Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2021, 20:34   #115
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon szedł szybko przed siebie rozglądając się uważnie dookoła.
-Milczysz Cath. Wszystko w porządku? - zapytał. Ulica jak można przypuszczać o tej godzinie nie była specjalnie zatłoczona, ale Spoon usłyszał muzykę, a tam gdzie była muzyka byli ludzie. Głównie pijani, ale nie był teraz wybredny.

Uśmiechnęła się leciutko.
- Twoje wcześniejsze towarzyszki zabawiały cię rozmową przez cały czas?
Rozglądała się uważnie dookoła, lustrując nielicznych przechodniów. Każdy początek jest pełen niepokoju, ale też ekscytacji. Potem sytuacja się stabilizuje.. zwykle.
- I nie szukam pożywienia dla siebie. Chcę coś znaleźć dla Quertego.

-Towarzyszka. Brusilla. – Spoon poprawił wampirzycę.

- Oczywiście - skłoniła lekko głowę, przepraszając za pomyłkę.

Spoon uśmiechnął się lekko, po chwili kontynuował.
-Inne kobiety to raczej no wiesz… pożywienie. Sama rozumiesz nie przebywam z nimi za długo...- Wampir zastanowił się chwilę.
-A hmn… jeśli pytasz, czy Brusilla dużo mówi… Tak raczej tak… I… Może połowa tego co mówi nie ma kompletnie żadnego sensu. Ale lubię słuchać jej głosu. Zazwyczaj mówi z pasją i pełnym zaangażowaniem. O tym co szepcze noc, co mówią kamienie. Czasem widzi też przyszłość jak dzisiaj Qwerty. W ogóle miałem zginąć. Widział jak ginę ostrzegł mnie. A potem kurwa ten policjant z tą cholerną strzykawką. Gdybym był z Brusillą coś takiego w ogóle nie miałoby miejsca. Ona przynosi mi szczęście. - Zastanowił się chwilę.
-Wiesz ja w sumie mogę mu coś złapać. Nie ma problemu. Ale człowiek będzie musiał być no.. żywy. Żeby dało się z niego pić. Wiesz… Gdybym miał swój samochód nie byłoby problemu. Teraz jest problem… Cholera. - Nagle strzelił palcami.
-Cath złociutka. Wiem co możemy zrobić co przyda się nam i reszcie. Zapolujemy na frajera. Ale naprawdę dzianego frajera. Potrafisz takich ludzi wyłowić z tłumu. Może nawet się nam fartnie i będzie mieć furę. A na pewno kasę. Chodź! Pomożesz mi wybrać.
Szli przez park. Była piękna noc. Na niebie lśnił księżyc i migotały gwiazdy. Tak można powiedzieć, że było romantycznie. Kiedy ich wzrok przykuła spacerująca para. Zarówno on jak i ona byli ubrani w ładne klasyczne ubranie z porządnych materiałów. Ich twarze również się wyróżniały. Kobieta miała delikatny zmysłowy makijaż który podkreślał jej delikatną urodę, a mężczyzna wydatne kości policzkowe i wysokie czoło.
Spoon uśmiechnął się szeroko
-Ej… Oni dobrze wyglądają i jest ich dwójka w sam raz na dwa wampiry. Może jednak się skusisz? Zabijanie zakochanych par jest naprawdę stymulujące. Wszystko co czują jest w ich krwi i tylko czeka na odkrycie. Nawet nie trzeba ich jakoś męczyć żeby krew nabrała smaku. To jak będzie? - zapytał Spoon spoglądając na Cath. Oczy błyszczały mu z ekscytacji. On był już właściwie gotów zabijać.

Cathy było mniej podekscytowana. Uważniejsza i bardziej skupiona, mimo że też zaczęła czuć narastający głód. Ale cierpliwość była jej mocną stroną. Zlustrowała znów otoczenie. I coś dostrzegła . Kolejny raz, teraz była już tego pewna.
Ujęła Spoona pod ramię, tak żeby zbliżyć się do niego maksymalnie.
- Ktoś za nami idzie. – Powiedziała ledwie słyszalnym, nawet dla wyczulonych uszu wampira, szeptem.
Kobieta. Ubrana... jak za naszych czasów. Jej płaszcz był modny dwie dekady temu.

-Cholera. Zabierajmy się stąd ostatnie czego nam trzeba to zwrócenia na siebie uwagi jakiegoś wampira. Zresztą tyle się zmieniło a ja tak mało pamiętam może naruszyliśmy czyiś rewir czy coś. - Spoon rozejrzał się.
-Ona jest jeszcze za nami? - zapytał zaniepokojony.

Zdawało się, że kobieta została w parku. W każdym razie oboje z Cath stracili ją z oczu.

-Lepiej oddalmy się i skupmy się na poszukiwaniu jakiegoś gościa z wozem. To dobry plan i na pewno lepszy niż rozmowa z wampirzycą. Cholera i jeszcze ten bal. Powinienem… Jakoś… Diametralnie zmienić wygląd. - przetarł jasne włosy sfrustrowany myśląc o tym wszystkim co się wydarzyło.

-Kurwa Ci ludzie nas tam widzieli Cath. I ci pozostawieni jako ofiara, i policjanci też. Ja jednego zabiłem, jedną kobietę też. Ale cała reszta wie jak wyglądamy i wszystko opowie nawet ta latająca skrzynka, której też nie zniszczyłem, może ona też umie mówić. - popatrzył na blondynkę. Chwilę milczał myśląc, w końcu zaczął ponownie.
-Dobra Cath. Szukaj mężczyzny mojej postury, dobrze ubranego z wozem. To będzie nasz idealny cel, na teraz.- znowu potarł jasne włosy.

- Jasne. Nie będzie żadnego problemu. - Cath zaczęła skanować wzrokiem (i węchem) okolicę.

-Cholera muszę coś zrobić z tymi moimi włosami. Myślisz że da się je jakoś na szybko przyciemnić? Kawa, albo herbata? Bo chyba tylko to dostanę o tej godzinie. Nie znam się na tych sprawach. Tym się zajmowała Brusilla. Ale… ale ty jesteś kobietą i się znasz na tym nie? - zapytał patrząc na nią z nadzieją.

- Bez dwóch zdań jestem kobietą. - Odparła zimno.
- I nie potrzebuję żadnych farb do włosów, to pytanie mnie obraża, podobnie jak poprzednia sugestia. Ale wiem, czego potrzebujesz. Można to kupić u balwierza, lub poprosić o usługę.

Spoon był przez chwilę zbity z tropu.
-Ja… Ja przepraszam nie nie chciałem Cię obrazić. Masz przepiękne włosy. - zapewnił ją. Myślał przez chwilę co mu powiedziała.
-Balwierza? Nie pamiętam żebym był u niego. Za… Za życia. Bo po śmierci miałem Brusille. Cholera bez niej czuję się jak bez ręki. Mam wrażenie że zawsze przy mnie była. - milczał chwilę.
-Dobra skupmy się na zadaniu noc ucieka. - Powiedział i również zaczął rozglądać się po okolicy teraz głównie dla zmiany tematu.
Po jakimś czasie dostrzegli przystojnego młodego mężczyznę rozmawiającego przez smartphona podobnego do tych które dziś dostali. Miał dziwny krój garnituru i wyraźnie nie pasujące do niego czerwone buty. Ale same materiały które nosił poza tym dziwnym obuwiem wydawały się naturalne.
-Ten może się nadać… Sprawdźmy czy ma samochód. - powiedział Spoon ruszając jego tropem.

Ale... Najwyraźniej nie miał pojazdu. Gdy rozmawiał przez telefon mówił w obcym języku. Mogło to znaczyć, że raczej nie przybył samochodem na wyspy. No bo gdzie mógł dzwonić o drugiej w nocy?

Spoon był już naprawdę głodny i pomału było mu wszystko jedno kogo zabije.

Na rogu znów pojawiła się kobieta w kremowym płaszczu i berecie. Była daleko, ale ewidentnie patrzyła na poczynania pary wampirów.

Spoon kiedy zobaczył tajemniczą kobietę poczuł frustracje.
-No odwaliła by się w końcu - warknął.
-Nie robimy nic złego. - skakał spojrzeniem od dziwnej kobiety do rozmawiającego mężczyzny.
-Chrzanić to. Jestem głodny. Jak chcesz porozmawiaj z nią, ja złapie nam kolacje. - powiedział ruszając w stronę mężczyzny i obserwując otoczenie szukając zacienionych, ustronnych miejsc.

Spoon złapał mężczyznę od tyłu w pewnym uścisku przyduszając go by nie mógł krzyczeć. Poczekał aż straci przytomność. To była cienka granica ale miał w tym wprawę. Nie chciał by pamiętał chwili ugryzienia. Nie chciał też teraz zostawiać trupa.
I… Co prawda była jeszcze Cath ale był przecież taki głodny…
Cholera to za długo trwa. Pomyślał sekundę zanim wgryzł się w mężczyznę żeby się nasycić to było od niego po prostu silniejsze. Jednak pilnował się żeby go nie zabić. Byli w końcu obserwowani. Źle było zostawić tu trupa

Catherine czuła narastającą frustrację Spoona. Był niecierpliwy. I nienasycony. Jego Brusilla musiała mieć na niego mocny wpływ, skoro potrafiła go okiełznać. Cath nie chciałaby stawać teraz wampirowi na drodze. Dlatego nawet nie próbowała go zatrzymać.
Cofnęła się i po chwili wymieniła spojrzenie z nieznajomą. Ta nie zareagowała w żaden sposób, wyglądała jak osoba, która znajduje się w parku zupełnym przypadkiem. Tylko dlaczego ciągle na nią wpadali? Cath przez chwilę rozważała, czy nie zacząć szukać kobiety, ale po krótkim namyśle zrezygnowała i wróciła do Spoona. Nie powinni się rozdzielać.

Spoon zostawił nieprzytomnego, ale żywego gościa przeszukał mu kieszenie starając się zabrać portfel z kasą i dokumenty. W zabranych rzeczach znalazł głównie karty kredytowe, jakieś 50 funtów + 100 dolarów.
Wracając do Cath zabrał też komórkę wyłączając ją. Niestety miała rozbity ekran. Ale może też będzie coś warta, jak znajdzie kogoś komu będzie mógł ją upchnąć.
-Chodźmy stąd Cath. - powiedział biorąc kobietę za rękę.
-Złapię Ci coś innego. Może tym razem gościa z wozem. - Rozejrzał się dookoła.
-Ta kobieta dalej się gdzieś tu kręci?- zapytał Cath

- Pojawia się i znika… - powiedziała wampirzyca.
- Teraz jej nie widzę. Jakby w coś z nami grała. Myślisz, że powinniśmy ją znaleźć i docisnąć?

Spoon jednak postanowił nie drążyć tematu.
-Chodź poszukamy gościa z wozem.

I tym razem Spoon wiódł prym jeśli chodzi o wyszukiwanie następnego celu. Patrzył na architekturę miasta. Położenie ulicy odchodzące od niej ślepe uliczki obserwował miejsca parkingowe, parkomaty. Miasto się zmieniło. Bardzo. Musiał to przyznać i nie było mu łatwo się w tym wszystkim odnaleźć.
Spędzili chyba bitą godzinę na bezskutecznych poszukiwaniach w których nie osiągnęli zupełnie nic.

- Powinniśmy chyba wracać… - zasugerowała Catherine.

-Chrzanić to. - powiedział wściekle Spoon i niewiele myśląc walnął z całej siły pięścią w mur budynku przy którym stali. Rozległ się trzask łamanych kości. Bestia zawyła, ale zmysły się wyostrzyły.
Myślał teraz sprawnie. Ból wyostrzał zmysły. Ujął Cath za ramię patrząc na rozciągające się przed nim wzorce, które przedtem pominął. Widział wóz na uboczu, w ciemnej uliczce i kierowcę który wkurwiony na cały świat wysiadł nagle z samochodu i zaczął z kimś rozmawiać przez telefon mocno gestykulując.
Spoon miał tylko nadzieję, że frajer nie zakończył rozmowy.
Ludzie chyba naprawdę głupieli przez te telefony i zapominali dosłownie o wszystkim.
Wampir skupił się na leczeniu własnych obrażeń i ataku na swój “mobilny zbiorniczek krwi” z transportem.
Jednak... nie wszystko poszło tak gładko jak sobie założył. Przy próbie leczenia poczuł głód i bestia zawyła wściekle i skierowała swój gniew na niego. Przez chwile widział tylko ciemność i czuł wszechogarniający paniczny strach a potem… zimno.
Cholera nie, nie mógł już tak dłużej to go wykończy. Musiał jak najprędzej przewartościować swoje życie. Krew to tylko krew do cholery. Może… może po tej przymusowej drzemce jakoś to pójdzie.
W końcu bez ceregieli chwycił mężczyznę i zaspokoił swój głód. Nawet się nie bawiąc w ogłuszanie.
Jednak… Gość potrzebny był mu żywy. Pilnował się i w odpowiednim momencie wyciągnął kły i zalizał ranę.
-Cath… Zobacz ten miły pan ma samochód i na pewno zgodzi się nam go “wypożyczyć”, pokazując co i jak. Porozmawiasz z nim? - zapytał trzymając oszołomionego mężczyznę żeby im przypadkiem nie uciekł.

- Co robisz! - Cath fuknęła na Spoona, aby potem skupić całą swoją uwagę na mężczyźnie.
- Puść go natychmiast!
Kiedy Spoon spełnił jej uprzejmą prośbę, kobieta ujęła, ciągle nieco jeszcze oszołomionego mężczyznę, pod ramię.
- Bardzo pana przepraszam – wyszeptała, wyraźnie zmieszana.
– Czy mogę liczyć na pana pomoc?

Spoon pozwolił Cath działać podnosząc z ziemi kolejną komórkę do “swojej” kolekcji. Chwilę oglądał w jakim jest stanie w końcu wyłączył ją i schował do kieszeni.
-No przyjacielu… Chodź tej ślicznotce się nie odmawia. - powiedział widząc że gość stoi jak kołek i gapi się na wampirzycę oszołomiony w końcu chwycił mężczyznę za fraki i wrzucił go siłą do wozu. Gotów również przekonać go do współpracy w “inny sposób”.
W końcu facet trochę się pozbierał tak że zaczął mu pokazywać co i jak z tym wozem.



Jak odpalać silnik, jak go gasić. Gdzie jest sprzęgło, gdzie gas, gdzie hamulec. Co oznaczają palące się kontrolki. Gdzie wlewać benzynę. Co jest pod maską. Jak otwierać i zamykać bagażnik. Spoon był pojętnym “uczniem” i bardzo dociekliwym. Pytał nawet jak włączać i wyłączać wycieraczki czy jak obsługiwać i kiedy różne rodzaje świateł, czy nawet po co są te śmieszne pasy.
No i zapytał też o radio. Radiem był szczególnie zachwycony.
Generalnie starał się uzupełniać swoją wiedzę na bieżąco z nowościami technicznymi. Pojechali też w końcu na jazdę próbną, którą bogatszy o nowe informacje zaliczył praktycznie bez problemu.
Na koniec Spoon poczuł się pewnie i zabrał mężczyźnie kluczyki i portfel z jego dokumentami oraz prawem jazdy. Przeszukał też wóz sprawdzając czy mężczyzna pali i znajdzie u niego papierosy z taką interesującą zapalniczkę jaką miał malkavian. I nawet znalazł fajki i jakąś zapalniczkę, która wyglądała na cóż... tanią.
W końcu kiedy zgarnięty facet nie mógł im już zaoferować nic więcej Spoon zawiesił na nim spojrzenie. Był pewien że gość nic nikomu nie powie o wydarzeniach dzisiejszej nocy. Nie zgłosi w ogóle kradzieży bo zarówno on jak i Cath tak namieszali mu w głowie że to po prostu nie było możliwe.
Ale… Cóż… I tak mógł go tak po prostu zabić… Wszystko w nim krzyczało by to zrobił. Myślał o tym od pierwszej chwili gdy tylko go zobaczył. Był w końcu głodny a tego człowieka miał po prostu na “srebrnej tacy”.
Ale… Z drugiej strony jak przeanalizował to sobie na chłodno to nie był to najlepszy pomysł. Bestia przeorała mu serce dzisiejszej nocy i zwyczajnie nie chciał już zabijać.
W końcu… odwiózł mężczyznę pod jego dom.
Przypominając mu że wie jak się nazywa i gdzie mieszka i jeśli narobiłby problemów jemu i Cath mówiąc o tym co go spotkało to on go odwiedzi jego i jego rodzinę i wtedy nie będą już tak miło gawędzić.
W końcu kiedy pozbył się balastu pojechał do wskazanego przez sędziego miejsca spotkania.
Musiał pozwolić mu się zbadać i kto wie może dzięki oszczędzeniu tego życia i jego na koniec spotka coś dobrego.

*Post pisany razem z użytkownikami - kanna i Mi Raaz - dziękuje za wspólne scenki.

 

Ostatnio edytowane przez Rot : 06-01-2021 o 13:00.
Rot jest offline