Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2020, 18:13   #67
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Wszyscy


Agata rozpłakała się już w trakcie słów Łukasza.
- Nie wierzę, że to wszystko powiedziałeś - pokręciła głową. - Wiadomo, że chcę jak najlepiej dla Marty. Wszyscy to wiedzą, przecież jesteśmy przyjaciółkami. Nie mogę uwierzyć, że minęły lata od momentu, kiedy z sobą chodziliśmy…. I nie jestem dumna z tego okresu w moim życiu… Ale ty wciąż nosisz tyle agresji w stosunku do mnie. Wciąż nie możesz mi wybaczyć tego, że cię zostawiłam. Otóż, Łukaszku… Nie każ mi płacić za błędy młodości. Nie każ mi płacić za to, że kiedyś uznałam, że mógłbyś być moim chłopakiem. Powiedziałam ci kiedyś, że nie chcę cię znać i to się nie zmieniło. Zniknij. Przepadnij. Spierdalaj.

Agata nagle spojrzała na Jacka, który zerkał w jej stronę. Wtedy ten szybko odwrócił wzrok.
- Ty też zgiń, głupcze! - krzyknęła do Gołąbka. - Jak w ogóle śmiesz spoglądać w moją stronę! Kim ty w ogóle jesteś?!

Mateusz zerknął na nią. Te krzyki i popisy emocjonalne były czymś przesadnym nawet dla niego.
- Agacia, luzuj cycki - rzekł elegancko. - Wszyscy cię wciąż kochają, tak po prostu wyszło.
Następnie podszedł do nich kuśtykający Alan. Chciał przekonać ich do przyjazdu do Ośrodka Słowianie.
- No ja nie wiem, Wiaderny - rzucił Mateusz. - Myślę, że powinniśmy być w jawnej tej no… oponencji…
- Opozycji - podpowiedziała Agata. - Jednak prawdą jest, że nie widziałam nigdy helikoptera na przystanku autobusowym. Może żaden tam nie wyląduje? - zaczęła się zastanawiać. - Nie jestem specjalistką od aeronautyki.
Wiśniak zastanowił się.
- Boję się, co z moją Marcią. Chyba nie pasuje tak po prostu wypierdolić z powrotem do Warszawy. Może poczekam chwilę w Rowach. Pojechałbym z nią do szpitala, ale po co, skoro lekarzem nie jestem.
- No lekarzem nie jesteś - Woś skinęła głową.
Zerknęła na Łukasza i Jacka.
- A że jestem najlepszą możliwą przyjaciółką! - krzyknęła w ich stronę. - To też do ośrodka w Rowach pojadę! I też pokażę, że zależy mi na Marci! Poczekam tam na nią, aż wyzdrowieje!
Mateusz poklepał ją po ramieniu.
- Ale im powiedziałaś, stara - mruknął.
- Zrobią jej płukanie żołądka i wróci do siebie - odpowiedziała Woś. - Marta spiła się jak stary knur - mruknęła, zerkając na nieprzytomną przyjaciółkę. - Adaś, podejdź do nas, fajni ludzie powinni trzymać się razem.
Zdawało się, że Wakfield przypodobał jej się tym tańczeniem do muzyki z boomboxa. Agata przez całe życie szukała sprzymierzeńców i żadnym nie gardziła.

Pani Ania i pan Piotr trzymali się za ręce. Zdawało się, że obydwoje byli niezwykle zagubieni. Nic nie przygotowało ich na ten akurat moment w ich karierze pedagogów. Spoglądali po sobie w zadumie. Królik chyba nieco popłakiwała, a Turlecki starał się być dla niej silny. Patrzył na plecy Dąb-Słonickiej, która sprintowała w stronę lasu. Co chwilę zerkała w bok na Wiesława i Aaliyę, którzy z sobą rozmawiali na uboczu. Zdawało się, że szczególnie nienawidziła albo Czartoryskiego, albo al-Hosam, bo z jej oczu tryskały błyskawice.
- No cóż, zmiana planów - powiedział pan Piotr. - Pani Ania pojedzie z cierpiącymi do szpitala. Natomiast ja udam się z resztą do obozu. Jest jedna rzecz, którą musicie wiedzieć. Otóż wszystko jest pod kontrolą!
- Pod pełną kontrolą! - pani Ania prawie się rozpłakała. Chyba ciężko było jej udawać, że sama w to wierzy. - Wiem, że część z was ma zastrzeżenia, ale nie musicie się o nic obawiać. Wszystko jest pod kontrolą dorosłych - powiedziała. - Jeszcze bardziej dorosłych od was - dodała szybko, na wypadek, gdyby ktoś poczuł się urażony.
- Chodźcie za nami w stronę drogi - rzekł pan Piotr. - Nic tu po nas na tym ziemniaczanym polu.

