No i miał ze sobą korpus cyborga, którego miał zamiar dostarczyć Vicowi do rozbebeszenia i wydobycia wszystkich danych, jakie są zgromadzone w czeluściach baz danych. Jednak podczas lotu blaszak zaczął odtajać i resztki organicznej części cyborga uniosły się swobodnie i fruwały tu i ówdzie w przedziale desantowym.
- Chris, poinformuj mostek, że będziemy potrzebowali dezynfekcji z powodu niezidentyfikowanej treści biologicznej na naszych skafandrach. I dekontaminacji choćby w podstawowym zakresie. Potrzebujemy wody, czegoś rozpylającego spirytus - o ile mamy go aż tyle – i koniecznie lampy ze światłem ultrafioletowym. Przed dokowaniem otworzymy właz. Wszystko co nie jest przytwierdzone na stałe wyleci z kabiny. Czyli większość latających tu kropelek krwi i innych wydzielin, które pozostały po majorze. Sam major jest przypięty pasami, o niego się nie martw. Potem dokujemy i potrzebujemy naświetlania lampami ze światłem UV. To zabije wszystkie groźne bakterie i dezaktywuje wirusy. O ile jakieś tu są. Potem mycie skafandrów i przecieranie ich spirytusem. To powinno usunąć wszystkie niebezpieczeństwa.
Przynajmniej Ryan lubił tak myśleć. Ale kilka dodatkowych wizyt kontrolnych u Seth wydawało się dobrym pomysłem.
Po dekontaminacji ochroniarz zatargał korpus cyborga co Vica a sam obejrzał pistolet majora. Była to solidna armata przeznaczona do walki w stanie nieważkości. Ciekawy egzemplarz.
Zagadnął też Alice o przesadnie niską temperaturę panującą w centrum. Chciał zrozumieć co ją powoduje i czy da się temu jakoś zaradzić.
- Tam faktycznie może być jakaś jednostka latająca. Polecę z wami jako wsparcie. Obym się nie przydał, ale lepiej mieć dodatkowe lufy w pogotowiu – Ryan zgłosił się na ochotnika do eksploracji hangaru na Archimedesie. |