| Dzień 16; 08:30, warsztat robotyka
Vicente, Alice
- “Przyjdziesz?” - wybrzmiało w intercomie gdy tylko Alice opuściła mesę. - “Warsztat”.
Skrzywiła się - nie chodziło o Vicente jako takiego, po prostu zamierzała się zająć swoją hodowlą.
- Mamusia niedługo wróci - zapewniła swoje roślinki i wyszła z kajuty.
Vicente rzeczywiście siedział w warsztacie. Na stole roboczym leżał korpus majora. Holo projektora wyświetlało schemat jakiejś skomplikowanej instalacji wmontowanej w… inżynier przyjrzała się dokładniej, wyglądało jakby była wmontowana w jeden z korytarzy.
Alice obkręciła się raz i drugi, patrząc na fragmenty korytarza wmontowane w jej kombinezon. Ostatnio zrezygnowała z szortów i topu, i nosiła wyłącznie swój roboczy kombinezon szczelnie okrywający całe ciało.
- Death zone - wyjaśnił informatyk widząc czemu przygląda się inżynier, - dla droidów. Generuje impuls EMP i unieruchamia wszystko w polu. Co myślisz?
- Sprawdzasz, czy nie jestem droidem? - dopytała, wchodząc do warsztatu.
- Myślę, że trzeba uruchomić generator - powiedziała odruchowo. - Ale nie o to pytałeś, prawda?
Popatrzył na nią zaskoczony, jakby dopiero teraz zauważył, że nie jest sam. Zamrugał oczami.
- Dlaczego?
- W sensie? - teraz ona nie zrozumiała. - Dlaczego co?
- Generator - wyjaśnił. - Dlaczego TRZEBA uruchomić?
Potrząsneła głową, wyraźnie zdziwiona jego pytaniem.
- Energia. Potrzeba energii, żeby dotrzeć do danych. To nam pozwoli zrozumieć, co tam się stało. No i może coś nam się przyda. Sprawdzimy, co działa, co nie.. co można zabrać, żeby ulepszyć naszą we.. - zacięła się, ale szybko dokończyła: - Nasze ży…
- Nie! - przerwał uderzając pięścią w korpus cyborga. - Nic nie rozumiecie! Wszystko pogarszacie! Ta energia budzi zło na tej stacji. Zło, które było uśpione. Zabijecie nas wszystkich!
Alice przyjrzała się mężczyźnie uważnie, jakby był jakimś nieznanym, a wyjątkowo ciekawym, gatunkiem kosmicznej fauny.
- Ja rozumiem hiszpański temperament i te sprawy… Ale Vicente, zachowujesz się, jakby cię już to uśpione zło ze stacji opętało. Uspokój się i po prostu powiedz, czego się obawiasz. Ja to jakoś łyknę, ale nikt nie będzie cię brał poważnie, jak będziesz odstawiał takie sceny. Pooddychaj, czy coś.
Oparła się o konsolę.
- No? – zachęciła go.
- Kurwa! Mówiłem...
Ile razy już o tym mówił? A oni ciągle go nie słuchali. A może nie pamiętali? Byli jak zepsute algorytmy, które po przejściu jednej pętli zapominały poprzednie rozkazy, jak pierwsze droidy z małymi buforami, które po przeładowaniu... Nie lubił się powtarzać. Spojrzał jej prosto w oczy. Robi to specjalnie? By wysłuchać, jak West i potraktować jak upośledzone dziecko, które trzeba słuchać, bo inaczej wpadnie w szał a potem zignorować to co powiedziało, bo przecież wygaduje bzdury. Jaki sens miało powtarzanie oczywistości?
Wziął głęboki oddech.
- Włączenie zasilania w dwunastce i jedenastce już było błędem ale wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy... Przez to cyborg, który cię zaatakował mógł się podładować. Czy tylko on jeden? - Rozłożył ręce. Postukał w skorupę, która została z majora. - Oni nie walczyli z wirusem. Oni walczyli z SI, która ich wy-ka-so-wa-ła - przypomniał, sylabizując ostatnie słowo. - Nikt zdaje się o tym nie pamiętać, albo co gorsze, lekceważycie tą informację wypierając fakty. Co pozostało z załogi dwunastki? Lepkie gluty. Co zostało z majora?
Głuchy odgłos uderzenia w pusty egzoszkielet był odpowiedzią na pytanie. Sanchez przeczesał włosy palcami. Westchnął.
- Nie sugeruję, żeby nic nie robić - uprzedził Alice, - tylko żeby minimalizować ryzyko. Każde włączenie zasilania może wybudzić coś, co ich skasowało, co przez dwadzieścia lat było uśpione. Dlaczego nie sprawdzimy najpierw innych opcji? A gdy już nie pozostanie nic innego, dlaczego nie przygotujemy się na zagrożenie? Jesteście jak dzieci, które muszą się sparzyć, żeby przekonać się co to gorące.
Alice bębniła palcami w konsolę. Słuchała bez komentarza, skrzywiła się tylko, kiedy Vicente zaczął znów rzucać obelgi.
- Generator nie był włączany… - powiedziała w końcu. – Więc jak cyborg się podładował?
- Włączyliśmy zasilanie w dwunastce i jedenastce - przypomniał. - Droid musiał tam się znajdować, podłączony do stacji ładującej.
- Ok - mruknęła Alice , wyraźnie zawstydzona. Pamięć płatała jej figle… Durny zwrot, ale pasował. Nawet nie pamięć, raczej chodziło o to, że ostatnio skupianie przychodziło jej z trudem. Musiała się mocno skupiać, żeby się skupić. Czasem o tym zapominała, bo przecież zwykle to była czynność automatyczna, jak oddychanie. I różne rzeczy jej umykały. Delfiny. Delfiny muszą pamiętać o oddychaniu, jak zapomną, to się uduszą. Tak samo ona musiała pamiętać o tym, żeby być skupioną. Ostatnie wydarzenia… Nie chciała o tym myśleć. Marihuana na pewno pomoże.
- Więc co proponujesz?
Spojrzał na nią podejrzliwie, niepewny czy tylko go sprawdza, czy rzeczywiście oczekuje propozycji.
- Z mojego punktu widzenia sytuacja wygląda tak... - zaczął ostrożnie. - Na Archimedesie należy utrzymać zerowe zasilanie i w miarę możliwości wyłączyć to w dwunastce i jedenastce. Spenetrować stację, bez włączania czegokolwiek w poszukiwaniu jednostek, które mogły się zdążyć podładować. Wyeliminować nim będą w pełni sprawne. Załoga powinna skupić się póki co na wykrytej przez sondy asteroidzie i naszym podróżniku w czasie i skrzynce, którą znaleźliśmy. A ja chciałem cię prosić o pomoc przy konstrukcji Death Zone, gdybyśmy coś przegapili i SI dokonała abordażu na Aurorę. Poza tym przygotowanie min i granatów EMP, przegląd materiałów z Archimedesa - wskazał na resztki majora i westchnął. - Brakuje mi czasu ale... - podniósł palec, - najważniejsze jest zero zasilania na Archimedesie.
- Dopsz - powiedziała Alice. - Przekonam Tonego. A wcześniej pomogę ci z tym Death Zone.
Uniósł brwi zaskoczony, lecz nie trwało to długo i szybko wrócił do projektu, który chciał omówić z A.J.
- No więc plan jest taki…
__________________ LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |