Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2007, 22:45   #160
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post

Wypowiedzi oberżysty dały Learionowi zaczepienie. Tak naprawdę, chodziło o to, by tamten zaczął mówić. Wkrótce było już wiadome coraz to więcej o nowym miejscu.

Znikanie, tatuaże, Srebrne Płomienie, Kolegia, które najwyraźniej łapały magów niezarejestrowanych ("Diabli takowych tu nadali...")...

Słowotok gospodarza był dokładnie tym, czym Learion się spodziewał, że będzie. Fontanną wiedzy nabywanej mimochodem i za darmo.

Gdy zatem karczmarz odszedł, Learion niedostrzegalnie niemal westchnął. To był dopiero początek, sam wierzchołek góry lodowej.

Nim jednak to się stało, tak jak pozostali został zaskoczony widokiem ożywionych przedmiotów, kłócących się serdecznie.

A gdy żywa zbroja wtrąciła"
- [/i]I podaj mleko dla kota.[/i] - Learion uśmiechnął się i rzekł - Ależ dzięki, panie rycerzu. Mój towarzysz zapewne doceni Twój gest... - wciąż biorąc zbroję raczej jako niewidzialnego rycerza niżeli animowany przedmiot. Choć... obecność tarana powoli skierowywała jego spostrzeżenie i w tą stronę - Albo nie - dodał gnom cichutko w chwilę później, gdy kot pomaszerował do Sae.

"Fialar, jesteś genialny. Albo Cię wyczeszę pod włos. To był genialny, idiotyczny, pomysł i... uaa!"

Gnom złapał za postawiony przed nim miód i wbił zęby w jedzenie, starając się nie skupiać za bardzo na wrażeniach przesyłanych przez Fialara.

"Zaprawdę, słodka tortura..."

Skupił się też na słuchaniu. Ożywione przedmioty najwyraźniej były znane trójce przyjaciół ze szkatułki, ale nie wywołały żadnej szczególnej reakcji Airuinath, która spokojnie zajęła się jedzeniem.

Kiedy Fialar zeskoczył z dopiero co wybranych (i jakże zgrabnych!) kolan i podążył za chudzielcem, Learion dyskretnie osłuchał pomieszczenie. Fialar był skoncentrowany na wychodzącym, Learion wiedział, że to powinno wystarczyć, bystrym zmysłom kota niewiele potrafiło ujść. Sam natomiast skoncentrował się na wyłapaniu ewentualnych kamratów chudego.

Nasłuchiwanie przyniosło standardowy gwar karczmy, stukające sztućce towarzyszy, zmieniony czujnością oddech u dwu osób (ale kogo?), dodatkowo do czułego nosa gnoma dotarł zapachy skręcające żołądek i zwilżające gębę śliną.

"No jasne, że jestem głodny, ale to NIEDOBRY na to moment!"

Nagłe ukłucie niepokoju kazało zapomnieć o głodzie, a widząc jak świetnie Fialar radzi sobie z nadzwyczaj ostrożnym chudzielcem ("Czego ten człowiek się tak boi? Skąd te niesamowite środki ostrożności?") gnom nie mógł powstrzymać uczucia dumy.

"Jesteś wspaniały, Fialar. Wspaniały, wiesz?"

Pyszny nastrój jednak zniknął jak zdmuchnięty promyk świeczki, gdy mężczyzna począł szeptać do trzymanej pieczołowicie, niczym najcenniejszy ze skarbów, figurki motyla.

Za późno. Gnom natychmiast zrozumiał, że komuś została przekazana wiadomość, że chęć zgarnięcia tamtego człowieka powoli i niepostrzeżenie może kosztować ich zbyt wiele czasu. Z nich wszystkich tutaj najpewniej czuł się w towarzystwie Airuinath, do niej więc się zwrócił, głosem, w którym brzmiał prawdziwy, nieudawany niepokój:

