Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2020, 11:43   #740
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Wracając korytarzem i schodami Imra bawiła się metalową łuską ze zbroi. Spojrzała na braci i podsunęła się tym razem do Sadima.
- Słuchaj wiem, że Zandalus był potworem, ale… zastanawiam się czy na pewno dobrze zrobiliśmy od razu go atakując.
Kapłan zmarszczył brwi.
-To on zaatakował nas pierwszy, nie pamiętasz?
- Bo nie chcieliśmy do niego dołączyć. Ale mi chodzi, że też nam nie przyszło do głowy chociaż go zapytać co wie o naszej przeszłości.
- Nie dał nam okazji do pytań. Chciałabyś przystać na jego ofertę? -
zapytał podejrzliwie.
Imra westchnęła.
- Nie jesteś choć trochę ciekaw co się dokładnie działo w twoim życiu? Mamy jakieś skrawki o tym kim byliśmy ale żadnej pewności. Po prostu… chcę wiedzieć czemu tak bardzo złości mnie widok większości tych monstrów. Dlaczego tu trafiliśmy, jak dokładnie się poznaliśmy… czy mnie moja rodzina ostatecznie wydała za mąż czy nie. Rozumiesz chyba, że to może być nurtujące?
- Oczywiście, że tak, i bardzo chcę odzyskać wspomnienia. Ale co mógł o nas wiedzieć jeden z pacjentów szpitala?
- Nie wiem. Ten cały hrabia Haserton był nim zafascynowany. Może mu się zwierzał? Jeden nie był lepszy od drugiego? -
półelfka rozłożyła bezradnie ręce.
- Czy szaleniec, któremu zwierzał się inny szaleniec, byłby wiarygodnym źródłem informacji? - zapytał kapłan - Uwierzyłabyś w to, co by Ci powiedział? - w jego głosie słychać było podejrzliwość.
- Może. Szczególnie jeśli by się jeszcze zgadzało z tym co już wiem - kobieta odpowiedziała szczerze. - Nie patrz tak na mnie. Nie sugeruję, że chcę aby stało się to co widzieliśmy w ostatniej wizji… tylko no. Jestem po części przynajmniej szlachcianką, to z kim się pokazuje może mieć wpływ na mnie… a przede wszystkim na was - przy ostatnim Imra odwróciła spojrzenie lekko czerwieniąc się na twarzy.
- I z tego powodu byłabyś gotowa paktować z tym ...czymś? - kapłan wydawał się zniesmaczony - Nie mając żadnej pewności, że wie cokolwiek, a jeśli nawet, to czy powie prawdę? - Sadim pokręcił głową.
- Od razu paktować. Wymusić od niego te informacje, ewentualnie oszukać. Spróbować chociaż. Nie jest dla mnie ważne czym to jest, chociaż ciarki mnie przeszły jak to zobaczyłam. Chodzi tylko o to czy udałoby się uzyskać tę wiedzę.
- Wolę szukać jej gdzie indziej niż u morderczych szaleńców albo istot z koszmarów. Nie zaufałbym ich słowom, tym bardziej, gdyby pokrywały się z moimi nadziejami.

Imra kiwnęła smutno głową. W słowach kapłana była prawda, ale niepewność nie minęła. Półelfka pogrążyła się w myślach próbując sobie wytłumaczyć jakoś wszystko co się działo do tej pory. Sadim obserwował ją spod oka, zastanawiając się, czy aby na pewno zdołali pokonać Zandalusa.

Schodząc do wspólnych sal, bracia rozglądali się uważnie, przyglądając się niedawnym pacjentom i kultystom. Ci, którzy nie spali, wydawali się być w katatonii – a może wrócili do swojego typowego stanu sprzed mgły?

***

Gdy tylko Imra zajęła się odsunięciem szczuraka od jego niedoszłego obiadu, Kennick stanął obok niej, nie spuszczając wzroku ze stwora i zastanawiając się, co zrobić zarówno z nim, jak i z wyjątkowo przyjaznym ghulem. Tiefling był dość wysoki, o czarnych włosach i słabo widocznej twarzy – poniżej nosa zasłaniała ją przewiązana chusta, a nad czołem kapelusz, wyraźnie dopasowany do wystających z niego rogów. Ubrany był w znoszony, ale praktyczny strój w ciemnych barwach, z dużą ilością kieszeni. Przez pierś przewieszony miał bandolier z masą różnych fiolek, a u pasa z jednej strony rapier, a z drugiej trzy sztylety.

Sadim przykucnął przy siedzącym mężczyźnie, próbując ocenić, czy ten jest świadom swojego otoczenia, skoro jest jedynym przytomnym poza nimi. Ubrany w skromną kapłańską szatę mężczyzna był blady, a jego srebrne oczy i podobny odcień skóry wyraźnie sugerowały niebiańskie pochodzenie. Co dziwne, wydawał się zaskakująco podobny do stojącego nieopodal tieflinga.
- Wszystko w porządku? – zapytał.
 
Sindarin jest offline