Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2021, 23:51   #10
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Lavenie niezbyt spodobała się uprzejma propozycja Linn. Wiedziała bowiem jaki miała podtekst. „Innym razem sobie na nich odbiję” westchnęła w myślach półelfka, skinęła głową interlokutorce i podążyła z nią w kierunku wyjścia na powierzchnię.


Po opuszczeniu grobowca, dotarciu do murów nekropolii i dokonaniu przy bramie wejściowej zbędnych, w jej mniemaniu, formalności szmaragdowooka mogła wreszcie opuścić granice miasta umarłych. Choć nie podobały jej się osiriańskie aglomeracje to cieszyła swe oczy widokiem przepełnionych życiem ulic. „Miasto to wspaniałe miejsce, pełne bogatych i głupich” skomentowała zuchwale w głowie. Otarcie się o śmierć oraz wionące trupem ciasne i zatęchłe korytarze grobowca antycznego generała sprawiły, że zatęskniła za gwarem, słońcem i oznakami ludzkiej witalności.

Łupów wytaszczonych z miejsca ostatniego spoczynku Akhentepiego było naprawdę sporo i nie wszystkie były wygodne w przenoszeniu. Na szczęście łotrzycy poza Linn towarzyszyła dwójka mężczyzn, którzy całkiem dobrze radzili sobie z targaniem pozostałych i cięższych ze zdobytych dóbr. Do niej z kolei należało uzyskanie jak najlepszej ceny za nie wszystkie. Korzystne upłynnienie tylu bogactw wymagało sporo wyczucia i twardych negocjacji, na szczęście wrodzony urok i cielesne atuty półelfki już pierwszego dnia pobytu w Wati odpowiednio przysposobiły doń pewnego korpulentnego handlarza antykami o imieniu Nasir. Co prawda w trakcie zawierania transakcji Lavena musiała znosić jego niezdarne i obrzydliwe umizgi, ale dzięki temu wszystkie przebiegły nader lekko i pomyślnie. Oczywiście, dopóki sakwy ze złotem lubieżnego dziadygi nie pokazały dna. Wiśniowowłosa nie zamierzała sprzedawać na kredyt, wolała złoto od ręki, opuściła więc wtedy grzecznie sklep. Za progiem chciała polecić kolejnego „znajomego”, ale Linn pierwsza wystąpiła z propozycją i ciężko było jej ją odrzucić, biorąc pod uwagę obecność Bahadura i Jasara oraz jakąś tam wdzięczność, którą odczuwała w stosunku do wodnicy za dwukrotną pomoc otrzymaną w grobowcu.


Po sprzedaniu wszystkich rzeczy rozstała się z resztą. Każdy z jej towarzyszy udał się w swoją stronę. Półelfka w zasadzie tylko na to czekała od opuszczenia zatęchłego i ciemnego grobowca, pełnego absurdów, wodnych pułapek i pajęczych okropieństw. Wreszcie mogła zrobić to co lubiła najbardziej, czyli wydawać.

Najpierw udała się do zakładu znanego krawca, Nabima, znajdującego się niedaleko bramy dzielnicy Porannego Słońca, czyli watiańskiej elity. Tam zakupiła nowe ubranie szlacheckie. Z braku innego wyboru i by ulżyć sobie w parne dni, wzięła takie uszyte w lokalnym, orientalnym kroju. Składał się na nie pokryty osiriańskimi motywami shawl z przetykanego złotem aksamitu oraz kunsztowny atłasowy szkarłatny top i wykonane z tej samej tkaniny szarawary wykańczane złotem i drogimi kamieniami. U pobliskiego szewca Lavena nabyła złote botki w stylu modnym wśród tutejszych możnych, zaś u niedalekiego jubilera, złote ozdoby i biżuterię uzupełniające jej nowy wizerunek.


Później zawróciła do serca centralnej dzielnicy Piastunki. Na Targu Rozbłysku Słońca najpierw nabyła ręczne lusterko ze srebrną ramą i uchwytem. Potem kupiła bardziej prozaiczne odzienie, nie tylko po to, by te lepsze znowu nie uszkodzić, poplamić i nasycić zapachem grobowca. Zamierzała udać się jeszcze do miasteczka na barkach.


A nawet ktoś tak lekkomyślny jak ona nie zamierzał się tam pokazywać w drogocennych szatach bez odpowiedniej obstawy. Przynajmniej dopóki nie zapozna się z szychami tamtejszego półświatka i nie zdobędzie u nich odpowiedniej reputacji, zapewniającej jej względną nietykalność. Zanim udała się przez dzielnicę portową założonego do celu, swoje stare odzienie połatała zaklęciem naprawy i zostawiła u dobrej praczki.


W miasteczku na barkach, którego nazwa dobrze oddawała wygląd, acz nie klimat i aromat, udało jej po pewnym czasie odnaleźć jednego z czarnorynkowych handlarzy. Dzięki temu nabyła mistrzowskiej jakości narzędzia złodziejskie i podobno skradzioną jakiemuś magowi różdżkę magicznego pocisku. Potem pospiesznie wróciła do centralnej dzielnicy, nie chcąc przyciągać niepotrzebnie wzroku. Wieść o tym, że wyłożyła kilkaset złotych monet, mogła dość szybko obiec okolice. Jako stara złodziejka dobrze wiedziała, jak to działało.


Zanim dotarła do „Zęba i Sziszy” pozwoliła sobie skorzystać jeszcze z paru przyjemności, jak na przykład wizyty w gorącej łaźni. W końcu jednak zawitała karczmie. Czysta, wystrojona, wymalowana i wypachniona. Tu razem z innymi kompanami dowiedziała się od diabelstwa i Grimma, który grobowiec będą łupić jutro. Choć w zasadzie niewiele ją to obchodziło, ponad to gdzie się ów znajdował. Jedynym istotnym dlań faktem, który ledwo wyłowiła jednym spiczastym uchem, było to, że następny z truposzy był drzewiej szlachcicem. A to rozpaliło jej chciwość, bo mogło sugerować, że po tym wypadzie uda jej się lepiej obłowić, niż dzisiaj.

Nieco później wespół z innymi towarzyszami poprosiła Tabata o uwarzenie likworu, dokładnie jednej mikstury leczniczej. Jej bystrym oczom nie umknęła także zmiana w wyglądzie Bahadura, „A cóż to? Ifryt posłuchał mojej uprzejmej porady! Widocznie jest rozsądniejszy, niż zdaje się przedstawiać. W tym stroju nawet nie wstyd się z nim pokazać!” i Jasara.
— Zacny element garderoby. I hmm... — na moment tajemniczo zawiesiła głos, skierowany do zaklinacza — Magiczny?
Po odpowiedzi Mukthara wstała i odezwała się uroczyście.
— Cni przyjaciele — zwróciła się elegancko do wszystkich — Zanim się rozejdziemy szukać rozkoszy ciała i ducha, to z błogosławieństwem Calistrii, wypijmy za dobrą zabawę oraz nasz dzisiejszy i jutrzejszy sukces! — zakończyła, wznosząc toast kielichem najlepszego wina.
 
Alex Tyler jest offline