- Airuinath, pomogłabyś mi odszukać Fialara? Nie słyszę go, obawiam się więc, że gdzieś odszedł. To nowe otoczenie, w dodatku nie wiadomo czy nie będziemy gdzieś jeszcze podróżować dzisiaj, a ja jestem do nieznośnika naprawdę przywiązany. Przepraszam zwłaszcza pana Croisa, za tak nieeleganckie odejście od stołu gdy pan mówi, postaram się jakoś zrehabilitować. Mam też nadzieję powrócić, nim dołączy do nasz reszta naszych towarzyszy, choć biorąc pod uwagę, jak teraz podróżują wiadomości, ciężko powiedzieć, kiedy przybędą i właściwie kto z nich się pojawi. Rozważcie też proszę, czy to właśnie tu będziemy ich podejmować? Nie jestem do końca przekonany do tego pomysłu...

Gnom wciąż mówił ze zblazowaną manierą, spokojnym, opanowanym głosem o modulowanej, uprzejmej choć nieco protekcjonalnej kadencji. Jednak parę osób, które cieszyły się pamięcią do detali, dostrzegło, że nie takim głosem rozmawiał z kwiaciarką na rynku, nie takim też składał hołd Saennie po pięknych słowach elfa.

W myślach tymczasem opanowanie miało się znacznie gorzej:

"Wcale nie jestem do niego przekonany!! Wręcz uważam, że jest do bani, o ile nie wyciągniemy od tej szczapy komu przesłał i jaką wiadomość!! Po co mu w ogóle jesteśmy i czemu?! Pracuje dla Deanlatha?! Dziwaczne by to było zgoła, wysyła nas tutaj i jego ludzie nie wiedzą o nas od początku? Po co więc wysyłać nas tutaj?"


Skłoniwszy się pozostałym uprzejmie, gnom powstał od właściwie nietkniętego posiłku, bezbłędnie skierowując głowę w stronę Croise'a, gdy ten mówił, akcentując przeprosiny lekkim ukłonem, a potem ku Airuinath, a przynajmniej tam, gdzie miał nadzieję, że siedziała, nie odezwała się bowiem prawie słowem dotąd.

"Z jej mocą powinniśmy móc złapać drania, a jeśli wstaniemy wszyscy i pójdziemy go szukać, będzie to wyglądało zgoła dziwnie!"

***

Uśmiechnięta dziewczyna zamknęła oczy i zawirowała w tanecznym obrocie. Też chciałaby, żeby ktoś podarował jej deszcz płatków. Roztrzepana dziewczyna, z zamkniętymi oczami wirowała w tańcu wśród wymyślonych kwiatów. Nie zauważyła nawet, że jest sama... prawie sama.

Dopiero gdy otworzyła oczy, dostrzegła, że coś jest nie tak. Do jej uszu nie docierał najcichszy nawet odgłos miasta. Stała sama na pustej, ciemnej uliczce... ciemnej? Przecież wciąż trwał dzień. Dziewczyna uniosła twarz do góry, ale zamiast jasnego, pogodnego nieba, dostrzegła księżyc i gwiazdy. Zanim zdołała zrozumieć co się stało, poczuła jak czyjaś dłoń chwyta ją w pasie.

Kwiaciarka chciała krzyczeć, ale nawet najcichszy jęk nie wydobył się z jej gardła. Srebrzyste ostrze przesunęło się po jej gładkiej szyi, wywołując okropny ból. Mrok zasłonił oczy dziewczyny, a ból był tak silny, że nawet nie poczuła jak ktoś rzucił ją na ziemie. Wokoło młodej dziewczyny poszerzał się krąg krwi. Kwiaciarka nie czuła jak ktoś dotknął jej twarzy.

W ciągu sekundy piękna, młoda dziewczyna zmieniła się w proch... w ciągu jednej sekundy minęło całe jej życie.

***

Wstający właśnie Learion przez moment poczuł zapach kwiatów, bardzo intensywny... i bardzo szybko zdławiony. Wrażenie przeminęło jednak zanim zdał sobie w pełni sprawę z tego, co właściwie czuje. Trwało to może sekundę...

"Dziwne miejsce... Dziwne uczucie... Złapmy go jak najszybciej. Miał pokój? Świetnie! Zaczniemy w jego pokoju."
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline