Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2020, 21:00   #144
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
2519.I.23; Agnestag (7/8); zmierzch; Stara Adele; Początek zboru
Łasica

- Dziennik, księga i narzędzia medyka - wymienił Sterben na jednym wydechu. - Dwie z trzech tych rzeczy są obiektem zainteresowania Starszego. Nie sądzę, że będzie konieczność ich odsprzedania.

- Aha, to dla Starszego. - łotrzyca pokiwała głową zerkając na zamaskowanego lidera ich grupy jakby teraz to zrobiło się dla niej klarowniejsze. - Dobra, to nie będę się wtrącać. - machnęła niedbale łyżką na znak, że umywa ręce od takiej sprawy. - Ale to jak udało ci się załatwić to co po spotkaniu z tamtym byłeś taki zły jak osa? - zapytała o końcówkę ich poprzedniego spotkania.

- Nie bierz tego do siebie. To kwestia moich płonnych nadziei. Nie wszystko wychodzi co się naprędce próbuje zaplanować. Teraz jak o tym myślę to może i lepiej, że tak wyszło. Chociaż z drugiej strony straciłaś okazję na tête---tête z pojmanym i związanym Florianem - powiedział żartobliwym tonem i uśmiechnął się tajemniczo.

- Z pojmanym i związanym? Z takim przystojniakiem? Ojej no mogłoby być bardzo ciekawie… Albo jak on mnie by tak pojmał, związał i niecnie wykorzystywał… Albo tak z jakąś ślicznotką tak się pobawić… - koleżanka ze zboru uśmiechnęła się oddając się swoim marzeniom na swoje ulubione tematy. Na myśl, że ominęła ją taka zabawa tamtego wieczoru nawet zrobiło jej się smutno przez chwilę. Może dlatego rozmarzyła się o innych wersjach podobnych zabaw.

- Widzę, że jesteś pod dosyć dużym wpływem Versany - bardziej stwierdził niż zapytał. Można było wyczuć lekką nutkę krytyki w jego głosie. - Jesteście wspówyzawczyniami?

- Ja pod jej? A dlaczego tak uważasz? - kobieta o granatowych włosach wydawała się być zaciekawiona spostrzeżeniem kolegi. Popatrzyła na niego z wesołymi iskierkami w oczach. - I podobno z Ver mamy ze sobą więcej wspólnego niż się wydaje na pierwszy rzut oka. - uśmiechnęła się gdy to powiedziała.

- Pod pewnymi względami jesteście podobne, ale nie macie wiele wspólnego - powiedział jakby stwierdzał coś oczywistego. - Chociaż z czasem różnice mogą się zacząć zacierać - dodał po chwili zastanowienia.

- To chyba to samo. - Łasica zmrużyła oczy próbując rozgryźć jaka jest różnica w tym co właśnie powiedział kolega. - No nic. W każdym razie jak byś miał jakiś namiar na kogoś kto lubi się zabawić z takimi fajnymi dziewczynami jak ja to daj znać albo podeślij. - w końcu wzruszyła ramionami uśmiechając się beztrosko i upijając łyk ze swojego kubka.

- W moim otoczeniu występuje wiele osób mających takie preferencje, ale niestety nie traktują tego jako formy obopólnej zabawy. Jedni biorą za to pieniądze, a drudzy płacą i stawiają wymagania. Jeśli jednak trafiłbym na kogoś podobnego tobie to dam ci znać - obiecał. - Czyżby mimo wszystko Versana nie potrafiła w pełni zaspokoić twojego głodu skoro nadal szukasz?

- Szukam, zawsze szukam okazji. Złodzieje tak mają. A z Ver niestety nie możemy się widzieć i spotykać tak często jakbym chciała więc trzeba sobie radzić. - dziewczyna o granatowych włosach wzruszyła ramionami zerkając na koleżankę siedzącą niedaleko.

- No to jak ktoś ciekawy ci się trafi to daj znać albo podeślij. - sięgnęła po dzban i nalała sobie jeszcze wina do swojego kubka. - A twój głód kto zaspokaja? - zerknęła figlarnie na kolegę upijając łyk ze swojego kubka.

- Przyznam szczerze, że ostatnio nawet go nie czuję. Natłok zadań i pracy skupia moja uwagę gdzie indziej. Wiele jednak zależy od osobowości więc rozumiem, że tutaj nasze potrzeby mogą się różnić - dodał widząc, że Łasica nie spuszcza z niego zaciekawionego spojrzenia. - Przyjemności cielesne nie są mi obce i zdarzało mi się przyjąć zapłatę w naturze. Niektórzy ludzie czują potrzebę odwdzięczenia się nawet gdy niewiele posiadają, a odmowa mogłaby pogorszyć z nimi relacje - parsknął jakby przypomniał sobie jakas konkretna sytuację.

- Aha. Tak to jest u ciebie. No rozumiem. - koleżanka pokiwała głową w zadumie nad słowami kolegi. - No to tak jak mówiłam. Jakbyś coś potrzebował sprzedać albo co to daj znać. - wychowanka miejskich ulic dała sobie widocznie spokój z dalszym ciągnięciem tych wątków i upiła łyk ze swojego kubka kiwając na koniec granatową głową.

Karlik

- Chodzi o zlecenie od Starszego - zaczął prosto z mostu. - Niejaki Ralph Mauer przypłynął tutaj na Błękitnym Łabędziu i miał spotkać się z Axelem Eriksenem. Miał od niego kupić coś co może bardzo zainteresować Starszego. Moim celem jest zdobycie tego przedmiotu. Wszelkimi dostępnymi środkami - uzupełnił używając odpowiedniego tonu.

- Rozumiem. A co to za przedmiot? - grubas pokiwał swoją wielką głową na znak, że przyjął to do wiadomości ale indagował dalej w tym temacie.

- Tego nie wiemy. Dowiedzielibyśmy się tego od jednego z nich. Jednak podejrzewam, że może chodzić o przedmiot jaki bardzo interesuje Starszego lub kolejna wskazówka do niego prowadząca.

- To szukasz czegoś i nie wiesz czego? - Karlik zmrużył oczy jakby nie był pewny czy dobrze zrozumiał albo podejrzewał, że młodszy kolega nie mówi mu wszystkiego. - To skąd będziesz wiedział, że już to znalazłeś? - zapytał nieco ironicznie. - W każdym razie to wcale nie ułatwia poszukiwań. A ten Ralph Mauer to kto? Czym się zajmuje? - zapytał o drugie nazwisko jakie wymienił Sebastian.

- Ralph Mauer to prawdopodobnie uczony. Opuścił nagle statek na którym tu przypłynął i zostawił na nim swoje rzeczy. Część z nich jest już w moim posiadaniu. Zszedł na ląd. Nie wiem jak wygląda i nie wiem czy nadal używa tego nazwiska. Dlatego pewniejszym tropem jest Axel Eriksen, bo wiem, że nasz pasażer chciał od niego coś kupić. Liczę na to, że może to być jakiś kryształ, kawałek dziwnego metalu lub meteorytu. Na tyle niebezpiecznego, że powinien być trzymany w ołowianym lub złotym pojemniku. Jeśli tak nie jest to Eriksen mógłby nas doprowadzić do Mauera, a obaj mogliby nas skierować w stronę owego przedmiotu, który bardzo interesuje Starszego.

- Jak wyszedł i nie wrócił to raczej nie wróżę mu szczęśliwego zakończenia. Zwłaszcza jak zostawił swoje rzeczy. - grubas pokręcił głową na znak, że w jego oczach ktoś taki ma niskie rokowania na odnalezienie cało i zdrowo. - A od kiedy go nie ma? Wiadomo po co poszedł w miasto? - zapytał o kolejne detale dotyczące zaginionego pasażera “Błękitnego Delfina”.

- Według mnie poszedł na spotkanie z Eriksenem i od niego chciałbym się dowiedzieć czy doszło do transakcji czy nie i co było jej przedmiotem. Nie wiem ile to było temu. Pewnie kilka dni. Mauerem zainteresujmy się dopiero gdy okaże się, że jest w posiadaniu tej rzeczy. Ale nie zaszkodzi zapytać o obu.

- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że jeśli chodziło o wymianę czegoś nielegalnego to raczej nikt nie będzie chciał o tym paplać z jakimś obcym typem z ulicy. - grubas uniósł nieco do góry swoje krzaczaste brwi by zaznaczyć, że ta część planów młodszego rozmówcy nie wydaje mu się taka oczywista.

- Myślę, że Starszy zezwoli aby ktoś z naszego stowarzyszenia wyciągnął od niego te informacje, a ja postaram się przygotować coś co dodatkowo rozwiąże mu język - Sterben posłał mu tajemnicze spojrzenie.

- No to powodzenia ci życzę. - Karlik uniósł nieco brwi do góry i sięgnął po jedną z bułek na już częściowo pustym półmisku. - Jak kiepsko to rozegrasz możesz zniknąć tak samo jak ten Mauer. - grubas wgryzł się w pieczywo odwzajemniając Sebastianowi podobne spojrzenie.

