Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2020, 18:25   #355
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 52 - Stalkerzy

Pustkowia




Mervin i Marian



- Tak! Rozpalaj je! Szybko! - brodacz ledwo spojrzał na świece jakie pokazał mu biolog i widocznie rozpoznał z czym ma do czynienia. Bo pokiwał głową i kazał mu ich użyć. Gdy Brytyjczyk robił swoje on robił swoje. Wyglądał przez okno na piętrze i po chwili cisnął jeszcze jeden pojemnik. Tym razem znacznie bliżej, właściwie tuż pod front budynku. Wtedy zorientowali się, że musi być tu jeszcze ktoś. Na dole, na parterze przez jaki obaj hibernatusi tylko przebiegli wzywani słowem i gestem stalkera z piętra. Tam ktoś musiał być by słychać było jak się porusza a w końcu wbiega po schodach. Zrobiło się sporo dymu. I na zewnątrz budynku, na tej ulicy gdzie wybuchły granaty dymne czy coś podobnego. I wewnątrz gdzie Marian z Mervinem w pośpiechu rozpalali i sypali te sanktuarium o ścianach z dymu płynącego ze świeczek.

- Rozpyliłam, mam nadzieję, że się nabiorą. - powiedziała szybko zamaskowana kobieta, też ubrana po stalkersku. Przebiegła przez pomieszczenie i stanęła obok kolegi wyglądając z piętra na ulicę.

- Schowajmy się do środka. Może nas miną. - powiedział stalker i w końcu oboje schronili się do tego kręgu utworzonego z diabelskiego pyłu i świec. Przez chwilę nic się nie działo. Nerwową chwilę. Cała czwórka wpatrywała się w podłogę, w okno i w siebie nawzajem nasłuchując krążącego wokół niebezpieczeństwa. Wreszcie się doczekali. Gdzieś na zewnątrz i na dole dał się słyszeć chrobot pazurów po twardej powierzchni. Stalker położył palec na wargach by dać znać do zachowania spokoju. Chrobot nie ustawał. Nie było trudno wyobrazić sobie jak przed budynkiem i na parterze te psowate stwory węszą i szukają swoich ofiar.

- Wiedzą, że gdzieś tu jesteśmy. - szepnął cicho brodacz. Kobieta gestem wskazała na coś koledze. Ten sięgnął do kieszeni i wyjął niewielki przedmiot. Podobny do metalowego grzebienia o długich zębach. Spojrzał na nią pytająco a ona pokiwała głową. Stalker delikatnie pstryknął palcami ten grzebień. Ten wydał cichy, wibrujący dźwięk jak zwolniona sprężyna. Pstryknął tak raz i jeszcze. Gdzieś tam na dole rozległo się prychnięcie. I kolejne. Wreszcie to znów chrobot pazurów po czymś twardym. Tym razem oddalający się. I cisza.

- Sprawdzę. - szepnął mężczyzna i częściowo zniknął w ścianach z dymu wyglądając przez okno. Stał tak chwilę nim wrócił z miną ulgi. - Poszły. Ale pewnie będą się kręcić niedaleko. - powiedział już półgłosem więc cicho już można było ze sobą rozmawiać.

- To przez was. Jesteście markerami. Obaj. Ściągacie ich jak piorunochron pioruny. A w ogóle kim jesteście? Bo chyba nie stalkerami. Ja jestem Chris. - mężczyzna przedstawił się i gdy schował ten metalowy grzebień z powrotem do kieszeni wyjął z drugiej kompas. I jak mówił o tych markerach to tak jakby właśnie ten kompas to potwierdzał.

- Zaraz… Ja was znam… Pamiętam was… - kobieta chyba dopiero teraz miała okazję przyjrzeć się obydwum hibernatusom bo w głosie pojawiło się zaskoczenie. Chris też wyglądał na zaskoczonego.

- Znasz ich? - zdziwił się wskazując na nich obydwu. Kobieta pokiwała głową. I ściągnęła swoją ozdobioną jakimiś glifami i znaczkami gazmaskę. Gdy ją zdjęła ukazała się twarz znana obu hibernatusom. To była Abi. Tylko już nie taka dziewczęca i młoda jaką pamiętali. Właściwie dalej była młoda ale wydawała się jakaś dojrzalsza. Może przez tą brzydką bliznę na głowie. Jakby bok głowy, ucha i część twarzy spaliło jej jakimś kwasem. Oko pewnie też oberwało bo miała jakąś kulkę zamiast własnego oka. Ale na szczęście większość twarzy została taka jak dawniej więc dało się rozpoznać partnerkę Nicka.

- Tak. Ty jesteś… ten Polak. Miałeś mocno na pieńku z Nickiem. A ty jesteś ten spokojny. Obaj poszliście swoją drogą jak my zgarnęliśmy resztę z Pszczółką i Kari do Instytutu… - stalkerka zmrużyła brwi, właściwie jedną jaka jej została gdy próbowała przypomnieć sobie detale z tamtej wyprawy.

- To tamta wyprawa z Instytutem? Ale to było… z parę lat temu… - Chris pokiwał głową, że coś kojarzy na ten temat. Ale sprawa wydała mu się nie mniej zagadkowa.




Instytut



Wszyscy



No i kolejna kamera była gotowa. Sigrun mogła sobie pogratulować. Albo komuś kto przezornie dawno temu, jeszcze w innym świecie i rzeczywistości pomyślał by do magazynu władować zapasowe czujniki i kamery. Teraz te kilka co wciąż było sprawnych udało jej się zamontować to tu to tam. Może więc nie mieli pełnego monitoringu z całego obiektu ale w paru kluczowych miejscach już tak.

Zdążyli przy okazji zwiedzić ten instytut nieco dokładniej. Piwnice i parter. Podwórze. Ale nigdzie nie było czegoś co by mogło być serwerownią całego systemu jakiego awatarem była Cleo. Znaleźli ślady dawnej walki, jeszcze więcej ciał i broni żołnierzy. Widocznie kiedyś toczyła się tu zażarta walka. Ale dawno. I od dawna chyba nikt tutaj nie mieszkał. Co najwyżej odwiedział przypadkowo i na krótko tak jak oni teraz.

Podziemny schron zaś rzeczywiście wydawał się całkiem przyjemną bazą wypadową. Było gdzie się przespać, co pić, jeść, można było nawet się wykąpać albo coś obejrzeć czy pograć. Co prawda wszystko trąciło nieco stęchlizną, wentylacja była tam głośna, gdzie indziej w ogóle nie działała. Ale i tak dawało to całkiem przyzwoitą namiastkę dawnego świata. Przynajmniej póki się paliwo w generatorze i jedzenie nie wyczerpią.

Z tą dziwną iglicą i całym komputerowym sprzętem właściwie nie wiadomo co to było. Tak samo jak Japończyk i Australijczyk, Szwedka nie spotkała się wcześniej z czymś takim. Więc nie bardzo miała do czego to porównać. Właściwie co by sobie o tym nie pomyślała czy powiedziała wydawało się równie trafne lub nie.

I właśnie skończyła montować kolejną kamerę. Już niewiele jej zostało w zapasie. Koichi i Dave jej chętnie pomagali i ubezpieczali. Czasem widzieli te dziwne mieszańce gryzoni i insektów ale te zachowywały się jak szczury. Czyli nie były agresywne, można było nawet nazwać je płochliwymi ale jednak ludzka obecność zdawała się jakoś je wabić i przyciągać. Dlatego kroki jakie usłyszeli, po tak długim czasie wydawały się całkiem zaskakujące. Zaraz potem kroki przekształciły się w trójkę znanych stalkerów. Brakowało Pszczółki.

- To wy. - Nick przywitał się pogodnie jak zawsze. Pokiwał głową obserwując jak Szwedka kończy swoją pracę. Stalkerzy wyglądali na brudnych i zmęczonych. A dziewczyny na przygnębione. Po Nortonie co zwykle był ponury i nieprzyjemny jakoś mało widać było różnicy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline