- Jakże to tak potrzebujących zostawiać w biedzie? - stwierdził Sven spoglądając na Semena - Potwory w lesie, strach przy rzece, a klanowi... no klanowy tam sobie siedzi. Słusznie prawi imć Dorian, że to może być pułapka, ale szanse na to rachuje jako niskie, a możliwość dowiedzenia się więcej o zajściach w tej okolicy na duże.
Sven nie mielił więcej ozorem tylko dołączył do tej małej grupy zwiadowczej (dotychczas dwuosobowej). Nie był przygotowany do walki, ale do ucieczki na powrót w las - musiał wiedzieć i liczył jednak na swoje szczęście. Gdzieś tam w otchłani jego umysłu zaczął pojawiać się strach... wszakże potwór w lesie umiał imitować głosy. Potrzebował koni, żeby wydostać się z pieczary, ale może... no, jeżeli latał to mógł tutaj pojawić się przed nimi. Tego najbardziej obawiał się. Po spotkaniu z czymś takim śmierć od bełtu kuszników nie jawiła się tak strasznie. Choć nadal trzeba było jej uniknąć. Oczywiście. |