- Wiem, ale to już moja sprawa. Ciebie proszę tylko o ich zlokalizowanie.

- Powiedziałem ci jakiego statku używają. Dalej to wystarczy zapytać w kapitanacie o ten statek. - gruby przypomniał mu o tym fakcie. Gdy się miało nazwę statku to w biurze portu nie powinno być raczej większych trudności z dopytaniem się gdzie cumuje.

- Czyli według twoich informacji przebywa na swoim statku? - zapytał retorycznie Sterben. - W takim razie wiem co robić dalej - zakończył tym stwierdzeniem rozmowę.

Starszy

- Tak też pomyślałem gdy zdobyłem te przedmioty. Chciałbym z Aaronem popracować nad tą księgą. Z tego co domyślam się z tych piktogramów to wiedza medyczna by się tutaj przydała. Poza tym myślę, że powinienem nadzorować prace Arona ze względu na jego… - przerwał na chwile szukając odpowiedniego słowa. - ... przypadłości, które mogą negatywnie wpływać na efektywność jego pracy. Przy okazji chciałbym nauczyć się języka klasycznego. Być może wtedy byłbym dla ciebie przydatniejszy w przyszłości. Wiem, że jest to martwy język i używany tylko w piśmie więc nie powinno za bardzo wpłynąć na naszą pracę - zaproponował cyrulik licząc na zezwolenie dalszej pracy nad księgą. *

- Inna kwestia to prośba o wsparcie finansowe. Nie potraktuj tego jako pazerność, ale zasoby jakie od ciebie otrzymałem wydałem na opłacenie informacji i zbudowanie zaufania w celu zdobycia tych przedmiotów. Samo ich zdobycie kosztowało mnie dodatkowo 45 szylingów, co i tak wydaje mi się szczęściem biorąc pod uwagę ich wartość. Nie jestem zamożny, a nie chciałbym aby coś tak trywialnego jak pieniądze blokowało moje ewentualne inwestycje w naszym wspólnym celu.

- To wcale nie jest taki wymarły język jakby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. - chociaż uśmiechu przez maskę nie było widać to dało się go poznać w głosie. Mistrz zaś sięgnął gdzieś do swojej przepastnej togi i zaczął tam czegoś szukać.

- A z Aaronem właśnie dobrze to ująłeś Sebastianie, o tym właśnie mówiłem. Dobry człowiek z niego ale nieco roztargniony. Jeśli by ktoś go przypilnował myślę, że mogłoby to zaowocować całkiem pożądanymi wynikami. - mężczyzna w masce pokiwał ze zrozumieniem głową zgadzając się ze słowami najmłodszego członka ich grupy. W międzyczasie wyjął z trzewi togi sakiewkę i wręczył ją cyrulikowi.

- Mam nadzieję, że to ci jakoś wynagrodzi poniesione koszta. - powiedział dobrotliwym tonem opiekuna.

- Bardzo dziękuję - skłonił lekko głowę. - Jeśli to wszystko to chciałbym jeszcze w czasie zboru złapać kilka osób, aby z nimi poruszyć kwestie jakie właśnie omówiliśmy.

- Dobrze, nie będę cię zatrzymywał. - mistrz skinął dobrotliwie głową na znak, że nie ma więcej spraw do omówienia ze swoim najmłodszym uczniem.

2519.I.23; Agnestag (7/8); zmierzch; Stara Adele; Koniec zboru

Karlik

- Tutaj mam jeszcze dziennik od Starszego. Jest napisany w Tileańskim i prosi on o jego przetłumaczenie. Jego treść może nie być dla każdych oczu więc należna byłaby ostrożność.

- Tak, mówił mi o tym dzienniku… - Karlik wziął do ręki dziennik i otworzył go na chybił trafił. Przysunął bliżej do najbliższej lampy i próbował coś przeczytać. - Tak, tak, to tileański. - powiedział po chwili. Po czym przerzucał po kilka kartek na raz by zorientować się ile tego wszystkiego jest i co tam jest. - Jest tego trochę. Spróbuję się z tym uporać do następnego zboru. Jeśli uda mi się wcześniej to ci zostawię wiadomość tam gdzie ty mi wczoraj. - pokiwał głową zamykając niewielką książeczkę i chowając ją do jednej ze swoich kieszeni.

- Być może będzie tam wzmianka o tym przedmiocie, o który pytałeś wcześniej - Sebastian nawiązał do ich poprzedniej rozmowy. - Swoją drogą to jak można skontaktować się z tobą oficjalnymi kanałami? Jest może jakiś sklep, apteka lub antykwariat który mógłbyś mi polecić?

- Nie życzę sobie byście się ze mną kontaktowali oficjalnymi kanałami. - odparł masywniejszy z rozmówców i spojrzał poważnie na tego drobniejszego sprawdzić czy dotarło to do niego. - Po to mamy te punkty kontaktowe by się umawiać. Zostawisz wiadomość jednego dnia to mi zwykle udaje się zorganizować spotkanie dnia następnego. Może być w “Wielorybie” chociaż normalnie mnie tam nie ma. - odparł spokojnie wspominając o jednej z karczm w mieście. Sebastian kojarzył gdzie ona jest chociaż w środku chyba raczej nigdy nie był.

- Nie, nie! - Sebastian potrząsnął głową i podniósł ręce w obronnym geście. - Źle się wyraziłem. Chodziło mi raczej czy są jakieś miejsca w mieście gdzie mógłbyś szepnąć słowo abym mógłbym liczyć na spore zniżki. Mówię tutaj czysto o mojej profesji Cyrulika, a nie naszego stowarzyszenia. Dlatego wspomniałem o sklepie, aptece lub antykwariacie.

- Popracuj nad komunikacją. Ja to się najwyżej dopytam. Ale trafisz na kogoś podobnego do Silnego czy Łasicy to możesz nie mieć tyle szczęścia. - grubas lekko wskazał wzrokiem na osiłka i łotrzycę co mieli raczej uliczne zwyczaje. A i sporo im podobnych można było spotkać na ulicach czy karczmach. Potem jednak zastanowił się chwilę.

- Chodzi o zniżki? No nie wiem. Chyba przeceniasz mnie i moje możliwości. Ale pomyślę o tym. Dam ci znać za tydzień jak coś wymyślę. Albo przez skrzynkę kontaktową. To nie jest takie proste do zorganizowania jak się wydaje. - powiedział myśląc pewnie o tym dylemacie. Ale chyba nie chciał nic obiecywać bo odłożył sprawę na później.

- Jeśli to dla ciebie kłopot to mogę używać dotychczasowego sposobu. Po prostu pomyślałem, że nie ze wszystkim musiałbym zawracać ci bezpośrednio głowę, a wiedząc gdzie mam co kupować to karliki zostałyby w rodzinie - uśmiechnął się przyjaźnie.

- Może być dotychczasowy sposób. A nad resztą pomyślę i dam ci znać. - Karlik też się uśmiechnął a mówił tak jakby temat uważał za omówiony i wyczerpany.

Aaron

- Witaj Aaronie. - Sterben przywitał się z magistrem licząc, że na zborze będzie on w najbardziej kontaktowym stadium. - Chciałbym nauczyć się języka klasycznego i poprosić cię o pomoc w pracy nad księgą napisaną w tym języku. Starszy liczy na naszą współpracę i szybkie efekty. - Argument był na tyle silny, że ciężko było z nim dyskutować.

- Co? A… Tak, tak, ta księga… No tak, mistrz mówił o niej… No tak, to trzeba będzie się za to zabrać. To przyjdź jakoś z tą księgą jutro albo kiedy. - wymamrotał brodacz drapiąc się nerwowo po swojej czuprynie. Widocznie jego Starszy też uprzedził czego oczekuje to teraz Sebastian miał ułatwione zadanie.

- Zatem pojawię się jutro zaraz po śniadaniu. Na wszelki wypadek przyniosę ci kawę z rumem - uśmiechnął się ciepło okazując wyrozumiałość dla jego przypadłości.

- O tak, rum tak. Może być nawet bez kawy. - rozczochraniec też się uśmiechnął chociaż chyba raczej na wspomniany rum niż samą pracę nad księgą.

- Wiem - pokiwał głową. - Kawa jednak raczej będzie niezbędna, żeby w ogóle zacząć pracę nad czymkolwiek - dodał bardziej do siebie.

Strupas

Sterben zaciągnął garbusa pod ścianę, z dala od oczu i uszu pozostałych. Patrząc na obecnych i to czy nikt się nie zbliża odezwał się do współwyznawcy.
- Potrzebuję twojej pomocy w czymś ku chwale naszego Pana. W przyszłym tygodniu będę miał gotowy roztwór z gnijącego mięsa. Chciałbym abyś w środku nocy wrzucił, a właściwie wlał do studni w bogatej dzielnicy. Zrobiłbym to sam, ale nie jestem na tyle wprawny w poruszaniu się po mieście niezauważonym. Wiem, że najbardziej do tego nadawałaby się Łasica, ale ona nie zrozumiałaby motywu, a Ty wręcz przeciwnie. Co ty na to?
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline