Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2020, 16:30   #928
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Gustav chciał porozmawiać z Brockiem sam na sam. Galeb przyjął to z kamiennym wyrazem twarzy, bowiem brak rozwiązania sytuacji sprawiać, że zamiast zakończyć całą farsę, dalej coś się działo. A zwykle im dłużej Grunnenberg szukał rozwiązań tym stawały się one coraz bardziej absurdalne. Najgorsze było to że głosowanie nad przejęciem dowództwa miało mieć miejsca i Wernicky zabił tym ćwieka i Brockowi i Gustavowi. Choć dowódca Granicznych pewnie chciał się tylko zabezpieczyć przed jakimiś numerami to w praktyce związał sobie ręce, bowiem inaczej Brock mógłby po prostu wydalić Wernicky'ego i jego ludzi z kompanii by poszli sobie precz.
A no i Brock potrzebował łupów by opłacić swoich ludzi.

Galeb stojąc przed namiotem obok Wernicky'ego przeciągnął się.

- Myślałem sporo nad tym co mi powiedzieliście, Herr Wernicky. Chcę wyrazić swój podziw dla waszej przebiegłości. - powiedział cicho - Piękne zagranie z tym by samemu dowodzić tylną strażą, się tutaj poddać i wstąpić do kompanii. Również mogę wyrazić podziw dla waszej odwagi. Prowadzicie bardzo ryzykowną grę w której zyskacie własne małe królestwo albo postradacie życie przez jakiś chichot losu. Mówi się jednak że bogowie sprzyjają odważnym.

Zamilkł na chwilę.

- W sumie gdyby nie głosowanie o przywództwo to Brock mógłby was po prostu zwolnić z kontraktu i byście pojechali dalej.- stwierdził.
 
Stalowy jest offline