Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2020, 14:20   #929
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roz nabrała przekonania, że Wernicky wygrał tą rozgrywkę i zrobił to daleko wcześniej niż negocjacje na przełęczy. Skoro podążał drogą negocjacji i kompromisu, gdy miał dość wojsk, aby osiągnąć to samo siłą, znaczyło to, że jest w komfortowej sytuacji, aby wykonywać szlachetne gesty. Granica pomiędzy bezwzględnym bandytą, a szlachetnym złodziejaszkiem bywała wąska i mogła zależeć od kilku drobnych decyzji. Wspominany z rozrzewnieniem Robert von Haube był takim samym złodziejem jak Nell Milchgesicht, ale pierwszy podobno coś rozdawał biednym. Zapewne panna de la Vega też kiedyś nakarmiła jakiegoś biedaka i została obrończynią ludu. Ludzie potrafili być naprawdę durni jeśli ich o to poprosić dobrym gestem.

Skarciła się za chwilę rozkojarzenia i postanowiła ruszyć się z komfortowego miejsca obserwacji. Nie bardzo było już co obserwować. Za to możliwość zamienienia słowa z dowódcą Granicznych była pewną szansą na przyszłość. Wychodzenie z ukrycia przychodziło jej jednak zawsze z pewnym trudem i gdy pojawiła się przy wejściu do namiotu Wernicki rozmawiał już krasnoludem, który dawał się rozpoznać tym, że nie było widać jego twarzy. Nie było takich za wielu. Ten twarzy nie miał, za to miał rację. Tak przynajmniej wydawało się Roz.

- Roztropny kupiec posiada więcej niż jedno zabezpieczenie życia, majątku i pozycji. To samo tyczy się panien, choć mówi się zupełnie inaczej - dodała zupełnie bez związku, uśmiechając się złośliwie na koniec, choć opatulona w płaszcz nie dawała się za łatwo rozpoznać. Stała przed nimi drżąc z zimna i starając się wyglądać na osobą bez większego znaczenia. Bo w zasadzie tak właśnie było.

- Czy gdyby Pan Dowódca Brock zlecił jakieś ważne zadanie oddziałowi dwustu swoich żołnierzy pod dowództwem doświadczonego w boju Pana Wernickyiego po tamtej stronie gór, to czy Pan Wernicky gotów byłby rozkaz ten wykonać niezwłocznie? Zadanie mogłoby potrwać rok, albo też kończyć umowę z Brockiem po jego wykonaniu. Takie rzeczy się zdarzają… - wygłosiła propozycję zbliżoną do tego co powiedział krasnolud, aby Wernicky mógł sobie wybrać.

Dla Roz plan był prosty. Wernicky z jakiegoś powodu preferował negocjacje zamiast otwartej przemocy. Może mierzył wysoko i nie chciał pozostawić po sobie usłanej krwią drogi. Natomiast na pewno miał po stronie Imperialnych, kogoś kto mniej lub bardziej otwarcie mu sprzyjał. Jego spotkanie więc z wojskiem przeciwnika raczej skończyłoby się dla niego bezboleśnie. Nie wiadomo natomiast jaki koniec spotkałby obrońców. Bauer uważała więc, że należało się pozbyć z przełęczy najpierw jednego, a potem drugiego dowódcy (jeśli Brock preferowałby wyprawę w góry z częścią łupów zamiast spotkania z Imperialnymi). Całość zaś należało sprzedać Imperialnym jako podyktowane rozsądkiem negocjacje z wrogiem, których celem było nie wzbogacenie się na łupach Imperialnych, ale zachowanie przy życiu i w bezpieczeństwie bratanicy Elektorki. Obrońcy mając ją pod swoją opieką zdecydowali się negocjować, gdyż walka na śmierć (bo raczej, nie życie) w obronie przełęczy skończyła by się jej pojmaniem i dramatycznymi konsekwencjami. Czy mogli uciekać z nią do krasnoludów? Nie bardzo, bo chwilę wcześniej otrzymali informację do Imperium, że krasnoludy zdradziły (co było oczywiście ściśle tajne).
 
__________________
by dru'
druidh jest offline