Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2020, 09:40   #1944
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Uch – jęknął zakonnik obmacując bok. – Dziękuję Wam dobrzy ludzie, za propozycję, ale mnie w przeciwną stronę trzeba. Do domu pod wieczór winienem zajechać, jak Sigmar da… Wilcze kapoty mieli, obrażali i szkalowali mnie i naszego boga, to pewne że sympatycy Synów Ulryka, jeśli nie oni sami. Ale chyba nie oni, bo gdyby tak było to zamiast lżyć i kopać, do drzewa by mnie przybili albo członki poucinali, okrutnicy. Tak się na północy, gdzie silniejsi są, zabawiają… Oj, ciężkie czasy, ciężkie.

Woźnica nie chciał czekać, aż znajdzie się ktoś kto będzie towarzyszył mnichowi. Ober-pisarz wraz z rodziną również naciskali na wznowienie podróży. Jednak gdy się już zbierali do odjazdu, a zakonnik oporządzał muła, od Middenheim nadjechały trzy wozy wyładowane dobytkiem. Na przodzie podążało dwóch krasnoludów z kuszami i dwóch pachołków w ćwiekowanych kaftanach. Jeden z pojazdów powożony był przez woźnicę, obok którego siedział ubrany w bogaty, ekscentryczny strój podstarzały mężczyzna w kryształowych okularach. Dwa pozostałe wozy należały do krasnoludzkich rodzin.

W trakcie krótkiej pogawędki awanturnicy dowiedzieli się, że magister Hugon Fossberg i dwie krasnoludzkie rodziny opuściły Middenheim ze względu na nowe podatki. Wedle słów czarodzieja, który spędził w mieście ostatnie dziesięć lat, płacenie za to, że się w mieście po prostu mieszkało, było żałosne. Winą za podatki obarczał on Kanclerza Sparsama. Krasnoludy miały swoje, nieco odmienne zdanie na ten temat zwalając winę na elfy obecne na dworze Grafa – trubadura Rallane’a i łowczego Allavandrela. Zakonnik zdecydował przyłączyć się do uciekinierów w swojej podróży na południe.

Następnego dnia przed południem, Berni i Leonard zobaczyli cel swojej podróży. Na szczycie skalnej iglicy zwanej Fauschlagiem położone było Middenheim, Miasto Białego Wilka otoczone wysokim, solidnym murem. Do ziejących czernią miejskich bram wiodły z poziomu lasu olbrzymie, kamienne wiadukty. Im bliżej miasta byli, tym wyraźniej widać było panujący na pochylniach ruch i ludzi, wysoko na murach, którzy przyozdabiali szary, surowy kamień kolorowymi flagami i proporcami. Dyliżans stanął posłusznie w linii pojazdów pnących się ku bramom. Od przepaści oddzielała go tylko wysoka na trzy stopy kamienna barierka. Przez okno widać było instalację umożliwiającą dostanie się do miasta w inny sposób – z wystających poza obręb murów, drewnianych żurawi zwieszały się pęki lin i łańcuchów, z przytwierdzonymi do nich krzesełkami. Wciągani niemal dwieście metrów w górę podróżni kurczowo trzymali się uchwytów, wirując i kołysząc się na wietrze.

W bramie czekało dwóch strażników w towarzystwie urzędnika i jego wielkiej księgi. Pytanie zadawane każdemu, czy to wchodzącemu czy opuszczającemu miasto, kto nie był krasnoludem brzmiało:
- Jesteś lub kiedykolwiek byłeś kapłanem lub czarodziejem?

*

Złapany człowiek miał purpurowo-żółty kubrak, co chyba było wystarczającym dowodem na jego przynależność do sekty polującej na Berniego Zinggera. Nie miał przy sobie żadnych listów ani przedmiotów wskazujących na cel jego zachowania, poza flakonikiem wypełnionym purpurową cieczą. Wolfgang przyjrzał mu się wiedźmim wzrokiem, ale nie stwierdził obecności magii. Odkorkował i powąchał. W końcu stwierdził, że to atrament.

- Ruthard… Ruthard Schielme… - wyjąkał złapany odpowiadając na pytania Axela, uznając chyba że odpowiedzi będą najlepszą gwarancją przeżycia. Szczere odpowiedzi. – Z Salzemundu… Mnie kazali tylko za panem Lieberungiem jechać i za tymi, co mu towarzyszą… Mieć pewność, że do Middenheim przyjedzie… Że się w Mieście Białego Wilka zjawi przed festiwalem… Tylko obserwować, patrzyć… Nic złego, doby panie… Nic złego nie robić…
 
xeper jest offline