A więc poszli.

To był dość niezręczny pochód. Na początku nauczyciele. Następnie pan Sylwester z Jackiem. Konwersowali o szachach. Zdawało się, że się może nawet zaprzyjaźnią. Potem wszyscy inni. Dotarli wreszcie do drogi. Było tu spokojnie i cicho. Żaden samochód nie pojawiał się w zasięgu wzroku. Pojedyncza mewa przeleciała nad nimi i załatwiła się w powietrzu, zostawiając biały kleks na boomboxie Agaty. Ta spiorunowała wzrokiem Łukasza.
- Nigdy nie przestaniesz mnie nienawidzić! - krzyknęła do chłopaka.

Pan Piotr i pani Ania przytulili się do siebie, choć krótko.
- Nie martw się, kochana, przetrwamy wszystko - mężczyzna szepnął cichutko. - To się niedługo skończy.
- Mam nadzieję, że pozytywnie dla nas wszystkich! - załkała kobieta. - Przez Sylwestra wszyscy możemy stracić pracę!
- Ja nie sądzę, że to wydarzyło się przez butle z helem. Uczniowie mają rację, to nie miało szans dać takich efektów… - zaczął Turlecki.
- Ty nie sądzisz, ale ja swoje wiem - odpowiedziała pani Ania. - Hel może być bardzo niebezpieczny. Moja siostra raz pojechała na wakacje do Helu i prawie się utopiła w morzu.
- Żartujesz, kochanie? - Turlecki zapytał po chwili wahania.
- Naprawdę, odpłynęła prawie do Szwecji na swoim pontonie - odpowiedziała pani Ania. - Hel bywa bardzo niebezpieczny.
Pan Piotr pokiwał głową powoli i przez moment poczuł się naprawdę bliski zerwania zaręczyn.

Pan Sylwester spojrzał na Jacka.
- No już, poczciwy druhu - poklepał go po plecach. - Nie bój żaby! Już są służby. Jest i policja, i pogotowie ratunkowe. Jesteś silny i krzepki jak dąb. Gdyby nie ty, to nie wiem, kto przeniósłby naszą biedną Martusię!
Bo Gołąbek trzymał ją w ramionach. Łukasz też mu pomagał. Obydwoje w miarę bezpiecznie przenosili nieprzytomną dziewczynę, choć bez wątpienia brakowało im noszy.

Wnet sygnały przecięły ciszę. Zebrani ujrzeli radiowóz oraz karetkę. Zajechały na pobocze, a funkcjonariusze wyskoczyli na zewnątrz. Przez chwilę rozmawiali z nauczycielami. Ci następnie wrócili do uczniów. Zaczęli segregować grupę.
- Dobrze, do mnie! - krzyknęła pani Ania. - Wszyscy, którzy chcą przejechać się do szpitala!
- A do mnie reszta, która pojedzie do obozu! - krzyknął pan Piotr.

Obydwoje narzeczeni spojrzeli na siebie z żalem.
Musieli się rozdzielić.
A nie chcieli. Dlaczego?
Bo bardzo się kochali.



Karetka: Łukasz, Maja, Adam, Feliks, Marta Wiśniak, pani Ania


W Rowach funkcjonowało coś takiego jak Sezonowy Punkt Medyczny przy ulicy Nadmorskiej 34.
Oprócz tego, że to wcale nie funkcjonowało i nie można tam było znaleźć żadnej pomocy. Dlatego karetka ruszyła prosto w stronę Ustki.

Na przodzie znajdowało się dwóch ratowników medycznych, przy czym jeden z nich kierował pojazdem. Na tyle siedziała pani Ania.
- Może coś zaśpiewamy? - zapytała. - Będzie nam od razu milej.

Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda,
tak się zaczyna wielka przygoda.
Myję zęby, bo wiem dobrze o tym, kto ich nie myje ten ma kłopoty,
Żeby zdrowe zęby mieć, trzeba tylko chcieć.


[media]http://www.youtube.com/watch?v=WAzhFrdQDyE[/media]

Pani Ania podniosła do góry dłonie, poruszając się w rytm melodii. Nieprzytomna Marta Wiśniak leżała przypięta do pasów. Opiekował się nią głównie Łukasz. Maja siedziała na siedzeniu obok. Niedaleko Adam oraz Feliks. Ostatnia dwójka milczała i nie spoglądali na siebie za bardzo.

Wnet wyjechali z Rowów. Karetka przejechała tuż obok tablicy z nazwą miejscowości. I wtedy zaczęły się problemy. Wszyscy oprócz ratowników medycznych poczuli nagłą duszność. Oddychali, ale powietrze zdawało się wcale nie wpływać do ich płuc. Z każdą sekundą czuli się coraz słabiej. Znaleźli się w pułapce.

Poczuli, że niedługo umrą.

Wyjęli z kieszeni koperty, które otrzymali jeszcze w autobusie. Poczuli ich pulsowanie. Wszyscy sobie o nich nagle przypomnieli. Rozdarli papier i wsunęli do środka palce. Znaleźli w środku… karty.
Karty tarota.

Łukasz spojrzał na kopertę, która dosłownie spłonęła w jego dłoniach. Nie popiekła go. Wnet jednak odkryła swoją zawartość.


Cytat:
PAPIEŻ.
Karta Papieża jest symbolem pobożności i konserwatyzmu. Oznacza osobę mającą wielki autorytet, niekoniecznie duchownego – także na przykład nauczyciela. Kojarzona jest z potrzebą uzyskania fachowej porady, albo pomocy w problemach duchowych. Dotyczy także ogólnie zainteresowania sprawami duchowymi i potrzebą uzyskania przebaczenia.
Łukasz ujrzał również kartę płonącą w kieszeni swojej dziewczyny, Marty. Znalazł ją i wyjął. Koperta spłonęła w jego dłoniach.


Cytat:
SŁOŃCE.
Podobnie jak Świat, karta Słońca jest uważana za dobrą wróżbę. Oznacza ona szczęście, przede wszystkim w życiu uczuciowym, a także szczerą przyjaźń i zaufanie. Symbolizuje także dzieciństwo. W położeniu odwróconym ma odwrotne znaczenie, symbolizując samotność i odtrącenie.
Maja również poczuła gorąco w kieszeni i przypomniała sobie o kopercie, którą otrzymała godzinę lub dwie wcześniej. Morze iskier spływało z niej na jej dłonie, aż wnet ujrzała skrytą wewnątrz kartę.


Cytat:
ŚWIAT.
Karta ta jest uważana za symbolizującą szczęście, powodzenie i radość. Oznacza także spełnienie marzeń i wiele sukcesów we wszystkich dziedzinach życia. W położeniu odwróconym bywa uważana za symbol wahania przed przyjęciem nadchodzącego szczęścia, a czasem także za przeciwieństwo podstawowego znaczenia - czyli nadchodzący ogrom cierpień i nieszczęść.
Pani Ania również miała swoją kartę. Przestała śpiewać o tym, jak ważne jest mycie zębów. Jej oczy zrobiły się wielkie i okrągłe. Koperta w jej dłoniach spłonęła. Patrzyła na zawartość, którą pozostawiła.


Cytat:
RYDWAN.
Karta Rydwanu dotyczy zamierzeń i dążenia do ustalonego celu. W położeniu prostym oznacza próbę osiągnięcia sukcesu za wszelką cenę, zakończoną sukcesem. Z kolei w położeniu odwrotnym karta ma znaczenie złowróżbne - sugeruje zdążanie do katastrofy i utratę kontroli nad sytuacją. Ogólnie karta dotyczy także panowania nad samym sobą, a także podróż.
- Adam, twoja kieszeń… pali się - szepnął Feliks.
Wnet odkrył, że jego również. Wysunął kopertę i zerknął na kartę, która pozostała w jego dłoniach.


