Zellern prowadził was przez hall, a następnie korytarz pełen obrazów surowych przodków, bogactwa i dyskretnej służby. W luksusowym gabinecie chwilę się zawahał, po czym kazał wyjść dwóm gwardzistom nieco jeno ustępującym gabarytami i surowości grymasu na gębach Ralfowi. Osobiście nalał gościom znakomitego, bretońskiego wina.
-Przepraszam, że tek bezpośrednio przechodzę do sedna, ale i okoliczności tego wymagają. W normalnych warunkach bylibyście państwo aresztowani do wyjaśnienia, a sprawa byłaby przedstawiona Małej Radzie, czyli między innymi już mnie, jako dziedziczącemu po wuju. Wśród praw Rady jest między innymi sądzenie szlachty w sprawach dotyczących miasta. |Nie jest to jednak pierwsze morderstwo tego typu…
-Tu zbliżam się do waszych szacownych postaci. Jesteście w mieście nowi, nikomu nie znani. Rozwiązanie sprawy zabójstwa znamienitego szlachcica pozwoli wam wejść na salony w odpowiedni sposób. Ja również będę potrzebował przyjaciół na dworze, jako świeżo upieczony członek Małej Rady… a mam czym wyrazić wdzięczność – wskazał na wszystko wokół.
-Czy podejmiecie się tej sprawy? |