Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2020, 19:09   #70
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Zieliński zniknął we wnętrzu autobusu. Jego plecak leżał na środku korytarza, ktoś go chyba dodatkowo nadepnął. Otrzepał dłonią, zarzucił na ramię - nie miał tam nic, co mogłoby nie przetrwać czegoś takiego. Tam był cały jego bagaż. Ponownie wyminął całą gadającą i kłócącą się grupę (nauczyciele kompletnie go olali, czy już w ogóle nie kontaktowali). Uklęknął kolejny raz przy Marcie, jej stan był bez zmian. Coś innego go wzywało, już od dawna znał to uczucie, ten wewnętrzny żar. Odszedł od autobusu na kilkanaście metrów, bardziej na środek pola. Postawił plecak i siedząc na nim zaczął rysować. Szybkie kontury autobusu, zaznaczona linia okien, dwie linie na drzewa, między nimi postawił podłużną plamkę która miała być Słonicką znikającą w lesie. Kolejne ruchy ołówka, kolejne osoby zgromadzone przy autobusie, proste kontury plus coś charakterystycznego, po czym można by rozpoznać daną osobę. W przypadku Agaty był to pierdolony boombox. Agata była tą osobą, którą chciał dosłownie zagryźć, rzucić jej się do gardła.

W karetce plany poszły się walić, jechali do Ustki, Łukasz liczył na Słupsk, ale zawsze mogło być gorzej. W sumie to było, kiedy pani Królik zaczęła odstawiąć szopkę ze śpiewaniem. Chłopak schował twarz w dłoniach.

Ja pierdolę.

Wychylił się z prowizorycznego siedziska, przez przednią szybę widział w oddali zielony, przekreślony czerwoną linią znak. Wrócił do poprzedniej pozycji uspokojony, że opuszczają Rowy. Aż stwierdził, że nie może oddychać. Tak po prostu, nigdy nie powiedział, że wiadomo kiedy się oddycha tlenem. Teraz wiedział, że tego tlenu nie ma. Popatrzył po innych, to samo, wszyscy się dusili, serce zaczęło mu szybciej bić, już chciał walić pięścią w gródź do kabiny kierowcy, kiedy w dłoniach zaczęły pojawiać się koperty, stające nagle w płomieniach. Dodał dwa do dwóch:
-Pożar! - wrzasnął i sięgnął do plecaka. Kopertę miał wsadzoną szkicownik, kompletnie o niej zapomniał. Zaraz to wszystko mu się zacznie fajczyć. Jest! Wyszarpując spomiędzy kartek kopertę ta stanęła w ogniu... Flashback.

W jego dłoni pojawiła się zapalniczka, tania reklamówka zostawiona przez któregoś z gości. Podpalił róg koperty. Patrzył jak powoli ogarniają ją płomienie. Obrócił, żeby się nie poparzyć, potem rzucił Marcie pod nogi.

Znowu, nie miał czasu żeby to roztrząsać, po kopercie nie było już ani śladu, spaliła się, w ogóle go nie parząc. Trzymał w dłoni kartę, wyglądającą na starą, czując jeszcze, jak lodowata macka przez rękę sięga do jego wnętrza, do jego... duszy?
-Zawracaj!- wrzeszczy. - Do Rowów!
Przed oczami zaczynały mu latać mroczki, robi kolejny głęboki oddech, ale to nic nie daje, sięga jeszcze do kieszeni Marty, ta koperta tak samo, spala kiedy tylko ją dotknął, też karta, on miał księdza, a ona jakieś słońce. Czuł że chyba się nie uda. Odpływał.

Krzyczę przez okno czoło w szybę wgniatam
Haustem powietrza robię w żarze wyłom
Ten co mnie słyszy ma mnie za wariata
Woła - co jeszcze świrze ci się śniło


Muzyka
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 26-12-2020 o 13:16. Powód: małe poprawki, niedokończone zdania, literówki.
JohnyTRS jest offline