Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2020, 23:43   #63
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Jacek kiwnął głową Alanowi, na znak porozumienia. Kolega wydał mu się niezwykle dziwny. Nie tylko dlatego, że w ogóle z nim gadał - jąkała domyślał się, że mogło to wynikać z interesowności. Rzecz w tym, że Wiaderny właśnie zrezygnował z pomocy, gdyż ktoś inny mógł jej potrzebować bardziej. I to było najdziwniejsze! Czyżby niesłusznie do tej pory uważał Alana za egoistę? A może syn wędliniarskiego potentata przeszedł duchową przemianę podczas podróży? A skoro o tym mowa…

Gołąbek przypomniał sobie nagle osobliwy sen. Przecierając czoło, nie dowierzał temu co wydarzyło się w jego głowie. Zamordował je wszystkie… Poza Martą Perenc. Ta, uciekając przed nim, pośliznęła się i rozbiła głowę. Nieraz czuł frustrację czy irytację, ale nie podejrzewał nawet jak wiele agresji skumulowało się w nim przez ostatni rok. Ciarki przechodziły po plecach Jacka na samo wspomnienie brutalnej wizji. Wizji, która z jednej strony wydawała mu się surrealistyczna, a z drugiej - aż do bólu realna.

Agata wyrwała chłopaka z rozmyślań. Jej wrzaski, roszczeniowość, kopanie nieprzytomnej Marty. Przypomniał sobie jak we śnie zmiażdżył jej krtań. Nie umarła od razu - zamiast tego dusiła się i nie mogła wydusić ani słowa. Jacek czuł wtedy ogromną satysfakcję, wiedząc że nie będzie mogła już pyskować.
Spojrzała nagle w jego stronę. Gołąbek czym prędzej odwrócił wzrok, obawiając się konfrontacji słownej. Nerwowo poprawił przewiązaną na biodrach bluzę Abibasa i rozejrzał się po okolicy.

Nie pojmował zamieszania. Sam był mocno podenerwowany, ale miał wrażenie że pozostali nie panują ani nad sobą, ani nad sytuacją. A już na pewno nie nauczyciele! Nie rozumiał czemu część chciała maszerować do obozu. Wydawało mu się, że powinni poczekać w autokarze na przybycie policji i pogotowia. Wszak doszło do wypadku. Postanowił porozmawiać z panem Sylwestrem.
- Panie pro… pro… profesorze czy my nie… nie… nie… powinniśmy czekać na po… po… policję i po… po… pogotowie? Po… Po… Po… Poza tym Marta i Adrian po… po… poszli do… do.. do… lasu.
Jacek szanował autorytet starszego nauczyciela i oczekiwał, że ten podejmie jakieś rozsądne kroki, albo przynajmniej przekona resztę grona do takowych. Wydawało mu się, że wszyscy rozbiegają się jak indyki bez głowy.
 
Bardiel jest offline