Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2020, 09:31   #44
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Rozwiązawszy problem krasnoludów drużyna mogła zająć się znalezieniem odpowiedniego miejsca na nocleg i zebraniem ziół po które przyszli. Jace przyświecał wyczarowanymi blado-błękitnymi świecącymi kulami, które unosiły się nad polaną wskazując błyszczące liście.

Noc spędzili w wyczarowanej przez druida grocie, gdzie nie doskwierał im panujący na zewnątrz chłód. Podczas gdy Hannskjald z Laurą zajmowali się przygotowywaniem odpowiedniego wywaru, Jace wyciągnął księgi i wrócił do studiowania opisów rytuałów magicznych i ich wpływu na istotę magii, oraz świat materialny.

Leczenie nie było widowiskowe, ale za to było skuteczne. Jace przyglądał się efektom leczenia z mieszaniną obrzydzenia i fascynacji. Ciekawe, czy można było zarazić tym Kły? Nie, pewnie ich medycy poradziliby sobie z tym równie szybko.

Wieczorem usiedli przy ognisku. Pierwszym wspólnym z hardymi uciekinierami.
Jarth wydawał się być osobą nienawykłą do otrzymywania bezinteresownej pomocy i być może drobne manipulacje Jace'a mogą mu tylko zaszkodzić? O ile się zorientuje - upomniał się w myślach.
- Niczego nie chcemy. - uśmiechnął się psionik odpowiadając "dowódcy fortu", jak w myślach nazwał Jartha. - Przeżyjcie zimę, dbajcie o siebie i o fort. Łowcy nie mają wystarczająco dużo ludzi, by obsadzić fort, więc na pewno nie będą mieli za złe, jeśli zaopiekujcie się tym miejscem do wiosny. A potem? Potem rozważcie doliczenie do nich i zemstę na Kłach. -
- Chcecie, żebyśmy siedzieli na tej stercie gruzu? - Jarth na moment zapomniał o swojej dumie - Nie ma co tutaj "obsadzać".-
Niziołka bezceremonialnie wcisnęła w dłonie Jartha miskę z ciepłym jedzeniem.
- Jak nie zaczniecie o siebie dbać to nie będzie komu tu mieszkać. Jedz i słuchaj co mamy do powiedzenia a potem skonsultuj się ze swoimi ludźmi czy będzie wam to odpowiadało.- Chciała jeszcze coś dodać ale ktoś z mieszkańców dostał mocnego kaszlu i wiedźma poszła się tym zająć. Zostawiając Jartha w rękach reszty mając nadzieję że przemyśleli jaką propozycje będą chcieli im złożyć.
- Jak nie chcecie zostać tutaj, to jakie macie inne pomysły, gdzie chcecie iść?- Rufus ostrym tonem spytał się Jartha, który jak tylko doszedł do siebie znów zaczynał go irytować.
Jarth skulił się nieco pod głosem półorka.
- Nie, zostaniemy tutaj…- mruknął, skupiając się na podanej misce - Chyba nie zamarzniemy
-Jak będziecie mieć problemy to nie zostawimy was samych… może cześć łowców z fortu mogłaby was wesprzeć… - dodał bardziej pojednawczo pół-ork.
- Łowców tu nie będzie do wiosny, ale mogą wysłać jakiś patrol. - powiedział po chwili zastanowienia Jace. Wydawało się, że danie dumnym ludziom skrawka ziemi powinno wywołać odrobinę wdzięczności.
- Nikt was tu trzymać nie będzie, ale dołączenie do łowców da wam realne możliwości zemsty. - spointował ostatecznie. - Macie czas na zastanowienie się, a tymczasem opowiedz co się wydarzyło? Interesują nas wszelkie ślady bytności kłów. -
- Pochodzimy z Ecru. To miasteczko na Pustych Wzgórzach, na zachód stąd. Ponad tydzień temu - mężczyzna wydawał się nie być całkiem pewny co do czasu - Zostaliśmy zaatakowani przez armię hobgoblinów. Zniszczyły Ecru, ale mi i tym tutaj udało się uciec do Fangwood, nie ścigali nas. Myślałem, że świetnie poradzimy sobie w lesie, ale chyba się przeliczyłem… - Jace odniósł wrażenie, że przyznanie się do błędu sprawiło Jarthowi prawie fizyczny ból.
- W Fangwood zimą nawet wilki są ostrożne - pocieszył go druid
- Jak wyglądał atak? Były tam same hobgobliny, czy też jakieś inne stworzenia? Ile ich było? -
- Nie wiem ilu ich było, ale wielu, cała armia… I prowadzili ze sobą jakieś potwory, na pewno nie zwykłe zwierzęta - Jarth potwierdził przypuszczenia Hannskjalda.
- Jak je opiszesz, to będziemy mogli się na nie przygotować - zachęcił krasnolud.
- Nie wiem, czy dużo pomogę, było ciemno, a ja wolałem się nie przyglądać. Na pewno były tam coś latającego, porwało w powietrze Kirina Urgutha… Widziałem też jakiegoś stwora, przypominającego byka? - mężczyzna nie wydawał się pewien swoich słów.
- Jeśli chcesz, mogę pomóc ci przypomnieć sobie. - zaproponował Jace.
- A możesz tak zrobić, żebym nie pamiętał tamtej nocy? - odparował Jarth.
- Sam miałem tak, że chciałem wymazać moment ataku na Phaendar i to wszystko co wydarzyło się tamtej nocy z pamięci. Ale jesteśmy kształtowani przez zarówno dobro, jak i zło. Gdybym nie pamiętał tej nocy, tych krzyków i twarzy… nie byłbym w tym miejscu gdzie jestem. Nie dążyłbym do odbicia mojego rodzinnego domu. Jesteś ich przywódcą, nie możesz sobie pozwolić na zapomnienie. -
Mężczyzna zacisnął usta i pokiwał głową, zgadzając się z Jace’m. Chłopak podniósł się i podszedł do Jartha. Jego oczy rozbłysły błękitnym światłem, a ręce skrzyły się od magii gdy dotknął skroni mężczyzny. Pozwolił by wspomnienia mężczyzny pokierowały go do nocy, która zmieniła ich w tułaczy.
 
psionik jest offline