Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-01-2021, 15:48   #239
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Post drużynowy

Sala konferencyjna Błysku

Seneszal zwykł przychodzić na umówione spotkanie z wąskim marginesem pięciu minut wyprzedzenia - w sam raz, by zachować pozory grzeczności. Nie poczuł się zatem zdziwiony widokiem dwóch czekających w pomieszczeniu kobiet. Pierwsza oficer i Mistrzyni Chóru naradzały się półgłosem, umilkły jednak na widok niosącego w rękach plik dokumentów Christo. Ubrany w nienaganną czerń Barca ukłonił im się zgodnie z protokołem, a następnie usiadł przy wypolerowanym blacie po przeciwnej stronie.

Prezbiter Ramirez wszedł do sali dokładnie o ustalonym czasie, a przynajmniej takie wrażenie odniósł seneszal, który w przeciwieństwie do Wizjonera Napędu nie posiadał organicznego chronometru i nie wiedział, że naczelny techkapłan rodu Coraxów pozostawił sobie całe półtorej sekundy buforu przed nadejściem nieprzekraczalnego terminu w harmonogramie dziennej aktywności.

Tytus Garlik spóźnił się zaledwie kilka minut i chociaż w normalnych okolicznościach seneszal posłałby mu karcące spojrzenie, Christo zdawał sobie sprawę, ile godzin dziennie Nadsternik spędzał na mostku fregaty wsłuchując się w śpiew eteru, pomruki serwitorów diagnostycznych oraz basowe buczenie instrumentów pomiarowych. Regularnie pozostawał na mostku przez całą dobę, nawet na chwilę nie odrywając oczu od taktycznych hologramów.

Tytus skinął głową na powitanie wszystkim zgromadzonym. Podszedł z rozpędem i usiadł na swoim zwyczajowym miejscu obracając się z wątłym piskiem nie naoliwionego mechanizmu obracającym krzesłem. Lekko uśmiechnął się z tego dźwięku usatysfakcjonowany faktem, że po pierwsze, udało mu się tak je zużyć, a po drugie, że nikt z typowej ekipy konserwatorów nie został wpuszczony do sali by uniemożliwić umieszczenie podsłuchu.

-Opowiedziałbym dowcip tygodnia, ale brakuje nam naszego bohatera Visshera, poczekam. - Tytus rozejrzał się zdziwiony po obecnych - Wszyscy są strasznie milczący… jeśli chodzi o zmianę 13D w kursie, to naprawdę optymalizuje ona nasz przelot. Piękne wschody słońca w strefie rekreacyjnej są czystym przypadkiem.

Bel przytaknęła ruchem głowy, nadal siedząc w ciszy obok Amelii. Noc była dla niej bardzo męcząca, nie chciała jednak odwlekać przekazania zdobytych informacji dłużej niż jest to konieczne.

- Tym razem… spotkaliśmy się na moją prośbę. Imperator był łaskawy i ofiarował mi bardzo… czytelne wizje. - Powiedziała cicho spoglądając na zebranych. - Poczekajmy jednak na nawigatora.

Nie musieli długo czekać. Visscher wszedł słysząc jeszcze ostatnie słowa Bel, gdy zostawiał swoje służki przed drzwiami sali konferencyjnej. Wyglądał na wypoczętego i rześkiego, tak jakby trudy ostatniej przeprawy nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Nie była to tyle zasługa snu jaki zmorzył go na długie dni, co szerokiej gamy kojących balsamów i serum oraz dekoktu wstrzykiwanych dożylnie środków farmakologicznych. Nawigator przywitał wszystkich wedle starszeństwa, tak jak nakazywał protokół i zasiadł na swoim miejscu, oczekując rewelacji Mistrzyni Chóru.

Seneszal - wiercący się niecierpliwie od chwili, w której usłyszał słowa Bellity - pozdrowił przedstawiciela Navis Nobilite skinięciem głowy, po czym wbił roziskrzone spojrzenie w oblicze astropatki.

Nadsternik skinął głową w stronę astropatki.

- No, jestesmy w komplecie. Jesteśmy gotowi na wieści. I spokojnie - Tytus uśmiechnął się szeroko - jestem całkiem pewien, że gorzej być nie może. Każda, nawet najdrobniejsza, informacja jest czymś pozytywnym.

Panna de Vries powitała każdego wchodzącego mężczyznę ruchem głowy, a spóźnialskiego Tytusa nawet pobłażliwym uśmiechem. Zajęła miejsce obok Bel i w ciszy czekała na jej sprawozdanie. Miała nadzieję, że spotkanie nie nadwyręży zbytnio i tak już zmęczonej Bellitty. Z zachęcającym uśmiechem podsunęła jej szklankę wody.

Ramirez zasiadł przy stole obok Tytusa. Zdawał się nieobecny jak zwykle. Jego umysł przepełniał szereg odczytów płynących z różnych części statku. Na moment tylko grymas pojawił się na jego twarzy, gdy kręcący się fotel jego sąsiada zaskrzypiał kolejny raz. Twarz exploratora nie drgnęła gdy jeden z jego mechadendrytów z gracją grzechotnika sunął do podstawy siedzenia Mistrza Pustki. Skrzypienie ustało, a wokół Nadsternika zapachniało uświęconymi olejami.

Bel podniosła się ze swojego miejsca. Ułożyła dłoń na pulpicie stołu i ustawiła by wyświetlił mapę najbliższego uniwersum.
- Postanowiłam spróbować odnaleźć Roche. Byłam ciekawa jego motywacji dla tej misji. Czy towarzyszą mu inni astropaci. Znajduje się on jeszcze w osnowie. To niestety utrudniło mi poszukiwania. Imperator pomógł mi jednak. - Astropatka wskazała miejsce na mapie. - Gdzieś tutaj znajduje się Duma Sameteru. Poprosiłam też Imperatora o wizję kapitana Rochy. Pierwsza kartaj zawierała obraz mężczyzny w galowym uniformie Wolnej Floty, z Glejtem w dłoni. Aura Excuterii aepatowała symboliką odwagi i zdecydowania. Początkowo zdawało mi się, że nie pasuje do pozostałych kart. Drugą był Heretyk, złowieszcza ikona Discordii wręcz przesiąknięta w tym momencie esencją zdrady. Rocha, człowiek dzielny jak na prawdziwego Wolnego Kupca przystało, skonfrontowany z wizją zdrady. Wahałam się kto go zdradził. Czy przez swoją załogę czy kogoś, a może przez... Aspyce Chorda.

Przez chwilę milczała spoglądając na mapę.
- Przyznam jednak, że nie z tego powodu poprosiłam o to spotkanie. Wyczułam życie na Grace. Tam na pewno są ludzie.. ludzie i według mnie… coś jeszcze. Na Grace istnieje Chór podobny do tego który mamy na Błysku. Mogę spróbować się z nim skontaktować. - Opuściła wzrok i wygładziła nieistniejące załamanie na swej szacie. - Było też coś w wizji Rochy co mnie… przeraziło. - Nieco niepewnie wydobyła z szaty talię kart i położyła na stole oko grozy.


- Podstępna natura Chaosu, pierwotna esencja Immaterium będąca kośćcem demonicznych bytów próbujących wedrzeć się za Zasłonę. Cokolwiek miało przywieść kapitana Rochę do zguby bądź upadku, miało swe korzenie w spaczonej mocy Wielkiego Nieprzyjaciela. - Bel westchnęła. - To… Chaos może być przyczyną zguby kapitana Roche… i może też naszą. Od jakiegoś czasu coś niepokoi moje zmysły i teraz jestem niemal pewna, że to ta niepokojąca aura. Gdzieś w pobliżu Chaos wywiera korodujący wpływ na materialny wymiar wszechświata, wsącza swą mutagenną truciznę w świat praw fizyki, matematyki i biologii, w ludzki umysł. Otwiera bramy piekieł. Nie wiem czy przyjdzie się nam z nim zmierzyć na Grace, czy też przybędzie wraz z Roche… ale będziemy musieli stawić mu czoła.

Visscher z kurtuazją skłonił się Bel, doceniając kunszt astropatki. Wszak odnalezienie Dumy Sameteru było jak… było jak odnalezienie okrętu w burzy chaosu… Umiejętności Bel były zaiste imponujące. Nawigator zainteresował się głównie koordynatami nawigacyjnymi podanymi przez mistrzynie chóru, próbując ocenić ile mają czasu do przybycia statku Rochy i na jakie też mogli wpaść po drodze kłopoty, które tak znacznie wydłużyły podróż konkurencyjnego Rogue Tradera.

-Trzy dni. Za tyle dni pojawią się w systemie. Musieli wpaść na bardzo niesprzyjające warunki w Osnowie, skoro tranzyt zajmie im tyle czasu. - oznajmił nawigator studiując w głowie teraz znaną mu już niemal na pamięć mapę Osnowy tegoż rejonu.

Ramirez powiódł spokojnie twarzą w stronę Belitty. Na moment przymknął oczy i skłonił się z godnością.
- Gratuluję ustalenia tych informacji. Żaden z naszych sensorów nie byłby w stanie tego dokonać. Chwalmy Imperatora bo jest Wielki, a jego chwała trwa na wieki - powiedział monotonnie i bez uczuć jak zwykł dotąd przemawiać.
- Obawiam się, że obecność ludzi na planecie nie zmienia niczego w naszej sytuacji. Ludzie nigdy nie byli na liście Chordy. Nie jest naszym celem ani ich ratowanie, ani unicestwianie. W pierwszej kolejności musimy znaleźć stację medyczną. Aktualnie przypuszczamy, że jest po drugiej stronie planety albo spadła gdzieś na jej powierzchnię. Zwłaszcza ta druga opcja byłaby bardzo niekorzystna dla naszej sprawy. Zyskaliśmy za to ogromną przewagę w kwestii Roche. Czy w ciągu trzech dni zdążymy dotrzeć do orbity geostacjonarnej planety? Kryjąc się w jej “cieniu” moglibyśmy zyskać ogromny element zaskoczenia. Na ten moment jesteśmy w stanie zwiększyć moc silników o 12,43%. Pytanie czy to wystarczy, żeby doprowadzić statek na miejsce zanim w systemie pojawi się drugi okręt.
Ramirez mówiąc to patrzył na nadsternika. On jako techkapłan znał możliwości statku. Ale to Tytus Garlik potrafił tak wykorzystywać moc silników, żeby zmaksymalizować prędkość. Kosmos pozostawał w ruchu cały czas. Największym błędem poznawczym człowieka było wyznaczanie najkrótszej trasy z punktu A do B przy użyciu linii prostej. Zwykłe pole grawitacyjne pasa asteroidów mogło spowodować, że wprawny pilot nadrobi dzień, a żółtodziób ów dzień straci. I było to całkowicie niezależne od parametrów mechanicznych okrętu.

- Panie Visher czy w oparciu o uzyskane dane jestesmy w stanie przewidzieć miejsce przybliżone miejsce wyjścia okrętu z osnowy?

Amelia słuchała słów Bel uważnie. Na wzmiankę o Chaosie lekko zadrżała. Przez chwilę przed jej oczami mignęła straszna wizja, wspomnienie zdarzenia sprzed lat. Jednak słysząc rzeczowy ton nawigatora, otrząsnęła się ze swych wspomnień.

- Jakie ryzyko niesie kontakt z Chórem na planecie? Czy skoro ty ich wyczułaś, to oni ciebie też? - Zwróciła się do astropatki. - Istnieje możliwość, że tamten Chór jest skorumpowany, prawda?

- Nie tylko mnie… lecz cały chór Błysku. Jeśli nasłuchują nasza obecność raczej nie pozostała niezauważona. Jednak czy jest skorumpowany… nie wiem. - Bel pokręciła głową. - Ryzyko jest takie, że… jeśli uznają nas za wrogów. Mogą zaatakować. - Mówiąc to spojrzała na Tytusa.
 
Aiko jest offline