Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2020, 11:15   #12
Reinhard
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Zaoferowana przez Krupsego pomoc w nabyciu ekwipunku była bardzo przydatna, Ostlandczycy targowali się ostro.

Powszechne niemal jak pytanie o pogodę było pytanie o czas spędzony przez was poza linią frontu. Wiadomość o rozbiciu towarzyszącego wam oddziału wojskowego przyjmowano z lękiem i spekulowano, co dowództwo z tym zrobi. Większość ludzi, z którymi mieliście do czynienia, spędziło ostatnie miesiące przedzierając się do enklawy, jaką były Kresy i Salkalten, na podstawie wątłej nadziei wolności. Pamiętaliście, co z wami uczyniło ledwie kilka dni ucieczki – co było w umysłach ludzi, którzy robili to przez miesiące? Może dlatego na Jarmarku było tak wesoło, odganiano niewygodne wspomnienia. Ludzie tu żyli skromnie, ale jak na Ostlandczyków – pogodnie. Każdy znalazł swoją niszę w systemie zaopatrzenia i obsługi jednostki wojskowej.

Dużo liczniejsi byli ci, którzy nie mieli tego szczęścia. Obozowali na północ od obozu wojskowego. Nie radzono wam tam zaglądać, za dużo cennych rzeczy mieliście przy sobie. Patrole żołnierzy pilnujących porządku w obozie uchodźców ruszały tam liczne i uzbrojone. Pojedyńcze strzały oznaczały – jak was poinformowano – radzenie sobie ze zdesperowanymi złodziejami. Po posiłku żołnierzy kilku kapłanów różnych wyznań stawiło się po wyskrobki z kotła, które rozdawali wśród uchodźców w zbrojnej asyście.

Może to przez te wszystkie wydarzenia na wieczornym nabożeństwie wszyscy modlili się tak gorliwie? Kazanie było krótkie i jakże odmienne od tego, jakie słyszeliście nieraz w Nuln. Kapłani nie mieli pięknych szat, tylko skórznie z odbitymi śladami pancerzy. Nie mieli pękatych brzuchów, za to liczne blizny. Nie krzyczeli o upadku obyczajów, tylko prawili o Sigmarze Budowniczym Imperium, którego teraz trzeba naśladować.

Ralf
Steiner coś pokręcił albo niedokładnie dopowiedział, dość, że obóz Wolfenburczyków to był drugi wojskowy obóz, rozbity pod Salkalten. Ludzie mówili o nim ze strachem i pogardą. Strachem, bo niewystarczająca była tam dyscyplina i wielu, co tam weszli, kończyła jako rozrywka podpijaczonego żołdactwa. Pogardą, bo zamiast ruszyć walczyć na granicę zaciągnąć się do II Pułku, woleli zbijać bąki na koszt mieszkańców Salkalten.

Kręciłeś się po obozie wystarczająco długo, by przeczuwać, że istnieje tu „drugi obieg”, ale jeden dzień to było za mało, by nawiązać jakieś sensowne kontakty. Łupy znalezione przez żołnierzy prędzej czy później trafiały na jarmark, a te, które były nieużyteczne w obozie wojskowym – jak kosztowności czy bogate ubiory – były sprzedawane do Salkalten. Konwoje wysyłane po zaopatrzenie były jednak rzadkie i dobrze chronione, do wojskowych wozów dołączały się te handlarzy, za pewną opłatą.

Trafiłeś na lokalny wyszynk, „Grajdołek”, gdzie rodzina halflingów pędziła lokalne, całkiem smaczne piwo. Wysłuchałeś mnóstwa opowieści o tułaczym żywocie żołnierzy, którzy przybyli tu z różnych stron okupowanego Ostlandu, by na powrót przywdziać żołnierskie mundury. Dowiedziałeś się, że kupa kamieni na placu apelowym ma stać się wieżą, gdy tylko dotrą tu budowniczowie z Salkalten, a doraźnie ma się tu mieścić fort. Zbliżał się koniec lata, tuż po żniwach zaczął się masowy wyrąb drzew w Dolinie Wilków, by zamiast namiotów stanęły tu drewniane baraki. Do prac miano przydzielić też więźniów z miasta. O Toporach i Hakach nie dowiedziałeś się niczego nowego, zdecydowana większość ludzi tutaj nie była z Salkalten, a ci nieliczni potwierdzili tylko informacje, które już miałeś. Wydawało się, że inkwizycja Vereny była znacznie bardziej skuteczna w infiltrowaniu różnych ruchów, niż sigmarycka.

Nocleg znalazłeś u Bułeczki, z którą – po pewnych negocjacjach cenowych – wyśmienicie się bawiłeś.

Lexa
Oficerowie chętnie szukali twojego towarzystwa, jednak równie szybko nabierali wody w usta, gdy chodziło o obóz. Był to poziom dyscypliny rzadko spotykany wśród rozplotkowanych paniczyków pełniących funkcje oficerów w Nuln. Dowiedziałaś się, że między sobą dzielą dowódców na frontowych, z których większość zaciągnęła się do II Pułku, i dworskich, którzy z kolei źle dowodzili Wolfenburczykami obozującymi pod Salkalten. Być może dowodziliby lepiej, gdyby czas spędzali w obozie, nie na dworze. Oficerowie mówili z żalem, że tyle dobrego żołnierza marnuje się pod murami miasta. Ostrzegali cię również, by się nie zapuszczać do obozu Wolfenburczyków, bo oni do mało kogo mają szacunek. Chyba właściwie do nikogo.

Nikogo nie dziwił widok uzbrojonej kobiety. Widziałaś ich wiele w męskich ubraniach, zarówno żołnierek, jak i oficerów. Ostland stracił wielu mężów, może dlatego kobiety były tu reprezentowane tak licznie? Wiele z tych kobiet miało czarne wstążki – symbol żałoby po kimś bliskim. De Padin przedstawił ci kilka, z których z porucznik Ulrike von Steinman chwyciłaś dobry kontakt. Okazało się, że była absolwentką Szkoły dla Szlachetnie Urodzonych Panien z Wurzen i z ogromnym sentymentem wspominała czasy, gdy sama nosiła piękne suknie. Z dumą mówiła o ojcu służącym na Zamku Lenkster, który nie poddał się Chaosowi. W naturalny sposób poprowadziłaś rozmowę ku swojemu dobytkowi, który został w dyliżansie. Okazało się, że posłano zwiadowców, by zbadali teraz, ale i bez tego można było powiedzieć, że co najmniej kilkadziesiąt sztuk licząca banda zwierzoludzi grasowała kilka dni od obozu, być może książę von Raukov wyda rozkaz ich eliminacji, a wtedy – być może – będzie odbity dobytek. Kiedy Ulrike mówiła o wyprawie na zwierzoludzi, na moment jej twarz zmieniła się w zaciętą i bezlitosną.

Ulrike zaproponowała ci nocleg w swoim oficerskim namiocie. Przyjemnie było zanurzyć się w czystej, nakrochmalonej pościeli z lampką wina, które kazała otworzyć na cześć waszego spotkania. Niestety babskie pogaduchy były ograniczone do minimum, gdyż Ulrike musiała wstać o świcie, by nadzorować musztrę swojej kompanii – kapitan lubił dłużej pospać. Ulrike była porucznikiem IV Kompanii, złożonej w głównej mierze z żołnierzy łanowych. „Dobry materiał na żołnierza – ale na razie tylko materiał” mówiła.

W obozie trudno było o prywatność, jednak Ulrike przedstawiła cię ojcu Radowidowi z Gniewontu. Gniewont był klasztorem Myrmidii w Kislevie, który obronił się przez najazdem Chaosu, a ojciec Radowid – konwertytą. Dysponował własnym namiotem modlitewnym, w którym zbierała się szczupła gromadka wyznawców Bogini Wojny. Znajdował się tam wyryty w ubitej ziemi i znaczony kredą krąg destrezy, w którym mogłaś przeprowadzić trening. Ojciec Radowid opowiedział ci też o świątynce Myrmidii w Salkalten, gdzie również mogłaś się modlić ćwicząc.

