DeDeczki i PFy | Rozbieranie rydwanu na części zajęło naprawdę sporo czasu, ale Tabat czuł, że nie będzie to czas zmarnowany. Już sam szok na twarzach strażników nekropolii, gdy wraz z Grimmem minęli ich, ciągnąc za sobą kilkusetletni, pozłacany rydwan, w zupełności wynagrodził mu parę godzin pracy. Lata temu przemykał się w cieniach, kryjąc przed wzrokiem tych ludzi, czy może raczej ich ojców, a teraz z radosną bezczelnością wynosił imponujący łup tuż przed ich oczami. Było w tym coś …właściwego, nie wspominając o tym, że udało im się go sprzedać za całkiem niezłą sumę.
Powrót do głośnego i tłocznego Wati był sporym kontrastem i Tabat nie miał pewności, czy lepiej mu na ulicach „swojego” miasta, czy w ciszy i spokoju pełnych skarbów i wiedzy grobowców. Gdy po dotarciu do reszty przyszedł czas na rozdzielanie pieniędzy i skarbów, tiefling zdecydował się oddać część swojej działki, by zachować dla siebie biografię Akhentepiego – księga była sporo warta, ale zawsze mógł ją sprzedać później, po tym jak ją przeczyta. Z porządnie obciążoną sakiewką ruszył z powrotem na targ, z którego wrócił zaledwie kilkanaście minut później, najwyraźniej z góry wiedział, jakie zakupy zamierza zrobić. Najpierw odwiedził Ahsona, alchemika u którego od lat zaopatrywał się w reagenty – czekał tam już na niego zamówiony alembik, za który, co oczywiście zostało mu wypomniane, miał zapłacić kilka miesięcy temu. Badacz z lekkim wstydem wyłożył umówioną kwotę, po czym dokupił jeszcze zapas składników do tworzenia magicznych zapisków oraz eliksirów – miał nadzieję, że przed następną wyprawą zdąży coś przygotować. Następnym przystankiem był sklep Gudrika, płatnerza z Veins, zajmującego się wyrobem i sprzedażą lekkich pancerzy ze skór, tanich i odpowiednich na pustynne warunki, chociaż nie tak skutecznych jak stalowe. Tabat oddał mu swoją skórznię, która okazała się dla niego nieco zbyt ciężka i krępująca, zamieniając ją na lżejszy „fartuch” ze wzmocnionej skóry. Ochronę zapewniał niewielką, ale miał w nim pełną swobodę ruchów, którą mogła mu się przydać następnego dnia. Na koniec, nauczony trudnościami tego dnia, dokupił kilka narzędzi przydatnych przy eksploracji podziemi.
Wracając z targu, zaszedł także do biblioteki miejskiej, by zdobyć jakieś informacje o celu, jaki czekał ich następnego dnia. Co prawda brakowało mu trochę towarzystwa Linn przy przeszukiwaniu starych zwojów, ale tym razem za to udało mu się znaleźć parę ciekawych zapisków o Pentheru, z pewnością więcej niż o Akhentepim. Może podczas ostatniej wizyty w tym miejscu był zbyt rozproszony? Jak każda średnio zamożna osiriańska szlachta, Pentheru posiadał część ziemi uprawnej i był odpowiedzialny za jej administrację, nadzorowanie rolników uprawiających ziemię i dystrybucję zboża oraz odprowadzanie podatków sułtanowi w Sothis, który rządził Osirionem w tamtym czasie. Pentheru Starszy pod koniec życia rozpoczął budowę posiadłości, ale zmarł kilka lat później. Jego syn, Pentheru Młodszy, odziedziczył jego ziemie i tytuł oraz ukończył pokaźne domostwo. Kiedy Plaga Szaleństwa nawiedziła Wati, Pentheru Młodszy padł jej ofiarą i szybko zmarł. Bez jego przywództwa, rodzina zmuszona była do ewakuacji z Wati, więc pochowała go w krypcie na terenie posesji i uciekła z miasteczka z innymi ocalałymi.
Gdy spotkali się wieczorem w „Zębie i Sziszy”, Tabat w przeciwieństwie do większości towarzyszy nie wyglądał na znacznie bogatszego niż dzień wcześniej. Cóż, będą przynajmniej odwracać uwagę kieszonkowców. Bo na właścicielu grobowca raczej nie zrobią lepszego wrażenia strojem, pomyślał z uśmiechem. - Widzę, że ta pożyczka miała sens – stwierdził, widząc magiczny płaszcz Jasara, a na pytania o mikstury pokiwał głową - Postaram się kilka z nich przygotować, ale nie wiem, ile zdążę skończyć tej nocy, to trwa nieco dłużej niż parzenie kawy – powiedział, dziękując Fahradowi za gorący napitek. Tego wieczora wolał nie przesadzać z trunkami, miał przed sobą sporo pracy, kiedy pozostali będą się bawić. Cóż, taki los, ale w żadnym wypadku nie miał zamiaru narzekać – w jego księdze było kilka ustępów, które chciał rozszyfrować tej nocy. Ujarzmianie magii w postaci ekstraktów było proste, ale Tabat miał zamiar pójść znacznie dalej. - Zanim zaczniecie świętować, udało mi się znaleźć trochę informacji o rodzie Pentheru. Byli średnio zamożnymi właścicielami ziemskimi. Plaga Szaleństwa nadeszła jakiś czas po tym, jak ukończyli posiadłość w Wati. Pentheru Młodszy, głowa rodziny, szybko padł jej ofiarą – pochowano go w krypcie na terenie domostwa, a reszta rodu uciekła z miasta. Nie było informacji, czy planowali tam wrócić, ale jeśli tak, lub jeśli ewakuowali się w pośpiechu, to możemy liczyć na mocne zabezpieczenia i sporo kosztowności, bo zabierali pewnie tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
|