02-01-2021, 22:28
|
#48 |
| Rufus miał poczucie satysfakcji z pokonania maenad oraz uratowania krasnoludów i grupy uchodźców. Po to właśnie miał tę moc, prawda? Choć Jarth zirytował go na tyle, że był już blisko użycia przeciwko niemu przemocy....dobrze że ten się opamiętał i wykazał chociaż minimum wdzięczności.
Wypytał się Jace'a o wspomnienia które zdobył na temat ataku na Ecru. Wyglądało na to, że przeciwnik miał w zanadrzu jeszcze wiele groźnych bestii, jakieś stwory przypominające byki, czyżby minotaury? Wyyerny? Stwierdził że te informacje wywołują w nim bardziej ekscytację z możliwości zmierzenia się z nowym wyzwaniem niż niepokój...
Natomiast relacja Jace'a sprawiła że też wrócił pamięcią do tragedii Pheandar. Wciąż nie wiedział co się stało z mistrzem który uczył go kowalskiego rzemiosła i jego córką, czy wciąż żyli? Zaczął nerwowo spacerować na oświetlonym blaskiem gwiazd i księżyca śniegu, kiedy pozostali zajmowali się uchodźcami. Denerwowało go, że wciąż tak niewiele wiedzieli. Potrzebowali nadal więcej informacji i sojuszników. Druid wysłał wiadomość w kilka miejsc, nawet do Longshadow gdzie według wiedzy pół-orka można było najpewniej znaleźć najemników współpracujących niegdyś z jego ojcem, choć nie wiedział czy coś z tego będzie, ale poza druidami z Crystalhurst nikt póki co nie odpowiedział. -Denerwuje mnie, że musimy tak całą zimę na dupie siedzieć, a ten pomiot zdobywa ciągle nowe terytoria. Może zrobimy jakiś dalszy zwiad żeby jeńców pojmać albo nawiązać kontakt z innymi opierającym się Kłom? - zaproponował pozostałym członkom drużyny, licząc szczególnie na opinię Jace'a i Mikela.
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 02-01-2021 o 22:31.
|
| |