Richard
Twoje nazwisko sprawiło, że zostałeś zaproszony na oficerską kolację. Jakkolwiek większość korpusu oficerskiego było spoza okolic Salkalten, znalazł się porucznik właśnie z tej miejscowości, Otgerd von Zellern. Jego wuj był głową potężnego w Salkalten rodu. Z ożywieniem wypytywał o możliwość wznowienia produkcji, narzekał na zalanie rynku kiepską kislevską okowitą. Kilka lat temu w gorzelni nastąpił wybuch, w którym zginął Richard Krupse, twój wuj. Miasto zabezpieczyło ruchomości na poczet podatków miejskich, prawdopodobnie tak też było z kamienicą. Oznaczało to dochodzenie spadku w drodze sądowej. Otgerd polecał kancelarię Wullenbach i Van Nijn, z której usług korzystał jego wuj. Poproszony, napisał krótki list polecający do prawników. Podpowiedział też, by z nimi poruszyć kwestię tymczasowego lokum – sprawy sądowe potrafiły się wlec miesiącami. Poprosił cię również o przekazanie korespondencji jego wujowi – kilka listów do najbliższych, które on rozdysponuje po rodzinie.

Otgerd mówił o mieście z tęsknotą w oczach. Polecał ci karczmę „Kielich Wolfila”, gdzie spotykała się lokalna śmietanka towarzyska. Powiedział ci, żebyś raczej na niego tam się nie powoływał, bo „ostatnim razem trochę przesadziłem”. Lekka dewastacja lokalu i pojedynek przed nim spotkałyby się z ostrą reakcją władz, gdyby nie nazwisko i rychły rozkaz wyjazdu.

Jarmark oferował zadziwiająco dużo, jak na obóz wojskowy. Bardzo różnymi drogami docierał tu dobytek uchodźców, którzy wysprzedawali się, by uzyskać pieniądze na żywność. Ci, którzy nie mieli szczęścia, lub Salkalten było dla nich za drogie, rozłożyli się na północ od obozu wojskowego. To było smutne miejsce, w którym łatwo było stracić mieszek, pozostałeś więc przy Jarmarku mile spędzając czas. Były tu oczywiście stanowiska gier "losowych", ale grano głównie na pensy. Część handlarzy i markietanek pochodziło z okolic Salkalten i wszyscy z rozrzewnieniem wspominali ostlandzką czystą, a także inne wódki, produkowane w gorzelni. Dowiedziałeś się, że nieliczne pozostałe butelki dochodzą cenami do 2-3 koron, nawet zaproponowano ci jedną.

Przy okazji, dowiedziałeś się o lokacji, która mogła rozstrzygnąć problem z zatrudnieniem mistrza gorzelnika. W Dolinie Wilków znajdował się dwór pana De Roifa, który był hojnym mecenasem naukowców i artystów De Roifa długo podróżował po Arabii, gdzie stał się wyznawcą Ormazda. Jeżeli gdzieś znajdował się specjalista, którego będziesz potrzebował, on może mieć na ten temat informacje.

Nocleg zaoferował ci Otgerd w swoim namiocie oficerskim

Wszyscy
Po nocnym odpoczynku zebraliście się wszyscy przy przydzielonym wam przez de Padina wozie z eskortą. Mieliście go oddać w obozie Wolfenburczyków w Salkalten. Eskorta spędziła z wami jeden dzień, po czym zawróciła do obozu.
Pozostałe dwa dni podróży upłynęły na monotonnym Morzu Traw, jak miejscowa ludność nazywała ten obszar Kresów. Gdzieniegdzie znajdowały się kępy drzew lub jary przecinały ziemię, jednak trakt je objeżdżał. Po wyłonieniu się zza jednego z takich zakrętów zauważyliście zarysy wież miasta.
Zauważyliście także jeszcze jedną rzecz.
W odległości jakichś 200 metrów przed wami, w poprzek traktu, stała karoca z dwoma końmi i stangretem siedzącym na koźle z opuszczoną głową.
 

Ostatnio edytowane przez Reinhard : 20-12-2020 o 16:56.
Reinhard jest offline