Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2020, 05:13   #40
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 14 - 2519.IX.31; popołudnie

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; ruiny fortu zamku
Czas: 2519.IX.31 Konistag (6/8); popołudnie
Warunki: jasno, pogodnie, mroźno, łag.wiatr


Wszyscy



Pogoda zdawała się im ostatnio sprzyjać. Pomimo tego, że pierwszy miesiąc po jesiennej równonocy już się kończył a Kaldezeit miał się zacząć za parę dni to było było zaskakująco pogodnie. Gorzej było, że ten jesienny chłód, zwłaszcza nocami i o poranku już trudno było przegapić. Dziś w nocy i o świcie szron ściął już trawy, wrzosy i opadnięte liście. Ale gdy dzień się porządnie zaczął, jeszcze zanim skończyli śniadanie wybielony szronem świat znów przybrał barwnych, jesiennych kolorów gdy Słońce stopiło ten szron. Taal wciąż zdawał się przeważać nad swoim bratem Ulrykiem.

Może dlatego prognozy Karla sprzed paru dni się sprawdziły. I dzisiaj, pod koniec piątego dnia podróży, trochę po południu, dotarli do wzgórza na jakim stała jakaś budowla. Dotąd widzieli głównie jej szczyty wież ale niczym drogowskaz każdego dnia robiła się trochę większa i bliższa. Aż dzisiaj podeszli pod wzgórze na jakim stał jakiś zamek. Już na pierwszy rzut oka wydawał się zarówno zrujnowany i opuszczony jak i większy od dwóch poprzednich jakie natrafili po drodze.

- To ma być ten Bastion? Myślałem, że będzie większy. - mruknął Alex rozglądając się po wewnętrznym dziedzińcu. Rzeczywiście mieli tu już do czynienia bardziej z zamkiem niż jakąś stanicą czy małym fortem. Ten był już całkiem niczego sobie. Dalej znacznie mniejszy niż ten w Lenkster ale jednak już raczej zamek. Z murami, suchą fosą, wieżami i rozwalonymi resztkami mostu zwodzonego.

Ten most zwodzony był dzisiaj największą przeszkodą do sforsowania. Zwłaszcza dla czworonogów. Juczne kuce miały wyraźną trudność by pokonać na swoich kopytach osuwisko z ziemi, kamieni i zwietrzałych belek jakie powstało z osuniętego mostu jaki musiał zawalić się wieki temu. I pewnie też czas i pogoda sprawiły, że część fosy też się osunęło dzięki czemu pomimo braku mostu dało się jakoś przejść. Dwunogi z pomocą chwytnych dłoni mieli znacznie mniejsze trudności niż zwierzaki. Póki miejsce było niebronione to było raczej kwestia czystej formalności o ile ktoś pechowo by nie skręcił kostki czy nie upadł na tym osuwisko na dno błotnistej obecnie fosy. Nie było trudno się domyślić, że byle jaka obrona znacznie by utrudniła sforsowanie tej bramy pomimo braku mostu i wrót. Brama ziała ciemnym, krótkim tunelem aż na drugim końcu niczym światło w tunelu widać było ten dziedziniec.

- O. Zobaczcie. To nie jest herb von Falkenhorstów? - Igor wskazał na herb wyrzeźbiony nad bramą wejściową. Tem od zewnątrz też jakiś był ale kiepsko zniósł próbę czasu i był już nieczytelny. Ale ten od wewnątrz zachował się lepiej. W świetle wczesnego popołudnia, ten poplamiony, porośniety mchem i zwietrzały kawałek muru nad bramą rzeczywiście wyglądał podobnie jak herb dawnych obrońców tej okolicy.

- Hmm… Ten z wczoraj chyba mówił o innym zamku. Mówił, że dzsiaj pewnie dojedziemy do tego. - Allif też spojrzała na ten herb swoimi bystrymi oczami. Ale w głosie brzmiała jej niepewność. No tak, wczoraj o dziwo spotkali kogoś. Stary Hieronimus był chyba jakimś eremitą czy pustelnikiem. Też się zdziwił, że spotykał jakichś ludzi na tym pustkowiu. Zwłaszcza żadnych bandytów ani orków czy innego tałatajstwa jakie tutaj lęgło się w górach. Niestety porozumienie ze starcem nie należało do łątwych. Mówił jakby z tej samotności pomieszały mu się klepki. Często cytował święte psalmy i odnosił się do jakichś mistycznych alegorii nawet gdy rozmawiali o dość zwykłych i codziennych sprawach. Na przykład pytając o drogę. Więc nie do końca było wiadomo co on właściwie odpowiadał. Nawet gdy odpowiadał obszernie i chętnie.

- Nie wiem czy z nas nie żartował. Może coś mu się pomieszało? Nie wiedział jaki mamy rok. - Igor był sceptyczny od początku do starego pustelnika. Allif też wczoraj dość szybko dała sobie spokój z prowadzeniem rozmowy deklarując, że aż tak nie zna ludzkich dialektów i kultury by zrozumieć co starzec prawi.

- Dzisiaj to chyba już i tak nigdzie dalej nie pójdziemy. A tutaj chyba lepiej nocować niż za murami. - Jana była zmęczona. Więc wolała już spocząć i ogrzać się. Decyzja by przesiąść się z wozów na własne nogi miała swoje zalety. Na przykład podróż na przełaj przez lasy i bezdroża wydawała się łatwiejsza i szybsza gdy nie trzeba było szukać przejścia dla wozów. Jednak wadą było to, że całą tą górską przestrzeń trzeba było przejść na własnych nogach. Dźwigając to wszystko co do tej pory jechało na wozach. Łącznie z własnym tyłkiem. Dobrze, że największe ciężary jechały przytroczone do grzbietów kuców. Dla Antohna oznaczało to, że musiał tam przytroczyć swoją włócznie i nie taką małą tarczę. A i sam pancerz i reszta co miał na sobie i tak było co dźwigać. Pozostali borykali się z podobnymi dylematami. Wychodziło, że podczas podróży na własnych nogach jest dokładnie na odwrót niż podczas walki - im lżej tym lepiej. Wozy zostawili w poprzednim forcie pod opieką Ilsy i Gretchen jakie zostały tam aby strzec i odnowić dom boży swojego patrona i nie dopuścić do ponownego zbezczeszczenia.

Jednak dalej wieczorami można było odczuć ich obecność. Bo zaczęły świecić jakimś ogniskiem czy latarnią na wieży. Co było istnym światełkiem w ciemnościach. Oznaką, że w tej dzikiej, górskiej krainie są jacyś przyjaźni, cywilizowani ludzie. Nawet jeśli nie tuż obok. Ostatnie dwie noce jednak tego światełka nie było już widać. Może odeszli zbyt daleko a może jakieś lasy czy wzgórza przysłoniły widok. Była nadzieja, że może dzisiaj wieczorem z jakiejś wieży czy murów będzie widać to światełko.

Jana z ulgą rzuciła swoją torbę i zaczęła rozglądać się za miejscem na rozbicie obozu. Reszta zmęczonej całodziennym marszem grupki też się rozeszła po kątach by się rozeznać w sytuacji. Nie tylko zielarka odczuwała skutki jesiennej podróży górskimi dolinami. Alex też mówił z zachrypniętym głosem jakby go przeziębienie brało. Karl i Igor co prawda czuli lekkie pulsowanie w skroniach i czasem kichnęli czy prychnęli ale ostatecznie na razie była to drobna niedogodność nie wpływająca na ich działania. Można było mieć nadzieję, że nie przerodzi się w coś poważniejszego i samo przejdzie.

- To ja pójdę rozejrzeć się na górę. - elfka machnęła dłonią w górę i poszła znaleźć jakiejś wejście na którąś z wież albo chociaż mury.





- Nogi w dupę mi włażą. - westchnął markotnie Alex ciesząc się, że może wreszcie spocząć na jakimś zydelku. A i chociaż w komnatach zamku było mroczno bo przez małe okna bez szyb wpadało niewiele światła to mury zdawały się solidniejszą ochroną przed jesiennym chłodem niż płachta namiotu pod jaką ostatnio najczęściej spali.

- To ja poszukam jakiegoś miejsca na nocleg. - Manfred zaoferował się w tej kwestii i ruszył na poszukiwanie w bardziej przyziemnej części zrujnowanego zamku.

- Chodźcie zobaczyć. - Igor poszedł z nim i wrócił trochę później sam. Zawołał resztę i porpwadził przez dziedziniec do jakiegoś większego budynku. Tam na parterze była jakaś większa sala. W wejściu zastali Manfreda. Oglądał z zaciekawieniem jakiś kawałek drewna. Widocznie wyszedł na zewnątrz by w świetle dnia lepiej widzieć.

- Tam jest tego więcej. Widocznie nie spalili wszystkiego co narąbali. - powiedział machając w głąb sali w wejściu jakiej stał. Przy kominku rzeczywiście było trochę narąbanych konarów. Nie mogły tu leżeć dłużej niż kilka dni, może tygdzień czy dwa. Na pewno nie były tak stare jak reszta zamku.

- Po drodze też mijaliśmy ślady ognisk. - przypomniał Igor. Samo palenie ognisk nie byłoby dziwne gdy jeszcze byli na nizinach. Ale tutaj od opuszczenia Jaargart aż do wczoraj nie spotkali żadnego człowieka. Dopiero wczoraj Hieronimusa. Nikogo nie mijali po drodze by to ten ktoś mógł pozostawić te ślady ognisk. Albo chociaż tutaj nie tak dawno narąbać i zostawić te drwa na opał.

- Macie jakieś miejsce? Tam nie będę nocować. Tam są jakieś ciała. Szkielety. - dołączyła do nich zdenerwowana zielarka jakiej towarzyszył Alex który początkowo został by nieco odsapnąć. A teraz też przyszedł razem z nią.

- Sporo. Chyba jakaś walka tu była. Ale dawno. Już same kości zostały. - powiedział nieco spokojniej niż koleżanka. Ale bynajmniej nie lekkim tonem.

- Heejj! Chodźcie! Musicie to sami zobaczyć! - nieświadoma tego co się dzieje przy poziomie gruntu z góry zawołała ich elfka. Dla odmiany głos miała radosny i pogodny. Jakby odkryła coś interesującego. Ponaglani tym głosem w końcu i zachęcani wskazówkami elfiej tropicielki podążyli jakimiś omszałymi schodami na mury a potem jeszcze na wieże na jaką weszła.

- Widzicie?! O tam! To musi być to! Jak to nie jest to to już nie wiem co bardziej pasuje na górski bastion! - blondwłosa elfka wskazała dłonią kierunek nie ukrywając swojej ekscytacji ze swojego odkrycia.

- No i to jest zamek. Chyba rzeczywiście większy od tego. - Alex pokiwał głową z uznaniem. W ten słoneczny dzień rzeczywiście wzrok sięgał daleko. I w oddali, na górze jaka wydawała się błękitna widać było regularny, cienki, poziomy pasek. To mogły być jakieś mury. I kilka pionowych kresek. Pewnie jakieś wieże albo wysokie budynki. Ale z tej odległości trudno było dostrzec coś więcej.

- Jak to to. To tak jeszcze z tydzień i byśmy chyba tam mogli być. - Igor ocenił odległość. Wydawała się podobna do tej w jakiej i do tej pory były oddzielone te górskie forty i stanice. Każdy kolejny trochę większy. No i ten tam ledwo widoczny na błękitnym wzgórzu wydawał się jeszcze większy nawet niż ten w jakim w tej chwili byli.

- Chmury idą. Chyba będzie padać. - elfka machnęła nieco w bok wskazując na ponure kłęby jakie zbierały się nad pobliskimi szczytami. I nie było wiadomo gdzie je wiatr zawieje ale coś podejrzanie deszczowo wyglądały.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline