WÄ…tek: Agenci Spectrum 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2021, 19:46   #319
Vadeanaine
 
Vadeanaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Vadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=iMbdZiqVjFY[/media]

Drugą noc była w trasie i choć rozum podpowiadał, by trzymać się realiów, wypatrywać gwiazdy polarnej, uważać pod nogi i bacznie nasłuchiwać, pobojowisko zostawiło w duszy Birgit jakieś zimno. Jakiś mrok. Kilka razy, gdy gałęzie zaczepiły o jej trzewiki lub drapały łydki, wzdrygała się, jakby złapały ją ręce okradzionych trupów, a w głowie kołatały się jej echa mitów, które czytała z ojcem w dzieciństwie. Piekielna wędrówka, jaką nawet bogowie odbywali po krainach zmarłych. Samotnie. W ciemnościach.

Zatrzymywała się w takich chwilach na moment, poprawiała karabin i ciężar bagażu na plecach, liczyła do pięciu (po szkocku, jak na treningach nowej tożsamości). Odsuwała upierdliwe, po dotknięciu wcale już niestraszne patyki. Rozcinała niemieckim bagnetem czepliwe pędy jeżyn.
I szła dalej z myślą, że noc i ciemność teraz przecież jej sprzyja.

Jest i Gjöll, czarna rzeka Helheimu - pomyślała jednak odruchowo, irracjonalnie na widok łąki i wiejskiej drogi, za którymi dopiero rysowała się ściana drugiego lasu. Przecinały obrany kierunek w poprzek i trzeba było znów się czołgać. Ostrożnie.

Zanim zbliżyła się do drogi, pożałowała już skojarzeń. Zamiast Modgud -mitologicznej dziewicy szkieletu - był gdzieś tam ranny żołnierz. Nie pilnował przejścia, nie stwarzał zagrożenia, ale tym wstrętniejszym uczynkiem wydawało się zostawić człowieka (rodaka, do cholery!) na pastwę losu.
Może dlatego Birgit zawahała się, zaległa w trawie dłużej... I dlatego ich zobaczyła. Odgłosy z przeciwnej strony nie pochodziły od zwierząt, jak początkowo mogło się zdawać. Przez odkryty pas szlaku przebiegły skulone ludzkie sylwetki. Dwie, może trzy, nie umiała ocenić dokładnie ani tym bardziej dostrzec czy i jakie noszą mundury. Poruszali się w ciszy, a za drogą został ktoś jeszcze. Ktoś, kto chyba zamierzał obejść drugim bokiem. W bieżącej sytuacji wzięliby ją i rannego Niemca "w dwa ognie".

Nie wiedziała, czy zauważyli jej wcześniejszy ruch, czy chodzi im tylko o niego, ale nie ryzykowała pozostania na tej samej linii. Wolniej i jeszcze ostrożniej zaczęła się odczołgiwać po własnym śladzie, licząc, że tyraliera nawet trzech osób nie zdoła po ciemku przetrząsnąć każdej kępki trawy, a to da jej czas. Czas! Choć trochę czasu. Jeśli rannego znajdą jako pierwszego może zdąży zorientować się kim są, w jakim języku mówią...

Może to już Francuzi?


... i czy będą wpierw pytać, czy strzelać...
 
Vadeanaine jest offline