Cytat:
MAG.
Znaczenie karty jest związane z psychiką człowieka, przede wszystkim z silną wolą i spontanicznością. Oznacza też pragnienie tworzenia, poznawania nowych spraw i ludzi, a także zamiłowanie do nauki. Położenie proste karty oznacza obecność tych cech, natomiast odwrotne, przeciwnie - ich brak. Mag w przeciwieństwie do Głupca zdaje sobie sprawę z posiadanych przez siebie wartości. Mag to osoba, która posiada wszystko aby móc rozpocząć coś na nowo.
Również Adam wyciągnął swoją własną kartę z koperty.


Cytat:
KOŁO FORTUNY.
Koło Fortuny symbolizuje zmienność losu i dalszy przebieg wypadków. W postaci prostej najczęściej oznacza powodzenie, szczęście - w miłości, pracy zawodowej; także zdobycie pieniędzy bądź względów ukochanej osoby. Przeciwne znaczenie ma karta odwrócona, która jest kojarzona z nieszczęśliwymi zrządzeniami losu, czyli po prostu pechem - w różnych dziedzinach życia.
Wszyscy w karetce spoglądali na swoją płonącą kartę. I nagle uświadomili sobie, czemu koperta spłonęła. I czemu sami nie mogli zaczerpnąć powietrza.
Czemu za chwilę zginą.
Oddalali się od Rowów.
Karty Tarota im na to nie pozwalały. Musieli czym prędzej wrócić ponownie na teren miejscowości, inaczej uduszą się. Brakowało im oddechu.

A karetka nadal pędziła w stronę Ustki.
W stronę śmierci ich wszystkich.

Radiowóz: Alan, Julia, Berenika, Amanda, Wiesław, Aaliyah, Adrian, Mateusz, Agata, Jacek, pan Sylwester, pan Piotr, pan Sebastian


Wielki radiowóz zaczął ich wieść w stronę Ośrodka Słowianie. Pan Piotr zaczął krążyć wśród zebranych tu uczniów.
- Tutaj jest plan naszej wspaniałej przygody - powiedział.
Próbował utrzymać pozytywny ton, ale ciężko mu to wychodziło.
- To wspaniała ulotka. Na pewno poczujecie się bardzo podekscytowani kolejnymi dniami w naszym wspaniałym ośrodku!
Na tyle policyjnej furgonetki nie było wiele miejsca, więc nie musiał zbytnio się wychylać, żeby rozdawać kolejne ulotki.
- Jest tu duży akcent położony na sport, gdyż pani Bernadeta głównie układała ten plan.

Cytat:
Program obozu letniego w Rowach - CZERWIEC 2007

ZAŁOŻENIA ORGANIZACYJNE:

1 Organizatorzy: Ośrodek Słowianie, Liceum Ogólnokształcące im. św. Jana Chrzciciela w Warszawie
2. Rodzaj: Wakacje na sportowo-rekreacyjnym obozie dla młodzieży
3. Termin: od 24 czerwca do 1 lipca 2007
4. Charakterystyka uczestników i kadry: Kierownik kolonii: Piotr Turlecki
Kadra wychowawcza: Anna Królik, Bernadeta Dąb-Słonicka, Sylwester Nowicki
Opieka medyczna: zapewniona przez Ośrodek Słowianie
5. Lokalizacja: Ośrodek wypoczynkowy Słowianie w Rowach. Ośrodek Słowianie położony jest w Gminie Ustka na dawnych terenach Słowińskiego Parku Narodowego. Rowy leżą w północnej części województwa pomorskiego nad Morzem Bałtyckim. Nasz adres: OŚRODEK WYPOCZYNKOWY SŁOWIANIE tel. 734 998 011 e-mail: info@osrodekslowianie.rowy.pl ELŻBIETA HALMANN Tel. 827 947 123 e-mail: e.halmann@gmail.com
INFORMACJE OGÓLNE TRANSPORT: dla grupy min. 40 osób i do 150 km (w innym przypadku dopłata do transportu). ZAKWATEROWANIE.
WYŻYWIENIE: cztery posiłki dziennie (wyżywienie pełno-kaloryczne. Zgodnie z cateringiem). Treningi na HALI SPORTOWEJ, lub dla piłkarzy: korzystanie z boisk ośrodka (oświetlone) i trening na SZTUCZNEJ MURAWIE. Korzystanie z SIŁOWNI i SAUNY. Opieka Medyczna. Wycieczka AUTOKAROWA z przewodnikiem (informacje w ośrodku). Korzystanie z urządzeń ośrodka (sprzętu sportowego, rowerów górskich, sprzętu multimedialnego, kawiarenki internetowej i innych). Codziennie BASEN odkryty (na terenie ośrodka), mini ZOO. Ogniska, codziennie dyskoteki, karaoke, mini kino. Opieka koordynatora. Pomoc przy organizacji rozgrywek sportowych. Dysponujemy zapleczem sportowo - rekreacyjnym, pozwalającym na przyjęcie większości dyscyplin sportowych, od sportów walki, (maty: 2, 4, 8 cm) poprzez wszystkie dyscypliny drużynowe, skończywszy na tenisie (każdego rodzaju) i wielu innych. Nasza baza sportowa pozwala także na zorganizowanie wszelkiego rodzaju zawodów i mistrzostw, w każdym przedziale wiekowym.

II. ZAŁOŻENIA WYCHOWAWCZE: Obóz ma służyć wypoczynkowi młodzieży w sposób czynny i ciekawy;
Zamierzenia wychowawcze: Integracja dzieci poprzez pracę w zespole. Rozwijanie poczucia odpowiedzialności i samodzielności; Pobudzanie potrzeby współdziałania; Inicjowanie współzawodnictwa; Wzbudzanie inwencji twórczej;
Założenia programowe: Podczas obozu uczestnicy będą brali udział w zajęciach głównie sportowych. Największy nacisk będziemy zwracali na aktywność ruchową. Mając do dyspozycji świetlicę, salę do mini kina, miejsce na ogniska, mini disco, pole do siatkówki, koszykówki, piłki nożnej itp. uczestniczy obozu będą mieli okazję do rozwijania swoich zainteresowań zdolności na wielu obszarach.

RAMOWY PLAN DNIA:
8:30 pobudka
8:30-9:00 poranna toaleta
9:00-9:30 śniadanie
10:00-11:00 zajęcia sportowe
11:30-13:45 zajęcia specjalne
13:45-14:00 przygotowania do obiadu 14:00-14:45 obiad
14.45-15:30 odpoczynek poobiedni
15:45-16:15 zajęcia sportowe
16:30-18:00 turnieje siatkówka, koszykówka itp. itd.
18.00-18.30 przygotowanie do kolacji 18.30-19.00 uczta wieczorna
19.00-21.15 ogniska, zabawy twórcze, zabawy integracyjne, itp.
21.15-21.45 toaleta wieczorna
21.45-22.00 przygotowanie do snu 22.00-8.30 cisza nocna

Ogólny zarys:
Dzień pierwszy. Przyjazd, zakwaterowanie (w pokojach 3,4,6 osobowych z prysznicami). Zapoznanie z planem obozu. Zapoznanie uczestników z regulaminem kąpieliska, ośrodka, obozu i zasadami ruchu pieszych. Ognisko i prezentacja własnej osoby. Zajęcia na hali sportowej, zajęcia ruchowe (turnieje piłki nożnej, siatkówki, koszykówki, pin ponga itd.) gry i zabaw.
Dzień drugi. Wypoczynek nad morzem. Jednocześnie seanse proponowane przez nas to koloroterapia i odprężające, antystresowe przeżycie pozwalające oderwać się od problemów codzienności. Efekt relaksu nadbałtyckiego jest podwójny: korzysta nasz organizm i sfera psychiczna naszego mózgu. Zabawy integracyjne, zajęcia na hali.
Dzień trzeci. Spływ kajakowy rzeką Łupawą. Zapoznanie z elementami ratownictwa wodnego, zabawy w leśne podchody.
Dzień czwarty. Zajęcia ogólnorozwojowe. Wycieczka krajoznawcza. Płukanie złota w Łupawie.
Dzień piąty. Sparing piłki wodnej. Wieczór artystyczny.
Dzień szósty. Niespodzianka.
Dzień siódmy. Zajęcia ruchowe w połączeniu pływania i biegania. Chrzest dla uczestników obozu.
Dzień ósmy. Zawody ratownicze w tym m.in. akcje ratunkowe z bojką, węgorzem, udzielenie pierwszej pomocy, wyścigi flag itp. Wręczenie nagród.
Podsumowanie: Dzień dziewiąty. Pakowanie i pożegnanie grupy
*Organizator zastrzega sobie prawo do zmiany programu, uwzględniając warunki pogodowe i inne.
Wyszli na zewnątrz. Pan Sylwester porozumiewał się z policjantem. W tym czasie pan Piotr rozmawiał z resztą uczniów. Pomimo wszystkich poprzednich okoliczności zdołał wywołać na swojej twarzy nieco uśmiechu.
- Witajcie w Ośrodku Słowianie! Tutaj przeżyjecie przygodę swojego życia! - krzyknął. - W ogóle co za niespodzianka. Dyrektorką ośrodka jest pani Halmann… to samo nazwisko ma dyrektor naszej szkoły! Cóż za przypadek! - powiedział pan Piotr. - Kto by się tego spodziewał! Niedługo się z nią spotkamy. Będzie na pewno bardzo miło. Proszę podejdźcie do mnie i przypomnijcie mi, jak się podzieliliście i w których domkach będziecie. Jest ich jedenaście. Oczywiście dziewczynki nie mogą być razem z chłopcami. Już zapisuję… Możecie potem od razu się rozlokować. Następnie będę was oczekiwać w budynku administracyjnym, gdzie przywitamy się z panią Halmann!


Stołówka znajduje się w świetlicy. Toalety znajdują się w każdym domku, w budynku administracyjnym, na hali sportowej i w świetlicy.

Dezerterzy: Olga, Piotr


Wokół było pełno debili i nikt nie zauważył, kiedy Olga przemknęła się sprytnie w bok. Tuż za nią szedł Piotr. Już myślała, że ją zatrzyma i wyda. Że będzie musiała wrócić do reszty. Ale Ozimski prędko się odezwał.
- Spokojnie. To są debile. Tu ma miejsce grubsza akcja. Na pewno ani szpital, ani obóz nie będą bezpieczne. Jesteś cholernie bystra, Olga. W sensie z tym kościołem. Nie jestem na pewno religijny, ale jeżeli mam gdzieś przeżyć, to tylko tam. Daj mi może jakiś krucyfiks. Oby nam pomógł na to cało kurewstwo.
Toteż wymknęli się.

W Rowach były dwa kościoły. Pierwszy przy Nadmorskiej 38. Drugi przy Kościelnej 10. Z miejsca wypadku mieli prawie dwa kilometry drogi. Policyjny radiowóz zmierzał w tamtą stronę i w pierwszej chwili zabrali się z resztą osób. Kiedy jednak zatrzymali się przy ośrodku Słowianie, ruszyli w przeciwną stronę.


Niestety kościół okazał się zamknięty. Dochodziła godzina dwudziesta. Olga i Piotr ruszyli w stronę plebanii. Chwilę tam stali, aż usłyszeli głos dochodzący z boku. Pod okolicznym drzewem znajdowała się skała. Na niej siedział chłopak. Uśmiechał się do nich i machał do nich ręką. Jak gdyby był ich przyjacielem… a nie był. Nie znali go.
- Hej, jestem Ratsław! - krzyknął.
Tuż obok niego znajdowała się mała dziewczynka. Zbierała okoliczne dmuchawce. Atakowała je zawzięcie powiewem. Cieszyło jej obserwowanie tego, jak zrywały się do lotu.
- Chcecie się pobawić?! - wrzasnął Ratsław.
Tymczasem drzwi do plebanii otworzyły się i stanął w nich stary klecha. Miał może sześćdziesiąt lat. Był przebrany w czarną sutanną.
- A kogo licho niesie?! - rzucił nieprzyjemnie.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 22-12-2020 o 11:56.
Ombrose jest offline