. Pod względem konstrukcyjnym to było dzieło sztuki. Taka technologia jaką w sobie miały Chris czy Zeeva to był jak bardzo ubogi krewny. A CPU miał w trzewiach zamrożonego korpusu. Co prawda mógł je już wczoraj rozpruć palnikiem ale było realne ryzyko uszkodzenia nośników pamięci.

Więc mógł się zająć rozkodowaniem danych przyniesionych z 8-ki. Z 4 wymontowanych z ciał ochroniarzy nośników 3 były zbyt uszkodzone by dało się odzyskać dane. Ostatni pokazywał świat widziany oczami jednego z nich. Obraz mocno śnieżył i nie był dobrej jakości. Cała czwórka była w hermetycznych skafandrach, takich samych jak widzieli na poprzednim nagraniu u walczących ochroniarzy. Zresztą w podobnym wróciła Alice z wyprawy do generatora. Na tym nagraniu czterech ochroniarzy biegło korytarzem, zamykali jakiś właz za sobą krzycząc coś do siebie. Zamknęli tam też swojego kolegę zanim ten zdążył dobiec do tego włazu. Dało się wyczuć, że są spanikowani i działają pod ogromną presją. Po tym zamknięciu włazu znów biegli aż przestali. Ostatnie ujęcie pokazywało jak bez ostrzeżenia osuwają się na podłogę. Zupełnie jakby ktoś marionetkom sznurki nagle poprzecinał. Ale obraz był bardzo kiepski.

Podobnie było z danymi z komputerów. Większość dysków kiepsko zniosła takie warunki i była bezużyteczna jako nośniki danych. Te które udało się uruchomić mówiły, że badano tu różne rzeczy. Od nanotechnologii, przez szcztuczne mikroorganizmy, prace nad SI, robotami bojowymi i podobnymi rzeczami. Wszystko było dobrze aż do 2591.09.18 gdy zgłoszono wypadek w laboratorium w sektorze badań nad nanotechnologią. Sądząc po kolejnych logach sytuacja szybko się pogarszała bo już 21-go uznano za skażony cały segment i zarządzono jego ewakuację. Od tamtej pory system działał na automacie aż do 12-go października gdy zanotowano krytyczne i wielokrotne uszkodzenia wielu systemów co pewnie było wynikiem bombardowania z okrętów.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 29-12-2020, 19:10   #119
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Powrót ze stacji ze zwłokami majora, okazał się byc znacznie mniej przyjemnym, niż można było się spodziewać, bowiem doczesne szczątki majora w najmniejszym nawet stopniu nie chciały współpracować, co skutkowało - między innymi - koniecznością dokładnego oczyszczenia zarówno dropshipa, jak i jego pasażerów.
No ale była chociaż nadzieja, że cos ciekawego da się z nieboraka wyciagnąć.
Podobnie jak i z nośników pamięci, które zebrali Alice, Zeeva i Tony.

* * *

Wieści, jak się okazało, były niezbyt podnoszące na duchu.
Nie było rzeczą do końca jasną, czym zawiniły nanoboty, ale najwyraźniej sterująca całą stacją sztuczna inteligencja poczuła się zobowiązana podnieść alarm.
Można by sądzić, iż chodziło o to, iż wspomniane nanoboty dobrały się do ludzi i, wbrew intencji tych ostatnich, zabrały się za gruntowną przeróbkę ich ciał.
To jednak było tylko gdybanie...
Można było jednak sądzić, iż tych, co nie dali się zaskoczyć "zarazie" załatwiły emitery. I to emitery znajdujące się na zewnątrz stacji.
Być może, przewidująco, koncern zatroszczył się o kolejne zabezpieczenie.
Co prawda do walki z zarażonymi można było użyć droidów bojowych (takich, jakiego załatwiła Zeeva), ale jakimś cudem tego nie zrobiono i zrealizowano masową eksterminację wszystkiego, co jest mniej czy bardziej żywe.

Jak to się skończyło dla sprawców zarazy? Tego nie można było jednoznacznie ocenić, ale wiadomo było, że porządny kombinezon powinien dać ochronę przed tym czymś.
Ale i tak trzeba było uważać.

Inną kwestię stanowiło pytanie, czy bojowy droid miał za zadanie zabijać wszystko, co się rusza, czy tylko miał bronić centrum. Wszak sztuczna inteligencja też miała prawo się bronić, a ostrzał z zewnątrz mógł wzmóc poczucie zagrożenia.
No i stacja wzięła się i uciekła, zarówno w czasie i przestrzeni.
Tak w każdym razie sądził Tony.

A propos droidów...
Czy gdyby dopaść takiego, wyłączonego, to czy Vicente zdołałby go przeprogramować?
Taki posłuszny wojak mógłby się przydać...

* * *

Kolejne odkrycie zaserwowała im sonda.
Jedna z wysłanych sond.
Co prawda nie było to obozowisko rozbitków i uciekinierów z "Archimedesa", ale dziwne to coś było nad podziw. Asteroidy z pumeksu, znajdujące się w niewłaściwym miejscu, była czymś, co warto było zbadać.
Z daleka.
No i zostawał jeszcze hangar w szóstce, który dla odmiany należało zbadać z bliska.

I jedno trzeba było załatwić. Czyli wydelegować odpowiednie osoby.
A Tony już nawet wiedział, kto się do tego nadaje.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-12-2020 o 20:30.
Kerm jest offline  
Stary 30-12-2020, 09:07   #120
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Dzień 16; 08:30, warsztat robotyka
Vicente, Alice


- “Przyjdziesz?” - wybrzmiało w intercomie gdy tylko Alice opuściła mesę. - “Warsztat”.

Skrzywiła się - nie chodziło o Vicente jako takiego, po prostu zamierzała się zająć swoją hodowlą.

- Mamusia niedługo wróci - zapewniła swoje roślinki i wyszła z kajuty.

Vicente rzeczywiście siedział w warsztacie. Na stole roboczym leżał korpus majora. Holo projektora wyświetlało schemat jakiejś skomplikowanej instalacji wmontowanej w… inżynier przyjrzała się dokładniej, wyglądało jakby była wmontowana w jeden z korytarzy.
Alice obkręciła się raz i drugi, patrząc na fragmenty korytarza wmontowane w jej kombinezon. Ostatnio zrezygnowała z szortów i topu, i nosiła wyłącznie swój roboczy kombinezon szczelnie okrywający całe ciało.

- Death zone - wyjaśnił informatyk widząc czemu przygląda się inżynier, - dla droidów. Generuje impuls EMP i unieruchamia wszystko w polu. Co myślisz?

- Sprawdzasz, czy nie jestem droidem? - dopytała, wchodząc do warsztatu.

- Myślę, że trzeba uruchomić generator - powiedziała odruchowo. - Ale nie o to pytałeś, prawda?

Popatrzył na nią zaskoczony, jakby dopiero teraz zauważył, że nie jest sam. Zamrugał oczami.

- Dlaczego?

- W sensie? - teraz ona nie zrozumiała. - Dlaczego co?

- Generator - wyjaśnił. - Dlaczego TRZEBA uruchomić?

Potrząsneła głową, wyraźnie zdziwiona jego pytaniem.
- Energia. Potrzeba energii, żeby dotrzeć do danych. To nam pozwoli zrozumieć, co tam się stało. No i może coś nam się przyda. Sprawdzimy, co działa, co nie.. co można zabrać, żeby ulepszyć naszą we.. - zacięła się, ale szybko dokończyła: - Nasze ży…

- Nie! - przerwał uderzając pięścią w korpus cyborga. - Nic nie rozumiecie! Wszystko pogarszacie! Ta energia budzi zło na tej stacji. Zło, które było uśpione. Zabijecie nas wszystkich!

Alice przyjrzała się mężczyźnie uważnie, jakby był jakimś nieznanym, a wyjątkowo ciekawym, gatunkiem kosmicznej fauny.
- Ja rozumiem hiszpański temperament i te sprawy… Ale Vicente, zachowujesz się, jakby cię już to uśpione zło ze stacji opętało. Uspokój się i po prostu powiedz, czego się obawiasz. Ja to jakoś łyknę, ale nikt nie będzie cię brał poważnie, jak będziesz odstawiał takie sceny. Pooddychaj, czy coś.

Oparła się o konsolę.

- No? – zachęciła go.

- Kurwa! Mówiłem...

Ile razy już o tym mówił? A oni ciągle go nie słuchali. A może nie pamiętali? Byli jak zepsute algorytmy, które po przejściu jednej pętli zapominały poprzednie rozkazy, jak pierwsze droidy z małymi buforami, które po przeładowaniu... Nie lubił się powtarzać. Spojrzał jej prosto w oczy. Robi to specjalnie? By wysłuchać, jak West i potraktować jak upośledzone dziecko, które trzeba słuchać, bo inaczej wpadnie w szał a potem zignorować to co powiedziało, bo przecież wygaduje bzdury. Jaki sens miało powtarzanie oczywistości?
Wziął głęboki oddech.

- Włączenie zasilania w dwunastce i jedenastce już było błędem ale wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy... Przez to cyborg, który cię zaatakował mógł się podładować. Czy tylko on jeden? - Rozłożył ręce. Postukał w skorupę, która została z majora. - Oni nie walczyli z wirusem. Oni walczyli z SI, która ich wy-ka-so-wa-ła - przypomniał, sylabizując ostatnie słowo. - Nikt zdaje się o tym nie pamiętać, albo co gorsze, lekceważycie tą informację wypierając fakty. Co pozostało z załogi dwunastki? Lepkie gluty. Co zostało z majora?

Głuchy odgłos uderzenia w pusty egzoszkielet był odpowiedzią na pytanie. Sanchez przeczesał włosy palcami. Westchnął.

- Nie sugeruję, żeby nic nie robić - uprzedził Alice, - tylko żeby minimalizować ryzyko. Każde włączenie zasilania może wybudzić coś, co ich skasowało, co przez dwadzieścia lat było uśpione. Dlaczego nie sprawdzimy najpierw innych opcji? A gdy już nie pozostanie nic innego, dlaczego nie przygotujemy się na zagrożenie? Jesteście jak dzieci, które muszą się sparzyć, żeby przekonać się co to gorące.

Alice bębniła palcami w konsolę. Słuchała bez komentarza, skrzywiła się tylko, kiedy Vicente zaczął znów rzucać obelgi.

- Generator nie był włączany… - powiedziała w końcu. – Więc jak cyborg się podładował?

- Włączyliśmy zasilanie w dwunastce i jedenastce - przypomniał. - Droid musiał tam się znajdować, podłączony do stacji ładującej.

- Ok - mruknęła Alice , wyraźnie zawstydzona. Pamięć płatała jej figle… Durny zwrot, ale pasował. Nawet nie pamięć, raczej chodziło o to, że ostatnio skupianie przychodziło jej z trudem. Musiała się mocno skupiać, żeby się skupić. Czasem o tym zapominała, bo przecież zwykle to była czynność automatyczna, jak oddychanie. I różne rzeczy jej umykały. Delfiny. Delfiny muszą pamiętać o oddychaniu, jak zapomną, to się uduszą. Tak samo ona musiała pamiętać o tym, żeby być skupioną. Ostatnie wydarzenia… Nie chciała o tym myśleć. Marihuana na pewno pomoże.
- Więc co proponujesz?

Spojrzał na nią podejrzliwie, niepewny czy tylko go sprawdza, czy rzeczywiście oczekuje propozycji.

- Z mojego punktu widzenia sytuacja wygląda tak... - zaczął ostrożnie. - Na Archimedesie należy utrzymać zerowe zasilanie i w miarę możliwości wyłączyć to w dwunastce i jedenastce. Spenetrować stację, bez włączania czegokolwiek w poszukiwaniu jednostek, które mogły się zdążyć podładować. Wyeliminować nim będą w pełni sprawne. Załoga powinna skupić się póki co na wykrytej przez sondy asteroidzie i naszym podróżniku w czasie i skrzynce, którą znaleźliśmy. A ja chciałem cię prosić o pomoc przy konstrukcji Death Zone, gdybyśmy coś przegapili i SI dokonała abordażu na Aurorę. Poza tym przygotowanie min i granatów EMP, przegląd materiałów z Archimedesa - wskazał na resztki majora i westchnął. - Brakuje mi czasu ale... - podniósł palec, - najważniejsze jest zero zasilania na Archimedesie.

- Dopsz - powiedziała Alice. - Przekonam Tonego. A wcześniej pomogę ci z tym Death Zone.

Uniósł brwi zaskoczony, lecz nie trwało to długo i szybko wrócił do projektu, który chciał omówić z A.J.

- No więc plan jest taki…
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172