Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2020, 13:51   #34
sieneq
 
sieneq's Avatar
 
Reputacja: 1 sieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputację





Łyżka po raz kolejny zazgrzytała o dno drewnianej miski, zwiastując niechybny koniec wieczerzy. Zwinnoręki wsunął do ust ostatni kęs pszennego placka, po czym z westchnieniem odchylił się na ławie, wspierając plecy o ścianę i wyciągając nogi daleko przed siebie. Skrzywił się przy tym mimowolnie, czując jak buntują się obolałe mięśnie łydek.
Nogi pewnie niedługo dojdą do siebie – pomyślał – gorzej z butami.
Tygodnie podróży łodzią, a potem marsz przez skaliste i porośnięte ostrą trawą ziemie Rohanu odbiły się na stanie jego obuwia; skóra sczerniała i popękała, rzemienie rwały się w rękach – rzemiosło szewskie było mu niestety obce. Przynajmniej umiejętność rzezania w drewnie na coś się przydała – wieśniakom, do których zachodził z prośbą o gościnę, mógł się odwdzięczyć nie tylko pomocą w obejściu, ale i zrobionymi przez siebie drobnymi przedmiotami i zabawkami dla dzieciaków, wyrzeźbionymi ze znalezionych kawałków drewna. Niektórzy płacili mu nawet drobnymi monetami, dzięki czemu stać go było teraz na prosty ale sycący posiłek w gospodzie, a może i na nocleg.

Jednak inna rzecz zaprzątała mu teraz głowę. Jutro ma stanąć przed władcą tej krainy. Jak się zachować? Jak gadać do króla?

Dumając nad tym, popatrywał na innych gości, zgromadzonych przy długich stołach okalających palenisko: kilku mężczyzn, sądząc ze stroju – rolników albo drobnych rzemieślników, dalej jakieś dostatniej ubrane towarzystwo, w tym jedna lub dwie niewiasty. Resztę widoku zasłaniała mu grupa wojów, którzy obstąpiwszy stół, obserwowali dwójkę graczy naprzemiennie przesuwających na ponacinanej w krzyżujące się linie desce drewniane figury. Kibicujący żywo reagowali na poczynania grających, klepiąc się nawzajem po plecach, donośnie komentując i robiąc zakłady.

Zebrawszy się w sobie, wysunął się z cienia i gestem zaprosił do siebie oberżystę. Potężnie zbudowany mężczyzna zadziwiająco zwinnie przecisnął się między stołami i usiadł obok na ławie. Drewno stęknęło.
– Za młodu pewno był wojem – pomyślał chłopak, spoglądając na żylaste ramiona oberżysty i pięści wielkie jak bochny. Prawa pokryta była bliznami, brakło jej dwóch palców.

– Panie... gospodarzu... – zaczął, z wolna dobierając słowa. – Chciałbym zapłacić za wieczerzę i zapytać o nocleg – powiedział, wykładając na stół kilka drobnych monet.
– Proszę też o radę... Jutro mam stawić się przed waszym władcą... Nie znam tutejszych obyczajów. Czy możesz mi powiedzieć, jakimi słowy wypada go powitać? Jak widzą mu się cudzoziemcy?

Oberżysta zawiesił na nim bystre spojrzenie.
– Chłopcze... jak cię zowią?
– Zwinnoręki.
– Zwinnoręki, powiadasz... oby nie z powodu rąk zwinnych przy cudzych mieszkach, bo dla takich nasz władca miejsca przy stole nie ma... He, dworuję sobie z ciebie – dodał, widząc jak chłopak zmienia się na twarzy.
– Nasz władca toleruje cudzoziemców. Ba, niektórych nawet obdarza zaufaniem i łaskami. Pozdrów go słowami "Westu Thengel hal!". I pamiętaj, gdy król lub królowa cię o co zapyta, prawdę powiadaj i nic nie ukrywaj, by cię za fałszywego nie wzięli.
– A, i to ci powiem: z tym nie wejdziesz do Dworu. – oberżysta wskazał na oparte o ścianę topór i łuk – Broń pozostaw u mnie, przechowam je bezpiecznie.

Dalsze jego słowa zagłuszył harmider dobiegający od stołu graczy. Widać rozgrywka się zakończyła – stronnicy zwycięzcy okładali go radośnie po plecach, pokrzykując i śmiejąc w głos. Przegrany, z ustami wykrzywionymi ponurym grymasem, wstał z wolna, po czym niespodziewanie trzepnął pięścią w deskę, aż figury rozprysnęły się wokoło. W ciszy, która nagle zapadła, słychać było tylko stukot kawałków drewna toczących się po klepisku. Krewki gracz znieruchomiał na widok oberżysty dźwigającego się powoli z ławy, po czym, szarpnięty za ramiona przez dwóch towarzyszy, machnął niewyraźnie ręką i wycofał w stronę drzwi. Oberżysta przez chwilę jeszcze toczył wokoło groźnym spojrzeniem, po czym ciężkim krokiem podążył na drugi koniec halli. Po drodze złapał za ramię usługującą dziewczynę i machnięciem ręki wskazał walające się na podłodze przedmioty. Dziewka niechętnie ruszyła wykonać polecenie, a mijając stół graczy nie omieszkała trzepnąć jednego z wojów ścierką, co pozostali skwitowali gromkim rechotem. Napięcie opadło.
Zwinnoręki schylił się pod stół i podniósł jedną z figur, która potoczyła sie do jego stóp. Przez chwilę obracał w dłoni topornie wystruganą podobiznę wojownika w spiczastym hełmie (zrobiłbym to lepiej – pomyślał) po czym podał ja klęczącej obok dziewczynie. Ta podziękowała wdzięcznym skinieniem głowy i słowami, których chłopak niestety nie dosłyszał – prostując się niezgrabnie wyrżnął głową o kant stołu z trzaskiem, który dał się słyszeć w całej halli.
Czując jak palą go policzki a w głowie pulsuje tępy ból, niezgrabnie zgarnął swoje rzeczy i chyłkiem opuścił gospodę.



 
sieneq jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem