| Rozwiązawszy problem krasnoludów drużyna mogła zająć się znalezieniem odpowiedniego miejsca na nocleg i zebraniem ziół po które przyszli. Jace przyświecał wyczarowanymi blado-błękitnymi świecącymi kulami, które unosiły się nad polaną wskazując błyszczące liście.
Noc spędzili w wyczarowanej przez druida grocie, gdzie nie doskwierał im panujący na zewnątrz chłód. Podczas gdy Hannskjald z Laurą zajmowali się przygotowywaniem odpowiedniego wywaru, Jace wyciągnął księgi i wrócił do studiowania opisów rytuałów magicznych i ich wpływu na istotę magii, oraz świat materialny.
Leczenie nie było widowiskowe, ale za to było skuteczne. Jace przyglądał się efektom leczenia z mieszaniną obrzydzenia i fascynacji. Ciekawe, czy można było zarazić tym Kły? Nie, pewnie ich medycy poradziliby sobie z tym równie szybko.
Wieczorem usiedli przy ognisku. Pierwszym wspólnym z hardymi uciekinierami.
Jarth wydawał się być osobą nienawykłą do otrzymywania bezinteresownej pomocy i być może drobne manipulacje Jace'a mogą mu tylko zaszkodzić? O ile się zorientuje - upomniał się w myślach.
- Niczego nie chcemy. - uśmiechnął się psionik odpowiadając "dowódcy fortu", jak w myślach nazwał Jartha. - Przeżyjcie zimę, dbajcie o siebie i o fort. Łowcy nie mają wystarczająco dużo ludzi, by obsadzić fort, więc na pewno nie będą mieli za złe, jeśli zaopiekujcie się tym miejscem do wiosny. A potem? Potem rozważcie doliczenie do nich i zemstę na Kłach. - - Chcecie, żebyśmy siedzieli na tej stercie gruzu? - Jarth na moment zapomniał o swojej dumie - Nie ma co tutaj "obsadzać".-
Niziołka bezceremonialnie wcisnęła w dłonie Jartha miskę z ciepłym jedzeniem.
- Jak nie zaczniecie o siebie dbać to nie będzie komu tu mieszkać. Jedz i słuchaj co mamy do powiedzenia a potem skonsultuj się ze swoimi ludźmi czy będzie wam to odpowiadało.- Chciała jeszcze coś dodać ale ktoś z mieszkańców dostał mocnego kaszlu i wiedźma poszła się tym zająć. Zostawiając Jartha w rękach reszty mając nadzieję że przemyśleli jaką propozycje będą chcieli im złożyć. - Jak nie chcecie zostać tutaj, to jakie macie inne pomysły, gdzie chcecie iść?- Rufus ostrym tonem spytał się Jartha, który jak tylko doszedł do siebie znów zaczynał go irytować.
Jarth skulił się nieco pod głosem półorka. - Nie, zostaniemy tutaj…- mruknął, skupiając się na podanej misce - Chyba nie zamarzniemy -Jak będziecie mieć problemy to nie zostawimy was samych… może cześć łowców z fortu mogłaby was wesprzeć… - dodał bardziej pojednawczo pół-ork.
- Łowców tu nie będzie do wiosny, ale mogą wysłać jakiś patrol. - powiedział po chwili zastanowienia Jace. Wydawało się, że danie dumnym ludziom skrawka ziemi powinno wywołać odrobinę wdzięczności.
- Nikt was tu trzymać nie będzie, ale dołączenie do łowców da wam realne możliwości zemsty. - spointował ostatecznie. - Macie czas na zastanowienie się, a tymczasem opowiedz co się wydarzyło? Interesują nas wszelkie ślady bytności kłów. - - Pochodzimy z Ecru. To miasteczko na Pustych Wzgórzach, na zachód stąd. Ponad tydzień temu - mężczyzna wydawał się nie być całkiem pewny co do czasu - Zostaliśmy zaatakowani przez armię hobgoblinów. Zniszczyły Ecru, ale mi i tym tutaj udało się uciec do Fangwood, nie ścigali nas. Myślałem, że świetnie poradzimy sobie w lesie, ale chyba się przeliczyłem… - Jace odniósł wrażenie, że przyznanie się do błędu sprawiło Jarthowi prawie fizyczny ból. - W Fangwood zimą nawet wilki są ostrożne - pocieszył go druid - Jak wyglądał atak? Były tam same hobgobliny, czy też jakieś inne stworzenia? Ile ich było? - - Nie wiem ilu ich było, ale wielu, cała armia… I prowadzili ze sobą jakieś potwory, na pewno nie zwykłe zwierzęta - Jarth potwierdził przypuszczenia Hannskjalda. - Jak je opiszesz, to będziemy mogli się na nie przygotować - zachęcił krasnolud. - Nie wiem, czy dużo pomogę, było ciemno, a ja wolałem się nie przyglądać. Na pewno były tam coś latającego, porwało w powietrze Kirina Urgutha… Widziałem też jakiegoś stwora, przypominającego byka? - mężczyzna nie wydawał się pewien swoich słów.
- Jeśli chcesz, mogę pomóc ci przypomnieć sobie. - zaproponował Jace. - A możesz tak zrobić, żebym nie pamiętał tamtej nocy? - odparował Jarth.
- Sam miałem tak, że chciałem wymazać moment ataku na Phaendar i to wszystko co wydarzyło się tamtej nocy z pamięci. Ale jesteśmy kształtowani przez zarówno dobro, jak i zło. Gdybym nie pamiętał tej nocy, tych krzyków i twarzy… nie byłbym w tym miejscu gdzie jestem. Nie dążyłbym do odbicia mojego rodzinnego domu. Jesteś ich przywódcą, nie możesz sobie pozwolić na zapomnienie. -
Mężczyzna zacisnął usta i pokiwał głową, zgadzając się z Jace’m. Chłopak podniósł się i podszedł do Jartha. Jego oczy rozbłysły błękitnym światłem, a ręce skrzyły się od magii gdy dotknął skroni mężczyzny. Pozwolił by wspomnienia mężczyzny pokierowały go do nocy, która zmieniła ich w tułaczy. |