Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-12-2020, 13:04   #31
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Sen na sianie był przyjemną perspektywą dla Anthona. Kilka miesięcy temu byłaby to tortura w porównaniu do wygodnych łóż w których sypiał (które zdecydowanie planował bardziej docenić po powrocie), ale właśnie te kilka miesięcy spędził głównie w podróży… a to zmienia perspektywę.

Anthon był zajęty wciskaniem sobie w gardziel pieczonego ziemniaka gdy babeczki zapytały o gobliny. O co im chodziło? Nie miał pojęcia. Przeca niemożliwe było aby one chciały się za nimi uganiać. Może te pokurcze kogoś im zabiły i chciały posłuchać o tym jak były cięte, rąbane i nadziewane?

Cóż… zaraz miał się dowiedzieć, a tymczasem kontynuował ze swoim ziemniakiem.

 
Arvelus jest offline  
Stary 08-12-2020, 12:57   #32
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 11 - 2519.IX.14; przedpołudnie

Miejsce: Ostland; pogórze na pn od Zamek Lenkster; przysiółek Jaargart
Czas: 2519.IX.14 Bezahltag (5/8); przedpołudnie
Warunki: szum wiatru, jasno, zachmurzenie, ziąb, łag.wiatr


Wszyscy



Obie kobiety spojrzały szybko na siebie gdy Karl potwierdził słowa tubylca i na nim skoncentrowały swoją uwagę.

- A gdzie było to starcie? Daleko? Dawno? - Ilsa zapytała Karla i temat ją wyraźnie interesował. Zresztą je obie. Dość szybko okazało się, że obie panie mają na pieńku z zielonoskórymi i wyrażały chęć wzięcia na nich krwawego odwetu. Dlatego były gotowe udać się na miejsce walki karawany z tą bandą goblinów i pójść ich tropem aby ich odnaleźć i pozabijać. I obie wydawały się mocno zdeterminowane w tym pragnieniu.

- Ale wiecie, to była całkiem spora banda. Może dwa albo trzy tuziny. Zabiliśmy paru z nich ale większość zwiała w las. Chcecie iść na nich we dwie? - elfka wydawała się być nieco sceptyczna czy ich gniew i zapał wystarczą by rozgromić taką sporą bandę co mocno obiła ich karawanę a co dopiero tylko na dwie osoby.

- Jak je znajdziemy to będziemy się martwić. Najwyżej zajmie nam to więcej czasu. - Ilsa wzruszyła ramionami ale chyba taka perspektywa ją nie wzruszała. Przynajmniej takie sprawiała wrażenie.

- Albo one albo my. Nasi bliscy muszą zostać pomszczeni. - Gretchen jej zawtórowała widząc sprawę podobnie.

- Ku chwale Sigmara. - dokończyła Ilsa pobożnym tonem. W końcu sam Sigmar pokonał wielką, orczą armię milenia temu dzięki czemu potem mógł założyć Imperium ktore przetrwało do dziś.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 08-12-2020, 19:05   #33
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

- Dajcie sobie spokój, dziewczęta - warknął Anthon zeźlony, strzepując odłamek ziemniaka który mu się uczepił zarostu nad wargą - Widzicie ilu nas tu jest, a i tak jednego z naszych zakopaliśmy w dziczy i kilka dni dochodziliśmy do siebie. Jeśli nie jesteście jakimiś… maginiami w przebraniu i to dobrymi nie macie się na co porywać. Połowa szczeniaków w Imperium straciła rodzica, ciotkę albo wszystko z powodu zielonoskórych czy bestiludzi. Jeśli chcecie zginąć rzućcie się na swoje miecze. Będzie mniej bolało i przynajmniej nie przyniesiecie goblinom darmowego żarcia. Jeśli szukacie poczucia sprawiedliwości wiedzcie, że bardzo wyraźnie walka z nami była dla nich mocno dotkliwa i przerzedziła ich szeregi, skoro nie ruszyły w pościg za nami… ale ich pająki… hohoho… Miały kilka pająków wielkich jak człowiek. Kły wielkie jak palce mężczyzny - zaprezentował swoje palce wskazujące - nie chcecie się z tym spotkać. Uhonorujcie pamięć rodziny żyjąc. Tak jak ja to zrobiłem. Nie zabijając się.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 08-12-2020 o 20:52.
Arvelus jest offline  
Stary 08-12-2020, 19:58   #34
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pomścić bliskich?
Cel godny był uznania, ale Karl wątpił, by istniała możliwość jego zrealizowania. No chyba że kobiety umiały dużo, dużo więcej, niż wskazywał na to ich wygląd.

- Anthon ma rację - powiedział. - Gdyby to było parę goblinów - mówił dalej - to może i miałybyście szansę. To jest jednak dość liczna grupa, na dodatek wspomagana przez te pająki. Dzięki temu są szybsze niż jakikolwiek piechur. No i mają kilku łuczników. Albo więc zrezygnujcie z zemsty, albo odłóżcie ją na później, a najpierw znajdźcie jeszcze parę osób, tak samo żądnych zemsty.

Nie uważał, że kobiety powinny tylko i wyłącznie siedzieć w domach i zajmować się dziećmi i garami, ale polowanie samowtór na znacznie liczniejszą bandę musiało źle się skończyć dla polujących.

- Oczywiście możecie ruszyć z nami - dodał. Rzecz jasna zabranianie czegokolwiek nic by nie zmieniło. Ilsa i Gretchen nie wyglądały na osoby, które posłuchałyby jakiegoś zakazu. A podczas podróży może dałoby się przemówić im do rozumu.
Poza tym mogło się okazać, że nie będzie już żadnego tropu, którym można by ruszyć.
- Czy słyszałyście kiedyś o legendarnym Bastionie? - zmienił temat. - Szukamy go... i jestem przekonany, że podczas tych poszukiwań natkniemy się jeszcze na gobliny. Im dalej w las, tym ich zwykle więcej.
 
Kerm jest offline  
Stary 12-12-2020, 18:49   #35
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 12 - 2519.IX.25; ranek

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; ruiny fortu Liedergart
Czas: 2519.IX.25 Festag (8/8); ranek
Warunki: jasno, pogodnie, b.mroźnie, łag.wiatr



Wszyscy






- To ta wyglądają te góry? No nie no… Nawet ładnie tu. Tylko trochę zimno. - komentarz Igora pewnie podzielał nie tylko on. Widoki w tych górach potrafiły być bardzo piękne i malownicze. Zapewne niejeden pejzarzysta albo peta by miał tutaj mnóstwo powodów do zchwytów i natchnienia. Troszkę inaczej sprawa się miała jak trzeba było się ruszyć i przedzierać przez te góry. Zwłaszcza jak prawdziwych dróg tutaj trudno było uświadczyć. Znaleźli się w dzikiej krainie. Z dala od królów, książąt, praw i podatków. Ale też z dala od karczm, zamtuzów, targów i w ogóle cywilizacji. Nawet Jaargart co trudno było nazwać wioską to odkąd go opuścili to nie spotkali niczego co chociaż trochę bu mu dorównywało pod względem liczby ludności. Zazwyczaj przedzierali się przez całkiem bezludny teren i całymi dniami nie trafiali na innego człowieka. Grupka ludzi skoncentrowana przy dwóch wozach zagubiona w ogromie tej dzikiej, górskiej krainy.

Podróż była ciężka. Jak właściwie nie było żadnej drogi to po prostu trzeba było jechać na przełaj. Przez zdziczałe łąki, lasy, bory i skalny rumosz, regularnie jechali przez lub wzdłuż jakiegoś strumienia. Przynajmniej o wodę nie musieli się martwić, było jej tutaj pełno. I tej w strumieniach i ta co padała z nieba. Pogoda też nie pomagała. Jeszcze zdarzały się całkiem pogodne dni jak choćby dzisiejszy poranek. Co było słonecznie i były ładne widoki. Ale już coraz częściej zdarzały się szarugi prawdziwie jesienne. Wtedy trzeba było się mozolić by jechać dalej. W końcu utarło się by ktoś szedł trochę z przodu choćby po to by kierować wozami gdzie powinny dać radę przejechać pomiędzy wykrotami, głazami czy przez strumienie tam gdzie dawało się je przekroczyć. Minął tydzień, nawet trochę więcej odkąd opuścili Jaargart a potem tą stanicę i wjechali w tą dolinę co na drugim krańcu było ją widać z wieży stanicy.

Sam cel wędrówki, ta druga stanica co ją swego czasu dojrzała elfka gdy wspięła się na pustą wieżę nie była widoczna przez wiele dni z rzędu. Rzadko pojawiała się przerwa w leśnym poszyciu na tyle by widać było wystarczająco daleko. Może jakby się ktoś wspiął na drzewo albo na jakiś inny punkt to by było widać a może nie. Ale mimo to wydawało się, że zgubić się raczej nie można póki będą jechać wzdłuż doliny. No i wreszcie wczoraj o zmierzchu dotarli do podnóża góry na jakim wznosiła się druga stanica. Równie zapuszczona i zrujnowana jak ta niedaleko Jaargart. Chociaż większa.

- Dobrze, że śniegiem jeszcze nie sypie. Ciekawe kiedy zacznie. - Alex rozebrany do pasa cierpliwie oddawał się zabiegom Jany. Miał pecha. Ledwo wylizał się z ran po walce z goblinami a trzy czy 4 dni temu zsunął się po jakimś rumowisku tak pechowo, że coś tam sobie skręcił czy zwichnął. Właściwie to wtedy jeden z wozów zaczął się osuwać i wszyscy polecieli na łeb i szyję ale reszcie jakoś na strachu się skończyło. Tylko milicjant upadł tak pechowo, że coś mu tam pykło w barku i znów albo raczej nadal był pacjentem płomiennowłosej zielarki. Ale w jednym miał rację, wszyscy pochodzili z nizin nikt z nich nie miał doświadczenia w górach ani tym bardziej z tymi górami przez jakie jechali. Więc nie bardzo wiedzieli czego można się spodziewać.

- Dzisiaj Festag, dzień święty. Idziemy do świątyni. - Ilse podeszła z Gretchen do ogniska przy jakim gotowała się strawa by poinformować resztę o swoich planach. Ostatecznie obie sigmarytki postanowiły dołączyć do karawany. Najpierw z Jaargart bo chciały obejrzeć to pobojowisko. Ale jak minęła większość tygodnia to już niewiele było do oglądania. Ot, parę ubitych w walce goblińskich trupów już mocno naruszonych przez padlinożercó i zgniliznę. Więc pojechały dalej do stanicy próbując się wieczorem zastanowić co robić dalej. Obie się zafrasowały bo chociaż plotki o goblinach okazały się prawdziwe to trop już zdążył mocno wystygnąć. Żadna z nich chyba nie była zawodową tropicielką więc czy po tak długim czasie odnalazłyby ich trop same nie były pewne.

Wtedy wieczorem przy bukłaku wina Ilse zanuciła pieśń. Po czym jak dołączyła Gretchen śpiewały we dwie. Smutna pieśn, całkiem popularna w Ostlandzie chociaż Anthon jej nie słyszał wcześniej. Pieśń o tęsknocie za domem i bliskimi. Zwykle śpiewaną przez tych co są daleko od domu i nie mają widokó na prędki powrót. Często traktowano ją w szerszym zakresie, jako tęsknotę za tymi co spoczywali już za bramami Morra. Dlatego była popularna wsród żołnierzy, karawaniarzy i podróżników. Potem zaśpiewały Psalm Zemsty. Jakby dla równowagi. To był jeden z hymnów na cześć Sigmara, obiecywał srogą zemstę na tych wszystkich kultystach, chaosytach, nieumarłych, bestiach no i orkach. Obie oczywiście najbardziej skoncentrowały się na tej zwrotce o orkach.

A wczoraj w zapadającym zmierzchu jak wjechali w tą stanicę i rozbijali się na noc okazało się, że jest w nieco lepszym stanie. I chyba była nieco większa. Dało się rozpoznać dom boży poświęcony Sigmarowi chociaż dość mały. Jak na małą liczbę mieszkańców tego fortu. Był wielkości nieco większego domu ale nie miał co się równać ze świątyniami w miastach. Był jednak zbudowany z kamienia jakiego pełno było w górach więc same mury ostały się nawet jak dach już dawno się zapadł, zgnił i rozpadł. Ale obie sigmarytki zdawał się przyciągać w naturalny sposób i zwłaszcza dzisiaj jak był dzień boży postanowiły oddać w nim hołd swojemu patronowi.

Ten tydzień okazał się ciężki. Ciężka, przeprawa wzdłuż górskiej doliny. Nawet jak ich nic nie napadało to i tak dzień w dzień było męczące a niebezpieczeńswo czaiło się wszędzie. Alex pechowo wybił bark, jeden z kucy skręcił nogę i musieli go dobić a paszy już zostało z połowa. Chociaż na 3 a nie 4 zwierzaki to powinna wystarczyć na nieco dłużej. Został im już tylko jeden zapasowy zwierzak. A jednak chociaż ludzi już prawie nie spotykali to jednak były tu ślady życia. Ślady obozowisk, palonych ognisk, spożywanych posiłków. Zupełnie jakby ktoś też podróżował tym bezdrożem. Ale wcześniej. Tamtego dnia co rumosz osunął się pod jednym z wozów i Alex miał takiego pecha to trochę dalej znaleźli martwego kuca, osła albo muła. Padlina już musiała leżeć z jakiś tydzień więc była w stanie zaawansowanego rozkładu. Właściwie mógł to być jakiś zdziczały zwierzak no ale niekoniecznie. To, że ktoś wybrał drogę wzdłuż a nie w poprzek doliny dziwne nie było, tak się zazwyczaj podróżowało. Ale na tym pustkowiu to wydawało się dziwne. Zwłaszcza, że chyba musiał ten ktoś jechać w tym samym kierunku co wyprawa wolfenburskigo ratusza bo inaczej chyba powinni się spotkać albo chociaż minąć.

I jak się już rozgościli w tym forcie Liedergart to zorientowali się, że tutaj też musiał ktoś obozować. To też nie było dziwne bo na tych bezdrożach wydawało się to odpowiednie miejsce. Nad głównym donżonem zachowało się na tyle sklepienia, że wciąż dawało schronienie przed deszczem i wiatrem.





- Musisz teraz oszczędzać to ramię Alex. Uważaj na siebie. Ładnie się goi ale jeszcze to trochę potrwa. - zielarka jak co rano prosiła milicjanta by ten dbał o siebie co by jej ułatwiło jej zadanie. A może mówiła to po to by inni też go oszczędzali.

- Pytanie co dalej. Dotarliśmy tutaj do tego fortu ale to chyba nie jest ten Bastion. Rozczarowana bym była jakby o tą kupę ruin była taka afera. - Allif popatrzyła na resztę. Próbowała wczoraj, próbowała dziś rano ale nawet jak się wspięła na szyt donżonu jaki wznosił się pośrodku dziedzińca to nie widziała żadnej kolejnej wieży. Poza tą stanicą na południu jaką opuścili ponad tydzień temu. Z murów widać było, że dolina się rozdwaja, w lewo i w prawo. Ale w którą stronę prowadzi do Bastionu to nie było wiadomo.

- Może jakby wejść na jakąś górę to by było coś widać? - zaproponował Igor wskazujac dłonią na górskie zbocza przy zamku. Dominowały majestatycznie nad śmiertelnymi istotami oraz ich budowlami. Ale by wejść na taką górę to pewnie z pół dnia by zeszło bo trzeba by iść na przełaj pod górę. A potem zejść to pewnie podobnie. Reszta też popatrzyła na siebie niepewna co dalej powinni czynić z tym wszystkim więc w końcu jak zwykle decyzja spadła na dwóch właścicieli listu żelaznego.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 17-12-2020, 18:01   #36
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Karl miał nieodparte wrażenie, że zabrali się za poszukiwanie Bastionu o parę tygodni za późno.
I że jeśli nie dopisze im szczęście, to dopadnie ich zima, a oni będą mieć szczęście, jeśli wrócą do cywilizacji nie odmroziwszy sobie zadków, nosów i palców.

Oczywiście nie miał zamiaru narzekać - towarzystwo było miłe, mieli co jeść (w lasach też zwierzyny nie brakowało, bo nikt na nic w tych rejonach nie polował), czasem nawet zdarzał się dach nad głową.

- Zróbmy dzień przerwy - zaproponował. - Razem z Allif i Manfredem wybierzemy się na jakąś górę. Może faktycznie ze szczytu uda się coś zobaczyć i będziemy wiedzieć, w którą odnogę skręcić. Lepiej stracić dzień, niż dwa tygodnie.
- Trzeba by zastanowić się, czy nie lepiej by było ruszyć dalej bez wozów
- zmienił temat - które nas spowalniają. Jeśli tak, to trzeba by zrobić przegląd bagaży, załadować na konie i na plecy co się da i ruszyć pieszo. A wozy zostawić. Nikt ich nie ukradnie.
- Pójdziemy tak daleko, jak starczy paszy dla koni. Znaczy żebyśmy zdołali wrócić
- dodał.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-12-2020, 22:52   #37
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 13 - 2519.IX.26; ranek

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; ruiny fortu Liedergart
Czas: 2519.IX.26 Wellentag (1/8); ranek
Warunki: jasno, pogodnie, b.zimno, powiew


Wszyscy



Poranek był bardzo ładny i pogodny. Noc też. Ale jednak to już były góry. I nawet jak przymrozek nie ścinał gruntu to było jednak zimno. I ten przymrozek wydawał się już całkiem realną perspektywą. Dzień odpoczynku wszystkim się przydał po tej ciężkiej przeprawie przez górskie ostępy. A i dawne mury dawały wciąż przyzwoite schronienie a nie tak nocowanie pod chmurką jak ostatnio.

- Ładnie się goi. Jeszcze parę dni i powinno wrócić do normy. - Jana poklepała pocieszająco pechowego milicjanta po ramieniu.

- Bardzo ci dziękuję za pomoc. - powiedział też się do niej uśmiechając. Nie dało się ukryć, że chociaż rudowłosa zielarka żadnego goblina nie ubiła to jednak okazała się niezastąpiona w łataniu uczestników wyprawy z różnych obrażeń jakie odnieśli podczas walk czy podróży.

- Wszyscy powinniśmy sobie pomagać. Nikt z nas nie da rady znać się na wszystkim. Wszyscy się nawzajem potrzebujemy. - Jana odparła z uśmiechem jakby powtarzając jakąś sentencję.

- Nie chcę wam psuć humoru. Ale jak mamy znaleźć ten Bastion nim zacznie się zima… - Allif nie musiała kończyć. Ostatnio zwykle ona nalegała by posuwać się do przodu nawet pomimo takich bezdroży jakie były w tych górach.

A wczorajsza wspinaczka na pobliską górę przyniosła trochę odpowiedzi. Chociaż zajęła większość dnia. Właściwie nie była może zbyt wymagająca technicznie ale też to nie był spacerek. I jak wyszli we trójkę po śniadaniu to wrócili może z jeden albo dwa dzwony* przed zmrokiem. Ale mniej więcej w południe dotarli na szczyt pobliskiej góry i mogli się rozejrzeć po okolicy.





Widok dla mieszańca nizin mógł być bardzo niecodzienny. Widok gór gdzieś tam na horyzoncie nie był żadną nowością. Ale tak będąc wewnątrz oceanu gór dało się odczuć skalę tej górskiej potęgi. Tam, na dole, mocując się z potykającymi się wozami i maszerując wśród górskich lasów nie dało się tak tego odczuć. Zbyt mały fragment był widoczny by ogarnąć wzrokiem tą górską krainę. Dopiero jak się stanęło na jednym ze szczytów było to widać.

Było widać coś jeszcze. Spędzili we trójkę dobre dwa pacierze na przyglądaniu się okolicy, porównywaniu różnych detali terenu i zwykłym odpoczynku przed drogą powrotną. W pierwszej chwili obie “podejrzane” doliny wydwały się równie majestatyczne z perspektywy szczytu wzgórza. Ale dopiero po dokładnym oglądaniu ich obu Karl i Allif dostrzegli na odległym zboczu podejrzanie reagularny kształt. Nie mieli pojęcia co to może być. Ale ten nienatrualnie równy prostokąt sugerował, że może to być dzieło świadomej cywilizacji a nie produkt sił natury. Odległość była spora. Jeśli by podróżowali tak jak do tej pory to znów pewnie wyszedłby z tydzień jazdy. I znów nie powinni się raczej zgubić, wystarczyło podróżować dnem doliny. Tej po lewej stronie od dawnego fortu. Dnem doliny płynął strumień więc z zaopatrzeniem w wodę nie powinno być problemu. Może to była mało wyraźna wskazówka ale w tej dolinie po prawej nie dostrzegli nawet takiej.

Znaleźli też ciało. Gdzieś na stoku góry na jaką się wspinali. Ciało musiało leżeć od dawna. Może z parę miesięcy, może nawet z poprzedniego sezonu. Padlinożercy już dawno zrobili swoje więc z ciała zostały głównie kości wystające z resztek. Trudno było zgadnąć kto to kiedyś był. Niewiele z tego kogoś zostało. Przy ciele jednak zachował się nóż i topór. Topór był dość standardowy i jako broń i narzędzie. Ale nóż to miał całkiem ładną rękojeść zrobioną z kości i uformowaną w scenę polowania.

- Chcesz zostawić tu wozy? I iść pieszo? - Igor zapytał Karla o to co mówił wczoraj. Dzisiaj rano pogoda była tak samo ładna jak wczoraj. Ładniejsza o tej porze roku i w tych górach wątpliwe aby się trafiła. Dyskutowali o tym z przerwami od wczoraj. Były plusy i minusy takiego rozwiązania. Minusem było to, że trzeba by iść o własnych nogach i wszystko dźwigać na własnych plecach. A przynajmniej sporo nawet jakby trzy kopytne zwierzaki poniosły cięższy sprzęt. Plusem to, że wozy miały wyraźną trudność z poruszaniem się przez pustkowia. Nie wszędzie też nimi dało się wjechać. Do rozmowy wtrąciły się dwie sigmarytki jakie dołączyły w Jaargart i ostatni tydzień podróżowały z nimi dzieląc warty i trudy podróży. A teraz podeszły do ogniska.

- My postanowiłyśmy tu zostać. Chcemy doprowadzić świątynie Sigmara do porządku. To wstyd widzieć ją w tak opłakanym stanie. - Ilse jak zwykle była bardziej rozmowna od jej koleżanki. Wskazała na jeden z budynków fortu jakim była świątynia Młotodzierżcy. Wczoraj spędziły w niej większość dnia sprzątając i porządkując ją gdy Karl, Manfred i Allif poszli na górski rekonesans. I widocznie nabrały przekonania, że ich powinnością wobec ich patrona jest opieka nad tą zrujnowaną świątynią.

- Ktoś zbeszcześcił tą świątynie. I to niedawno. Załatwiali się tam! Bezbożnicy! Barbarzyńcy! - Gretchen była zgodna. I zgorszona jak potraktowano tą opuszczoną od dawna ale jednak świątynie. Do tego świątynie ich patrona który był najpopularniejszym bogiem w całym Ostlandzie. Tym bardziej miały zamiar nie dopuścić do powtórzenia się takiej sytuacji. Elfka poszła to zobaczyć na własne oczy i stwierdziła, że już trochę te odchody leżą. Parę dni. Tydzień. Może trochę więcej. Niby nic świeżego ale jednak przy tej bezludnej pustce dookoła to jednak był pierwszy ślad czyjejś obecności w okolicy.

---

*dzwon - czyli umownie ok 1 h, od bicia dzwonów odmierzających codziennie upływ kolejnej godziny.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 20-12-2020, 13:25   #38
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wyprawa na szczyt najbliższej góry z pewnością nie była wyprawą wymagającą umiejętności wspinaczkowych. Nie trzeba było lin, haków ani czekanów - wystarczały nogi i własne chęci.

No i, w sumie, opłaciło się.
Tak przynajmniej mogło się wydawać, bowiem widoczny na horyzoncie obiekt wydawał się być dziełem rąk ludzkich. Albo przynajmniej istot inteligentnych.

- No to przynajmniej wiemy - powiedział Karl - w którą stronę iść. Jeśli to nie będzie poszukiwany przez nas Bastion, to wracamy.
- Teraz też wracamy. Do swoich
- zażartował. - Pora przekazać radosne informacje.

* * *


- Powinniśmy ruszyć lewą odnogą - powiedział, po powrocie do strażnicy. - Wygląda na to, że jest tam jakaś budowla. Uważam, że jeśli zostawimy tu wozy, to dotrzemy tam w ciągu pięciu dni. Zwierzęta poniosą część ładunku, więc musielibyśmy się zastanowić, co zabieramy z sobą, a co zostawiamy.
- Jeżeli zabierzemy wozy, to podróż się przedłuży
- dodał, spoglądając na Anthona, który przecież mógł mieć inne zdanie na temat tego, jak powinna wyglądać dalsza wędrówka.
 
Kerm jest offline  
Stary 20-12-2020, 17:34   #39
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Anthon przytaknął Karlowi, że warto pójść zobaczyć i… wyłożył się wygodnie. Dla niego to był doskonały moment aby się… poopierdalać przez dzień i tak też zrobił ograniczając do minimum swoje aktywności. Tyle by nie wmasowywać w twarz innym, że się leni. Usiadł też w pewnym momencie do swoich ksiąg po raz kolejny je przeglądając i klnąc po jaką cholerę on je brał.

- Musimy się spieszyć - przytaknął Anthon - jak nas zima złapie w podróży to zaczniemy walczyć o przetrwanie. Idźmy bez wozów, ale pozwólmy sobie by powoli nam zaczęła kiełkować w głowach idea o powrocie i przerzuceniu dalszych poszukiwań na wiosnę. Jak tam znów figę znajdziemy i nie będzie wizji żadnego zimowiska, to powinniśmy wracać - nieświadomie powtórzył wcześniejszy pomysł Karla Anthon.

 
Arvelus jest offline  
Stary 29-12-2020, 05:13   #40
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 14 - 2519.IX.31; popołudnie

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; ruiny fortu zamku
Czas: 2519.IX.31 Konistag (6/8); popołudnie
Warunki: jasno, pogodnie, mroźno, łag.wiatr


Wszyscy



Pogoda zdawała się im ostatnio sprzyjać. Pomimo tego, że pierwszy miesiąc po jesiennej równonocy już się kończył a Kaldezeit miał się zacząć za parę dni to było było zaskakująco pogodnie. Gorzej było, że ten jesienny chłód, zwłaszcza nocami i o poranku już trudno było przegapić. Dziś w nocy i o świcie szron ściął już trawy, wrzosy i opadnięte liście. Ale gdy dzień się porządnie zaczął, jeszcze zanim skończyli śniadanie wybielony szronem świat znów przybrał barwnych, jesiennych kolorów gdy Słońce stopiło ten szron. Taal wciąż zdawał się przeważać nad swoim bratem Ulrykiem.

Może dlatego prognozy Karla sprzed paru dni się sprawdziły. I dzisiaj, pod koniec piątego dnia podróży, trochę po południu, dotarli do wzgórza na jakim stała jakaś budowla. Dotąd widzieli głównie jej szczyty wież ale niczym drogowskaz każdego dnia robiła się trochę większa i bliższa. Aż dzisiaj podeszli pod wzgórze na jakim stał jakiś zamek. Już na pierwszy rzut oka wydawał się zarówno zrujnowany i opuszczony jak i większy od dwóch poprzednich jakie natrafili po drodze.

- To ma być ten Bastion? Myślałem, że będzie większy. - mruknął Alex rozglądając się po wewnętrznym dziedzińcu. Rzeczywiście mieli tu już do czynienia bardziej z zamkiem niż jakąś stanicą czy małym fortem. Ten był już całkiem niczego sobie. Dalej znacznie mniejszy niż ten w Lenkster ale jednak już raczej zamek. Z murami, suchą fosą, wieżami i rozwalonymi resztkami mostu zwodzonego.

