Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2020, 21:27   #450
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
W kluczowym momencie młodemu magistrowi zabrakło precyzji, a może po prostu w tej właśnie chwili Ranald uznał, że czas spojrzeć w inną stronę. Niezależnie od przyczyn, skonstruowany przez Caspara czar spalił na panewce. Dosłownie, bo zamiast magicznego pocisku z jego wycelowanych w Rasskabaka palców uniósł się kłąb gęstego, siarkowego dymu… Skaveny tymczasem zdołały przejść przez mur okalający klasztor i teraz, nie niepokojone ani przez obrońców Maisontaal ani przez atakujące szkielety podwoiły tempo ucieczki, nawet nie oglądając się za siebie.

*

Golem zgodnie z rozkazem wydał głos. Ale nie był to ani ryk ani wrzask. Był to głęboki, przeciągły ton rogu sygnałowego, ale wzmocniony stukrotnie i ciągnący się dłużej niż zdołałyby zagrać ludzkie płuca. Automaton nieubłaganie zbliżał się do zatrzymującego się, meandrującego po polu kościanego rydwanu, na którym wciąż trwała walka.

*
Sophie leżała bez ruchu na trawie. Grimm wstał na nogi, w zakrwawionych rękach trzymając topór. Naprzeciw niego stał Liczmistrz, a u jego stóp wił się w konwulsjach Dietmar. Gdy rozległ się tubalny sygnał golema wszystko na moment zamarło.

A potem znów ruszyło…

Krasnolud runął na nekromantę, krzycząc coś w furii i biorąc potężny zamach. Rache ostatkiem sił machnął mieczem trafiając Kemmlera w nogę i równocześnie oplątując go w jego własną, zawiniętą na ostrzu szatę. Kiedy khazadzki topór trafił na niezbyt fortunnie postawioną zastawę, broń Liczmistrza została wyrwana z jego rąk i długim, wysokim łukiem wyfrunęła z rydwanu wbijając się zaledwie centymetry od nieprzytomnej Bretonki. Dietmar padł na kościaną podłogę, ciągnąc jednak za sobą czarownika, który nie mógł parować ciosów topora. Na to wszystko nałożyło się jeszcze nadejście Żelaznego Człowieka, który ostatecznie dogonił pojazd i z impetem wpadł na niego, łamiąc i druzgocząc kościany budulec.

*

Rache gasnącym wzrokiem objął scenę walki. Jak przez mgłę widział podnoszącego się na nogi Grimma, który cały we krwi opuszcza stalową głowicę broni na leżącego tuż obok Liczmistrza. Z ciała czarownika wystawały odłamki kościanej konstrukcji pojazdu, na które upadł w momencie zderzenia z golemem.

*

- Szybko, dawajcie go tutaj! Na stół! Tnij ubranie… Nie wygląda to dobrze… Jego pierwszego! Szykujcie pannę do operacji, z nią też dobrze nie jest.

*

Potworny ból nie ustawał, ale kiedy otworzył oczy nie ujrzał wokół siebie złowrogich, bladych cieni w Ogrodach Morra, a przyjazne twarze mnichów, Caspara i bladego jak ściana, poobijanego Grimma.

- Na stopy Łaskawej Panienki, nawet nie drgij chłopcze… - powiedział jakiś mnich, kładąc ciepłą, miękką dłoń na czole Dietmara. – Od bezruchu zależy Twoje życie, a jak byś się chciał podrapać po zadku to mrugnij, kompanioni pomogą…

*
Kiedy ostateczny cios Grimmowego topora zdruzgotał czaszkę Liczmistrza, wszystkie jego wypaczone kreacje rozpadły się w pył. Golem kierowany przez Caspara podniósł umierającego Dietmara i przetransportował do klasztoru, gdzie natychmiast zajęli się nim mnisi. Ciężko ranna Sophie również trafiła do lazaretu. Rasskabakowi i skavenom udało się uciec z Arką. Z mieszkańców Farigoule przeżyła tylko garstka, która na razie pozostawała w klasztorze. Krasnoludy z kopalni także poniosły ciężkie straty, zginął ich przywódca Grimbin, a Bardak od trzech dni nie trzeźwiał, ku strapieniu mnichów opróżniając klasztorną piwniczkę.
 
xeper jest offline