26-12-2020, 10:23
|
#135 |
| Wolfgang zrobił krok w stronę dziewczyny, patrząc na nią pozornie obojętnie. - Hmph... - Chwycił ja mocno za przedramię i pociągnął do góry, zmuszając do wstania. - Arvid, weź jej siostrę i chodź. - Powiedział do kompana i przesunął wzrokiem po Strumieniu i Agacie. W spojrzeniu tym tliła się determinacja i bezwzględna pewność. - Niech chłopi nie idą za nami i zbiorą więcej drewna. Trzeba spalić trupy. - Rozkazał. - Ja zajme się resztą. Posążkiem też. Pod żadnym pozorem nie tykać tego przekleństwa gołymi rękami.
Po tych słowach skinął głową Arvidowi i ruszył w stronę ciemnego lasu, ciągnąc słaniające się dziewcze ze sobą. - Może to i nie wasza wina, jednak to już bez znaczenia. Teraz musicie odejść. Wiesz to.- Bardziej stwierdził niż zapytał gdy oddalili się od miejscowych.
Kiedy dotarli na skraj polany, a przed nimi rozciągała się już tylko ciemna knieja, mag wypchnął dziewczynę krok przed siebie. - Nie oglądaj się za siebie. - Powiedział chłodno i w tej samej chwili zamachnął się toporkiem na głowę dziewczyny. Młódka nie miała szans. Życie zgasło w niej szybciej niż zdążyła zrozumieć co się dzieje. Jej bezwładne ciało upadło pod nogami magistra, a ten przeniósł beznamiętne spojrzenie na nieprzytomną dziewczynę. - Skończmy to i wracajmy. Jeszcze dużo pracy przed nami. - Powiedział spokojnie jakby opisywał sprzątanie biblioteki albo rozkładanie obozowiska.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
| |