Różowy seks-bus bujał się na starych amortyzatorach, razem z wibrującym dildo, które na szczęście macało tylko w spazmach swojej rozładowanej baterii prawe udo solosa. Sid tym bardziej się zdziwił, kiedy Lee przechwycił relikt, który mógł mieć za sobą więcej cipek i odbytów niż sam Johny Silverhand. Na dodatek Hindus za kierownicą bajał coś, co równie mogło być mantrą “Hare! Hare! Kriszna!’’. May starał się wszystko ignorować, wejść w medytacyjny spokój skierowany na otoczenie-
A te zmieniało się. Burdel na kółkach mijał bogate dzielnice pełne niedowierzających spojrzeń na zaciemnione szyby zdezelowanego busa Mercedesa, całe w zdziwieniu i nie maskowanej pogardzie. Jednak kiedy zbliżali się do dolnej Mariny, przejeżdżając koło wielkiego mostu, zaczęła się parada nędzy. May widział biedne dzieciaki, na tyle młode i wychudzone, w ledwie łachmanach, że nie wiedziały kto taki może tędy przejeżdżać. Równie dobrze mogli być świętym mikołajem. Zresztą Sid znał mnóstwo plotek na te okolice. I każda z nich była smutna i zła jak serce Lucyfera. Nie byłby zdziwiony jeśli, któreś z tych dzieci skończyło, by przed kamerą gwałcone przez jakiegoś zwyrodnialca. Policja Morska NCPD, niby próbowała wszystko trzymać w ryzach, ale tak naprawdę tylko układali się z przemytnikami i handlarzami kontrabandy masowo przybijającej do wrót Amerykańskiego Snu.
W końcu dojechali do wskazanego miejsca. Hindus coś wyjęczał całkowicie łamanym angielskim i drużyna zobaczyła stare obdrapane wejście do publicznego basenu. Pływak musiał być dumny z swojego tak celnie dobranego pseudonimu. Sidowi nie uległo uwadze, rosnące zamieszanie. Jakieś nastolatki na kradzionych skuterach leciały za nimi jak pies za suką. May westchnął, wyjął i rozpalił Camela i jak John Wayne z ręką na kaburze wygramolił się pierwszy z busa.
-Poczekajcie dosłownie kilka sekund a potem wyjdźcie. Żyła trzymaj wściekłego Wieprza tak jakby zaraz miał rozerwać gardziel. Zobaczę ich reakcję, może ich przepędzę. Jak zobaczą, większą grupkę pewnie spierdolą.- powiedział wysoki mężczyzna i przecisnął się przez załogę.