Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2020, 12:42   #926
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Wyglądało na to że wszystko już zakończone. Zwołano zbiórkę najemników i coś tam ustalano. Lecz najwyraźniej nie było zgody pośród człeków, bo ludzie stali a dowódcy poszli do namiotu. Wedle umowy krasnoludy miały być obserwatorami, a dopóki nie została ona dopełniona to nie mogli odejść do siebie. Gdy dawi się pakowali Galeb przypatrywał się namiotowi dowódcy i nerwowo przygryzał krawędź zrogowaciałej wargi. No tak. Wernicky nie chce odwalać żadnego numeru bo jego nowoformowane "królestwo" miało za sąsiadów sporo krasnoludów. Jakby się wieść rozeszła że umów nie dotrzymuje to handlować mógłby tylko z innymi ludźmi, a tych na Złoziemiach wielu nie było, a w Księstwach miał samych rywali. I tak mu to groziło, bo bogactwo zdobył najeżdżając Imperium, więc co bardziej prawowierni dawi z pewnością będą na niego krzywo patrzeć. Z resztą. Na pewno mu zależało na dobrych układach z krasnoludami - jedynymi solidnymi ośrodkami handlu będzie albo Barak Varr albo Karaz-a-Karak albo faktorie handlowe na Przełęczy Czarnego Ognia. Przy czym to pierwsze będzie jego wrotami do szerokiego świata - bez dobrych relacji z sąsiadami to jego domena szybko szczeźnie.

- Znów się nad czymś naradzają. - rzekł Galeb w końcu do Detlefa - Chyba umowa wcale nie została jeszcze sfinalizowana. Pójdę przypilnować umgi by czegoś na koniec nie wywinęli.

Choć de facto najbardziej się bał że to Gustav coś wywinie.

***

Jak się okazało - dyskusja trwała w najlepsze i ciężko było dojść do konkluzji trzem oficjerom.

Galeb wysłuchał tego co się działo, podrapał po głowie i rzekł.

- Wasza umowa nie została wypełniona. Herr Wernicky musi wejść do Kompanii Brocka i podpisać kontrakt. Jak rozumiem obawiacie się że przejmie dowództwo nad kompanią. Hmmm... niech w takim razie przejmie je, po czym rozwiąże kontrakt który podpisał on i jego ludzie. Jako dowódca będzie mógł to zrobić, nieprawdaż? Wtedy wszyscy rozejdą się bez rozlewu krwi, Kapitan Brock zachowa swoją kompanię, a Herr Grunnenberg nie będzie się musiał tak gimnastykować w kwestii obrony dobrego imienia Herr Brocka, bo zapewne to miał na myśli próbując kompanię podpiąć pod armię, prawda? Po prostu Otto von Wernicky was przechytrzył i już. Wydaje mi się że to dość dobre rozwiązanie, ale zależy tylko od dobrej woli was wszystkich.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 22-12-2020 o 12:22.
Stalowy jest offline