Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2021, 19:32   #9
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Mocarne uderzenie Tabata efektownie skończyło fatalny i przydługi pojedynek z metalową kobrą. W czasie gdy Linn ściskała diabelstwo, a inni składali gratulacje, poirytowana połelfka rzuciła.
— Choć przykro patrzeć jak moje niezwykłe talenty marnowane są na bzdurne fizyczne ciosy, to sama nabrałam ochoty, by przywalić czymś cięższym temu głupiemu gadowi.
Chwilę po starciu raniony ifryt spojrzał z wyrzutem na nią oraz wodnicę i zaczął prawić im kazania.
— O, spójrz! Mam to głęboko w nosie — odparła mu bezceremonialnie, rozkładając teatralnie ręce i wzruszając ramionami — Zresztą, skoro równo stoisz na nogach, to nie jest tak źle. Nie zachowuj się jak mazgaj, wielce dostojny łowco nieumarłych. Już raz umarłeś, więc czego się trwożysz?
Tak też ucięła dyskusję.


„Czego on niby oczekiwał? Że nałożę mu bandaż i pocałuję w czółko, jak mamusia małemu szkrabowi? Stary mąż, a głupiec. Phi, NAWET gdybym postradała zmysły i wyrokiem obłędu zechciała, a chroń przed tym wspaniała Calistrio, bo nie chciałabym za nic, to protokół zabrania takiej poufałości prawdziwej damie” rozmyślała młoda sybarytka sprawdzając razem z bardką bardzo dokładnie komnatę grobową i pokrywę sarkofagu generała Akhentepiego, coby zapobiec kolejnemu nieszczęśliwemu wypadkowi, podobnemu do tego z wodną pułapką. Gdy już absolutnie upewniła się, że wszystko jest w porządku, zwróciła się do męskich kompanów, by odsunęli pokrywę i odsłonili mumię. Kiedy już tego dokonali półelfka dokładnie przyjrzała się ciału starożytnego Osiriańczyka.
— Słuszną linię miał jego ród. Niczego nie brakuje temu generałowi. I nawet bez broni wydaje się nieźle wyposażony... Ciekawe jak sprawował się za życia — rzuciła w pewnym zamyśleniu, frywolnie zerkając we wiadome miejsce, całkiem obojętna na ewentualne reakcje zgromadzonych.
Podczas oględzin wnętrza trumny jej uwagę zwrócił także obiekt zdobiący pierś trupa. Mianowicie złoty symbol w kształcie pyska szakala osadzony na łańcuchu. Do tego interesująca zdała się jej złota maska przesłaniająca jego oblicze. Wiśniowowłosa zaopiekowała się pierwszym ze skarbów. Potem miała zamiar wziąć się za skrzynie, nie było to jednak potrzebne, bowiem żadna z nich nie posiadała zamka. Jedynym ich zabezpieczeniem były zwykłe pieczęcie. Po ich zerwaniu udało się wydobyć schowany tam dobytek. Pancerz nie wzbudził większego zainteresowania chytrej łotrzycy „Nawet nie chciałabym tego założyć, ale z całą pewnością mogłabym to sprzedać!”. Nie przeszkadzało jej nawet, że krasnolud szybko zaopiekował się zbroją. Ktoś w końcu musiał przyjmować za nią ciosy... Za to od widoku sakwy gęsto nabitej dźwięczącym złotem aż błysnęły jej drapieżnie oczy. Już miała ją pochwycić, ale zwinny Bahadur sprzątnął ją jej dosłownie sprzed nosa. Na jego uwagę i zaczepne mrugnięcie oka aż się uruchomiła.
— Uspokój się cukiereczku — powiedziała wytwornie, chcąc go pohamować, szybko jednak zmieniła taktykę, widząc jak mocno trzyma swą zdobycz — Ten twój dowcip... jest jakiś wybrakowany. Za to doskonale pokazujesz, jak bardzo potrafisz być irytujący! — po tych słowach zrobiła drobną pauzę, by zbadać wzrokiem reakcję innych kompanów. Tamci wcale nie zgłaszali sprzeciwu wobec bezczelnych poczynań ifryta, na co westchnęła z żalem i dodała.
— Ech, no dobrze, weź to — „Kompromis jest TAKI rozczarowujący...” — Masz szczęście, że skromność jest jedną z moich zalet... Tylko pilnuj tej sakwy jak własnej cnoty!
Tego jednak nie było na tyle dla złośnicy. Nie mogła sobie darować i musiała kontynuować zaczepkę.
— Wiesz, w sumie to przydałaby ci się taka okrągła sumka. Już dawno zauważyłam, że ewidentnie potrzebny ci nowy krawiec... twój strój jest wręcz okropny. Ja mam takie trzy zasady... i swoim przyodziewkiem łamiesz co najmniej dwie z nich. A przy okazji, to wizyta w łaźni też by nie zaszkodziła...
Dopiero po tych słowach wreszcie się zamknęła.


Po podzieleniu łupów i przeszukaniu komnaty ruszyła z kompanami zbadać pozostałe drogi. Najpierw tę, gdzie szmaragdowookiej omsknął się wytrych przez wstrętnego robala. Ta droga jednak okazała się w zasadzie ślepa. Nie do przebycia bez grupy robotników ze sprzętem do wykopalisk.
— Strata czasu... — skomentowała lapidarnie ów odkrycie.
Kolejne kroki podjęła razem z towarzyszami w kierunku pozostawionego przejścia w komnacie z durnym, zaklętym lustrem. Doprowadziło ono do komnaty, w której zwłoki poddawano procesowi mumifikacji. To jednak nie zwróciło jej uwagi tak mocno, jak tamtejsi lokatorzy. DWA WSTRĘTNE WŁOCHATE MONSTRA! Lavena kierowana silną fobią momentalnie pobielała niczym pokryta wapnem ściana. Potem wydała z siebie zduszony jęk i instynktownie uciekła, kryjąc się w ciemnym kącie przed obiektem strachu i ewentualnymi spojrzeniami kompanów. Podłe bestie jednak musiały być wytworem jej sennych koszmarów, bowiem jedna specjalnie porzuciła starcie z Grimmem, by ją dopaść. Wysoki wrzask poniósł się przez komnatę gdy wraży potwór w szaleńczym ataku brutalnie okaleczył jej delikatne i drżące z trwogi ciało, pokrywając wykwitne szaty brzydkimi plamami z karminowej posoki. Lavena momentalnie poczuła, jak z powodu ran i grozy wstrząsającej jej ciałem traci przytomność. Zdążyła tylko jęknąć.
— Postawcie pomnik... w tym miejscu...
I osunęła się bezwładnie na kamienną posadzkę. Po jakimś czasie, gdy już się obudziła, dostrzegła nad sobą niewyraźną, smagłą twarz. Ewidentnie należała ona do Jasara, zaś w tle stał krasnoludzki kapłan, który właśnie kończył jakąś modlitwę. Leżące w pobliżu paskudne i okaleczone truchło bestii, które nieomal ponownie rzuciło ją w toń nieświadomości, i magicznie wracające do ciała siły podpowiedziały sprytnej złodziejce dalszy ciąg wydarzeń po jej odmleniu.
— Eeee... dziękuję przyjaciele — wydukała niewyraźnie. Słaba mowa nie wynikała wyłącznie z jej kiepskiego stanu. Ewidentnie nie nawykła do wdzięczności, ani tym bardziej jej szczerego okazywania.
— Ja... ja czuję się taka zmęczona jakbym widziała podwójnie, albo potrójnie. Widzę poczwórnie! Z całą pewnością poczwórnie!
Dała jednak radę sięgnąć po swój leczący likwor i wypić go ciurkiem. Wtedy już była w stanie, mimo towarzyszącego jej intensywnego bólu, swobodnie się podnieść. Wraz z odzyskiwaniem pełnej świadomości rosnąca niechęć do zależności, okazywania słabości i wdzięczności sprawiła, że musiała z pełną brawurą pokazać, że w sumie nie jest z nią tak źle. Wystrzeliła więc jak z procy, stając raptownie na nogi.
— No co? Nawet najpiękniejsza kobieta potrzebuje niekiedy odpoczynku. Ma prawo także prawo wybrać miejsce spoczynku podług woli. Król może dowolnie wybierać swe legowisko, nie ma dla niego pewnej próby, lecz żebrak za nic nie skryje swej nędzy — stwierdziła poetycko, prostując nogi i przyjmując z trudem dostojną pozę — Spójrzcie! Widzicie? Nawet śmierć nie umywa się do Laveny! Ups! — zaczęła się pysznić, jednak osłabienie sprawiło, że niemal się przewróciła. Co wyglądało nieco komicznie. Widząc to wodnica użyła swych wrodzonych mocy, by przywrócić ją do pełni sił.
— Szkoda, że ów zaklęcie nie naprawi mych szat, ani nie zmyje tych okropnych plam! — jęknęła półelfka kierowana swoimi dziwnymi priorytetami niemal zapominając o podziękowaniach — Cóż, będę musiała kupić nowe. W każdym razie, dzięki ci Linn — ostatnie trzy słowa wypowiedziała z wielkim trudem i nieco niewyraźnie.


Po zbadaniu pokoju do balsamowania w zasadzie nie pozostało drużynie nic więcej do zwiedzania, w trakcie drogi powrotnej utracjuszka przeszła wprost do interesów.
— Skoro skończyliśmy pełzać przez te królicze nory, dobre dla krasnoludów — spojrzała przez moment przepraszająco na Jabbara — Bez urazy.
— To czas omówić kwestię upłynnienia łupów — kontynuowała z typową pewnością siebie — Powinniście dać mi wszystkie kosztowności. Nabyłam odpowiednie umiejętności, znajomości i wrodzony urok, by sprzedać je z najwyższym zyskiem.
 
Alex Tyler jest offline