Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2020, 19:37   #405
Surelion
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Klasztor w Lucatore, przedpołudnie 2 lipca 2595

- ...- Spójrz na tę zachwycającą panoramę, kuzynie. Czy to nie przepiękny widok?

Dziedzic odpowiedział coś na odczepne swojemu kuzynowi. W myślach zaś miał wielką ochotę popchnąć go teraz, w akcie czystej ludzkiej złośliwości, wprost w tą otchłań otwierającą się zaraz za zdradliwą ścieżką, po której się wspinali od tak wielu godzin.

Miałbyś wtedy Leonie, możliwość podziwiania owej zachwycającej panoramy, z lotu ptaka. Spadającego ptaka, konkretnie rzecz ujmując...

Przez chwilę wyobraził sobie tą scenę. Spadający kuzyn, uderza czaszką o skalane występy w locie, zostawiając krwawe ślady. Ale siłą grawitacji ciągnie go nadal w dół, by jego ciało nadal zahaczając o kolejne ostre krawędzi skał, mogło się w końcu roztrzaskać finalnie, o jeden konkretnej wielkości głaz, na samym dnie tejże otchłani. Stręczące bielą kości Leona i zmaltretowane ciało leżące na kamiennym ołtarzu bólu. Żona wypłakująca oczy po jego stracie.

Och... To go nieco podnieciło. Dodało mu animuszu do wspinaczki. Niemal od razu przypomniało mu także, o scenie którą widział niedawno w Lucratore. Sirocco. Ubiczowany, o odartym ze skóry ciele. Całe jego plecy płonęły żywym bólem. Przepełniony wiarą w Jedynego masochizm łączył się mistycznym uniesieniu w jedno wielkie przeżycie, które dziedzic świetnie rozumiał. Miał wrażenie jakby wspinali się na tą samą górę. Tylko z innych stron. Abdel preferował ból zadawać, niźli go znosić osobiście. Tamten zaś odwrotnie.

Mój boże, jak ja dawno już sobie nie ulżyłem w tej materii. Ale nadjedzie czas, nadejdzie wkrótce czas... Muszę być jeszcze trochę cierpliwym i...

Jego słowa wypowiedziane na rynku, pozostawały w myślach młodzieńca. Zapamiętał je, a że niewiele mu mówiły, zamierzał dopytać kogoś bardziej biegłego w Słowie, co też mogły one znaczyć. Oczywiście, w stosownej do tego chwili.

Pocieszając się nadal sadystyczną myślą, którą przywołał wcześnie w umyśle, w końcu dotarł na szczyt.
Słowa Furora przyjął spokojnie, spodziewając się takiego obrotu spraw.

- Witaj Furrorze, wybacz że nie złożę u samego wejścia należnych słów powitania, ale nie zwykłem do takich wspinaczek. Jak zapewne się spodziewałeś. Oczywiście złożymy broń by nie uchybić, sławetnej gościnności rodu w progi którego stajemy. Spodziewamy się zaś, w zamian należnego szacunku osobie ambasadora Franków oraz ludzi z jego pocztu. - Uśmiechnął się nieco na siłę, przez zmęczenie - Wszak, w przyjaźni się spotykamy.


Rozumiem, ze Jambon przygotował drobne smakołyki z Frankorii jak polecił mu wcześniej Abdel? No bo tak z pustymi rękami w gości...

 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem