Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2020, 15:26   #110
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Jeśli do tej pory Kvaser był wkurzony, to trudno opisać było szał jaki ogarnął go przy podstępnej akcji nieumarłych cieni. Niziołek, mimo osłabienia, zakręcił mieczem nisko, wokół własnej osi, bardziej wywarkując niż wypowiadając słowa zaklęcia. Płomienie przeskoczyły po ostrzu, tworząc krąg, a po chwili przeszły przed dym okalający małego wojownika, tak, iż jego postać stanęła niemal w płomieniach.
- Teraz mnie dotykajcie skurwysyny - warknął.

Imra w tym czasie poświęcia chwilę aby się zadziwić postawą Cromharga. Zacisnęła mocniej dłonie na rękojeści miecza. Nie miała czasu już się głowić nad tym, że zapomniała o konfiskacie broni. Przyszykowała się na kolejny atak napełniając broń mocą.
- Bij czym masz czekaj aż się pojawią! Destiny tłumacz - powiedziała do barbarzyńcy.

Vaala-żywiołak wody, warknęła niezadowolona, po czym… zignorowała wkurzający ją cień, i "przelała się" po pokładzie w kierunku drugiego wielkiego nietoperza i walczącego z nim Wędrowca. A widok był naprawdę nietypowy, gdy wysoki na 10 metrów, wodny żywioł 8 ton(!) ruszył do ataku.
W tym samym czasie wiszący w powietrzu Wędrowiec odepchnął ogromną paszczę nieumarłego, zapierając się swoją bronią. Dał sobie tym samym moment, by wzmocnić ostrze, dzieląc się z nim odrobiną własnej mocy. Miecz zabłysnął, gdy automaton wyprowadził kolejną serię ciosów.

Jakby mało było nietoperzy, to jeszcze spod pokładu powyłaziły jakieś cienie. Taki podstępny atak zdecydowanie nie przypadł zaklinaczowi do gustu. By więc odwdzięczyć się za niemiłą niespodziankę podarował intruzowi całą garść magicznych pocisków.
Mmho nie zmieniała celu, w dalszym ciągu posyłając strzały w niezniszczonego jeszcze nieumarłego, chociaż cienie, które pojawiły się na pokładzie były równie niepokojące.

Cienie pod pokładem zgodnie z przewidywaniami awanturników wynurzyły i przygotowana na ich przybycie Imra zadała cios. To jednak nie powstrzymało go, przed próbą dotknięcia wojowniczki. I wyssania kolejnej dawki sił… Sytuacja zrobiła się dramatyczna dla Imry. Drugi zaatakowała Cromhaga, którego obecność nie pozwoliła nieumarłym flankować wojowniczki i utrudnia im jej ubicie. I jemu też się udało dotknąć barbarzyńcę. Niziołek osłonięty gonistą tarczą nie wydawał im się dość “atrakcyjnym” celem, więc pozostał zignorowany. Może to był błąd z ich strony, bo rozwścieczony Kvaser zaatakował mocno, celnie i boleśnie… zranił bezcielesnego stworka. Także i skupiona na przeciwniku Imra serią błyskawicznych ciosów rozerwała poważnie ciało nieumarłego. Cromhargowi tak dobrze nie poszło, choć wyprowadzony cios był równie celny.

Na górze tymczasem, automaton zaatakował z furią godną barbarzyńcy. Niemniej jego ciosy zamiast wywołanej gniewem potędze opierały się na zimnej kalkulacji i bezlitosnej precyzji.
To był zaiste porażający widok, tym bardziej że automatonowi udało się trafić za każdym razem. Ciosy te nie mogły się co prawda równać precyzją z popisową serią Mmho, ale zrobiły swoje… rozcinając brutalnie ciało potwora w wielu miejscach.
Potwór odpowiedział atakiem, mimo że wyglądał na ciężko rannego. Uznał bowiem zapewne iż załoga statku nie da mu się oddalić… być może słusznie tak pomyślał. Być może nie.
Niemniej Bezimienny przekonał się że dobrym pomysłem było wcześniejsze wzmocnienie swojej defensywy. Bo bez tego paszcza potwora mogłaby się zacisnąć na jego ciele.
Uniknął obu ataków… na szczęście.
Takoż samo Vaala uniknęła cienia, który musnąć próbował jej żywiołacze ciało. A potem wniknął pod pokład ukrywając się. Zaś Mmho zaatakowała skrzydlatą bestię strzałami. Co prawda jej pociski nie były tak niszczące jak ostrze konstrukta… ale były równie celne. I na osłabionego potwora, nawet te nieduże obrażenia wystarczyły. Vaali odmówiono więc zemsty, gdy patrzyła jak martwy potwór osuwa się na pokład. Pozostały jednak jeszcze cienie do ubicia.
Żaden z nich nie był na pokładzie, więc druidka, po powrocie do swojej naturalnej postaci, udała się pod pokład w celu znalezienia Harrana.

On to bowiem toczył samotny pojedynek z cieniem. Harran uniknąwszy dotyku znajdującego się zdecydowanie za blisko cienia zdołał odpowiedzieć magicznymi pociskami. Magiczne sfery mocy rozrywały cienistą postać, acz… nie zdołały zabić. Ten odpowiedział napaścią i cofnął się znikając w ścianie… zapewne po to by znów zaatakować gdy nadarzy się okazja.

Imra zadrżała z zimna. Cienie wyciągały z niej coraz więcej sił.
- Destiny! Otwórz właz do ładowni! - fuknęła nastawiając się do ataku.
- Oczywiście pani Oririel.- odparł Statek wykonując polecenie. Właz zaczął się powoli otwierać opuszczany na łańcuchach. Tego Destiny nie mógł przyspieszyć.

Walka z nietoperzami się zakończyła, ale pozostały jeszcze cienie, które wyskakiwały ze ścian jak diabełki z pudełka.
Zabawa w chowanego pod pokładem zdała się Harranowi nieco ryzykownym, więc zaklinacz wrócił na pokład, gdzie była nieco większa szansa na uniknięcie zaskoczenia.
A gdyby cień raz jeszcze się pojawił w tym samym miejscu, to ze szczytu schodów byłby tak samo widoczny.

Vaala warczała z wściekłości, nie było bowiem dane jej ubić nawet jednego z cholernych nietoperzy. Nie zdarzało jej się to prawie nigdy… poczuła się nieprzydatna w walce. A teraz jeszcze Harran uciekał na pokład, zostawiając gdzieś tam na dole sta-tek resztę walczącą z tymi przeklętymi cieniami. Druidka pokręciła głową, po czym pobiegła na dół…
-Vaala, wracaj! - krzyknął Wędrowiec, wznosząc się metr nad pokładem - Do załogi: biegnijcie na pokład, otwartą przestrzeń, mają przewagę w pomieszczeniach! - wołał dalej, kiedy jego zbroja zmieniała się, stając lżejszą. Ciężki pancerz i tak nie przydałby mu się w walce z cieniami - Destiny, oddal się od tego sześcianu!
- Tak jest Kapitanie.- Statek natychmiast zwiększył prędkość starając się oddalić od miejsca, w którym mogły się czaić kolejne takie potwory.
- Destiny jaka jest sytuacja załogi pod pokładem? Czy są w stanie wyjść na pokład? - zapytała Mmho, jednocześnie zmieniając pozycję tak by nie blokować schodów w razie pojawienia się reszty załogi. Jednocześnie czujnie doglądała otoczenia spodziewając się wyskakującego nielada moment spod podłogi widma.
- Panna Orirel i Kvaser znajdują się obecnie na poziomie ładowni wraz z gościem kapitana, Cromhargiem. Są żywi… ich ciała nie zaznały fizycznych obrażeń, choć niektórzy z nich nieco zmęczeni. Stan ich kończyn i kondycja pozwala mi ocenić, że są zdolni wyjść na pokład o własnych siłach. - wyjaśnił uprzejmie Statek.
- Dziękuję - odpowiedziała statkowi Mmho, która po tych słowach uznała, że nie trzeba ruszać pod pokład na pomoc.

Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Ledwo pierwszy potwór się pojawił, a już Destiny alarmowało o pojawieniu się wrogów na nim. Ledwie zranili pierwszego, a już pojawił się drugi potwór. Ledwie zabili drugiego, a cienie… cóż…
Owe stwory nie były może tytanami intelektu, ale wiedziały kiedy sytuacja obraca się na ich niekorzyść. Lanie jakie sprawiła Imra, polecenie jakie wydawała statkowi zmusiło atakujący ją cień do schowania się w ścianie statku. Kolejny zaatakował Cromharga i nie trafiwszy go postąpił podobnie. Kvaser starał się co prawda zablokować mu drogę do obszaru z którego się wynurzył, ale… ścian nie brakowało na Destiny… nie wspominając o podłogach i sufitach. Cień po prostu zniknął zanurzając się w najbliższej dostępnej powierzchni.
Harran wszedł pospiesznie po schodach dołączając do Mmho oraz Wędrowca. Obojga gotowych zaatakować wrogów chcących dopaść maga.
Vaala zaś ruszyła w dół po schodach skręciła w kierunku miejsca gdzie spodziewała się spotkać przeciwnika, ruszyła w kierunku kolejnych schodów gotowa rzucić rozproszenie magii, by się go pozbyć. Gotowa…zmierzyć się ze wrogiem, który już się ukrywał.
Z pewnością nie wymknęły się ze statku. Z pewnością się przegrupowują, z pewnością szykują zasadzkę. Na pewno nie na pokładzie, gdzie zbyt łatwo mogłyby zostać zauważone i zaskoczone. Gdzie na nie czekano…
-Trzymajcie się na dwa kroki od ścian, utrudnicie im lokalizację z ukrycia - Wędrowiec przekazywał pozostałym informacje przez Destiny - Harran, Vaala, macie w repertuarze czary rozpraszające lub odsyłające?
- Nic z tego - powiedział Harran, rozgladając się dokoła w poszukiwaniu Cieni, z którymi mógł walczyć, ale których w żaden inny sposób nie mógł unicestwić.
Mmho upewniła się, że stoi dwa kroki od jakiejkolwiek ściany, czujnie obserwował otoczenie spodziewając się nagłego ataku cieni, ze strzałą naciągniętą już na łuk.

Imra słysząc komunikat Wędrowca w myślach tylko przyznała mu rację, nawet jeśli mówił coś oczywistego. Potem jej się przypomniało.
- Cholera, a co z przewodnikiem? Destiny? Gdzie jest i czy żyje? - zapytała.
- Obecnie przebywa w sali nawigacyjnej. Oddycha. - odparł Statek uprzejmie.- sądząc z zarysu mimiki jest zadowolony. Acz nie jestem w stanie określić, czy przytomny.
- Kvaser, trzeba go zabezpieczyć! - rzuciła do niziołka samej aktywując buty i klepiąc Cromharga po ramieniu wskazując aby poszedł za nią. Kiedy to robiła jej spojrzenie zawisło dłużej na mężczyźnie z nieopisaną emocją.
Niziołek zawarczał w wyrazie czegoś, co miało być ciągiem przekleństw, ale zamiast tego podczas biegu wydobywał się z jego trzewi tylko donośny warkot.
Po schodach na dół zeszła Vaala. Spojrzała na znajdujące się tam towarzystwo.
- No i gdzie te pieprzone cienie? - Spytała.
- Nie wiem! - Imra krzyknęła mijając druidkę. - Idziemy po przewodnika.
A jej ochroniarz podążył za nią.
 
Asderuki jest offline