Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2020, 21:51   #118
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Trzech miejscowych podniosło ręce do góry. Hector z łatwością czytał w ich twarzach. Byli zaskoczeni i przerażeni.

A może tylko tak doskonale udawali. Ten trzeci, Francis, ostrożnie spojrzał na Tylera.
-Znasz go?
Tyler zawahał się:
-Najpierw widziałem jego rozkraczony wóz, potem jego, fakt, miał wtedy tylko karabin. Szczerze, nie znam go. Ale to było rano, potem słyszałem ten motocykl. Myślałem, że pojechał do Avonmore - lekko wzruszył ramionami - ale chyba szukał tam jakiegoś mechanika i wrócił.
-Jakie Avonmore?! Jaki mechanik?! - Hector tracił panowanie nad sobą. - Wyjechałem stąd, jechałem maksymalnie kwadrans, i ponownie trafiłem tutaj. Wszystko w tej mgle. Co mi dosypujecie?!
-Kwadrans? Nie było ciebie dobrych 5-6 godzin, zaraz zacznie się robić ciemno.


Hectora na chwilę zamurowało:
Co? - nie dowierzał, wciąż celując w jednego z tych trzech. - Nie, nie przekonacie mnie, że minęło pół dnia, a ja nawet nie dojechałem do tego pieprzonego Avonmore! I nie wciskajcie mi kitu, że niby wszystkie mosty stoją!

Miejscowi opatrzyli się po sobie, Jack zaczął już opuszczać ręce, ale spojrzenie nowojorczyka plus znaczące przesunięcie rewolweru sprawiły, że ten ponownie trzymał obie ręce wyciągnięte w górę:
-Bo stoją - kontynuował Tyler - a tobie to o który chodzi?
-O ten w Apollo! - Hector dyszał - Jadę do Pittsburgha, i przez ostatnie 200 mil, gdziekolwiek stanąłem, wszyscy, ale to wszyscy gadali że most w Apollo się zawalił. I to dwa lata temu! Dlatego jadę przez Avonmore, ale cholera musiałem trafić do tego cholernego Caligine!

Miejscowi równocześnie zrobili wielkie oczy.
-Niemożliwe, jesienią byłem w Apollo i most no... był.
-Bo jest podobno prowizoryczna kładka!
-Nie, normalny most, z jezdnią i ze wszystkim.


Hector powoli odchodził od zmysłów. Dodatkowo przypomniał sobie, że zamieszkała część Caligine nie była wielka i za chwilę musiała się zlecieć reszta mieszkańców. A oni też musieli być w zmowie. Musieli.

-Tak? - monter nie za bardzo wiedział, jak ma ich zagiąć. Oni na pewno byli w zmowie, pierwszej nocy Jackie dosypała mu czegoś, tak! Przecież to jest niemożliwe, żeby każdy na drodze z Nowego Jorku do Pittsburgha go okłamywał!
Żaden z miejscowych się nie uśmiechał, albo naprawdę byli to świetni aktorzy, albo naprawdę żyli w tej pętli, niczego nie zauważając. To byłoby jeszcze gorsze. Ale dlaczego Hector to zauważył? Czy na pewno były to trzy dni? Może spędził tu więcej czasu, ale innych dni już nie pamiętał. Wszystko mu się mieszało. A co jeśli te Grzyby dopadły go pierwszej nocy, a on przez jakiś środek chemiczny ma halucynacje, konając? A jeśli... A jeśli...
-To powiedzcie mi może, który według was mamy rok?!
-Trzydziesty szósty. Dwa Tysiące trzydziesty szósty. 7 kwietnia. - Powiedział Tyler takim tonem, jakby to była oczywista oczywistość.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 26-07-2021 o 23:54.
JohnyTRS jest offline