Ten most zwodzony był dzisiaj największą przeszkodą do sforsowania. Zwłaszcza dla czworonogów. Juczne kuce miały wyraźną trudność by pokonać na swoich kopytach osuwisko z ziemi, kamieni i zwietrzałych belek jakie powstało z osuniętego mostu jaki musiał zawalić się wieki temu. I pewnie też czas i pogoda sprawiły, że część fosy też się osunęło dzięki czemu pomimo braku mostu dało się jakoś przejść. Dwunogi z pomocą chwytnych dłoni mieli znacznie mniejsze trudności niż zwierzaki. Póki miejsce było niebronione to było raczej kwestia czystej formalności o ile ktoś pechowo by nie skręcił kostki czy nie upadł na tym osuwisko na dno błotnistej obecnie fosy. Nie było trudno się domyślić, że byle jaka obrona znacznie by utrudniła sforsowanie tej bramy pomimo braku mostu i wrót. Brama ziała ciemnym, krótkim tunelem aż na drugim końcu niczym światło w tunelu widać było ten dziedziniec.

- O. Zobaczcie. To nie jest herb von Falkenhorstów? - Igor wskazał na herb wyrzeźbiony nad bramą wejściową. Tem od zewnątrz też jakiś był ale kiepsko zniósł próbę czasu i był już nieczytelny. Ale ten od wewnątrz zachował się lepiej. W świetle wczesnego popołudnia, ten poplamiony, porośniety mchem i zwietrzały kawałek muru nad bramą rzeczywiście wyglądał podobnie jak herb dawnych obrońców tej okolicy.

- Hmm… Ten z wczoraj chyba mówił o innym zamku. Mówił, że dzsiaj pewnie dojedziemy do tego. - Allif też spojrzała na ten herb swoimi bystrymi oczami. Ale w głosie brzmiała jej niepewność. No tak, wczoraj o dziwo spotkali kogoś. Stary Hieronimus był chyba jakimś eremitą czy pustelnikiem. Też się zdziwił, że spotykał jakichś ludzi na tym pustkowiu. Zwłaszcza żadnych bandytów ani orków czy innego tałatajstwa jakie tutaj lęgło się w górach. Niestety porozumienie ze starcem nie należało do łątwych. Mówił jakby z tej samotności pomieszały mu się klepki. Często cytował święte psalmy i odnosił się do jakichś mistycznych alegorii nawet gdy rozmawiali o dość zwykłych i codziennych sprawach. Na przykład pytając o drogę. Więc nie do końca było wiadomo co on właściwie odpowiadał. Nawet gdy odpowiadał obszernie i chętnie.

- Nie wiem czy z nas nie żartował. Może coś mu się pomieszało? Nie wiedział jaki mamy rok. - Igor był sceptyczny od początku do starego pustelnika. Allif też wczoraj dość szybko dała sobie spokój z prowadzeniem rozmowy deklarując, że aż tak nie zna ludzkich dialektów i kultury by zrozumieć co starzec prawi.

- Dzisiaj to chyba już i tak nigdzie dalej nie pójdziemy. A tutaj chyba lepiej nocować niż za murami. - Jana była zmęczona. Więc wolała już spocząć i ogrzać się. Decyzja by przesiąść się z wozów na własne nogi miała swoje zalety. Na przykład podróż na przełaj przez lasy i bezdroża wydawała się łatwiejsza i szybsza gdy nie trzeba było szukać przejścia dla wozów. Jednak wadą było to, że całą tą górską przestrzeń trzeba było przejść na własnych nogach. Dźwigając to wszystko co do tej pory jechało na wozach. Łącznie z własnym tyłkiem. Dobrze, że największe ciężary jechały przytroczone do grzbietów kuców. Dla Antohna oznaczało to, że musiał tam przytroczyć swoją włócznie i nie taką małą tarczę. A i sam pancerz i reszta co miał na sobie i tak było co dźwigać. Pozostali borykali się z podobnymi dylematami. Wychodziło, że podczas podróży na własnych nogach jest dokładnie na odwrót niż podczas walki - im lżej tym lepiej. Wozy zostawili w poprzednim forcie pod opieką Ilsy i Gretchen jakie zostały tam aby strzec i odnowić dom boży swojego patrona i nie dopuścić do ponownego zbezczeszczenia.

Jednak dalej wieczorami można było odczuć ich obecność. Bo zaczęły świecić jakimś ogniskiem czy latarnią na wieży. Co było istnym światełkiem w ciemnościach. Oznaką, że w tej dzikiej, górskiej krainie są jacyś przyjaźni, cywilizowani ludzie. Nawet jeśli nie tuż obok. Ostatnie dwie noce jednak tego światełka nie było już widać. Może odeszli zbyt daleko a może jakieś lasy czy wzgórza przysłoniły widok. Była nadzieja, że może dzisiaj wieczorem z jakiejś wieży czy murów będzie widać to światełko.

Jana z ulgą rzuciła swoją torbę i zaczęła rozglądać się za miejscem na rozbicie obozu. Reszta zmęczonej całodziennym marszem grupki też się rozeszła po kątach by się rozeznać w sytuacji. Nie tylko zielarka odczuwała skutki jesiennej podróży górskimi dolinami. Alex też mówił z zachrypniętym głosem jakby go przeziębienie brało. Karl i Igor co prawda czuli lekkie pulsowanie w skroniach i czasem kichnęli czy prychnęli ale ostatecznie na razie była to drobna niedogodność nie wpływająca na ich działania. Można było mieć nadzieję, że nie przerodzi się w coś poważniejszego i samo przejdzie.

- To ja pójdę rozejrzeć się na górę. - elfka machnęła dłonią w górę i poszła znaleźć jakiejś wejście na którąś z wież albo chociaż mury.





- Nogi w dupę mi włażą. - westchnął markotnie Alex ciesząc się, że może wreszcie spocząć na jakimś zydelku. A i chociaż w komnatach zamku było mroczno bo przez małe okna bez szyb wpadało niewiele światła to mury zdawały się solidniejszą ochroną przed jesiennym chłodem niż płachta namiotu pod jaką ostatnio najczęściej spali.

- To ja poszukam jakiegoś miejsca na nocleg. - Manfred zaoferował się w tej kwestii i ruszył na poszukiwanie w bardziej przyziemnej części zrujnowanego zamku.

- Chodźcie zobaczyć. - Igor poszedł z nim i wrócił trochę później sam. Zawołał resztę i porpwadził przez dziedziniec do jakiegoś większego budynku. Tam na parterze była jakaś większa sala. W wejściu zastali Manfreda. Oglądał z zaciekawieniem jakiś kawałek drewna. Widocznie wyszedł na zewnątrz by w świetle dnia lepiej widzieć.

- Tam jest tego więcej. Widocznie nie spalili wszystkiego co narąbali. - powiedział machając w głąb sali w wejściu jakiej stał. Przy kominku rzeczywiście było trochę narąbanych konarów. Nie mogły tu leżeć dłużej niż kilka dni, może tygdzień czy dwa. Na pewno nie były tak stare jak reszta zamku.

- Po drodze też mijaliśmy ślady ognisk. - przypomniał Igor. Samo palenie ognisk nie byłoby dziwne gdy jeszcze byli na nizinach. Ale tutaj od opuszczenia Jaargart aż do wczoraj nie spotkali żadnego człowieka. Dopiero wczoraj Hieronimusa. Nikogo nie mijali po drodze by to ten ktoś mógł pozostawić te ślady ognisk. Albo chociaż tutaj nie tak dawno narąbać i zostawić te drwa na opał.

- Macie jakieś miejsce? Tam nie będę nocować. Tam są jakieś ciała. Szkielety. - dołączyła do nich zdenerwowana zielarka jakiej towarzyszył Alex który początkowo został by nieco odsapnąć. A teraz też przyszedł razem z nią.

- Sporo. Chyba jakaś walka tu była. Ale dawno. Już same kości zostały. - powiedział nieco spokojniej niż koleżanka. Ale bynajmniej nie lekkim tonem.

- Heejj! Chodźcie! Musicie to sami zobaczyć! - nieświadoma tego co się dzieje przy poziomie gruntu z góry zawołała ich elfka. Dla odmiany głos miała radosny i pogodny. Jakby odkryła coś interesującego. Ponaglani tym głosem w końcu i zachęcani wskazówkami elfiej tropicielki podążyli jakimiś omszałymi schodami na mury a potem jeszcze na wieże na jaką weszła.

- Widzicie?! O tam! To musi być to! Jak to nie jest to to już nie wiem co bardziej pasuje na górski bastion! - blondwłosa elfka wskazała dłonią kierunek nie ukrywając swojej ekscytacji ze swojego odkrycia.

- No i to jest zamek. Chyba rzeczywiście większy od tego. - Alex pokiwał głową z uznaniem. W ten słoneczny dzień rzeczywiście wzrok sięgał daleko. I w oddali, na górze jaka wydawała się błękitna widać było regularny, cienki, poziomy pasek. To mogły być jakieś mury. I kilka pionowych kresek. Pewnie jakieś wieże albo wysokie budynki. Ale z tej odległości trudno było dostrzec coś więcej.

- Jak to to. To tak jeszcze z tydzień i byśmy chyba tam mogli być. - Igor ocenił odległość. Wydawała się podobna do tej w jakiej i do tej pory były oddzielone te górskie forty i stanice. Każdy kolejny trochę większy. No i ten tam ledwo widoczny na błękitnym wzgórzu wydawał się jeszcze większy nawet niż ten w jakim w tej chwili byli.

- Chmury idą. Chyba będzie padać. - elfka machnęła nieco w bok wskazując na ponure kłęby jakie zbierały się nad pobliskimi szczytami. I nie było wiadomo gdzie je wiatr zawieje ale coś podejrzanie deszczowo wyglądały.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172