Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2020, 02:13   #135
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Bezalhtag; wieczór; rezydencja van Zee


- Hmmm… - zadumała ciemnowłosa kultystka spotykając się z kolejną odmową Kamili - Skoro nie ja… - nie miała jednak zamiaru tak łatwo odpuścić - … to może moja służka? Brena? - zapytała z zaciekawioną miną - Jest zgrabną, młodą i naprawde urodziwą kobietą a zarazem nie jest wysoko urodzoną arystokratką czy bogatą mieszczanką. - pomysł wydawał się jej całkiem całkiem. Dawałby również szansę upieczenia dwóch pieczeni na jednym ruszcie. Stanowiłbym swoistego rodzaju inicjację dla obu tak odległe usytuowanych w hierarchii społecznej kobiet.

- Jestem przekonana, że przyjęłaby taką propozycję jako wielki zaszczyt. - dodała cicho - Trzymając jednocześnie język za zębami.

- Oh, twoja służka? - Kamila machnęła swoją smukłą, zadbaną dłonią nie skalaną fizycznym znojem gdzieś na ścianę gdzie pewnie Brena z resztą jej służby starała się przygotować wszystko na ten poetycki wieczorek jaki miał się niedługo zacząć. I gospodyni chyba ulżyło z reakcji rozmówczyni.

- Tak, to prawda, wydaje się bardzo zgrabna. - pokiwała głową wciąż patrząc na tą ścianę gdzie powinna być pracująca służba. - I przyznam szczerze, że lepiej bym się czuła malując kogoś o jej niż twojej pozycji. Ja naprawdę nie mam zbyt wielkiej wprawy w portretach. A aktów nigdy nie próbowałam. Chociaż wydaje się to ciekawym wyzwaniem dla artysty. - młoda malarka mówiła jakby obawiała się konsekwencji namalowania kiepskiego portretu o akcie nie wspominając. Gdy chodziło o kogoś ze społecznych nizin na pewno nie byłby to taki problem jak gdyby chodziło o kogoś o wyższej pozycji w hierarchii o takiej śmietance towarzyskiej jaka niedługo miała tu przyjechać nie wspominając.

- Ale myślisz, że to wyjdzie? Z tą twoją służką? Zgodzi się? To w końcu dość niecodzienna i śmiała propozycja. - Kamila wróciła wzrokiem do pani tej służki o jakiej rozmawiały zastanawiając się czy z tą trzecią dałoby się to jakoś uzgodnić.

- Droga Kamilo. - odparła ciepłym tonem mentorki - Ja jestem o tym przekonana. - dorzuciła szczery uśmiech patrząc wprost na młodą arystokratkę - Powiedz tylko miejsce i termin. Ja zaś zajmę się resztą.

- Tak? - panna van Zee chwilę sondowała twarz rozmówczyni ale w końcu też się uśmiechnęła. - No dobrze, to twoja służka to zostawiam to tobie. Jakby coś nie wyszło to możesz przysłać jakąś inną. - młoda artystka zdawała sobie sprawę z potencjalnej kontrowersyjności takiego pozowania bez ubrania więc chyba nie chciała robić ambarasu nowej znajomej gdyby wyszedł z tym jakiś kłopot. Ale skoro to miały ustalone to zaczęła myśleć gdzie i jak można by to zorganizować.

- Najbliższe dni to nie bardzo… Ale po Festag… Tak po Festag już by to było możliwe. Powiedzmy… W Wellentag? W południe bo w dzień jest lepsze światło do malowania. I chyba u mnie. Mam w swojej pracowni wszystkie potrzebne rzeczy to chyba byłoby najprościej. - bez pośpiechu zastanawiała się nad tym spotkaniem i pierwszy dzień następnego tygodnia wydał jej się w sam raz. Ale jeszcze czekała co Versana powie na taką propozycję.

- Znakomicie. - przyklasnęła propozycji swojej wyżej urodzonej koleżanki - Uwielbiam zacząć tydzień od wysokiego "C-e". - dodała - Przybędę więc z Breną tak jak sobie życzysz. - uśmiechnęła się podchodząc nieco bliżej artystki. - Powiedz mi Kamilo. Myślałaś kiedyś o napisaniu i wystawieniu sztuki?

- Oh, wiele razy! - szlachcianka roześmiała się wesoło i beztrosko. - Ale obawiam się, że najpierw trzeba by napisać taką sztukę. I scenariusz. A potem zorganizować aktorów, scenę, kostiumy i zapłacić za to wszystko. A to duża sprawa, wiele czasu i wysiłku, coś więcej niż takie pisanie do szuflady jak do tej pory. - Kamila wydawała się przyzwoicie oceniać realia wystawiania takich sztuk na scenie bo rzeczywiście to już było zadanie jakiemu trzeba by się poświęcić na cały etat. I to nie tylko takiego scenarzysty.

- A co to za wyzwanie napisać sztukę i scenariusz dla tak utalentowanej pisarki jak ty? - zapytała stwierdzając zarazem fakt - Jeżeli zaś chodzi o resztę? Ciągnęła temat - Aktorzy? Popytam. Scena? Znajdę kilku cieśli, którzy zbudują ją tutaj? Pieniądze? - zrobiła przerwę patrząc wymownie na koleżankę - Wybacz mi szczerość i bezpośredniość zarazem ale Kamilo. Jesteś córką jednego z bardziej jak nie najbardziej wpływowego człowieka w mieście. - westchnęła - Myślę więc, że i fundusze nie będą problemem.

- Chyba przeceniasz moje możliwości Versano. - czarnowłosa szlachcianka uśmiechnęła się nieco z rozbawieniem. - Naszym rodzinnym majątkiem dysponuje papa a ja dostaje od niego kieszonkowe na drobne wydatki. - wyznała nieco z żalem ale aż tak dziwne to nie było. Póki dzieci były na utrzymaniu rodziców ci decydowali za nich w wielu sprawach. I czy w warstwie rządzącej czy u ulicznej biedoty za bardzo się to nie różniło co najwyżej skalą i rozmachem.

- Ale podoba mi się twój zapał. Wlewa wiarę w moje serce. - dodała szybko nie chcąc studzić tego zapału ani wyjść na gburowatą niewdzięcznicę. - Myślę, że jakieś miejsce gdzie artyści mogliby prezentować swoje dzieła przydałoby się w naszym mieście. Zapewne nic tak okazałego jak teatr w Saltzenmundzie ale chociaż można by zacząć jakieś spotkania raz na tydzień czy na miesiąc chociaż. To byłaby świetna okazja i dla nowych artystów i po to by się spotkać w towarzystwie. A przecież na mieście tyle pustych budynków stoi. Chyba można by jeden zagospodarować na taki szczytny cel, przecież nie trzeba by budować wszystkiego od nowa. - Kamila mówiła tak jakby już wszystko sobie przemyślała, przynajmniej w teorii a może i nie pierwszy raz o tym z kimś rozmawiała. Z tymi pustostanami to była prawda, w końcu paru kolegów ze zboru mieszkało w takich budynkach. Nawet jak żaden nie był projektowany jako teatr w pełnej skali to coś pokroju zwykłej karczmy powinno się chyba znaleźć jakby poszukać.

- To doskonały pomysł. - zgodziła się z wizją entuzjastycznie podchodzącej do jej wizji kobietą - Co więc powiesz na eskapadę? Może udałoby się nam coś znaleźć. - uśmiechnęła się serdecznie kładąc dłoń na ramieniu ciemnoskórej damy - Jakbyśmy sobie upatrzyły jakieś… - chrząknęła - ...gniazdko. Mogłabym wtedy porozmawiać z kim trzeba o przydzieleniu nam tej parceli z urzędu. Co ty na to? - szukała w jej oczach odpowiedzi - Jeżeli zaś chodzi o fundusze. - pewien pomysł wpadł i do ciemnowłosej głowy - Co byś powiedziała na zebranie składek na rzecz ochrony kultury i sztuki w naszym mieście? - wykazywała dość duże pobudzenie - Na pewno nie jesteśmy jedynymi miłośniczkami tej formy przekazu treści.

- Ale tak miałybyśmy jeździć po mieście? Po tych pustych budynkach? A jak nas ktoś napadnie? Słyszałam, że tam potrafią mieszkać typy spod ciemnej gwiazdy. A tam pewnie jest pełno kurzu i pajęczyn. - Kamila lekko zmarszczyła brwi by dać znać swoim błękitnokrwistym wątpliwościom co do osobistego myszkowania po jakichś pustych budynkach.

- Chętnie bym pomogła i obejrzała jak coś by było odpowiedniego. Ale tak samej jeździć to chyba byłoby nieco niewskazane. - dodała by złagodzić wydźwięk swojej odpowiedzi. I szybko przeszła do kolejnej sprawy jaką poruszyła młoda wdowa.

- A z tą zbiórką można coś pomyśleć. Mogłabym popytać i utworzyć taki fundusz. Ale to chyba wypadałoby najpierw mieć już takie miejsce by o nim powiedzieć. - sam pomysł takiego przybytku dla artystów i sztuki dalej jej się podobał. Gotowa chyba była wziąć na swoje barki promowanie takiej inicjatywy w towarzystwie.

- To zróbmy inaczej. - odparła na obawy koleżanki - Czym to miejsce miałoby się charakteryzować? Gdzie stać? Jak dużym być? - miała zamiar wybadać preferencję rozkapryszonej czasami aż nadto panienki - Ja się rozejrzę sama i gdy już coś wpadnie mi w oko to wrócę po ciebie i razem tam pojedziemy, byś mogła wyrazić swoje zdanie. - spojrzała łagodnie mimo, że świat etykiety działał jej czasem na nerwy.

- O. Tak mogłybyśmy zrobić. - Kamilii znów podpasowała propozycja rozmówczyni. Zastanawiała się chwilę na głos jaki powinien być ten budynek. W końcu uznała, że najlepszy byłby budynek gospody lub czegoś podobnego. Zaplecze można by użyć na garderoby dla aktorów, piwnice na trzymanie rekwizytów a sala główna na występy i widownię.

- Doskonale. - z wyraźną ulgą i zadowoleniem przystała na propozycję młodej arystokratki - Daj mi więc parę dni a coś na pewno znajdę. Jeżeli zaś chodzi o ów fundusz to może by tak dzisiaj zacząć jego zbieranie. - zaproponowała nieśmiało - Okazja zdaje się być idealna.

- Świetnie! Możemy zacząć już dzisiaj! - panienka van Zee aż dosłownie przyklasnęła w dłonie jakby stała u progu nowej, wspaniałej przygody.

- Wielkie umysły myślą podobnie. - takim oto miłym akcentem podsumowała konsensus jakie obie osiągnęły - A tak swoją drogą to czy pozostałe z zaproszonych nie powinny lada moment się zjawić? - spytała gospodyni, która zdecydowanie lepiej orientowała się w planie dzisiejszego wieczoru.

- Chyba rzeczywiście już zaraz dziewczyny powinny się zjeżdżać. - spojrzała za okno za jakim już panował zimowy mrok wczesnego wieczoru. I nie myliły się. Niedługo służba wprowadziła pierwszego gościa a niedługo zjechały się wszystkie zaproszone damy z wyższych sfer tego miasta. Kamila zaprosiła wszystkie do biblioteki, która tworzyła przyjemny nastrój nauki i szczytnym ideałom, w sam raz do recytowania swoich czy cudzych utworów oraz dyskutowania o tym, interpretacjach i sztuce umiejętnego argumentowania swoich racji na odpowiednim poziomie.
 
Pieczar jest offline